Wielkimi
krokami zbliża się do nas wiosna. Powoli zaczyna się ją czuć w
powietrzu. Drzewa zielenią się, niebo ma ponownie piękną,
błękitną barwę, a rankiem budzą nas odgłosy ptaków.
Zmieniająca się pora roku jest zatem dobrą okazją do
przyglądnięcia się naszej pielęgnacji. Przez okres zimowy udało
mi się zużyć całkiem sporo produktów i wykańczam powoli zapasy.
W dzisiejszym poście chciałabym podsumować moją zimową
pielęgnację i pokazać Wam kilka produktów, których zamierzam
używać w czasie wiosennym.
Zapraszam
do lektury!
Demakijaż
i oczyszczanie twarzy
W
okresie zimowym zużyłam 2 opakowania mojej ulubionej wody
micelarnej Bourjois Paris. Sprawdza się ona u mnie tak dobrze, że
(dopóki nie jest to konieczne) nie zamierzam się z nią rozstawać.
Myślę, że wiosną dna sięgną kolejne dwie butelki.
W
styczniu wykorzystałam jeden z lepiej działających na wymagania
mojej cery żelów do mycia twarzy, jakim był żel marki Iwostin
Purritin. Od tamtego czasu używam systematycznie żelu z wyciągiem
z białej wierzby Selfie Project. Po ponad miesiącu jego stosowania
mogę stwierdzić, że jest to kolejny produkt, który z pewnością
zostanie ze mną jeszcze przez najbliższe 3 miesiące. Jak do tej
pory mam na jego temat pozytywne zdanie. Co prawda nie mogę
przyrównać go do wcześniej stosowanego, który poza oczyszczaniem
miał również szereg innych zalet i pomagał w walce z
niedoskonałościami. Żel Selfie Project bardzo dobrze oczyszcza,
ale nie zauważyłam żadnego większego działania.
Do
tonizowania używam z kolei nowości. Po wielu miesiącach pożegnałam
się ze zgarniającym dobre opinie różanym tonikiem Evrée. Po nim
nadszedł czas na lotion marki Biotherm, który otrzymałam w
prezencie świątecznym wraz z dwoma innym produktami od tej marki.
Niech nie zwiedzie Was niewielkie zużycie produktu, gdyż również
sięgam po niego systematycznie od ponad miesiąca. Zmieniłam jednak
sposób nakładania toników i obecnie wydobywam ten lotion za pomocą
pompki na dłonie lub bezpośrednio na twarz, po czym wklepuję go
delikatnie, podobnie jak serum. Zrezygnowałam przy tej czynności z
wacików i jest to dla mnie nie tylko bardziej praktyczne, ale
również pobudzające dla cery. Na temat samego produktu miałabym
już dziś sporo do powiedzenia, więc jeśli jesteście ciekawe, to
z chęcią przygotuję na blogu test tych produktów.
Podstawowa
pielęgnacja twarzy
Zazwyczaj
staram się, by w jednoczesnym czasie nie wprowadzać do mojej
pielęgnacji samych nowości. Lubię przyjrzeć się jednemu
kosmetykowi i jego działaniu, by nabrać pewności, że nie jest on
przyczyną nieprzyjemności pojawiających się na twarzy czy ciele.
Sięgając po nowości w dziedzinie oczyszczania – żel oraz tonik,
postanowiłam pozostawić podstawową pielęgnację cery bez zmian.
Jedynym
testem, jaki się u mnie pojawił, jest drugi produkt Biotherm –
serum w formie koncentratu Skin Oxygen. Do tej pory używałam serum
Yves Rocher z serii Sensitive Végétal. W dalszym ciągu sięgam po
niego, lecz jedynie rano. Dlaczego zdecydowałam się na wprowadzenie
drugiego produktu o podobnym wydawałoby się działaniu? Przyznam
szczerze, że serum YR używam po to, by je zużyć. Nie widzę
żadnego działania. Z tego względu wprowadziłam do pielęgnacji
intensywne serum z Biotherm, które już od pierwszych użyć bardzo
spodobało mi się pod względem konsystencji i efektów, które
powodowało. Obecnie towarzyszy ono mojej wieczornej pielęgnacji.
Krem
pod oczy, którego używam to bez zmian mała tubka od Annayake. Krem
ten jest lekki i szybko się wchłania. Przyjemnie wygładza okolice
oczu. Jego wydajność również można ocenić na plus.
Wśród
kremów do twarzy na dzień i na noc także nie zaszły żadne
zmiany. Rankiem sięgam po matujący krem Alverde o pięknym zapachu
jabłka i limonki. Produkt przyjemny w użyciu, szybko się
wchłaniający i nie wysuszający skóry. Wieczorną dawkę
nawilżenia gwarantuje mi krem w formie żelu marki Dermedic o nazwie
Hydrain3 Hialuro, którego zostało mi jeszcze pół
słoiczka. Lubię go ze względu na lekką, niezapychającą
konsystencję. Dzięki niemu moja cera ani razu nie zmagała się z
przesuszeniem.
Pielęgnacja
dodatkowa
W
skład pielęgnacji dodatkowej wchodzą kosmetyki, których używam w
zależności od potrzeb mojej cery i problemów, które cyklicznie
się pojawiają. Przy cerze trądzikowej zmagam się z dość często
występującymi wypryskami. W czasie tych „gorszych dni” smaruję
twarz wieczorem maścią cynkową. Pojedyncze wypryski traktuję
Effaclarem, z którym musiałam zrobić sobie przerwę w stosowaniu,
gdyż moja skóra za bardzo się do niego przyzwyczaiła i nie
działał on już tak dobrze. Obecnie ponownie wrócił do łask.
Jako, że powoli sięga on już dna (w niedługim czasie powinnam
również wykończyć krem na dzień Alverde) w kolejce czeka już
następca, którym jest aktywny krem eliminujący niedoskonałości
Iwostin Purritin. Miałam z nim już wcześniej do czynienia i działał on
bardzo dobrze, dlatego z chęcią do niego powrócę.
Wśród
kremów dostrzec można także kojący krem Pharmaceris Octopirox.
Jest to produkt skierowany do osób z łojotokowym zapaleniem skóry,
z którym przyszło mi niestety żyć i został mi przepisany przez
lekarza. Nie stosuję go codziennie, a jedynie w okresach, w których
zauważam zaczerwienienie czy podrażnienie okolic, które objęte są
chorobą. Od czasu do czasu również profilaktycznie.
W
moich kosmetykach znajduje się również olejek do twarzy z Alterry,
którego głównym składnikiem jest bio-granat. Sięgam po niego
jednak bardzo rzadko, co widać po jego zużyciu (w buteleczce
znajduje się jeszcze nieco ponad połowa produktu). Nie znaczy to,
że ten kosmetyk jest zły. Po prostu moja cera (tłusta i
trądzikowa) nie miewa problemów z tak dużym przesuszeniem, toteż
nie potrzebuję aż tak dużej dawki nawilżenia, jakie daje ten
olejek. U osób ze skórą suchą z pewnością sprawdziłby się
lepiej. Na koniec zostawiłam małe tubki z produktami marki Daytox.
Muszę zwrócić szczególną uwagę na oczyszczającą i
detoksykującą maskę do twarzy Clay Mask. Nie miałam zbyt dużych
oczekiwań wobec tych produktów, a jak się okazało, maska
absolutnie podbiła moje serce. Używałam jej już kilkukrotnie, a
miniatura jest nadal prawie pełna. Aplikuję ją, gdy tylko widzę,
że moja twarz potrzebuje dodatkowego oczyszczania, a ta maska pod
tym względem działa cuda. Nie dość, że cera jest idealnie
oczyszczona, to jeszcze nie ma śladów przesuszenia.
Peelingi
W
kwestii peelingowania ciała pomocny okazał się być kalendarz
adwentowy z Rituals i to właśnie peelingi tej marki obecnie używam.
Absolutnym odkryciem dla mnie jest ryżowy peeling myjący z serii
Ritual of Sakura, którego używa mi się z ogromną przyjemnością
i zawiera wszelkie cechy, którymi powinien wyróżniać się idealny
peeling. W łazience stoi również peeling z Terra Naturi. Od czasu
do czasu sięgam także w jego kierunku, lecz nie ukrywam tylko po
to, by go zużyć. Jak dla mnie mogłabym po prostu używać go jako
żelu pod prysznic, bo nie spełnia on swojego podstawowego zadania.
Kosmetykiem wielozadaniowym, który nazwałabym także peelingiem jest czarne mydło z Rituals. Wypowiadałam się już na jego temat w teście tej marki (LINK). Dodam tylko, że zaczęłam używać go w połączeniu z rękawicą do gruntowanego oczyszczania zarówno ciała jak i twarzy i efekty są bardzo zbliżone (a nawet lepsze!) od tych pozostawionych przez peeling. W zapasach mam jak na razie sporo maseczek peelingujących, więc nie będę kupować peelingu przeznaczonego stricte do twarzy.
Kosmetykiem wielozadaniowym, który nazwałabym także peelingiem jest czarne mydło z Rituals. Wypowiadałam się już na jego temat w teście tej marki (LINK). Dodam tylko, że zaczęłam używać go w połączeniu z rękawicą do gruntowanego oczyszczania zarówno ciała jak i twarzy i efekty są bardzo zbliżone (a nawet lepsze!) od tych pozostawionych przez peeling. W zapasach mam jak na razie sporo maseczek peelingujących, więc nie będę kupować peelingu przeznaczonego stricte do twarzy.
Higiena
i pielęgnacja ciała
Wśród
żeli pod prysznic w końcu (!) nadszedł czas na wykorzystanie
włoskich nowości. Jak do tej pory niewiele mogę na ich temat
powiedzieć, gdyż dopiero wchodzą do użycia. Na pierwszy ogień
pójdzie wspomnienie lata i zapach kokosa. Drugi kosmetyk z tej
dziedziny to kremowy żel pod prysznic o zapachu chińskiej orchidei
marki Tesori d'Oriente. Na nasz kwietniowy wyjazd przygotowałam z
kolei produkt dwa w jednym szampon i żel myjący od Jil Sander. Był
to dodatek z zestawu prezentowego perfum, które otrzymałam na
Święta. O higienę intymną dbam niezawodnie z produktami AA
Intymna, co nie zmienia się już od lat.
Za
pielęgnację ciała muszę poważnie się zabrać, gdyż przyznam
szczerze ostatnio trochę odpuściłam. W tym miesiącu zużyłam
bardzo fajny lotion do ciała z Rituals, który również dojrzeć
mogliście w teście, a jego miejsce zajął lotion z The Body Shop z
serii Smoky Poppy, którą niegdyś bardzo lubiłam. Jako że
charakteryzuje się ona bardzo intensywnym zapachem, to doprowadziłam
do sytuacji, w której nieco zmęczył mnie ten aromat. Świadomie
zdecydowałam się na kilkomiesięczną przerwę i teraz będzie
dobry czas na powrót tej woni do mojej pielęgnacji. Po goleniu
sięgam po delikatny krem przeznaczony do skóry wrażliwej z Balea,
którego używa mi się bardzo przyjemnie.
Po
zimie moje stopy nie wyglądają tak źle, jak sobie to wyobrażałam.
Kiedyś często zmagałam się z popękaną i szorstką skórą.
Teraz jednak ma się ona bardzo dobrze. Po wykończeniu idealnego dla
mnie kremu do stóp z Garniera chciałam utrzymać pozostawiony przez
niego efekt i mniej więcej raz w tygodniu nakładałam sporą
warstwę masła shea z Yves Rocher. Rezultat mojego postępowania
jest jak najbardziej zadowalający, więc zamierzam w dalszym ciągu
tak je stosować.
W
ramach testów otworzyłam dwa opakowania kremów do rąk (zazwyczaj
tego nie robię, ale była to wyjątkowa sytuacja). Myślę, że w
czasie wiosny uda mi się zużyć minimum jeden z nich. Po wersję
czerwoną sięgam wielokrotnie w ciągu dnia i widać już jego spore
zużycie. Ma obłędny zapach i podoba mi się zarówno jego szybkie
działanie, jak i natychmiastowa wchłanialność.
Pielęgnacja
włosów
Tutaj
z chęcią przekieruję Was do całego postu, który pojawił się
niedawno o mojej obecnej pielęgnacji włosów – LINK. Nie
chciałabym się powtarzać, a tam znajdziecie absolutnie wszystko, o
czym mogę się wypowiedzieć pod tym względem. Nadmienię tylko, że
obecnie w mojej „włosowej” pielęgnacji nie znajduje się
nadmiar produktów, a sposób ich mycia nieco zmienił się w
ostatnim czasie.
Pielęgnacja
ust
Przez
cały zimowy okres zmagałam się z przesuszonymi ustami, które
potwornie mi pękały i dość mocno odczułam na nich panującą za
oknem aurę. Pomimo wcześniejszych założeń nie używałam jednak
sporej ilości produktów, a jedynie jednego. Przeprosiłam się z
Carmexem. Wiem, że sporo na niego plotłam, ale ostatecznie nieco
bardziej się przekonałam i przyzwyczaiłam do jego piekącego
uczucia. Muszę przyznać, że tylko on działał natychmiast na moje
problemy i nakładałam go nawet kilka razy dziennie. Popękane usta
występują teraz u mnie coraz rzadziej, ale jeśli nadal będę
cierpieć z ich powodu, to na pewno będę otwierać ten słoiczek.
Inne
W
najbliższym czasie pragnę przetestować wszystkie kule z Lusha,
jakie posiadam za co już się zabrałam. Chciałabym jak
najdokładniej opisać Wam produkty, które zakupiłam i w końcu
odpowiedzieć na nurtujące pytanie: „Czy tak naprawdę warto
kupować kule z Lusha?”.
Czy wśród tych produktów znajdujecie znajome opakowania? Czy Wasza pielęgnacja pokrywa się w jakimś stopniu z moją?
Lubiłem ten krem Iwostin :)
OdpowiedzUsuńJa również, dlatego chętnie do niego wracam :)
Usuńale fajne te kule :D
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. Bardzo przyjemne :)
Usuńten lotion Biotherm mnie mega zainteresował :D
OdpowiedzUsuńPostaram sie napisac o nim wiecej, bo to godny uwagi produkt :)
UsuńWiosenne produkty - chętnie sama bym przetestowała, świetne rzeczy!
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze znalazlas wsrod nich cos ciekawego :)
UsuńGrunt to dobra organizacja. Brawo Ty :)
OdpowiedzUsuńStaram się ;)
UsuńWow! widzę, że podchodzisz do tematu bardzo profesjonalnie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Staram się stworzyć przynajmniej ogólny zarys ;)
UsuńBardzo fajne propozycje, bardzo lubię firme Iwostin i Laroche :)
OdpowiedzUsuńJa również się z nimi polubiłam :)
UsuńSporo ciekawych propozycji.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBiotherm juz podpatrzylam, a koniecznie musze wrocic do tego plynu micelarnego bo wspominam go dobrze a moj sie skonczyl wlasnie :D
OdpowiedzUsuńJa do tej pory zaopatrzalam sie w Manorze, ale niestety mi go usuneli :(
Usuńja testuje aktualnie produkty z Selfie project, ale niestety wsrod testwanej czworki nie ma akurat tego zelu! :D widze tutaj ogolem bardzo fajne kosmetyki, czesc znam lub kojarze z blogow
OdpowiedzUsuńZel jest poprawny jak dla mnie ;)
UsuńSuper wpis! Aż szkoda, że dopiero teraz go zobaczyłam, bo byłam dzisiaj w drogerii po coś na oczyszczenie skóry. Może przy następnej okazji wypróbuję którąś w Twoich propozycji. ;)
OdpowiedzUsuńTym razem sie spoznilam :P
UsuńBardzo ciekawy wpis, ja nie mam zbyt wielu zaufanych kosmetyków do oczyszczania twarzy :/
OdpowiedzUsuńNiestety znalezienie swoich kosmetycznych ulubieńców zazwyczaj opiera się na metodzie prób i błędów.
UsuńKule Lush <3 Przyznam, że żaden z tych produktów nie pokrywa się z moją obecną pielęgnacją ;)
OdpowiedzUsuńA kiedyś używałaś którego z nich?
UsuńWoooow! Ile produktów! :) u mnie plan jest prosty: zacząć od lepszych śniadań i kolacji! :) Najpierw muszę działać od wewnątrz, żeby móc później wspomagać efekty kosmetykami :)
OdpowiedzUsuńA to oczywiście szczera prawda!
UsuńSporo kosmetyków używasz. Mnie najbardziej zainteresował krem pod oczy. :)
OdpowiedzUsuńMysle, ze to raczej moja podstawa ;)
UsuńNie mogę się doczekać, aż będę znowu dysponować wanną, żeby wypróbować kule z Lusha.
OdpowiedzUsuńBez wanny ani rusz ;)
UsuńWidzę mój ulubiony zel do twarzy z Selfie Project ;)
OdpowiedzUsuńO proszę ;)
UsuńTwoja wiosenna pielęgnacja zapowiada się wspaniale :-) U mnie hit w przedwiosennej pielęgnacji stanowi aloesowe serum przeciwzmarszcklwe z equilibra :-)
OdpowiedzUsuńAloes chodzi mi juz od dawna po glowie, ale jakos nie moge na niego trafic.
UsuńBardzo fajny zestaw pielęgnacyjny,w większości delikatny,poza Smoky Poppy którego Ci bardo zazdroszczę :D Bo nie udało mi się nigdy kupić a zapach mi się podoba bardzo :)
OdpowiedzUsuńJa też już zakończyłam jesienno-zimową pielęgnację i kilka dni temu zaczęłam nowe kremy,balsamy,czekam tylko na wiosnę bo dziś śnieg sypie :(
Smoky Poppy ma genialny zapach :)
UsuńŻel do twarzy z Selfie Project oraz krem do twarzy z Pharmaceris to moi ulubieńcy. :)
OdpowiedzUsuńSuper! :)
UsuńSuper produkty, te kule są mega 😍
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post 💋
http://www.stylishmegg.pl/2018/03/czerwona-sukienka-i-zamszowa-ramoneska.html?m=1
To prawda :)
Usuńwidzę krem z Pharmaceris. Miałam go kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńI jak się sprawdził? ;)
Usuńfajny blog do poczytania - polecam !
OdpowiedzUsuńdobrze pomyślane :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie tu podoba ciekawe informacje !
OdpowiedzUsuń