niedziela, 29 grudnia 2019

6 urodziny bloga! / Blogowe podsumowanie 2019

Koniec roku w moim przypadku to nie tylko Święta Bożego Narodzenia i Sylwester. Jest jeszcze jeden powód do świętowania: kolejne urodziny bloga. Minęło właśnie 6 lat od zamieszczenia pierwszej relacji, a mnie naszły refleksje pod tytułem: „To przecież kawał czasu!”. Jak wiadomo moja aktywność jest ostatnio bardzo znikoma, lecz jeszcze na początku tego roku blogowałam systematycznie, co pozwala mi na stworzenie małego podsumowania.

6 urodziny bloga!


W roku 2019 ta strona zyskała 70 tys. nowych wyświetleń. Ogólna ich liczba zbliża się obecnie do 400 tys. Ten rok zamykam także z liczbą 319 obserwatorów. W tym miejscu pragnę serdecznie podziękować za każdą aktywność: komentarz, krytykę czy pytanie, które pojawiły się przez ten czas. Jednym słowem: Dziękuję, że byliście ze mną przez kolejny rok♥.

Na funkcjonowanie bloga i moje morale bardzo niekorzystnie wpłynęło zamknięcie kont Google+, które były moim głównym kontaktem z obserwatorami. Już w miesiąc po tym wydarzeniu moją uwagę zwróciły niskie wyświetlenia, co nie ukrywam wpływało mocno na moją motywację. Wtedy jeszcze nadal publikowałam wpisy, lecz przyszły wakacje. Jeden wyjazd, drugi, trzeci. Wizyta naszego przyjaciela, która nieco się przedłużyła i rozpoczęcie nowej pracy, w której szybko awansowałam, a wraz ze stanowiskiem zwiększyłam radykalnie liczbę pracujących godzin – wszystko to wpłynęło na coraz mniejszą ilość wpisów, by ostatecznie pojawił się raptem jeden w miesiącu.

Nie będę w tym miejscu obiecywać poprawy, bo wiem, że nie jestem w stanie powrócić do tego, co było. 6 lat to spory kawałek mojego życia (zwłaszcza tego na obczyźnie). Nie ukrywam też, że prowadzenie bloga pomogło mi w wielu ciężkich momentach, a niektóre wydarzenia wyrzucone na klawiaturę pomogły mi uporać się z nimi również wewnętrznie. Z drugiej strony nie chcę się także żegnać, bo chciałabym jednak mieć tę możliwość powrotu, do miejsca, które traktowałam trochę jak moje małe dziecko i poświęciłam mu mnóstwo czasu i energii. Mam nadzieję, że nadal pozostaniecie tutaj, a ja będę mogła co jakiś czas pochwalić się nowościami, które zachodzą w moim życiu, przedstawić Wam relację z ciekawego miejsca czy podzielić przepisem.

Na dziś przygotowałam z kolei podsumowanie 10 najchętniej wyświetlanych i komentowanych wpisów.

Najchętniej wyświetlane wpisy 2019:




















































































































































Najczęściej komentowane wpisy 2019:


































































































































Czy pamiętacie wszystkie te wpisy?

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Projekt Denko - październik i listopad 2019

Tak dawno się nie odzywałam, że aż głupio mi zaczynać kolejnego posta. Prawda jest jednak taka, że cierpię ostatnio na absolutny brak czasu. Jest to spowodowane głównie moim awansem. Po kilku miesiącach wykazania się w nowej pracy, objęłam jedno z kierowniczych stanowisk. Wiąże się to także z tym, że praktycznie całe dnie spędzam w pracy, a wolne mam jedynie w niedziele, kiedy to chce nadrobić domowe obowiązki i spędzić czas z najbliższymi. Wszystko to odbiło się na moich social mediach, bez których kiedyś wręcz nie wyobrażałam sobie życia. W ostatnim czasie jednak nieco się przeciążyłam i jestem obecnie na zwolnieniu, co postanowiłam wykorzystać do napisania tradycyjnie pojawiającego się na tym blogu Projektu Denko.

Legenda:
Kolor zielony – Kupię ponownie!
Kolor pomarańczowy – Zastanowię się nad kupnem / Kupię w innej wersji zapachowej
Kolor czerwony – Zdecydowanie nie kupię!

1) Żel pod prysznic Fa Magic Oil

Kiedyś zupełnie nie przepadałam za żelami Fa, jednak z każdą kolejną butelką jestem do nich coraz bardziej przekonana. Żel dobrze się pienił i przyjemnie odprężał po całym dniu pracy. Jego zapach był również bardzo ładny i nie zmęczył mimo używania go codziennie przez długi czas.



2) Płyn do kąpieli Kneipp Abschalten

Ten płyn starczył mi na kilka użyć. Przy jego udziale powstawała duża ilość piany, która utrzymywała się przez bardzo długi czas. Niestety nie podpasował mi jego zapach, który w moim odczuciu był nieco drażniący na dłuższą metę. Za każdym razem kończyło się tym, że wychodziłam z wanny szybciej niż chciałam, bo nie mogłam wysiedzieć w oparach tej woni.

3) Olejek do ciała Hipp Pflegeöl Sensitiv

Za namową kilku osób sięgnęłam kiedyś w stronę olejku do ciała z Hipp. Miał być bowiem rewelacyjny również w pielęgnacji osoby dorosłej. Jak widać jego zużycie jest niewielkie. Jakoś nie mogłam przemóc się i przekonać do tej olejowej powłoki na ciele. Od razu miałam chęć ją zmyć. Ponoć ten olejek szybko się wchłania, lecz nie sprawdziło się to zupełnie w przypadku kontaktu z moją skórą.





4) Peeling myjący Joanna z gruszką

Mam kilka peelingów z Joanny w zapasie i lubię je od czasu do czasu użyć zamiast żelu pod prysznic. W moim przypadku sprawdzają się one dobrze, odpowiednio peelingują i ładnie pachną. Wersja z gruszką jest dobrym przykładem.

5) Szampon nawilżający John Frieda Brilliant Brunette + miniatura

Jeśli miałabym stworzyć ranking najbardziej lubianych przeze mnie szamponów, ten znalazłby się w nim na pewno wysoko. Wersja dla brunetek od Johna Friedy nie tylko dobrze doczyszcza moje włosy, ale także nadaje im świetny wygląd. Są one odżywione i zyskują ładniejszy kolor. W ostatnim czasie zużyłam szampon w pełnowymiarowym opakowaniu oraz jego miniaturę.






6) Szampon Yves Rocher Reflets Bruns

To kolejny szampon w tym zestawieniu skierowany do ciemnych włosów i ponowny sukces. Produktu YR używało mi się równie dobrze jak JF. Byłam zadowolona z podstawowego działania, jak i z dodatkowych korzyści, które za sobą przyniósł. Włosy zyskały ładne refleksy, były lśniące i jedwabiście gładkie.

7) Szampon przeciwłupieżowy Head & Shoulders Classic Clean

Na przełomie listopada i grudnia wykończyłam także dużą butlę H&S, którego raczej nie trzeba przedstawiać. Klasyczna wersja, która dogłębnie oczyszcza skórę głowy.




8) Płyn micelarny Bielenda Fresh Juice

Nie ukrywam, że dużo nasłuchałam się o tym kosmetyku i zachciało mi się go spróbować. Moje wrażenia nie są jednak tak pozytywne jak większości kobiet. Płyn działał wprawdzie poprawnie, lecz otwierając w zastępstwie kolejną butelkę mojego ulubieńca z Bourjois od razu widać, że ten drugi radzi sobie o wiele lepiej i szybciej usuwa makijaż. Płyn z Bielendy został wykończony, krzywdy nie zrobił, nieco zmęczył zapachem i tyle.


9) Żel do mycia twarzy Bourjois Paris

To największy zwyrodnialec tego Denka. Po sukcesie płynu micelarnego tej marki chciałam wypróbować również żel do mycia twarzy. Niestety strasznie mnie od zapychał, a na twarzy co wieczór pojawiała się grudkowata wysypka. Minęło trochę czasu zanim odnalazłam winowajcę. Niestety nie polecam.

10) Krem nawilżający Lavera Hydro Effect Day Cream

To kolejny produkt marki Lavera, który w moim przypadku się nie sprawdził. Wszystkie kosmetyki, z którymi miałam do czynienia mnie w jakimś stopniu zapychały i powodowały wysyp na twarzy. To opakowanie stało bezczynnie od jakiegoś czasu, więc pora się pożegnać.



11) Serum do twarzy Naturaline Rock Rose

Tego serum używałam przez przepisowe 6 miesięcy. Z jednej strony używało mi się go nawet przyjemnie (pomimo różanego zapachu), z drugiej jednak nie widziałam żadnych efektów, które pozostałyby mi na twarzy po jego codziennym nakładaniu. Obecnie ograniczyłam moją pielęgnację do totalnego minimum i nie zamierzam sięgać już po sera, toteż nie zakupię go ponownie.

12) Maska bąbelkowa Beauty Glam Bubble Charcoal Mask

Skusiłam się i ja! Bąbelkowa maska w płachcie to coś, co do tej pory chciałam wypróbować. Niestety nikt nie powiedział mi wcześniej, że poza zabawnym efektem podczas jej noszenia, nie daje ona nic więcej. Ta płachta tuż po otwarciu szybko połączyła się z powietrzem i zaczęła się pienić jeszcze w moich rękach, co zdecydowanie utrudniało jej nałożenie. Po zdjęciu z kolei twarz wyglądała identycznie jak wcześniej. Zero rezultatu.



13) Maska węglowa oczyszczająca Bielenda Carbo Detox

Nie liczę nawet, które opakowanie tej maski trafiło do kolejnego Denka. Mogę powiedzieć jedynie, że jest ona świetna i zasługuje, by mieć ją zawsze w zapasie. Widocznie poprawia kondycję skóry twarzy i ładnie ją matuje. Jestem z niej zawsze zadowolona.

14) Maska peelingujaca Schaebens Erdbeer-Peeling

To także jedna z masek, do której systematycznie wracam. O ile niechętnie peelinguję twarz, to ta maseczka ma wszystko to, czego nie mogę odnaleźć w innych produktach tego typu. Pozostawia twarz przyjemnie miękką, a przy tym nawilżoną. Nie wspomnę już o pięknym, truskawkowym zapachu, który powoduje przyjemny element aromaterapii podczas jej noszenia. Aż chce się położyć wygodnie na sofie i rozkoszować nim.





15) Oczyszczające plastry na nos Dermo pHarma+

Bez wątpienia są to najlepsze plastry oczyszczające, z jakimi się spotkałam. Problem z produktami tego typu jest taki, że zazwyczaj … nie działają! Przy pomocy tych plastrów można gruntownie oczyścić nos z zaskórników.

16) Antyperspirant w sprayu Rituals The Ritual of Sakura

Mój ulubieniec pod względem zapachu! Kocham to połączenie kwiatu wiśni i mleka ryżowego. Spokojnie mogłabym wymienić wszystkie perfumy na dożywotni zapas tego antyperspirantu. Przy tym jego działanie jest także przyzwoite. Nawet po kilku godzinach czuć jego przyjemną woń. Dla mnie bomba!





17) Puder matujący Catrice All Matt Plus

To dla mnie klasyk. Puder, po który sięgam najczęściej.

18) Pomadka w kredce Golden Rose nr 10

Od dawna jestem zakochana w pomadkach Golden Rose i mam ich całkiem sporo. W ostatnim czasie najbardziej polubiłam się z numerem 10 i wędrował on na moje usta praktycznie codziennie. Skończyło się nawet na tym, że musiałam prosić o przysłanie mi nowej kredki.

19) Balsam do ust Carmex

Mimo początkowej niechęci i nieprzyjemności w używaniu muszę potwierdzić, że Carmex jest zdecydowanie najlepszym balsamem do ust, jakiego używałam. Żaden inny balsam nie daje tak natychmiastowego efektu. Przyzwyczaić trzeba się jedynie do mentolowego pieczenia, które pozostaje przez jakiś czas na ustach.



20) Zmywacz do paznokci Ebelin

Dawno nie używałam zmywacza do paznokci, lecz ostatnio byłam do tego zmuszona. Wykończyłam tym samym produkt marki Ebelin, nie zawierający acetonu o zapachu migdałów. Muszę przyznać, że poza zapachem niewiele go wyróżniało. Może tylko tyle, że okropnie namęczyłam się przy zmywaniu lakieru.

21) Pianka do golenia Isana Rasierschaum Pfirsich

Gdzieś w zapasach wypatrzyłam tę piankę, a z braku mojego ulubieńca w tej dziedzinie postanowiłam przypomnieć sobie jak działa. Już po nałożeniu wiedziałam, że szybko trafi do kosza, ale nie spodziewam się, że aż tak szybko. Przy drugiej próbie nałożenia przestał działać dozownik i pianka praktycznie w całości wędruje do kosza.

22) Płyn do płukania ust Colgate Plax Cool Mint

Najczęściej używany przeze mnie płyn do płukania ust. Przyjemnie odświeża, nie jest zbyt drażniący w smaku.



23) Pasta do zębów Oral-B Delicate White

W końcu doczekałam się w Szwajcarii odnalezienia innej marki pasty niż podstawowe 5, z których 4 mnie uczulają. Do codziennej higieny wkroczyła zatem Oral-B, którą używam wraz z mężem. Oboje jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Pozostawia ona uczucie maksymalnie wyczyszczonych zębów i świeży oddech na długi czas.

24) Płatki kosmetyczne Elkos



25) Gąbka peelingująca Aqua Massage Fantasy Peeling

Jest to moja ulubiona gąbka, którą zawsze wymieniam na ten sam model.

Kosmetyki męskie:

26) Szampon męski Isana Men Extra Power

Poprawnie działający szampon. Mojemu mężowi nie trzeba nic więcej.



27-28) Antyperspiranty w sprayu Nivea Men Silver Protect

Klasyki w rękach mojego mężczyzny.

Próbki i miniatury:



- Szampon regenerujący Yves Rocher Reparation

- Ampułka 1-Minute Wunder-Ampulle Pantene Pro-V

- Serum męskie Kiehl´s Age Defender

- Krem nawilżający La Roche-Posay Hydraphase Intense Richie

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...