czwartek, 30 października 2014

Relacja z Czech #5 - jedzenie i jezyk

Zaczynajac pisac o jedzeniu, musze Wam uswiadomic jedna rzecz. Za kazdym razem, jadac do Polski jestesmy wyglodniali swojskich potraw! W Polsce mozemy siedziec i caly tydzien jesc, poniewaz wracamy z kraju, gdzie nie ma czegos takiego jak: drozdzowki, kapusta zasmazana czy kiszona, ogorki kiszone, pierogi, salatka jarzynowa itp. Brakuje nam tego wszystkiego, co kazdemu Polakowi znane jest od dziecka. Dlatego, jadac do Czech mielismy dosc spore oczekiwania, dotyczace jedzenia (czytaj: mielismy nadzieje na polskie jedzenie!). W pewnym stopniu owe oczekiwania zostaly zaspokojone. Czeskie potrawy sa dosc podobne do polskich. Ich kuchnia jest rowniez nieco bardziej tlusta i kaloryczna, wiec czulismy sie jak w domu ;)

Po powrocie z Pragi bombardowaly nas glupie pytania, co jedlismy: cos czeskiego czy kfc i kebaby... Taka mala dygresja: Jak mozna jechac do jakiegokolwiek kraju i nie sprobowac tamtejszych specjalow? Jak mozna wybierac to, co znane i dostepne na kazdym kroku zamiast np. typowej wloskiej pizzy i prawdziwego hot doga francuskiego? No ale kazdy robi tak, jak lubi :P

My jestesmy zdecydowanymi koneserami dobrego, regionalnego jedzenia. Tym samym na sniadanie, obiad, kolacje, jak i na przerozne przekaski wybieralismy typowo czeskie potrawy.

W tym miejscu moge z reka na sercu polecic jedna z restauracji:



Restauracja Ceska Kuchyne (Czeska Kuchnia) znajduje sie na ulicy Havelskiej. Dostaniemy tam ogromne porcje obiadowe, typowe specjaly czeskie oraz czeskie piwo. 

Cala restauracja ma charakter takiej jakby stolowki, bufetu. Przy kolejnych stanowiskach otrzymamy salatki, przystawki, dania glowne, desery oraz napoje. Przy wejsciu dostajemy kartke, na ktorej Panie, obslugujace kazde stoisko, umieszczaja kody potraw, ktore zamawiamy. Obsluga jest natychmiastowa. Z pelna taca usiasc mozna w budynku lub w ogrodzie zimowym i skonsumowac jedzenie :)



 Wspomniana karta - rachunek:


Ceny w owej restauracji nie sa az tak wysokie, a jedzenie jest przepyszne i bardzo domowe.

Obiad w innej restauracji (niestety nie moge znalezc nazwy) i czeskie knedliki:


Kupili mnie kapusta zasmazana :D

Troche slodkosci:

Jedynym miejscem, gdzie zmuszeni bylismy do czegos bardziej nam znanego bylo praskie zoo. Niestety w ofercie sa same fast-foody... Zdecydowalam sie na hamburgera, ktory przypominal prawdziwego amerykanskiego hamburgera z wolowym miesem.




W miedzy czasie pojawilo sie rowniez pytanie o jezyk. To fakt: na poczatku kombinowalismy cos z angielskim, ale po co :P W wiekszosci miejsc udawalo nam sie dogadac po polsku tzn. my mowilismy po polsku, Czesi po czesku i z niektorymi bardziej, z innymi mniej, ale sie dogadywalismy ;) Z jezykiem mielismy najwiecej smiesznych sytuacji. Przyblizyc mozna tutaj sytuacje z pierwszej restauracji, gdzie informowalismy pania, ktora przyjmowala zamowienie, a ona zapisujac je mowila Pani, stojacej obok, co ma nakladac. Wiele nazw, zwiazanych wlasnie z jedzeniem, rozni sie od polskich (mielismy to szczescie, ze Pani rozumiala). Rozmowa brzmiala mniej wiecej tak jak gluchy telefon :P 

Ziemniaki - ziemnioki - brambory :D 

Swietny zart sytuacyjny. Widzialabym to z pewnoscia w jakims skeczu :P

Inna sytuacja byla akcja na targu przy kupnie drozdzowek. Uwielbiamy wszystkie slodkosci z jagodami i taka wlasnie jagodzianke chcielismy kupic, wiec informujemy Pania, ze chcielibysmy kupic drozdzowke z jagodami. Ona pakuje nam drozdzowke z truskawkami. Stalismy tam dobre pare minut i probowalismy wmowic jej, ze to sa truskawki. Pani upierala sie, ze to jagody. Coz... okazalo sie, ze faktycznie truskawka to po czesku jagoda, a z kolei nasza jagoda to borowka. Idzie sie pomylic :P

Moral z tej bajki jest jasny i niektorym znany, niewazne iloma jezykami wladamy, w Czechach i tak sie dogadamy! ;)

Co sadzicie o czeskim jedzeniu? Mieliscie okazje go sprobowac? 

Pozdrawiam!

wtorek, 28 października 2014

Szwajcaria - ciekawostki i dziwactwa #1

Zainspirowana jednym z pytan, postanowilam tuz obok Faktow i Mitow, prowadzic kolejny dzial, jakim sa Ciekawostki i Dziwactwa. Praktycznie od mojego pierwszego dnia tutaj, pojawilo sie mnostwo wydarzen i rzeczy, ktore mnie zaciekawily, zdziwily lub po prostu byly dla mnie nie do pomyslenia. Na takie udziwnienia, ktore czesto wiaza sie z duzymi trudnosciami, natrafiam do dzis. Do kilku z nich udalo mi sie juz przyzwyczaic, jednak inne w dalszym ciagu spedzaja mi sen z powiek ;)

W pierwszej czesci Ciekawostek i Dziwactw porusze temat, z ktorym problem maja wszyscy, przyjezdzajacy do CH Polacy. Wynika to przede wszystkim z roznicy kulturowej oraz naszego wychowania, boo...

Czy jestescie w stanie wyobrazic sobie, ze w Waszym mieszkaniu nie ma pralki?

Ja przez bardzo dlugi okres nie moglam sie z tym pogodzic i do dzis jest to dla mnie sporym utrudnieniam.

W wiekszosci szwajcarskich mieszkan znajduja sie bardzo malutkie lazienki. Sa one na tyle male, ze nie sa w stanie przebywac tam dwie osoby jednoczesnie (chyba ze beda sie obijac o siebie na kazdym kroku :P). Nie ma tam zatem miejsca na pralke. Co wiecej, nawet jesli ktos chcialby, pomimo wszystko ja miec, nie znajdzie zadnej mozliwosci podlaczenia jej. Jesli to kogos nie zniecheci to sa jeszcze warunki umowy, ktora kategorycznie zabrania trzymania pralki w domu. Niedostosowanie sie grozi duza kara. Swego czasu bylismy dosc zdeterminowani, by pralke mimo wszystko miec. Wlasciciel stwierdzil wtedy, ze sie na to nie godzi, gdyz kiedys ktos mial pralke i zepsula sie ona zalewajac sasiada... . Rozumiem: przezorny zawsze ubezpieczony, ale ale... po co w takim razie obowiazkowe ubezpieczenie mieszkania oraz ubezpieczenie na wypadek wyzadzenia krzywdy mieszkaniu sasiada??? 

Pytanie to pozostawmy bez odpowiedzi.

 Z powodu takiego budowlanego rozwiazania w Szwajcarii powstaly wspolne pralnie! W kazdym budynku na poziomie piwnicznym znajduje sie miejsce, w ktorym nalezy wyprac oraz wysuszyc swoje rzeczy. Wroc! W prawie kazdym budynku! Niekiedy zdarza sie rowniez tak, ze pralka jest np. w budynku obok, co wcale nie jest rzadkoscia. Przekonalam sie o tym osobiscie w moim pierwszym mieszkaniu oraz widzialam to u znajomych. Wyobrazacie sobie zima wychodzic na dwor i przechodzic do drugiego budynku z koszem prania, po czym po godzinie wracac z nim ta sama droga, spotykajac sasiadow, ktorzy podziwiac moga, jakie majtki mialas dzis na sobie?! Tra-ge-dia!

Przykladowa pralnia wyglada w ten sposob:


Wiadomo: jest ona wspolna, wiec czesto nie ma tam zbyt fajnych warunkow. Jest okropnie zimno w zwiazku z okienkami bez szyb, ktore umozliwiaja wentylacje powietrza. W dodatku niektorzy ludzie nie rozumieja, ze nalezy po sobie posprzatac i przed kazdym praniem nalezy wyczyscic sobie pralke. W mojej piwnicy znajduja sie 3 pralki: jedna wyposazona jest dodatkowo w Trockner, ktory suszy ubrania.

W kazdym budynku system prania moze byc ustalony inaczej. U nas z trzech pralek korzystac moze 40 rodzin. Zostalo to rozwiazane w ten sposob, iz kazda rodzina ma wyznaczony dzien i godzine prania. W naszym przypadku jest to sobota, od godz. 7 do 15.00. Wraz z nami mozliwosc prania maja jeszcze dwie rodziny. To, czy system ten jest w praktyce stosowany pozostawie bez komentarza, ale ponoc sa miejsca, gdzie wszystko dziala tip-top. Po kazdym praniu nalezy podpisac sie na harmonogramie wraz z numerem pralki, ktora sie uzywalo.

Pranie zrobic mozna tylko w godzinach 7 - 22. Istnieje rowniez zakaz prania w niedziele i swieta. W te dni pralki sa odlaczone. Jesli ktos sie zapomni i zatrzasnie rzeczy w pralce, moze je odzyskac dopiero po wlaczeniu nastepnego dnia. 

Jeszcze gorsza rzecza niz zjezdzanie winda z koszem z brudna bielizna jest system placenia za pranie. 


Istnieja dwie mozliwosci placenia: gotowka lub karta. Pomyslicie pewne: Wow! Pelen luksus! No, niezupelnie. System placenia gotowka (czytaj monetami) przypomina wrzucania pieniazka do starej budki telefonicznej, gdzie owa moneta wiecznie wypadala i trzeba bylo sie sporo nameczyc, by weszla do srodka. Placenie monetami za pranie jest czesto drozsze i bardziej niewygodne. Za pranie zaplacic nalezy z gory. Jesli wrzucimy za malo, pranie nam sie zatrzyma w miejscu, jesli z kolei zaplacimy za duzo, reszta nie bedzie nam wydana... Ja swego czasu zaplacilam za pranie ponad 3 franki, a samo pranie robilo sie prawie 3 h, poniewaz co chwile musialam dorzucac monete. 


O wiele bardziej uzytecznym systemem jest placenie karta. Ale nie mam tu na mysli karty kredytowej czy tez debetowej. Przy wprowadzeniu sie do mieszkania dozorca daje specjalna karte, ktora pasuje do urzadzenia, polaczonego z pralka. Karte nalezy z gory oplacic (w zaleznosci od warunkow, panujacych w budynku). Moze to byc 20 lub 50 frankow. U mnie istnieje tylko mozliwosc zaladowania karty za 20 CHF i to doprowadza mnie do szalu. Karte laduje tylko dozorca. Dzien ladowania kart to piatek. Karte nalezy zaniesc mu najpozniej w czwartek wieczorem (bo piatek to juz za pozno), ale nie wczesniej niz o 16.00, bo dostaniemy sowity opiernicz o zaklocanie spokoju :P Z kolei dozorca nie ma juz wyznaczonego czasu, w ktorym powinien karte naladowac i nieraz czeka sie godzine, dzien, dwa... . Gdy karta jest juz naladowana mozemy rozpoczac pranie. Wtykamy karte do urzadzenia, wybieramy nr pralki, w ktorej zamierzamy prac i automatycznie pobiera nam maksymalna kwote za jaka pranie mozna zrobic, czyli 2,20 CHF. Po skonczonym praniu i ponownym wtyknieciu karty otrzymamy ewentualna reszte.


Tuz przy pralni znajduje sie zawsze suszarnia, poniewaz istnieje absolutny zakaz suszenia ubran w domu. 

Ciekawostka zwiazana z praniem:
Z powodu takiego systemu prania, ktory dziala tutaj od wielu lat, Szwajcarzy maja nieco mylne przekonania. Jesli ktos posiada to szczescie i ma w Szwajcarii wlasna pralke, jest uwazany za bogacza! Gdy opowiadalam znajomym np. z pracy, ze w moim kraju kazdy ma pralke, przecierali oczy ze zdumienia i wolali: nie wiedzielismy, ze Polska to tak bogaty kraj! :P 

Jak podobal Wam sie post dotyczacy ciekawostek i dziwactw? Chcecie wiecej tego typu postow? ;)



sobota, 25 października 2014

Szwajcaria - fakty i mity #1

W pierwszej czesci szwajcarskich faktow i mitow odpowiemy sobie na pytanie jednej z czytelniczek: 

Czy zycie jest tansze niz w Polsce?

W tym miejscu chcialabym rowniez podziekowac za wszystkie pytania i zachecam Was do zadawania kolejnych (mozecie to zrobic klikajac na obrazek zapowiedzi dzialu u boku strony).

Wchodzac na ten dosc grzaski grunt, chcialabym zaczac od waluty. Waluta obowiazujaca w Szwajcarii jest frank szwajcarski (CHF - to oznaczenie pewnie jest Wam znane chociazby z kantorow). Przy okazji wspomne, iz Szwajcaria od zawsze byla krajem neutralnym, dlatego tez nie nalezy do UE. Tym samym w Szwajcarii nie ma (i podejrzewam, ze nigdy nie bedzie) euro.

1 frank szwajcarski = 100 rappenow

Ten przelicznik jest dosc podobny do naszego, jednak tutaj zostal juz dawno rozwiazany problem jednogroszowek. Obowiazujace w CH monety to: 5, 10, 20 rappenow, 1/2 franka, 1, 2, 5 frankow. Banknoty to 10, 20, 50, 100, 200 i 1000 frankow.


Jesli chodzi o monety to zdziwienie moze budzic 1/2 franka, ktore jest szwajcarska odpowiedzia na 50 rappenow. Szwajcarzy musza sie czyms wyrozniac i byc oryginalni ;) Jak jestescie w stanie zauwazyc zarowno monety, jak i banknoty tworzone sa na tej samej zasadzie: kazdy wyzszy nominal jest wiekszy od poprzedniego. Banknot 1000 frankow jest tak duzy, iz polskie portfele nie sa w stanie go zmiescic (mialam mnostwo portfeli kupionych w PL, mimo iz wydawaly sie one dosc spore, nie podolaly takiego wyzwaniu jak 1000 fr. - zawsze musialam zginac go na pol :P).

Skoro juz sie tak rozgadalam o tych banknotach, to wspomne Wam, iz banknot 1000 frankow nie jest zbyt lubiany. W wielu miejscach nie mozna nim placic, badz stwarza to niemale trudnosci. Pracujac w handlu mialam okazje zobaczyc, jak wielkie zamieszanie wprowadza pojawienie sie w zasiegu wzroku tego gigantycznego banknotu. Dlaczego? Paradoksalnie najwiekszy nominal jaki istnieje jest najlatwiej podrobic. Kazdy taki banknot musi byc zatem bardzo dokladnie sprawdzony za pomoca specjalnego urzadzenia. No i pomyslcie sami: placic banknotem odpowiadajacym wartosci 3,5 tys. za bulke... .

Anegdota, ktora wielokrotnie slyszalam od osob, dopiero klimatyzujacych sie w CH, jest fakt, iz comiesieczna wyplata to 3 lub 4 banknoty (oczywiscie sa to tysiace, ale brzmi i wyglada to dosc smiesznie;)).

Znajac juz kilka faktow dotyczacych samych pieniedzy, sprobujmy odpowiedziec na glowne pytanie tego postu, ktore nawiasem mowiac wcale nie jest takie proste.

Szwajcaria jest powszechnie znana jako najbogatszy kraj, z drugiej strony wraz z Norwegia dzierza miano najdrozszych krajow w Europie. Jak ma sie to do rzeczywistosci?

Srednia krajowa jest tutaj zalezna od branzy. Dodatkowo pensja wyliczana jest dla kazdego pracownika osobno. Pod uwage bierze sie miedzy innymi wiek, wyksztalcenie, doswiadczenie, stanowisko. Bardzo waznym aspektem jest wojewodztwo (szwaj. kanton), w ktorym pracujemy. Przykladowe (srednie) miesieczne dochody osoby pracujacej w handlu to ok. 4000 CHF brutto, a osoby, pracujacej na budowie 5600 CHF brutto.

Polacy maja ogromna potrzebe przeliczenia wszystkiego na zlotowki. Obecny przelicznik wynosi:

1 frank szwajcarski = 3,50 zl

Patrzac na wyplate pod tym wzgledem, rzuca sie w oczy ogromna suma, lecz trzeba przy tym wziac pod uwage koszty zycia, ktore do najtanszych nie naleza.

Na pytanie, czy w CH jest taniej, nie mozna jednoznacznie odpowiedziec tak lub nie. Chcialabym przyblizyc Wam koszty, poszczegolnych aspektow zycia:

- Pierwsza rzecz, o ktora nalezy sie zatroszczyc to oczywiscie mieszkanie. Koszty wynajmu mieszkania sa zalezne od miejsca zamieszkania. Inna (zawrotna) sume uslyszymy w centrum Zurychu, inna w malej wioseczce zamieszkanej przez 200 osob, gdzie nie ma sklepu. W mojej miejscowosci mieszkania nie sa az tak drogie:
  • koszt kawalerki to okolo 800 frankow na miesiac
  • 2- i 3-pokojowe mieszkania mozna znalezc za 1000 - 1400 frankow
  • 4-pokojowe mieszkanie od 1400 frankow
Jednak w duzych miastach ceny moga byc nawet dwukrotnie wieksze. Do ceny mieszkania dochodza czesto roczne rozliczenia (wartosci od 100 - 500 frankow), ktore powiekszaja tym samym ogolna cene. W zaleznosci od umowy nalezy oplacac rowniez rachunki wg wlasnego zuzycia (w naszym przypadku jest to np. prad).

Jak zauwazyliscie podalam wylacznie ceny wynajmu mieszkan, gdyz w Szwajcarii sa one norma. Na zakup mieszkania czy tez domu decyduja sie nieliczni ze wzgledu na ogromne sumy, ktore nalezy wylozyc. Bogatsza czesc spoleczenstwa wykupuje cale osiedla, a nawet miasteczka i przekazuje je nastepnie pod wynajem. Swego czasu bardzo interesowal mnie ten temat. Stad moge udzielic Wam statystycznych wyliczen: zakup mieszkania w sredniej wielkosci miasteczku to koszt okolo pol miliona frankow. Wybudowanie wlasnego domu jest juz horrendalnie drogie. Nalezy na ten cel przeznaczyc kilka milionow frankow.


- Kolejna rzecza, na ktora wydajemy nasze ciezko zarobione pieniedze sa artykuly spozywcze. Ten temat chcialabym poruszyc glebiej w nastepnym poscie, gdzie zamieszcze m.in. przykladowy jadlospis dnia wraz z jego kosztorysem. W tym miejscu zamieszcze jedynie informacje, iz (tak jak myslalam przyjezdzajac tutaj, tak mysle rowniez i dzis) jedzenie i inne artykuly domowe sa tutaj niewyobrazalnie drogie. Robiac codzienne zakupy najwiekszym bledem jest przeliczanie cen, czego osobiscie juz dawno nie robie. Przykladowy chleb za 3,20 franka w przeliczeniu kosztuje juz ponad 10 zl. Ale jak tu nie kupic chleba? Najlepszy przelicznik, jaki mozna w tym przypadku zastosowac to 1 frank = 1 zl. W takim wypadku ceny produktow zywnosciowych sa bardzo podobne do naszych.

- Szwajcarskie ubezpieczenie jest tematem dosc zawilym i trudnym do zrozumienia, dlatego nie bede sie w niego zaglebiac. Faktem jest, iz ubezpieczenie zdrowotne musi miec kazdy! Nie ma osoby, zameldowanej w Szwajcarii, ktorej brakowaloby ubezpieczenia. Tym samym otrzymamy comiesieczny rachunek w wysokosci 150 - 400 frankow (zalezne od wieku).


- Jesli jestesmy juz przy ubezpieczeniu to kolejnym, dosc nieprzyjemnym i drogim wydatkiem sa wszelkiego rodzaju wizyty u lekarzy. Wsrod nich przoduja stomatolodzy, u ktorych bez problemu za jedna wizyte zostawimy 1000 frankow. Glowna zasada wizyt jest: im dluzej siedzisz u lekarza, tym wiekszy rachunek dostaniesz. Rachunek, ktory otrzymuje sie po takiej wizycie, przedstawia cala rozpiske, co zostalo zrobione oraz ile musimy zaplacic za kazde 5 minut (!) wizyty. Dodatkowo platne jest wystawienie zwolnienia do pracy. Pozytywnym aspektem sa darmowe leki.


- Transport jest rzecza dosc droga. Bilety komunikacji miejskiej naleza do sporych wydatkow, jednakze ta cene widac w jakosci uslug. Istnieje bardzo duzo polaczen pomiedzy miastami. Jednym pociagiem mozna czesto przedostac sie na drugi koniec kraju. Komunikacja miejska jest rowniez utrzymana w bardzo dobrym stanie.

- Zeby nie bylo tak czarno i mrocznie, warto wspomnic o edukacji. Na najprostszym stopniu wyksztalcenia podreczniki sa darmowe. Przez caly okres ksztalcenia szkola zapewnia rowniez darmowe zeszyty.

- Komunikacja, czytaj oplaty za telefon komorkowy, nie roznia sie za bardzo od polskiej. W przypadku telefonow na karte mozemy kupic doladowanie za 10, 30, 50 lub wiecej frankow. Czestotliwosc doladowan jest oczywiscie zalezna od naszych umiejetnosci :P


- Odziez jest dosc chetnie kupowana w Szwajcarii. Ceny standardowych ubran, butow i dodatkow sa dosc normalne (bluzki - 30 CHF, kurtki - 80 - 150 CHF, buty - 50 CHF). Mam na mysli oczywiscie ceny w zwyklych sieciowkach. Roznica polega na tym, ze ubrania po miesiacu lub dwoch sa przeceniane do cen wrecz smiesznych. Czesto widac wtedy napisy 1,95; 4,95; 7,95. Koniec koncow przyjemnie jest wybrac sie na maly shopping! Ten temat poruszalam rowniez w TYM poscie.

- Elektronika, podobnie jak odziez i obuwie, zostala upodobana sobie przez turystow. Ma to rowniez zwiazek z czestymi przecenami i rabatami. Ceny sprzetow AGD i elektroniki sa czesto nizsze niz polskie. Przykladem jest moj telefon: W Polsce uzywany kosztuje 380 zl. Nowy widzialam swego czasu za okolo 500 zl. W Szwajcarii kupilam nowy za 70 frankow, co niebywale mi sie oplacilo :)

Wiec jak odpowiedziec na pytanie, czy w Szwajcarii jest taniej niz w Polsce? Wydaje mi sie, ze najlepiej powiedziec, iz w przeliczeniu zycie wydaje sie tutaj strasznie drogie. Sa rzeczy, ktore faktycznie bardziej oplaca sie kupic w Polsce i wielu Polakow (pomimo wzrostu cen w ojczyznie) wciaz przyjezdza samochodem wylozonym po brzegi. Jednak, biorac pod uwage tutejsze zarobki, ceny produktow sie normalizuja i nie odczuwa sie tego, iz jest drogo. Jedno jest pewne: Sasiedzi, graniczacy ze Szwajcaria nie wpadaja tutaj na zakupy, ale chcac ugryzc ten temat z drugiej strony: Czy nie uwazacie, iz (biorac pod uwage standardowe zarobki) to w Polsce jest drogo?

Chetnie wyslucham Waszej opinii na ten temat! Czy po przyblizeniu faktow uwazacie, ze w Szwajcarii jest tanio czy drogo? ;)




czwartek, 23 października 2014

Relacja z Czech #4 - Most Karola

Most Karola to niewatpliwie najwieksza i najbardziej znana atrakcja Pragi. Most przecina rzeke Weltawe i laczy dzielnice Mala Strana ze Starym Miastem. Ma on ponad 500 metrow dlugosci. Z obu stron uwienczony jest wiezami. Kiedys zwany byl Kamiennym lub Praskim Mostem, poniewaz jest to najstraszy kamienny most o takich parametrach. Most Karola jest obecnie przeznaczony do uzytku piesznych: przede wszystkim turystow oraz ulicznych malarzy i sprzedawcow praskich pamiatek. 

Ciekawostki: 
1) Do zaprawy, uzytej do budowy mostu, dodano bialek jajek (!), by wzmocnic cala konstrukcje.



2) Jak mowi legenda, pierwszy kamien na moscie polozyl wlasnie Karol IV.

3) Budowa mostu rozpoczela sie 9. lipca 1357 roku o godzinie 5:31. Taka date (i godzine) wyznaczyli astrolodzy ze wzgledu na korzystny uklad gwiazd. 

Na moscie znajduje sie mnostwo rzezb. Przyjrzyjmy sie im blizej:










Malostranska Brama Mostowa:




Staromiejska Wieza Mostowa:



Mostowi malarze:

No i uciekajacy mi golab! :P



środa, 22 października 2014

Car Show 2014

Zeszlej niedzieli mialam okazje wybrac sie na wystawe samochodow: nowosci, ktore niedawno weszly na rynek, badz pojawia sie niedlugo w sprzedazy. Pomyslicie pewnie, ze to malo babskie zajecie, ale musze przyznac, ze bawilam sie dosc dobrze (przynajmniej przez pierwsze dwie godziny :P). 

Wystawa miala miejsce w Baden (miejscowosci oddalonej 10 km od mojej). Samochody znajdowaly sie na trzech pietrach. Moglismy podziwiac okazy takich marek jak: Audi, Land Rover, Jaguar, Volvo, Harley, BMW, Mini Cooper, Ford, Peugeot, Toyota, Nissan, Renault, Jeep, Fiat, Opel, Skoda, Honda, Seat, Citroen i jeszcze wiele innych!

Na miejscu znajdowali sie przedstawiciele wszystkich firm, ktorzy rzeczowo odpowiadali na wszystkie pytania, a nierzadko nawet sprzedawali wystawiane auta.

Moim glownym problemem okazalo sie oswietlenie... Sztuczne swiatlo w postaci reflektorow w polaczeniu z nierownomiernym swiatlem dziennym, wpadajacym przez okno skutecznie utrudnilo mi wykonywanie zdjec. Po wielokrotnych probach zmiany parametrow udalo sie cos wyczarowac, a tym samym umozliwilo to powstanie tego reportazu.

Przed akcja :)


Rozpoczecie wystawy:

Istniala rowniez mozliwosc kursu: Jak jezdzic eko.



1. pietro:






Design auta:








Samochody przyszlosci:


Nasze autko odwiedzilo ostatnio Czechy ;)



Panowie slicznie sie do mnie usmiechaja :D




Harley jako jedyny zatroszczyl sie takze o modowa czesc ;)






BMW:






Jaguar musi swiecic!






No i moj osobisty raj!















Ostatnie pietro:







Co sadzicie o tego typu imprezach? Bylibyscie sklonni odwiedzic takie miejsce? ;)







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...