czwartek, 31 sierpnia 2017

Kilka luźnych pytań

Moi drodzy!

Ostatnie dni są dla mnie bardzo intensywne i zapracowane, czego skutkiem jest mój totalny brak czasu. Zauważyliście pewnie moją zmniejszoną aktywność chociażby na Instagramie. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak długo potrwa taka sytuacja. Na dziś przygotowałam dla Was szybki post, zawierający odpowiedzi na pytania, które pojawiały się zarówno na blogu, jak i innych Social Mediach. Wszystkie dotyczą mojego życia w Szwajcarii. Zdecydowałam się podzielić z Wami kilkoma opowieściami.

Zapraszam do lekturki!




Jak nauczyłam się języka?

Kilkoro z Was interesowało się moją znajomością języka niemieckiego. Prawdą jest, że wraz z mężem wyjechaliśmy do niemieckojęzycznego regionu Szwajcarii, ponieważ ten język był nam w jakimś stopniu znany. Oczywiście nie będę tutaj twierdzić, że mówię perfekcyjnie w tym obcym języku, bo do perfekcji brakuje mi wiele, ale język ten towarzyszy mi od najmłodszych lat. Naukę zaczęłam w wieku 6 lat i na każdym etapie kształcenia wybierałam klasy z rozszerzonym profilem, właśnie ze względu na język. Nie ukrywam też, że wiązałam z nim przyszłość. Wyjeżdżając do Szwajcarii, znałam zatem o wiele więcej niż zwykłe podstawy komunikacji. Problemem był jednakże dialekt szwajcarski, który brzmi jak zupełnie odrębny język. Do niego przyzwyczajałam się około roku, skrupulatnie informując wszystkich na początku rozmowy, by prowadzili ją ze mną w języku urzędowym-niemieckim. Po roku codziennego kontaktu w pracy, gdzie spędzałam więcej czasu niż w domu, a co za tym idzie ostatecznie miałam większy kontakt z ichnim dialektem niż z językiem ojczystym, stwierdziłam: „Hej! Ja ich już rozumiem!”.




Moje początki w Szwajcarii

Wydaje mi się, że chcąc opisać wszystko bardzo skrupulatnie, musiałabym poświęcić tej historii cały post (jeśli wyrazicie taką chęć, to spróbuję w najbliższym czasie się tego podjąć). Nigdy nie ukrywałam, że wyjechałam za granicę za miłością. Mój mąż wyjechał wcześniej, a po jakiś 6 miesiącach dołączyłam do niego. Początki były dla mnie bardzo trudne, gdyż sporo czasu zajęła mi aklimatyzacja, przyjęcie nowych warunków i rezygnacja z dotychczasowych przyzwyczajeń. Przez pierwsze trzy miesiące byłam zarejestrowana w urzędzie jako turystka i tak się mniej więcej czułam. Po tym czasie i zmianie mieszkania rozpoczęłam poszukiwania pracy i tak już się potoczyło.



Czy w Szwajcarii mają pralki?

Odwieczne pytanie i największa ciekawostka najbogatszego kraju Europy. Odsyłam tutaj do mojego pierwszego postu o Szwajcarii, gdzie opisuję jak wyglądają pralnie (LINK). Zazwyczaj w bloku pojawia się pralnia w piwnicy, gdzie stoją pralki – ilość zależna jest od ilości mieszkań. U mnie na 40 mieszkań przysługują 3 pralki, w tym każdy mieszkaniec ma wyznaczony grafik, w którym może używać tego sprzętu, np. my możemy zrobić pranie w każdą sobotę od 6 – 15. Zazwyczaj w mieszkaniach, które wynajmuje się przez biura nieruchomości jest zakaz posiadania własnej pralki w łazience (u nas niestety on obowiązuje). Drugą kwestią jest też fakt, że szwajcarskie łazienki są małe i zupełnie niedostosowane do ustawienia tak dużego wielkościowo sprzętu. Słyszałam jednak, że Szwajcaria idzie już z duchem czasu i w nowo wybudowanych blokach, pralki są w standardowym wyposażeniu mieszkania.




*Anegdotka: Kiedyś poruszałam temat pralek ze starszym Szwajcarem. Swego czasu własna pralka była tu niejako symbolem luksusu. Gdy wypowiedziałam zdanie, że u nas każdy ma w domu pralkę i to nic nadzwyczajnego, zareagował on zdaniem: „A ja myślałem, że Polska jest biednym krajem...”.

Czego unikać w Szwajcarii?

Być może nie o to chodziło pytającemu, ale przede wszystkim: mandatów! ;) I to niezależnie od tego czy jest się mieszkańcem, czy też turystą. Mandaty są okropnie drogie, a nie sądzę, by ktoś przyjeżdżając na wakacje miał przy sobie dodatkowy 1000 franków na zapłacenie ewentualnej kary. 120 na autostradzie to limit i tego każdy powinien się trzymać. Znamy osobiście kogoś, kto dostał mandat za przekroczenie dopuszczalnej granicy prędkości o 1 km/h, a i sami otrzymaliśmy sowity (ponad 1200 fr.) mandat za niedostosowanie prędkości. Z tego samego powodu podczas wakacji najlepiej unikać również chorowania w tym kraju.




Gdzie jest siedziba firmy Louis Widmer?

Tę markę kosmetyczną opisywałam w Leksykonie Kosmetycznym (LINK). Zamieściłam tam również informację, że siedziba firmy znajduje się w Schlieren – niedaleko mnie ;)

Co grozi za nieoclenie towaru?

Naturalnie kary pieniężne. Zawsze zastanawiam się, dlaczego Polakom jest tak ciężko dostosować się do obowiązujących norm. Wyznam Wam, że tylko raz zdarzyło mi się wwieźć kilka gram więcej mięsa i to dlatego, że źle obliczyłam wagę... Co chwilę słyszę jednak opowieści na temat tego, komu udało się coś przeszmuglować przez granicę, a komu nie i jakie były tego konsekwencje. Dla przykładu podam Wam kilka zasłyszanych historii: papierosy (obok alkoholu najchętniej przemycany towar) można wwieźć w ilości 1 karton i 1 otwarta paczka na osobę. Znajomy wiózł jakieś 20 kartonów marki ukraińskiej (!). Naliczono mu karę za każdy ponadlimitowy papieros z powodu wwiezienia towaru z Unii Europejskiej do Szwajcarii oraz dodatkową karę (również od każdego papierosa), ponieważ nie miał dokumentu, że legalnie wwiózł je do Polski z Ukrainy. Ogólnie suma zamknęła się w kilku tys. fr. 



Do innego znajomego przyjechała rodzina z Polski – łącznie 9 dorosłych osób. Pojechał do Niemiec na zakupy (bo oczywiście taniej), kupił spore ilości mięsa – limit na osobę wynosi 1 kg, on miał ponad 15 kg. Granicę przekraczał w miejscu, gdzie (jak sam mówi) nigdy nikt nie stoi. Miał pecha – tym razem stali. Mandat został wyliczony od mięsa (17 fr. za każdy dodatkowy kg). Musiał zapłacić także dodatkową sumkę za zatajenie faktu przewożenia większej ilości. Znałam kiedyś również osobę, która próbowała wwieźć butelkę wódki na 7-miesięczne dziecko (przepisy mówią wyraźnie, że można przewieźć 1 l ciężkiego alkoholu na osobę, lecz pełnoletnią!).




Na najbardziej upierdliwego strażnika trafił jeden z naszych kolegów, który wiózł domowe słoiki z bigosem, gołąbkami itp. Pan strażnik dopatrzył się, że musi tam być mięso i kazał mu otworzyć każdy słoik oraz wygrzebywał wskaźnikiem kawałki mięsa i kiełbasy z bigosu. Ostatecznie kazał mu zapłacić karę nie za faktyczną wagę mięsa, lecz za wagę słoików w całości! (W tym przypadku akurat sama bym się kłóciła). Skończyło się na wyrzuceniu wszystkich słoików do przygranicznego kosza i mandacie za chęć wwiezienia tychże produktów. Nadgorliwcy na granicy czasem się zdarzają i doświadczył tego również inny kolega, który wracał z żoną i 3-miesięcznym dzieckiem z zakupów z Niemiec. Zostali poddani szczegółowej kontroli, podczas której przez ponad 2 godziny musieli stać przy samochodzie w upale, a pan strażnik wyciągał każdą rzecz. Ba! Nawet zdemontował w połowie siedzenia w samochodzie! Nie zważając na biedne, zmęczone, płaczące w wniebogłosy i głodne dziecię. Ostatecznie nie znalazł niczego, do czego mógłby się przyczepić.

I na tym zakończę dziś tę pytaniową rundę. Jeśli nasunęły Wam się jakiekolwiek pytania, na które mogłabym niedługo ponownie odpowiedzieć, z chęcią przyjmę je w komentarzach pod tym postem. Mam nadzieję, że dzisiejszy post był dla Was ciekawą odskocznią. Dziękuję również za przesłane pytania!


Pozdrawiam Was gorąco!

wtorek, 29 sierpnia 2017

Szwajcaria w podróży: Hammetschwand Lift

W poście, w którym obejrzeć mogliście bardzo malowniczą część Lucerny, mówiłam Wam, że to nie ona była celem naszej podróży. Lucerna była jedynie spontanicznym punktem na trasie do pewnego punktu widokowego. Nosi on nazwę Hammetschwand Lift i jest to konstrukcja z windą, która zawozi nas na szczyt, z którego roztacza się piękny widok na Jezioro Czterech Kantonów.

Zobaczcie to na własne oczy!
























W internecie próżno szukać dokładnych informacji na temat dojazdu do tego miejsca. My nieco błądziliśmy i wpisując podany na stronie adres, nawigacja poprowadziła nas właśnie do Lucerny, gdzie zrobiliśmy sobie przystanek. Jadąc od strony Lucerny, kierujemy się na Bürgenstock. W pewnym momencie powinniśmy ujrzeć parking, to jest: zaparkowane po prawej stronie auta na wyznaczonych miejscach. To tutaj musieliśmy zostawić samochód. W momencie, gdy się tam wybraliśmy, były rozstawione roboty drogowe i nie było możliwości dalszej podróży autem. O ile się nie mylę, to parking był bezpłatny.

Warto pomyśleć przed wyjazdem, że od zaparkowania auta do faktycznego celu podróży dzielą nas lekko ponad 4 kilometry i przed nami ponad godzinna przeprawa po bardzo zróżnicowanej nawierzchni (koniecznie należy zaopatrzyć się w wygodne buty). 



Najpierw przeszliśmy przez leśną ścieżkę, następnie kawałek drogi szliśmy ulicą i po schodach w górę. Tutaj pojawiła się możliwość zrobienia sobie małej przerwy. Obok budynku, w którym prawdopodobnie znajdowała się restauracja, było nie tylko miejsce na odpoczynek, ale także przepiękny widok na okolicę widzianą z góry.























Następnie weszliśmy już na drogę, która nosi nazwę Felsenweg. Jest to coś w rodzaju ścieżki edukacyjnej z pytaniami ustawionymi na tabliczkach. Dochodząc do tego miejsca, droga do windy jest już małoskomplikowana. Wystarczy podążać cały czas główną ścieżką, a osiągnie się cel.

Praktycznie przez całą długość tej drogi pokonujemy ją albo przez las, albo mając z jednej strony piękne widoki, a z drugiej skały.



Gdzieniegdzie na trasie pojawiają się znaki ostrzegawcze.


Kolejne widoki z trasy:







W końcu zza drzew wyłania się metalowa konstrukcja, która budzi pewien niepokój. Hammetschwand Lift to najwyższa w Europie winda widokowa. Działa ona już od 111 lat. Mierzy ona 152 metry, a czas przejazdu trwa krócej niż minutę.



Godziny otwarcia (winda jest otwarta systematycznie latem):

pon - sob: 9.30-11.30 i 12.00-17.30
nd: 9.30-11.30 i 12.00-18.00

* W okresie jesień/zima winda, jak i prowadząca do niej droga otwarte są w zależności od sprzyjających warunków pogodowych.


Bilety wstępu:

dorośli: 10 Fr./13 Fr.
Dzieci w wieku 6 – 16 lat: 5 Fr./6.50 Fr.
Psy: 3.50 Fr./5 Fr.

* Pierwsza cena obejmuje przejazd w jedną stronę, druga obejmuje dodatkowo powrót.



Przejazd windą jest bardzo szybki, ale dodaje sporych wrażeń. Po wyjściu czekają na nas ponownie piękne, szwajcarskie krajobrazy.

Jeśli mamy już tak cudowny widok na Jezioro Czterech Kantonów, to może warto byłoby powiedzieć o nim kilka słów. Jak możecie się łatwo domyśleć Jezioro to nosi nazwę od czterech kantonów, z którymi graniczy. Są to kantony: Luzern, Unterwalden, Uri oraz Schwyz. Co ciekawe jednak do XVI w. nosiło ono nazwę Luzerner See. 

























Kolejną ciekawostką na jego temat jest fakt, że woda, znajdująca się w jeziorze jest zdatna do picia (jak twierdzą przeprowadzone przez szwajcarskich naukowców badania). Latem temperatura wody sięga 22 stopni, a historia zna nawet przypadki, gdy zimą odnotowano częściowe zamarznięcia na jeziorze. Sięgając dalej w przeszłość, możemy dowiedzieć się również, że w 1601 roku wystąpiło tsunami z falami sięgającymi wysokość 4 metrów.


Popularnym sposobem spędzania wolnego czasu są rejsy statkiem po Jeziorze Czterech Kantonów. Na zdjęciach dojrzeć możecie pewnie białe plamki: są to jachty i motorówki. Na tym terenie znajduje się także 10 miejsc, w których można bezpiecznie nurkować.

























Na górze znajduje się również restauracja, z której oferty skorzystaliśmy. Oczywiście dania nie są niczym szczególnym. Ot, zaspokojenie głodu po marszu. Dla lepiej zorganizowanych jest tam również miejsce na rozpalenie grilla czy zrobienie pikniku.



























Nie tylko fani wody i jezior będą zachwycać się widokami. Wielbiciele gór i zieleni także znajdą kawałek dla siebie.










Po zaspokojeniu naszych estetycznych wrażeń postanowiliśmy udać się do windy i wracać znaną nam już trasą.




Zdecydowanie polecamy przejechać się windą, która stanowi sama w sobie atrakcje!

Jak podobają się Wam szwajcarskie krajobrazy?

wtorek, 22 sierpnia 2017

Leksykon kosmetyczny / Kosmetiklexikon - Rausch

O marce / Die Marke

Przedsiębiorstwo Rausch zostało założone w 1890 r. przez niemieckiego fryzjera Josefa Wilhelma Rauscha. Pierwszym produktem, który podbił rynek była woda z dodatkiem ziół przeznaczona do płukania włosów. 10 lat później powstało pierwsze płynne mydło do mycia włosów. Firma rozpoczęła produkcję coraz to nowszych szamponów, które stały się sławne w Szwajcarii. Dopiero w 1971 r. marka Rausch dostała pozwolenie na eksport produktów do Austrii. W roku 2013 marka otrzymała nagrodę w Thurgau (za używanie roślinnych produktów w kosmetyce). Firma skupia się na wytwarzaniu produktów z wysokiej jakości ekstraktów ziołowych. W ich produktach znaleźć możemy aż 87 różnych gatunków ziół i substancji roślinnych w formie ekstraktów czy olejków. Siedziba firmy znajduje się w Kreuzlingen. 

Das Unternehmen Rausch wurde 1890 durch den deutschen Friseurmeister Josef Wilhelm Rausch gegründet. Das erste Produkt, das er auf den Markt brachte, war ein Haarwasser mit Kräutern. 10 Jahren später entstand die erste Haarwaschseife. Die Firma fing an, die neuen Sorten von Shampoos erstellen, die in der ganzen Schweiz bekannt geworden sind. Erst 1971 begann die Marke Rausch ihre Produkte nach Österreich zu exportieren. 2013 bekam die Firma den Thurgauer Motivationspreis. Die Marke produziert hochwertige Produkte aus Kräuterextrakte. In den Produkten befinden sich 87 verschiedenen Kräutern und Pflanzenstoffen in Form Extrakten und Ölen. Der Firmensitz ist in Kreuzlingen.





Dostępność / Verfügbarkeit

Produkty marki Rausch dostępne są na szeroką skalę w Szwajcarii, Austrii, Niemczech i we Włoszech. Najczęściej można je dostać w aptekach, ale występują one również w drogeriach, perfumeriach i sklepach z ekologicznymi produktami.


Die Produkte von Rausch sind übergreifend in der Schweiz, Österreich, Deutschland und Italien erhältlich. Am häufigsten kann man sie in Apotheken, aber auch in Drogerien, Parfümerien und Reformhäusern kaufen.


 Strona internetowa / Webseite

LINK

Utrzymana w białej kolorystyce strona internetowa marki jest bardzo prosta i przejrzysta. Strona główna zapoznaje nas z nowościami na rynku kosmetycznym. Kategoria Produkty zawiera rozbudowany szereg kosmetyków podzielony na kilka działów. Na stronie można również wziąć udział w analizie kondycji włosów, która ma za zadanie dobrać odpowiedni produkt do naszych potrzeb. Jedna z zakładek jest czymś w rodzaju encyklopedii na temat wszystkich produktów roślinnych, które używane są do produkcji kosmetyków. Znajdziemy tam krótkie wyjaśnienie, czym właściwie ten składnik jest oraz w jakich produktach go znajdziemy. Dzięki tej stronie internetowej jesteśmy w stanie dowiedzieć się więcej o samej marce, jej filozofii oraz znaleźć najbliższy sklep, oferujący jej produkty. Rausch prowadzi również własny blog, na którym pojawiają się wpisy o tematyce idealnej dla włosomaniaczek. Za pomocą strony można także zakupić produkty. 

Die Webseite von Rausch ist weiss, einfach und klar. Die Hauptseite lässt uns, neue Produkte kennenzulernen. Die Kategorie „Produkte“ enthält die ganze Kosmetikübersicht, die in verschiedenen Gruppen verteilt sind. Auf der Webseite kann man die Haaranalyse durchführen – Das hilft, das richtige Produkt zu wählen. Wer neugierig ist, kann die Kräuterwelt kennenlernen. Wir können dort mehr über die Marke, ihrer Geschichte und Philosophie lesen. Dank Webseite kann man auch einkaufen.


Koszty dostawy / Versandkosten

Marka Rausch wysyła produkty jedynie na terenie Szwajcarii i Liechtensteinu. Standardowa wysyłka to koszt wysokości 3,90 fr. Przy zakupie powyżej 60 fr. wysyłka jest gratis. Możliwe płatności za zakupy: płatność kartą PostFinance, kartą kredytową, Paypal lub poprzez rachunek pocztowy.

Die Marke Rausch versendet ihre Produkte nur in der Schweiz und Liechtenstein. Der Standardversand kostet 3,90 Fr. Ab einem Bestellwert von 60 Fr. gibt es keine Versandkosten mehr. Das Einkaufen kann man mit der PostFinancekarte, Kreditkarte, PayPal oder per Rechnung bezahlen.

Produkty / Produkte

Rausch oferuje sporą gamę produktów do włosów. Wśród nich dominują oczywiście szampony i odżywki. Ciekawymi kosmetykami są między innymi spraye nawilżające, toniki czy kremy do włosów. Każda seria przeznaczona jest do innego rodzaju włosów. Przykładowo: Seria Coffein, której używałam, ma działać przeciwko wypadaniu włosom, a do włosów farbowanych najlepsza będzie seria z awokado. W skład produktów, które oferuje ta firma, wchodzą także produkty do stylizacji, a nawet suplementy diety. Nowością na rynku są kosmetyki do pielęgnacji ciała.

Rausch bietet viele Haarpflegeprodukte an. Der grösste Teil von denen sind Shampoos und Pflegespülungen. Ganz interessant sind z.B: Haartonic, Feuchtigkeitsspray oder Haarcreme. Jede Serie ist für anderes Haarproblem geeinet. Die Serie Coffein, die ich verwendet habe, wirkt gegen Haarausfall. Bei den Rausch-Produkte kann man auch Stylingkosmetik finden, sowie auch Nahrungsergänzung in Tablettenform. Neu ist auch Körperpflege.


Ceny / Preise

Ceny szamponów i odżywek do włosów utrzymują się na równym poziomie i należy za nie zapłacić 14 – 17 fr. przy pojemności 200 ml. Produkty specjalistyczne zakupić można w podobnej lub nieco wyższej cenie, która nie przekracza jednak 22 fr. Produkty do pielęgnacji ciała to koszt zaledwie 5 fr. Jak na produkty ekologiczne ceny te nie wydają się być zbyt wysokie.

Die Preise von Rausch-Kosmetik befinden sind zwischen 14 und 17 Franken für 200 ml. Die Spezielleprodukte kann man in den gleichen Preis finden oder ein bisschen teurer – der Preis ist aber nicht höher als 22 Franken. Körperpflegeprodukte kosten nur 5 Franken. Da die Kosmetik gute Qualität anbieten, finde ich die Preise nicht so hoch.

Cechy szczególne / Besonderheiten

Produkty marki Rausch są wegańskie oraz pozbawione parabenów.

Die Produkte von Rausch sind wegan und parabenfrei.


Pierwsze wrażenie / Der erste Eindruck

Z marką Rausch widziałam się dwukrotnie. Po raz pierwszy użyłam dwóch próbek szamponu i odżywki do włosów w wersji Kamillen-Amaranth. Była to seria odbudowująca. Po miesiącach prób spostrzegłam, że moje włosy źle reagują na szampony rumiankowe, toteż ta próba poznania się z kosmetykami Rausch wypadła bardzo słabo. Nie podobał mi się efekt działania obu produktów, po których moje włosy były sztywne, matowe i nie mogłam ich w ogóle ułożyć. Potrzebowałam aż dwóch lat, by ponownie sięgnąć po ich produkty. Na tę okazję czekał zestaw z kofeiną przeciwko wypadaniu włosów w opakowaniu podróżnym, który dostałam kiedyś wraz z subskrypcją szwajcarskiego pudełka kosmetycznego. Produkty o pojemności 40 ml (szampon) i 30 ml (odżywka) starczyły mi na trzy użycia. Po tak krótkim czasie używania nie można zauważyć, czy wpłynęły one korzystnie na wypadanie włosów, ale mogę powiedzieć, że używało mi się ich całkiem przyjemnie. Efekt końcowy był odwrotny niż podczas pierwszego kontaktu z tą marką. Włosy pozostały na długo świeże, były elastyczne, odżywione. Uzyskały przyjemny dla oka blask. Problemem jest tutaj jedynie bardzo męski zapach tej serii, który pozostaje na włosach jeszcze długo po umyciu. Używałam go jedynie, gdy nie musiałam ruszać się z domu.

























Mit der Marke Rausch habe ich zwei Mal etwas zu tun gehabt. Erstes Mal habe ich zwei Kosmetikproben verwendet (Shampoo und Spülung). Das war die Serie Kamillen-Amaranth, Repairprodukte. Meine Haare mögen die Kamille nicht, deswegen diese Produkte haben mich nicht überzeugt. Das Ergebnis war richtig schlecht: meine Haare sind starr, glanzlos geworden und ich konnte sie gar nicht stylen. Erst nach zwei Jahren habe ich wieder Lust bekommen, die Rausch-Produkte zu benutzen. Ich habe zu Hause Mini-Produkte von der Serie Coffein gehabt, die ich mit dem Pinkbox bekommen habe. Sie haben mir für 3 Anwendungen gereicht. Ich kann nach dieser Zeit nicht sagen, ob die wirklich gegen Haarausfall wirken, aber sie sind sehr angenehm in dem Gebrauch gewesen. Meine Haare sind dieses Mal lange frisch geblieben. Die sind elastisch und genährt gewesen. Ich habe nur ein Problem gefunden: die Serie hat sehr „männlicher“ Duft, der sehr lange auf den Haaren bleibt. Ausserdem hat es mir alles gefallen.
























Słyszeliście kiedyś o marce Rausch?
Habt ihr die Marke Rausch schon verwendet?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...