Pewnie
większości z Was luty przeleciał przez palce i nawet nie
zauważyłyście, że ten miesiąc w ogóle miał miejsce. U mnie
wywarł on mieszane uczucia. Z jednej strony faktycznie miałam
mnóstwo obowiązków i pracy, lecz z drugiej dłużył mi się
niesamowicie. Spoglądając na kalendarz, odkrywałam z przerażeniem,
że minęła dopiero połowa miesiąca. Miałam wrażenie, jak gdyby
trwał on 60, a nie 28 dni. Tak jak wspominałam, luty był dla mnie
ogromnie pracowity, przez co nie miałam zbyt wiele czasu dla siebie.
Obfitował on również w spotkania z zarządem firmy, w której
pracuję, co powodowało niemały stresik. Mój mąż został z kolei
wysłany na przymusowy 2-tygodniowy urlop z powodu nadgodzin, więc
można powiedzieć, że przejął on obowiązki pani domu przez ten
czas. Początek lutego był kontynuacją mojego chorowania, lecz całe
szczęście szybko stanęłam na nogi. W tym roku postanowiliśmy po
raz pierwszy w jakiś szczególny sposób świętować Walentynki.
Ostatnio mamy mniej czasu dla siebie, a Dzień Zakochanych był
dobrym pretekstem, by spędzić trochę czasu we dwoje. Wybraliśmy
się zatem do greckiej restauracji, by skosztować lokalnego jedzenia
(w moim przypadku był to pierwszy kontakt z greckimi specjałami). Poza
tym luty nie wyróżniał się niczym szczególnym i raczej nie
żałuję jego końca.
Brak
czasu spowodował sporo zaniedbań z mojej strony, głównie mam
tutaj na myśli social media, gdzie nie bywałam regularnie. Ze
względu na bardzo okrojone zasięgi przestałam mieć także
przyjemność z używania Instagrama. Jeśli jednak interesują Was
treści, które tam umieszczam, zachęcam do włączenia powiadomień
o dodawanych przeze mnie zdjęciach. Do grona obserwujących bloga
osób dołączyło aż 6 czytelników – koniecznie napiszcie
poniżej, że to właśnie Wy! ;) Największa aktywność, a wraz z
nią niemal 1000 wejść strona zanotowała 13. lutego. Dziękuję za
kolejny wspólny miesiąc!
Luty rozpoczął się wraz z chorobą. Porzucając dotychczasowe lekarstwa, kupiłam Anginosan od Tetesept, który pomógł mi w ciągu jednego dnia.
Z przyjemnością powracam do wspomnień z naszych wyjazdów. W roku 2013 odbyliśmy małą trasę po południu Polski, odwiedzając m.in. Wrocław i Kraków.
Jedna ze świątecznych bombonier z czekoladkami pochodziła od marki Cailler. Co prawda nie uważam, by była ona lepsza od Lindta, ale i tu znalazły się ciekawe smaczki, np: środkowe trójkąciki tworzące symetryczne okręgi.
Jedno z dwóch selfie wykonanych w lutym.
Szybki przegląd styczniowych zużyć z największego jak do tej pory Projektu Denko.
Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli -> LINK
Pierwszy kontakt z Lunchboxem. W ramach kolacji sałatka z makaronem hörnli i warzywami.
Wawel odsłonił przed nami pełną krasę. Już w tym roku ponowny wyjazd.
W końcu ukończyłam książkę Prawie w domu. Pula lektur do przeczytania maleje :)
Fasnacht, czyli zakończenie karnawału w Szwajcarii.
Choć nie przepadam za Tiramisu, to czasem najdzie mnie na nie olbrzymia ochota.
Mały wgląd w nowości zakupione w lutym. Naturalnie z przeznaczeniem do robienia zdjęć blogowych.
Wspomniany wypad do Niemiec, gdzie znajduje się grecka restauracja Akropolis. Jeśli ktoś ma sposobność, zachęcam do odwiedzin. Pyszne jedzenie i ogromne ilości, przez które nie byliśmy się w stanie ruszyć przez dwie godziny!
Randkowe selfie
Wyjazdy do Niemiec zawsze kończą sie na nabiale, skąd przywożę mnóstwo jogurtów i mlecznych przekąsek. Müllermilch to jeden z obowiązkowych punktów na liście zakupów spożywczych. Nowy smak, wiśnie i banan, bardzo mi zasmakował.
Inną ciekawą nowością, którą próbowaliśmy w lutym były mrożone desery w małych kieliszkach. Zarówno smak panna cotta, jak i sernika z kruszonką były godne uwagi, lecz nasze podniebienie cieszyło się zwłaszcza na myśl o drugim z wariantów.
Na blogu pojawił się duży test kosmetyków marki Rituals. Planowałam go już od grudnia i przyłożyłam się do niego na tyle, że musiałam rozdzielić tekst na dwie części.
Gdy nie ma się na nic czasu, docenia się nawet najkrótszą chwilę relaksu. W ten wieczór pomogła mi w tym kula z Lusha. Te żółto-różowe drobinki znajdowały się w jej wnętrzu.
W ramach testu kupiłam nową zimną kawę Coffee Country. Niestety nie dorównała ona klasycznej wersji od Emmi, którą zawsze piję. Smakowała raczej jak mocno posłodzone mleko, wiec podziękuję.
Mały wgląd do jednej z książkowych półek.
Do mojej pielęgnacji doszedł nowy kosmetyk. Pierwszy raz mam do czynienia z marką Biotherm, wiec życzcie mi owocnego testowania ;)
Skończyły się puzzle, wiec pora na wykreślanki.
Gołąbki bez zawijania - pyszny pomysł na obiad - >>PRZEPIS<<
A jak minął Wasz miesiąc?
Fajny zbiór
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńKochana pieknie minal CI luty i dobrze ze wyzdrowialas ;)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, bo długo bym tego nie zniosła ;)
UsuńMi z kolei luty przebiegł normalnie. Nie dłużył mi się jakoś specjalnie, ale też nie przyspieszał i to mi się w nim bardzo podobało ;)
OdpowiedzUsuńJogurty i czekolady z Niemiec są najlepsze!! <3 Mieszkam akurat kilka minut od Lidla i cieszy mnie ten fakt ogromnie ;D choć ze względu na czekoladę to dość niebezpieczne położenie dla mnie ;D
Słonecznego marca!
To fakt! Tez zatrzymuje się przy tych półkach dość często :P
UsuńTe zasięgi zarówno na Instagramie, jak i na Facebooku są po prostu przykre. Ja rozumiem, że to darmowe opcje, ale no bez przesady. Widzę ogromną różnicę u siebie i choć mnie to nie dobija to w jakiś tam sposób rani moje blogerskie serducho :/
OdpowiedzUsuńCo do lutego to był to niby krótki miesiąc ale sporo się działo u Ciebie. Dobrze, że wyzdrowiałaś, oby choroba już do Ciebie nie wracała :)
Dziękuję bardzo. Niestety Instagram likwiduje powoli malych tworcow. Pozostaje czekac na nowa aplikacje ;)
UsuńMi też luty się dłużył ;P. Super podsumowanie, fajnie, że od razu poleciłaś różne rzeczy ;).
OdpowiedzUsuńJeśli mam co polecić, to robię to z chęcią ;)
UsuńMój miesiąc minął na planowaniu. Teraz za to biorę się w garść! I patrząc na Twój post - może skuszę się na założenie instagrama.
OdpowiedzUsuńProponuje również uzbroić się w cierpliwość ;) Ja tez jestem dość zaplanowaną osobą :D
UsuńJa choruję drugi tydzień masakra ;/ ale Ty masz pełne usta! ♥
OdpowiedzUsuńTakimi już natura mnie obdarzyła, a o dziwo przez wiele lat mi się one nie podobały :P
Usuńuwielbiam greckie jedzenie, wg mnie mają najlepszy zestaw przypraw na świecie :)
OdpowiedzUsuńJa tez bardzo się z nim polubiłam. Nie będzie to moja ostatnia wizyta w takiej knajpce :)
UsuńDla mnie luty, to był czas oczekiwania na kontrolną wizytę w szpitalu w Krakowie. Moje biodro jest w porządku. Ciekawie pokazałaś podsumowanie miesiąca. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCale szczęście, że już wszystko ok!
UsuńOgólnie mam podobnie z Instagramem ostatnio. Coraz mniej czasu tam spędzam. A randkowe selfie jest boskie <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
UsuńAle słodkości! Przygarnęłabym tą bombonierkę, jednak tak jak mówisz, chyba nic nie przebije Lindta :)
OdpowiedzUsuńMiłej soboty!
Lindt to dla mnie absolutne guru wśród czekolad i pralin.
UsuńIle słodkości :D Nie wolno tak kusić ;))
OdpowiedzUsuńA ja czasem lubię pokusić ;)
UsuńJa tez najbardziej i najczęściej wspominam wyjazdy. Piękna z Ciebie kobieta :)
OdpowiedzUsuńMnie każdy wyjazd daje tyle radości, ze trzeba go potem wspominać przez kolejne lata :) Dziękuję za komplement :*
UsuńJa nie mam aż takiego dostępu do polskiej literatury, wiec coraz więcej książek jest przeczytanych :P Nam tez bardzo smakuje ten rodzaj gołąbków :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie tu podoba ciekawe informacje !
OdpowiedzUsuń