Odpocznijmy
nieco od tematyki podróżniczych postów i skupmy się na kobiecej
tematyce. Ściślej mówiąc, chciałabym zaproponować Wam dziś
zaległy haul kosmetyczny.
Barcelona
jest moim ukochanym miastem, do którego mogłaby wracać setki razy.
Dlatego też nie przeszkadzało mi, że statek będzie zatrzymywał
się w tym porcie. Wręcz przeciwnie! Niezmiernie cieszyłam się, że
zawitam tam po raz drugi. Niestety trasa statku była stworzona w ten
sposób, że w Barcelonie mieliśmy zjawić się dopiero o 14.30. Ci,
którzy odwiedzili to miasto, wiedzą, że to istna zbrodnia! Nasza
trasa była z tego powodu bardzo okrojona. Mimo wszystko nie
chcieliśmy korzystać z gotowych wycieczek, oferowanych przez Costę.
W ostateczności wyszliśmy ze statku o godz. 14.45.
Transport
Możecie
w tym miejscu śmiać się i nie dowierzać, ale Barcelona była
pierwszym miastem, w którym wypróbowaliśmy nasze hulajnogi. W ten
właśnie sposób poruszaliśmy się za darmo po okolicy. Powiem Wam,
że sama zdziwiłam się, jak szybko, sprawnie i z frajdą można
pokonywać kolejne odcinki trasy i zwiedzać! W Barcelonie nie
byliśmy zresztą sami, gdyż mnóstwo osób poruszało się właśnie
w ten sposób po portowym deptaku.
Odległość
od portu
Główny
problem przy organizacji takiej wycieczki to określenie początkowej
lokalizacji. Niestety żadne źródła nie podają konkretnego
punktu, w którym zatrzyma się statek. Trzeba zatem wziąć wzgląd
na to, że odległość może okazać się zdecydowanie większa niż
zakładaliśmy. Punkt, z którego wyruszaliśmy, możecie
zaobserwować na mapce (na końcu postu). W tym samym miejscu
zatrzymywał się również MSC. Jako początek podróży
wyznaczyliśmy sobie kolumnę Kolumba, od której dzieliło nas około
4 km.
Pogoda
W
Barcelonie przywitało nas piękne słońce. Tuż po wyjściu ze
statku poczuliśmy ciepłe powietrze na skórze. Pogoda zmieniła się
późnym popołudniem. Około godz. 18 zaczął wiać chłodny wiatr,
dlatego trzeba było narzucić kurtkę.
Długość pobytu 14.30 - 20.00 -> Mirador
de Colom, kolumna
Kolumba, jest słynną statuą Barcelony, stworzoną na część
odkrywcy.
W
Barcelonie wszystko jest klimatyczne i nie trzeba zwiedzać
szczególnych atrakcji, by wycieczka okazała się udana. Wystarczy
spacer po ulicach miasta, które nastrajają pozytywną energią.
Jedną z takich ulic jest Passeig de Colom, którą następnie
przejeżdżaliśmy.
Pozytywów
nie trzeba długo szukać. Przykładem jest ten uśmiechnięty rak - Gambrinus Lobster Statue:)
Przy
Passeig d'Isabel II stoi fontanna. Niestety nieczynna podczas naszego
pobytu.
-> Jednym z miejsc, które koniecznie chciałam zobaczyć był Parc de la Ciutadella. W tym parku znajduje się między innymi barcelońskie zoo.
Na jednym z rond stoi pomnik generała
Prima.
Szybki rzut oka na Eglésia de la
Ciutadella.
Park jest miejscem odpoczynku dla
wielu mieszkańców, którzy chętnie wygrzewają się tam na słońcu.
Uroczym zakątkiem jest położone na
środku parku jeziorko. Wiele par wynajmowało łódki i spędzało
czas, pływając po wodzie. Mieliśmy również ochotę na chwilę
takiego relaksu, jednak czas gonił nas niemiłosiernie. Z pewnością
następnym razem skorzystamy :)
Obiektem, który trzeba polecić, jest
Cascada Monumental. Ogromna fontanna, miejsce bardzo romantyczne.
Sama fontanna robi spore wrażenie. Dodatkowo piękne jeziorko z
czystą wodą i te złote konie wieńczące budowle, tak dostojnie
prezentujące się na tle niebieskiego nieba.
Po obu stronach fontanny znajdują się
schody, dzięki czemu można ją obejrzeć z każdej strony.
Zafascynowały mnie również smoki, z
których paszcz zamiast ognia, wypływa woda.
Wychodząc z parku, udaliśmy się
drogą w kierunku Agbar Tower.
-> Stwierdziłam jednak, że wystarczy mi
jedno zdjęcie z daleka, dlatego skręciliśmy w ulicę Carrer de la
Marina, która poprowadziła nas bezpośrednio do La Monumental,
areny byków.
-> La
Sagrada Familia to miejsce, którego nie trzeba przedstawiać. Nie
wyobrażam sobie być w Barcelonie i nie zobaczyć tego niezwykłego
budynku.
-> Po
przejechaniu główną ulicą Av. Diagonal, dotarliśmy do ronda,
obok którego znajduje się mały park – Jardins de Salvador
Espriu. W nim dostrzegłam poniższy pomnik dwóch kobiet.
-> Stamtąd
już tylko krok dzielił nas od kolejnego dzieła Gaudiego – Casa
Mila.
Po
drodze zaczęliśmy już odczuwać lekki głód, dlatego
zatrzymaliśmy się przy pysznie wyglądających, ogromnych
kanapkach. Miejsce nosi nazwę La Baguetina. Za dwie kanapki (na moim
talerzu jedna podzielona na pół) oraz dwie kawy zapłaciliśmy
17.80.
Następnie
rzuciliśmy okiem na Casa Batllo i Casa Amatller. Do jednego z nich
mieliśmy w planie wejść, ale niestety kolejki były strasznie
długie, a my nie chcieliśmy spóźnić się na statek.
Idąc
ulicą Rambla de Catalunya, podziwialiśmy architekturę, która
zyskała dużo uroku, dzięki zachodzącemu słońcu.
-> Plac
Catalunya i jego okolica to dobrze nam znane miejsce. Tym razem
fontanny były niestety wyłączone, co zdecydowanie nas zasmuciło.
Na
placu znajduje się również Monument a Francesc Macià.
-> Nasza
dalsza droga prowadziła La Ramblą, gdzie zahaczyliśmy o mały
market, kupiliśmy kilka suwenirów oraz ręcznie dekorowaną czekoladę. W międzyczasie już bardzo się ściemniło, więc
szybko zmykaliśmy w kierunku portu.
Pamiątkowe
zdjęcie z La Ramblą w tle.
Mając
jeszcze parę minut, przespacerowaliśmy się w okolicy portu.
Ostatnie
pożegnanie z Barceloną.
Mapę z opisywanymi przeze mnie miejscami, znajdziecie >>TUTAJ<< Na koniec mam dla Was krótki film:
Mieliście
okazję zwiedzić Barcelonę? Byliście w prezentowanych przeze mnie miejscach? Jakie atrakcje w Barcelonie polecacie?
*Wszystkie zdjęcia i filmy prezentowane w poście są mojego autorstwa i należą do mojej prywatnej kolekcji.