piątek, 31 marca 2017

Instagramowy Mix Zdjęć - marzec 2017

Marzec był dla mnie zdecydowanie bardzo męczącym i stresującym miesiącem. Ten rok obfituje w wiele ważnych i znaczących wydarzeń, które tak się złożyło ściśle nakładają się na siebie. Oczywiście trwają ostatnie przygotowania ślubne, które zabierają cały nasz czas wolny. Ostatnie poprawki, przygotowanie dekoracji, planowanie przebiegu dnia ślubu. Nie obyło się również bez problemów i przeszkód, ale ich uniknąć akurat się nie da.

Właśnie w tym stresującym dla mnie czasie otrzymałam w pracy awans i o ile w normalnych warunkach byłabym przeszczęśliwa, to obecnie niestety tak nie jest. Wszystko to za sprawą większej ilości obowiązków i godzin, które spędzam teraz w pracy. Przez taki harmonogram dnia zaczynam powoli panikować, że nie zdążę z wieloma ważnymi sprawami na czas.

Na blogu w tym miesiącu został opublikowany 500-ny post, co jest dla mnie totalnie abstrakcyjną liczbą i nie jestem w stanie uwierzyć, że jest tego aż tyle (chyba w jeden dzień nie da się tego przejrzeć;))! Liczba wyświetleń bloga utrzymuje się na stałym poziomie. W marcu również zyskał on ponad 13 tys. wyświetleń. Chciałabym serdecznie zachęcić Was do udziału w konkursie, obok którego przeszłyście obojętnie, ale mam nadzieję, że była to jedynie kwestia braku czasu. Liczę na Wasze zgłoszenia - LINK!


Jak wyglądał mój stresujący miesiąc na zdjęciach? Przekonacie się poniżej!



Denko - luty 2017 - LINK


Schloss Hallwyl, Szwajcaria


Pomysł na obiad: ryż, gulasz i warzywa


Szwajcarskie widoki


Prezent na Dzień Kobiet - ukochany nie zapomniał!


Czekoladowa paletka Too Faced - LINK


Wspomnienia z Paryża towarzyszą nam do dziś 


Wieczór we dwoje - wino z winiarni Pałacu Mierzęcin


Piękna, marcowa pogoda


Produkcja dekoracyjnych różyczek 


Kampania: Pizza Dr. Oetker The Take Away


Konkurs na blogu - LINK


Smakołyki Boyer - masło orzechowe i kokos



Chwila odprężenia: Bowling. Wygrana to satysfakcjonujący wynik ;)


Pyszne lody: miętowe Megastar


Owocowe musy - LINK


Czuję wiosnę!


Niespotykany widok w Szwajcarii: Lay's


Własnoręcznie tworzone: winietki-motylki


Wielkanoc tuż,tuż!


A jak minął Wam marzec?

środa, 29 marca 2017

Szwajcarskie zakupy okiem klienta

W dzisiejszym poście przygotowałam dla Was garść informacji związanych z zakupami, widzianymi okiem klienta. Jest to zbiór moich osobistych przemyśleń na ten temat, które są oczywiście spowodowane wieloma czynnikami, w tym regionem, jaki zamieszkuję, czy sklepami, w których często robię zakupy. Chciałabym poruszyć dziś 6 różnych kwestii, które nasuwają się już podczas pierwszych zakupów w Szwajcarii. W pewnym stopniu można nazwać je także różnicami pomiędzy Polską, a krajem zegarków i czekolady.

Zapraszam na przegląd ciekawostek ze Szwajcarii związanych z zakupami!

Różnorodność to podstawa?

W ciągu całego mojego pobytu w Szwajcarii nasunęło mi się wiele wniosków i obserwując sytuację na rynku mogę wysnuć teorię, że o wiele większa część społeczeństwa nie gotuje samodzielnie. W każdym supermarkecie istnieje ogrom gotowców, produktów do odgrzania, półproduktów. Asortyment produktów, które można wykorzystać do stworzenia potraw „od zera” jest bardzo niewielka i nieróżnorodna. Za przykład niech posłuży moja reakcja, która zwróciła uwagę wszystkich dookoła, gdy zobaczyłam, że w ofercie marketu, w którym robię cotygodniowe zakupy pojawiły się na stałe surowe buraki. Prawie skakałam z radości! Gdyby pojawiły się jeszcze ogórki, które nadawałyby się do kiszenia, czułabym się jak w domu. 



Kolejnym przykładem, tym razem totalnego lenistwa są ugotowane jajka czy obrane i ugotowane ziemniaki w folii, które kupić można w ilości 5-6 szt za cenę 2,5-kg opakowania. Mimo wysokiej ceny ten produkt jest nadal często kupowany, a przecież ugotowanie ziemniaków nie jest wcale trudne. Po kilku latach robienia zakupów w jednym miejscu powoli łapię się na tym, że nie mam już co kupować. Kolejnym przykładem z mojego życia jest kupno mięsa. Ciężko jest w mojej okolicy dostać mięso, którym nie byłby kurczak, indyk, mięso mielone, czy karkówka (od dawna poluję na golonkę, która miałaby większą średnicę niż 3 cm), ale już 10 półek z przeróżnymi, zapanierowanymi kotletami wraz z gotowym makaronem (danie typowo do mikrofali) lub gotowym spaghetti znajdę bez problemu.



Okazja czyni złodzieja?

Odwiedzając polskie sklepy, często już po wejściu czuję się jak złodziej. Kilka razy zdarzyła mi się nieprzyjemna sytuacja, w której bez powodu pikały bramki antykradzieżowe – często już w momencie wejścia do sklepu – czy gruboskórny ochroniarz chodził za mną krok w krok, patrząc czy aby przypadkiem żaden produkt nie ląduje w mojej torebce. W Szwajcarii sytuacja jest bardzo odmienna. Tu nikt na wstępie nie zakłada, że jesteś złodziejem. Po pierwsze wspomniane bramki występują dość rzadko i nawet jeśli zaczynają pikać, często jest to ignorowane. Gdy kiedyś taka bramka zapikała podczas mojego wyjścia z supermarketu, pani spytała mnie tylko, czy mam na sobie rzecz z C&A. Odpowiedziałam, że tak, ponieważ faktycznie miałam stamtąd bluzkę. Pracownica mogłaby oczywiście prześwietlić mój koszyk, który wypchany był po brzegi, kazać mi przechodzić ponownie przez bramki, prosić o pokazanie wnętrza torebki, ale powiedziała tylko: „Wszystko jasne. Miłego dnia!”. Zaufanie czuć na każdym kroku.



Za inny przykład może posłużyć centrum handlowe, które znajduje się w moim mieście. Są w nim cztery większe supermarkety spożywcze i większość osób nie ogranicza się do zrobienia całościowych zakupów tylko w jednym z nich. W praktyce wygląda to w ten sposób, że klienci biorą duży wózek zakupowy i idą najpierw do jednego, potem do drugiego i jeszcze pięciu innych sklepów z każdego wynosząc minimum jedną torbę z zakupami. Nigdy nie spotkałam się z żadnym problemem, że nie mogę wejść do jakiegoś sklepu z wypełnionym po brzegi wózkiem z towarami z innego sklepu. W Polsce jest już problem z wejściem do Tesco z reklamówką z Biedronki... Sklepy w Szwajcarii nie posiadają również ochroniarzy i zawsze śmieszy mnie wejście do polskiego sklepiku o wymiarach 10 x 10, gdzie Security jest wymagana. 



Klient staje się kasjerem

Pozostając jeszcze chwilę przy temacie zaufania w stosunku do klienta, pamiętam reakcje Polaków na pojawienie się kas samoobsługowych i nie wyobrażam sobie (na dzień dzisiejszy) wprowadzenia takiego systemu, który w Szwajcarii staje się coraz powszechniejszy. Większość supermarketów wprowadziła systemy oparte na zasadzie Self-Scanning. Polega to na tym, że przy wejściu do marketu znajduje się ścianka z urządzeniami do skanowania. Po zeskanowaniu karty klienta można wziąć jedno z urządzeń, po czym robiąc zakupy, skanować każdy produkt przy jego jednoczesnym pakowaniu. Po zakończeniu zakupów wystarczy odłożyć urządzenie w wyznaczone miejsce, podejść do kasy i ponownie zaskanować kartę klienta, na której znajduje się już paragon i kwota, którą należy uiścić. Podczas całego pobytu w sklepie można nawet przez moment nie mieć kontaktu z pracownikiem i nikt nie myśli nawet o tym, by nie zeskanować połowy produktów, będących w koszyku (co pewnie miałoby nagminnie miejsce w Polsce...). Jest to bardzo praktyczne rozwiązanie, ponieważ na bieżąco można śledzić wysokość rachunku, jak i kontrolować cenę konkretnej rzeczy, dlatego też przy kasie nie okaże się nagle, że musimy za coś zapłacić więcej.



Łatwy dostęp do zagranicznych produktów

Kuchnie zagraniczne występują w wielu supermarketach i nie muszą to być ogromne megastore. Nawet w moim osiedlowym sklepie (wielkości polskiego Lewiatana) znajdę kilka półek z takimi produktami. Jakie kuchnie można spotkać najczęściej? Nikogo nie zdziwi obecność produktów bałkańskich, azjatyckich czy meksykańskich. Licznie występującymi sklepami wolnostojącymi są sklepy z cyklu: U Turka, U Bułgara itp.


Kartony na półkach 

Polskie markety wyglądają dla mnie w porównaniu ze szwajcarskimi tak jakoś … niechlujnie. Wpływ ma na to głównie sposób wypakowywania produktów. Zauważyłam w Polsce tendencję do układania na półkach całych kartonów z towarami. Kończy się to w ten sposób, że na sklepowych regałach zalega więcej pustych kartonów niż produktów. Tutaj każdy produkt jest wypakowywany na półkę i ustawiany według konkretnego schematu (sklepy mają powiedziane, że ten produkt musi być ułożony w dwóch rzędach, a inny w 10) i nie ważne, czy są to chipsy czy sosy w proszku, do ich ułożenia nie zostaną użyte kartony. Nawet, gdy konkretny produkt zostanie wykupiony, o wiele estetyczniej wygląda luka na półce niż pusty karton.



Mieszkasz w Szwajcarii? Zbieraj punkty!

Sam system kart lojalnościowych jest w Szwajcarii bardzo rozbudowany i działa na korzystnych zasadach. Karty nie tylko umożliwiają korzystanie z wcześniej opisywanego Self-Scanningu, ale także zapisują na koncie punkty, dzięki którym zakupy stają się przyjemniejsze. Co jakiś czas są one wymieniane na gotówkę, którą otrzymujemy w postaci bonów do wykorzystania w tym sklepie. Jeden z mocarzy wśród supermarketów – Coop – ma również ofertę płacenia punktami za poszczególne produkty czy np. doładowania do telefonu. Posiadając kartę lojalnościową supermarketu, mamy również dostęp do kuponów rabatowych. Na stronie internetowej można zalogować się na swoje konto, gdzie przetrzymywane są paragony z zakupów, mamy wgląd do ilości zebranych punktów, czy też proponowane są nam produkty, na które powinniśmy zwrócić uwagę przy następnych zakupach (według tego, co kupujemy najczęściej).



Co sądzicie o takich zakupach? Czy znaliście wcześniej taki system zakupowy? A może któryś z opisywanych punktów jest dla Was totalnym absurdem?

poniedziałek, 27 marca 2017

Leksykon kosmetyczny - John Frieda

O marce

Marka specjalizująca się w produktach do pielęgnacji włosów stworzona została w 1976 r. przez Johna Friedę. Jego głównym założeniem było indywidualne podejście do każdego rodzaju włosów i stworzenie produktów, które dadzą kobiecie jeszcze większą pewność siebie. Chęć stworzenia innowacyjnych produktów, które rozwiązałyby problemy kobiet doprowadziła do otwarcia pierwszego sklepu JF w Londynie. Marka w krótkim czasie osiągnęła duży sukces. Sieć sklepów zaczynała się powiększać, a salony JF odwiedzało coraz więcej klientek, w tym także wiele znanych osobistości.



 Dostępność

Produkty Johna Friedy są łatwo dostępnymi kosmetykami. W Szwajcarii znaleźć można całą paletę produktów w sieciach Manor, Globus, Jelmoli czy zwykłym supermarkecie Coop. Drogeria Müller również ma w ofercie tę markę.

Strona internetowa

Marka John Frieda posiada jedną stronę internetową dla wszystkich krajów niemieckojęzycznych, którą znaleźć można pod adresem www.johnfrieda.de Sam design strony jest prosty, ale jednocześnie ma w sobie to coś. Strona internetowa nie zawiera przesytu informacji: całość uszeregowana jest w górnych zakładkach. W tym miejscu znaleźć można cały przekrój produktów, które podzielone są na 6 serii. Każdy kosmetyk posiada własny opis, z którego dowiedzieć można się, jak działa, w jaki sposób należy go używać i jaki jest jego skład. Na stronie skorzystać można z opcji znalezienia właściwego dla naszych włosów produktu. Za pomocą strony internetowej można przekazać swoją opinię na temat produktów JF, a także zapisać się do newslettera. Ciekawą zakładką jest „Magazin”, w której znajduje się mnóstwo artykułów, porad i wywiadów ze znanymi ludźmi. 




Produkty


Tak jak wspominałam, w ofercie marki John Frieda znajduje się 6 serii produktów, przeznaczonych do różnych potrzeb kobiecych włosów. Gama produktów do włosów blond nosi nazwę Sheer Blonde, z kolei dla brunetek najlepiej nadaje się Brilliant Brunette. Obie wersje stworzone zostały w ten sposób, by pogłębiać naturalny kolor oraz nadawać włosom słonecznych refleksów. Frizz Ease to seria produktów głęboko odżywiających włosy, które mają działać cuda. Do ich głównych zadań należy: wygładzenie, odbudowa i zmiękczenie puszących się włosów. Z produktami o nazwie Luxurious Volume można nadać swym włosom więcej objętości. Nowymi seriami są: Root Blur, która zawiera produkty, które pomagają w zatuszowaniu odrostów: kosmetyk w formie pudru nakłada się na odrost za pomocą pędzla oraz Beach Blonde, w skład której wchodzą: szampon, odżywka i lakier, a ich główną cechą jest obecność wody morskiej w składzie.


Cena

W Szwajcarii ceny produktów John Frieda wahają się niezależnie od rodzaju kosmetyku pomiędzy 10 – 15 fr.

Pierwsze wrażenie


Do tej pory miałam możliwość używania przedstawionych na zdjęciach produktów: szamponu i odżywki Brilliant Brunette, szamponu Frizz Ease, a także miniaturki emulsji unoszącej włosy Luxurious Volume. Zwłaszcza produkty z serii Brilliant Brunette nie należą do najtańszych, dlatego początkowo nie byłam pozytywnie nastawiona do ich ponownego kupna. Gdy jednak wchodzi w grę niższa, promocyjna cena, wybór jest dość prosty. W moim przypadku wspomniana seria do ciemnych włosów sprawdziła się. Zdecydowanie lepsze wrażenie wywarła na mnie odżywka, która na moich włosach czyniła cuda. Były one miękkie i aksamitne w dotyku. Do tego z łatwością się rozczesywały, a także zauważyłam efekt uniesienia, który ciężko mi uzyskać za pomocą innych produktów. Działanie szamponu było zadowalające. Odświeżał i domywał włosy, jednak nie zauważyłam spektakularnego pogłębienia koloru – jasne dotąd baby hair minimalnie pociemniały. 


Tańszym szamponem jest Frizz Ease, który wcale nie jest gorszy od wcześniej wspomnianego. Ta wersja nadała moim włosom jedwabistą gładkość i dużą dawkę nawilżenia. Przy jego stosowaniu nie potrzebowałam żadnych dodatkowych masek i odżywek. Zdecydowanie najgorszym produktem była emulsja unosząca włosy, która w moim przypadku nie dawała żadnego efektu, może poza nieprzyjemnym uczuciem, który znamy po użyciu lakieru do włosów.

Znacie markę John Frieda? Używałyście tych produktów?

sobota, 25 marca 2017

Coś pysznego #28 - Roladki z piersi kurczaka

W serii Coś pysznego zazwyczaj znaleźć możecie sposoby wykonania wszelkich deserów i ciast. Nie świadczy to jednak o tym, że jem tylko słodkości! Dziś postanowiłam Wam pokazać, że też jestem człowiekiem i przedstawić przepis, który jest banalnie prosty i każdy jest w stanie go wykonać, a przy tym zjeść pyszny, pożywny obiad. Tym razem głównym bohaterem jest mięso z kurczaka.

Roladki z piersi kurczaka



Składniki:

piersi z kurczaka
pęczek natki pietruszki
masło w kostce
2 jajka
2 czubate łyżki maki
bułka tarta do panierowania
sol i pieprz


Wykonanie:

Mięso opłukać, delikatnie rozbić tłuczkiem i rozkroić na pół, nie przecinając mięsa do samego końca. Przyprawić solą i pieprzem.
Opłukaną natkę drobno posiekać i obficie natrzeć nią mięso.
Masło pokroić na słupki o grubości 1 cm i długości około 6-7 cm.
Ułożyć słupki masła na mięsie i zwinąć wzdłuż dłuższych boków, by tworzyły roladkę.
Panierować w mące i dwukrotnie w jajku i bułce tartej.
Olej rozgrzać na małym ogniu. Smażyć na rumiano.
Podawać z ziemniakami i warzywami.


Smacznego!

czwartek, 23 marca 2017

Perfekcyjny kącik nieperfekcyjnej Pani Domu - Robot kuchenny TurMix

Jednym z moich ulubionych zajęć domowych jest z całą pewnością gotowanie i pieczenie. Zwłaszcza w tę drugą czynność wkładam wiele serca i staram się dopracować każdy deser w najmniejszym detalu. Pomimo tego, że w ciągu ostatnich lat częstotliwość przygotowywania ciast w moim domu znacznie się zwiększyła i wręcz nie ma tygodnia, w którym nie czuć byłoby zapachu domowych wypieków, to ja w dalszym ciągu do ich wykonania używałam bardzo wysłużonego miksera, który nie raz sprawiał psikusy. Często nawet decydowałam się wszystkie czynności wykonywać ręcznie (w tym ubijanie białek, co wiadomo jest trochę czasochłonne). Zdecydowanie brakowało mi jednej rzeczy: robota kuchennego. Na początku roku zapadła decyzja o jego kupnie, a poszukiwania trwały trochę czasu. W końcu udało się!


W moje ręce trafił robot marki TurMix, na którego test serdecznie Was zapraszam.



O firmie


Firma TurMix powstała w 1943 roku. Założona została przez pioniera w tej dziedzinie Traugotta Oertli'ego, a pierwszym produktem sprzedawanym pod szyldem marki był mikser ręczny. Chcąc ułatwić życie w kuchni, wynalazca rozpoczął produkcję różnego rodzaju mieszalników, sokowirówek, frytkownic, grillów elektrycznych itp. Również pierwszy ekspres do kawy, wyprodukowany w Szwajcarii, został stworzony przez firmę TurMix, która uchodzi za jedną z lepszych jakościowo, szwajcarskich marek.


TurMix Vario Tronic 550

To multifunkcjonalny robot kuchenny do mieszania, miksowania i zagniatania. Dzięki swojej budowie zajmuje mało miejsca w kuchni. Jest łatwy do utrzymania w czystości. Każdą część można łatwo zdemontować i ponownie złożyć. W skład zestawu wchodzą trzy mieszadła o eliptycznym kształcie. Robot posiada cztery prędkości oznaczone cyframi od 1 do 4 oraz przycisk Pauzy, który stopuje czynność. W dołączonej misce przyrządzić można do 2 kg ciasta. Praktycznym dodatkiem jest również osłonka, zabezpieczająca przed wydostaniem się ciasta na zewnątrz. Całość umieszczona jest na małych przyssawkach, które zapobiegają przemieszczaniu się urządzenia. Do robota dokupić można wiele dodatkowych gadżetów (my posiadamy obecnie jedynie wersję podstawową). Po lewej stronie urządzenia widać małą ściągę, jakie prędkości powinno się ustawić przy konkretnych czynnościach.



Ten robot kuchenny ma wiele użytecznych cech, które są jego niebywałymi zaletami. Do takich należy między innymi długi (1m), wyciągany kabel, który można schować, gdy nie używa się urządzenia. Zarówno miska, jak i mieszadła są bardzo szybkie i łatwe w zmontowaniu. Po naciśnięciu górnego przycisku można podnieść łyżkę miksera i wyciągnąć miskę. Wtedy też możliwa jest wymiana końcówki mieszającej. Dla dorosłej osoby jest to bardzo łatwe, ale dziecko miałoby problem, by sobie z tym poradzić, toteż nie istnieje możliwość przypadkowego skaleczenia się. W stanie gotowości do pracy, dołączona miska blokuje się za pomocą specjalnych otworów w stopie urządzenia i nie ma żadnej możliwości wyciągnięcia jej czy przesunięcia podczas uruchomienia robota.



Poszczególne prędkości są bardzo dobrze rozplanowane: poziom 1 (najwolniejszy) można spokojnie używać podczas przyrządzania ciasta, które posiada składniki, których nie chcemy rozdrobnić (tj. rodzynki czy kawałki czekolady), poziom 4 (najszybszy) z łatwością ubija pianę z białek i miksuje nawet twarde masło. Praktycznie przy każdym wypieku używam osłony na miskę, dla mojej własnej pewności. Jak wiadomo niektóre, miksowane składniki lubią „wyskakiwać” z miski, a dzięki temu drobnemu gadżetowi mogę zostawić włączone urządzenie, a w tym czasie zająć się inną czynnością. Moim zdaniem jest to główna zaleta robota kuchennego w domu. 





Wielokrotnie zauważyłam już, że czas przygotowywanego deseru zdecydowanie się skrócił, odkąd posiadam tego robota. Dzięki specjalnie wyprofilowanej końcówce miksera, mieszadło dociera do każdej ścianki, dzięki czemu na rancie miski nie zostaje warstwa niezmiksowanego ciasta. Na samym środku naczynia znajduje się lekkie wypuklenie, które ma zarówno wady jak i zalety. W przypadku „lejącego się” ciasta składniki ładnie spływają i łyżka dociera do całego ciasta, jednak gdy miksujemy mniejszą ilość składników (na przykład masło z cukrem), ich warstwa osadza się na owym wypukleniu i trzeba przerwać pracę miksera, by usunąć ją z tego miejsca i dodać do reszty ciasta. Cóż, nikt nie jest doskonały.


Nigdy nie miałam najmniejszych problemów ze stabilnością urządzenia, jak i utrzymaniu jego higieny. Do czyszczenia głównej części używałam miękkiej, wilgotnej szmatki, a następnie wycierałam ją na sucho. Mieszadła, jak i miskę można łatwo umyć w zlewie bądź zmywarce. Pochwalić muszę również instrukcję obsługi, która zawiera wiele użytecznych informacji, wśród których znaleźć można listę dostępnych dla tego rodzaju robota gadżetów (wraz z numerami seryjnymi). Ciekawym dodatkiem są również przykładowe przepisy na różne rodzaje podstawowych ciast, a nawet majonez wraz z podanym czasem i prędkością, jakie należy użyć.



W pracy tego urządzenia nie tylko podoba mi się samo jego działanie, ale także to, że jest cichy. Wydawało mi się, że robot będzie wydawał podobne dźwięki do tych, które wydaje mój ręczny mikser. Myliłam się. To urządzenie jest tak ciche, że nie słychać go w drugim pokoju, a ja mogę robić ciasto nawet w godzinach 12 – 13:00 (w Szwajcarii to pora obiadowa, podczas której nie wolno włączać żadnych głośnych urządzeń i wykonywać prac domowych). Cieszy mnie również jego dokładność, jak i sama wygoda w przygotowywaniu ciasta. Jednym słowem jestem bardzo zadowolona z tego zakupu i każdej pani domu polecam posiadanie takiego urządzenia w kuchni.


A czy Wy posiadacie robota kuchennego? Jakie inne urządzenia są Wam pomocne w kuchni?

wtorek, 21 marca 2017

Haul kosmetyczny - Trzeba zawsze wyjść z twarzą!

Mogę śmiało stwierdzić, że pielęgnacja twarzy ma dla mnie ogromne znaczenie. Zwracam uwagę zarówno na jej dokładne oczyszczanie, jak i kosmetyki pielęgnacyjne, których używam. Dbam o to, by była ona zawsze prawidłowo nawilżona, systematycznie ją złuszczam i gdy tylko mam chwilę dopieszczam ją różnymi maseczkami. Nic więc dziwnego, że będąc w Polsce musiałam zatroszczyć się o kilka produktów, które mogę nazwać moimi niezbędnikami (tj. produkty marki Bourjois). W moje ręce wpadło również kilka zupełnych nowości.

Zapraszam na przegląd nowości kosmetycznych, skupiających się wokół oczyszczania i pielęgnacji twarzy!


1) Maseczka oczyszczająca
Marka: Tony Moly
Sklep: Sephora
Rodzaj: I'm Real Seaweeds Mask Sheet
Pojemność: 21 ml (1 płachta)
Cena: 19 zł





Charakterystyka: Anatomiczna maseczka oczyszczająca na bazie alg, która daje efekt jasnej i promiennej skóry i pozostawia orzeźwiające wrażenie na skórze.

2-3) Maseczka do twarzy i plastry pod oczy 
Marka: Sephora
Sklep: Sephora
Rodzaj: Lotus face mask i Green tea eye mask
Zawartość: 1 płachta i 1 para plastrów
Cena: Gratis do zakupu




Charakterystyka: Inspirowane koreańskimi produktami maseczka w płachcie i plastry pod oczy zawierają bogatą formułę, która przywraca skórze piękno i blask.

3) Regenerująca maseczka do twarzy
Marka: Beauty Formulas
Sklep: Superpharm
Rodzaj: Snail Regenerating Facial Mask
Zawartość: 2 g + 1 płachta
Cena: 8,99 




Charakterystyka: Intensywna 2-stopniowa maseczka do twarzy łączy w sobie zalety regenerującego serum oraz maski do twarzy ze śluzem ślimaka dla maksymalnego nawilżenia. Pozostawia uczucie świeżości.

4-5) Regenerująca maseczka do twarzy i maseczka do skóry trądzikowej
Marka: Dermaglin
Sklep: Rossmann
Rodzaj: Zielona glinka kambryjska
Pojemność: 20 g
Cena: 6,99 zł za szt.




Charakterystyka: Maseczki na bazie zielonej glinki kambryjskiej. Maska regenerująca dokładnie oczyszcza, nawilża i koi skórę twarzy. Przyspiesza jej regenerację i pozostawia skórę gładką i przyjemną w dotyku. Maska do skóry trądzikowej jest bogata w cenne minerały i oczyszcza twarz z zanieczyszczeń. Zmniejsza również łojotok i zwęża pory.

6) Głęboko oczyszczające plastry na czoło, brodę i nos
Marka: Dermo pHarma+
Sklep: Rossmann
Rodzaj: Skin Repair Expert
Zawartość: 2 plastry w opak.
Cena: 6,49 zł za opak.




Charakterystyka: Głęboko oczyszczające plastry precyzyjnie oczyszczają skórę, a niedoskonałości stają się niewidoczne. Usuwają zanieczyszczenia, dzięki obecności aktywnego węgla i ekstraktu z oczaru wirginijskiego.

7) Żel do mycia twarzy
Marka: Barwa
Sklep: Rossmann
Rodzaj: Barwa Siarkowa
Pojemność: 120 ml
Cena: 14,29 




Charakterystyka: Żel siarkowy antytrądzikowy do stosowania na twarz, szyję i dekolt. Dokładnie oczyszcza pory, utrzymuje stabilny poziom nawilżenia skóry i zmniejsza jej niedoskonałości. W wyniku długotrwałego stosowania ogranicza pojawienie się nowych zmian trądzikowych.

8) Różany tonik do twarzy
Marka: Evree
Sklep: Rossmann
Rodzaj: Woda różana
Pojemność: 200 ml
Cena: 14,99 




Charakterystyka: Różany tonik do twarzy, który wycisza zaczerwienienia, poprawia kondycję skóry i przywraca jej naturalne pH.

9) Tonik do twarzy
Marka: Bourjois Paris
Sklep: Superpharm
Pojemność: 250 ml
Cena: 11,24 zł




Charakterystyka: Witaminizowany, bezalkoholwy tonik wzbogacony o pochodne witaminy C. Sprawia, że cera jest promienna, a skóra nawilżona. Poprawia napięcie skóry.

10) Woda micelarna
Marka: Bourjois Paris
Sklep: Superpharm
Pojemność: 250 ml
Cena: 9,74  zł




Charakterystyka: Woda micelarna do demakijażu twarzy i oczu. Działa oczyszczająco i łagodząco na skórę. Jest hipoalergiczna, bezzapachowa i bezalkoholowa.

11) Mleczko do demakijażu
Marka: Bourjois Paris
Sklep: Superpharm
Pojemność: 250 ml
Cena: 11,24  zł



Charakterystyka: Mleczko do demakijażu posiada formułę, która zmywa każdy rodzaj makijażu, również wodoodporny. Pozostawia skórę gładką i nawilżoną, bez tłustej warstwy i uczucia lepkości.

Do haulu wdarły się jeszcze dwa produkty do stóp:

12) Zabieg kawowy
Marka: Eveline Cosmetics
Sklep: Superpharm
Pojemność: 2 x 6 ml
Cena: 8,99 zł




Charakterystyka: Intensywnie zmiękczający zabieg kawowy do stóp oparty jest na złuszczających właściwościach ziaren kawy. Skutecznie usuwa martwy naskórek i wygładza stopy. Multiodżywcza maska zawiera urea, dzięki czemu widocznie regeneruje i zmiękcza skórę.

13) Skarpetki regenerujące
Marka: Lirene
Sklep: Superpharm
Zawartość: peeling + 1 para skarpetek
Cena: 9,99 zł




Charakterystyka: Dwustopniowy zabieg wygładzający stopy składa się z gruboziarnistego peelingu enzymatycznego oraz regenerującej maski w formie nasączonych skarpetek. 


Czy znacie któryś z tych kosmetyków? Jak się one u Was sprawdziły? Które marki pojawiają się najczęściej w Waszej pielęgnacji twarzy?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...