sobota, 30 stycznia 2016

Instagramowy Mix Zdjęć - Styczeń 2016

Styczeń to dla większości okres zmian i nowego początku. Zamykamy i podsumowujemy stary rok i czekamy, by obecny przyniósł wiele dobrego. Dla mnie ten miesiąc nie różni się niczym od innych. Nie robię noworocznych postanowień, nie zakładam niemożliwego i nie oczekuję spełnienia moich marzeń.
Pierwsza część miesiąca upłynęła mi bardzo wolno: styczeń wlókł się niemiłosiernie. W Nowy Rok wstąpiłam chora, a choroba doprowadziła mnie do lekarza, a więc nic przyjemnego. Druga połowa miała być bardziej udana, jednak z przyczyn ode mnie niezależnych ponownie musiałam zwiększyć ilość godzin w pracy. Do tego dochodzi również blog, który pochłonął mi o wiele więcej czasu niż zwykle ze względu na wyjazd, podczas którego nie chce zostawić Was bez postów. Tym samym pisałam „na zapas”.Oczywiście w całym tym szale i planowaniu podróży nie mógł ucierpieć mój dom, także dopisując do listy wszystkie domowe czynności, żałowałam, że doba trwa tak krótko, a ja mam tylko dwie ręce.

Standardowo chciałabym jednak podsumować ten miesiąc pod kątem bloga. W nowym roku zyskałam 10 nowych czytelników, których mogę w tym momencie oficjalnie przywitać i mam nadzieję na ich aktywny udział w tworzeniu tej strony :) Na Google+ z kolei wybiło mi 300 obserwatorów, co jest dla mnie kolejnym kopniakiem do działania! Styczniowe posty biją rekordy pod względem liczby wyświetleń. Najchętniej czytanym był Haul kosmetyczny (KLIK!), który obejrzano blisko 700 razy. Ogólna liczba wyświetleń bloga jest imponująca: Niedługo wybije 70 tys, a tylko w tym miesiącu odwiedziliście tę stronę ponad 8.5 tys razy!

Ależ się dzisiaj rozpisałam... Tym, którzy dotarli do tego miejsca, powiem tylko, że luty rozpoczynam od dwutygodniowego urlopu, podczas którego będzie mi dane (mam nadzieję!) odpocząć.

Zapraszam na mix zdjęć ze stycznia!

Denko - grudzień 2015 - LINK!


Mega Snickersy 500g


Przygotowanie albumu z Paryża 


Na pazurkach Sally Hansen


Chwila odpoczynku - domowe spa


Wypad do Baden, deszczowy dzień 


Przesyłka - upominek od Zentis


Pierwszy śnieg w Szwajcarii


Upominek od Lush


Szybkie selfie i koszula w kratę 


Kawka :D


Przesyłka


Bonus w postaci filmiku - do obejrzenia na Instagramie



A jak Wam minął styczeń?

Przypominam o konkursie (baner u góry strony)!


czwartek, 28 stycznia 2016

Fotografia

Chciałabym zaprosić Was dziś na luźny post, w którym nie znajdziecie mojego gadania, a jedynie zestawienie zdjęć mojego autorstwa. Taki typowo fotograficzny post nie pojawił się na blogu już dawno, gdyż zazwyczaj wrzucałam takie zdjęcia razem z relacjami z podróży. Tym razem postanowiłam rozgraniczyć te dwie rzeczy i przy okazji nie wrzucać tak ogromnej ilości zdjęć w poście ;) Mam nadzieję, że z chęcią przejrzycie zamieszczone przeze mnie zdjęcia. Wśród nich – dość nietypowa sytuacja – stanęłam również po drugiej stronie obiektywu...



















Dziękuję za obejrzenie!

niedziela, 24 stycznia 2016

Cos pysznego #18 - Jajeczna przekąska

Moi drodzy!


Dziś mam dla Was bardzo prostą, a jednocześnie przepyszną przekąskę. Będzie ona świetną ozdobą stołu podczas imprezy, a gdy ktoś odważy się ją zepsuć – z pewnością będzie chwalił!

Składniki:

5 jajek
1 puszka groszku
1 puszka tuńczyka
1 puszka kukurydzy
szczypiorek

Sos:
3 łyżki majonezu
3 łyżki jogurtu naturalnego
1 łyżeczka musztardy

sól i pieprz do smaku


Wykonanie:

Jajka gotujemy na twardo.

Przygotowujemy sos, mieszając majonez, jogurt i musztardę w podanych proporcjach i doprawiamy go solą i pieprzem.

Białka jajek oddzielamy od żółtek, a następnie ścieramy je osobno na tarce – białka na grubych oczkach, a żółtka na drobnych.


Groszek, kukurydzę i tuńczyka odsączamy z zalewy, szczypiorek kroimy w drobną kostkę.

Całość układamy warstwami: można włożyć wszystko do dużej miski, bądź do małych szklanek/miseczek, jak ja to zrobiłam.

Kolejność od dołu: białka jajek, groszek, tuńczyk, kukurydza, sos majonezowy, żółtka i szczypiorek.

Jako dekorację umieściłam na wierzchu połówkę jajka.




piątek, 22 stycznia 2016

Leksykon marek kosmetycznych, dostępnych w Szwajcarii – Wprowadzenie

Pod koniec zeszłego roku informowałam Was o pojawieniu się nowej serii – projektu na blogu. Dziś chciałabym wprowadzić Was w ten temat oraz poprosić o Wasze wskazówki.

Od czego się zaczęło?
Projekt zrodził się w mojej głowie już dawno temu, gdy zaczęłam otrzymywać wiadomości, związane z markami kosmetycznymi, które pojawiają się na blogu. Część z nich zarzucała, że kosmetyki te są dość pospolite, a marki powszechnie znane. Wielokrotnie próbowałam zarysować Wam sytuację na rynku kosmetycznym w Szwajcarii, lecz zdaję sobie sprawę, że mogły to być informacje zdawkowe. Tym samym wpadł mi do głowy pomysł stworzenia rozwiniętego spisu wszystkich marek kosmetycznych, które można znaleźć w Szwajcarii. Zauważyłam, że tematy kosmetyków są na blogu chętnie przeglądane i komentowane, dlatego mam nadzieję, że ten projekt przyjmiecie z zainteresowaniem.


Trudne początki
Przez ostatnie dwa miesiące wsiąknęłam w ten temat. Musiałam oczywiście zapoznać się z dostępnymi markami oraz nagromadzić materiał. By stworzyć jak najbardziej rzetelną i prawdziwą listę, kontaktowałam się również z samymi firmami, rozmawiałam z różnymi ludźmi. Pozwoliło mi to stworzyć wstępny zarys postów.

Postanowiłam, że od nowego roku ta seria będzie się systematycznie pojawiać.

Wstępna treść
Wszystko to, co siedzi obecnie w mojej głowie, jest wstępnym planem, dlatego chciałabym również usłyszeć Wasze opinie i propozycje. Mam bowiem zamiar w każdym z postów przedstawić markę kosmetyczną – w zależności od firmy i informacji na jej temat, jednej marce może zostać poświęcony cały wpis, bądź w jednym poście mogą zostać opisane maksymalnie 3 marki.


Czego można spodziewać się w postach?
Wszelkie informacje będą oczywiście w stu procentach sprawdzone, a moim głównym celem jest stworzenie w końcowym efekcie Wielkiego Leksykonu Kosmetycznego. W postach opiszę oczywiście daną markę, zamieszczając informacje o głównych założeniach firmy, gamie produktów, które oferują, ich dostępności w kraju i na świecie oraz w sklepach stacjonarnych i online. Przybliżę Wam również ceny ich produktów oraz cechy, którymi dana marka wyróżnia się na rynku. Jako dodatek chciałabym również zamieszczać moją opinię (pierwsze wrażenia, bądź ogólną ocenę marki), jeśli oczywiście miałam już jakiś kontakt z ich kosmetykami.

Moje pytania do Was!
Jakie jeszcze informacje powinny znaleźć się podczas opisu marki kosmetycznej? Jak często powinny pojawiać się takie posty? Co sądzicie o dwujęzycznej wersji postu (w języku polskim i niemieckim)? A może znacie jakieś marki, o których chciałybyście przeczytać w pierwszej kolejności?

I przede wszystkim, czy podoba Wam się sam pomysł?

środa, 20 stycznia 2016

Küssaburg, Niemcy

Do Szwajcarii zawitały pierwsze śniegi. Na zewnątrz czuć mroźne powietrze, a ja przekornie dodaję relację ze słonecznego dnia. W miejscu, które dziś zobaczycie, byłam pod koniec zeszłego roku, jednak plan nie pozwalał mi na dodanie jej wcześniej. Tym samym przesyłam Wam nieco słońca i gorących uścisków!

W jeden ze słonecznych dni mój ukochany zabrał mnie do miejscowości Küssaburg w Niemczech. Doskonale wie on, że jestem fanką wszelkiego rodzaju zamków, ruin i opuszczonych miejsc. Szczególnie te ostatnie w Szwajcarii raczej nie występują, dlatego musieliśmy wybrać się poza granicę kraju. Znajdują się tam dobrze zachowane ruiny zamku, do których wejście jest bezpłatne. 

Tak prezentował się zamek w okresie świetności:

Wejście prowadzi przez drewniany most



Na każdym kroku widać walczącą o życie roślinność



Porasta ona większą cześć zabudowań: 


Bujna roślinność, która nie zaznała ręki człowieka, zdecydowanie dodaje klimatu temu miejscu



Ze wzgórza mogliśmy podziwiać nisko lecące samoloty

Ruiny zamku są również świetnym punktem widokowym





Szkoda tylko, że antena radiowa psuje wygląd ruin...



Nie byłabym sobą, gdybym nie zajrzała w każdy zakamarek ;)









Mury w promieniach słońca




Na terenie zamku jest również miejsce do grillowania!








Z jednej strony rozprzestrzenia się las, który musi pięknie wyglądać latem




Zachwycił mnie sam odcień murów, gdyż w zależności od kąta padania słońca, zmieniał on swoją barwę od szarości, przez odcień piaskowca po rudość.













Dobrze zachowanym elementem są schody, które prowadziły kiedyś do części jadalnej zamku








Czy Wy również chętnie odwiedzacie takie miejsca?



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...