Relacja
z Werony trwa nadal. Ostatnio zatrzymaliśmy się przy placu Signori.
Z tego miejsca nogi same nas poprowadziły. Nieco zboczyliśmy z
wyznaczonej trasy i tym samym dotarliśmy do kilku ciekawych
obiektów. Głównym celem było wzgórze San Pietro. Dodatkowo
chciałabym pokazać Wam kilka pyszności, które jedliśmy.
Relacja
z Werony #7
Tuż
przy placu Signori natrafić można na kompleks gotyckich,
monumentalnych grobów. Być może pomyślicie, że to dość dziwne
miejsce na turystycznej liście obiektów do zobaczenia, ale nas
bardzo ciekawią takie rzeczy. Zwłaszcza gotycki styl prezentuje się
na tyle interesująco, że można godzinami stać i wpatrywać się w
szczegóły. Niestety Werona na każdym kroku witała nas
rusztowaniami i również ten obiekt tak wyglądał, w dodatku był
on nieczynny podczas całego naszego wyjazdu, wiec zdołałam jedynie
sfotografować go z zewnątrz. W gotyckich monumentach znajdują się
groby najznamienniejszych werońskich rodzin: Cangrande, Dante i
Paradies.
-> Arche
Scaligieri, Via Santa Maria Antica 1
Następnie
dotarliśmy pod dom Romeo. Julia zyskała swoje miejsce zamieszkania
i balkon, więc Romeo nie mógł pozostać pominięty. Średniowieczny
budynek jest dobrze zachowany, jednakże obecność ściśle
przylegających do niego budowli nie pozwala na dokładne jego
sfotografowanie (jak zauważycie na zdjęciu natrafiliśmy właśnie
na sesję zdjęciową;)). Warty uwagi jest zwłaszcza dziedziniec
wewnętrzny, na który niestety nie można się dostać, gdyż cała
posiadłość jest własnością prywatną, nieudostępnioną do
zwiedzania.
-> Casa
di Romeo, Via Arche Scaligiere 2
Kolejnym
punktem, przy którym stanęliśmy, był mały park na Piazza
Indipendenza. Na jego środku ustawiony został pomnik Garibaldiego,
a zaraz obok niego stał budynek Głównej Poczty.
-> Piazza Indipendenza
Rzędem
ulic ponownie wróciliśmy na plac Signori, a stamtąd do dobrze
znanej nam już lodziarni z najlepszymi lodami na świecie. Nie
pamiętam dokładnie ich nazwy, ale było to połączenie smaków
czekoladowego, waniliowego i orzechowo-nugatowego. Ten zestaw
zawładnął naszymi kubkami smakowymi. Oczywiście nie były to
jedyne lody, jakich tam próbowaliśmy. Ogólnie podczas pobytu udało
nam się spróbować połowy dostępnych smaków.
Celem
na ten dzień było dotarcie do wzgórza San Pietro, skąd roztacza
się widok na całe miasto. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy
rzece, która zataczała w tym miejscu okrąg, a skąd przyjrzeć
mogliśmy się bliżej piętrowemu umiejscowieniu budynków na
wzniesieniu. Było to także idealne miejsce do sfotografowania mostu
Ponte Pietra.
-> Ponte Pietra
Dosłowne
tłumaczenie tej nazwy to Kamienny Most – nietrudno domyśleć się
dlaczego. Historia mostu sięga aż 100 roku p.n.e. Czterokrotnie
został zniszczony przez powodzie. W XIII wieku przy wejściu
dobudowano wieżę strażniczą. Niestety w czasie drugiej wojny
światowej został on wysadzony przez wycofujące się wojska
niemieckie. W latach 50. dokonano jego odbudowy w taki sposób, by
jak najdokładniej przypominał stan sprzed zniszczenia.
Z
mostu rozciąga się naturalnie widok na pobliskie budowle. Wydaje mi
się, że nie jestem jedyną osobą, która twierdzi, ze miasta, przez
które przepływa rzeka, mają w sobie wyjątkowy urok.
Na
szczycie wzgórza znajduje się zamek San Pietro. W dzień naszego
pobytu to miejsce również było nieczynne, ale postanowiliśmy mimo
to wjechać na górę, chociażby z chęci zobaczenia miasta z tego
miejsca. Do zamku dostać można się na dwa sposoby. Drogę pokonać
można pieszo lub wjechać kolejką. Veronacard nie obejmuje tutaj
ceny biletu, więc za kolejkę musieliśmy zapłacić 1 euro w jedną stronę za osobę. Byliśmy już nieźle zmęczeni tymi maratonami,
więc przy wjeździe na górę skorzystaliśmy właśnie z kolejki.
Widok
roztaczający się ze wzgórza był faktycznie godny zainteresowania
tym miejscem. Zostaliśmy tam nieco dłużej, robiąc przerwę na
zjedzenie przekąsek i podziwianie tego pięknego miejskiego
krajobrazu.
Odzyskując
siły, zdecydowaliśmy się na zejście ze wzgórza na własnych
nogach. Po drodze mogliśmy tym samym podziwiać budowle w otoczeniu
natury.
Schodząc
z góry, widzieliśmy dokładnie pozostałości rzymskich budowli w
teatrze rzymskim. Stwierdziliśmy zatem, że nie będziemy marnować
czasu, by tam wchodzić i ponownie piąć się w górę, sporo i tak
widzieliśmy już całość.
Nasza
droga prowadziła następnie wzdłuż rzeki, więc podążaliśmy
akurat za oślepiającym słońcem i wtedy też pierwszy raz od
zakończenia lata pomyślałam, że dobrze byłoby mieć ze sobą
okulary przeciwsłoneczne. Aż tak ładnej pogody zupełnie się nie
spodziewaliśmy.
Wyjazd
do Werony zapamiętamy w dużym stopniu ze względu na przepyszne
kulinarne specjały, których próbowaliśmy. Wszystko, co
zamówiliśmy do zjedzenia było przepyszne. Na wszystkich naszych
znajomych wrażenie zrobiła metrowa pizza w Bella Napoli. Trafiliśmy
tam z polecenia właściciela pensjonatu, w którym się
zatrzymaliśmy i byliśmy zachwyceni. Pizza Metro (bo taką nazwę
ona nosi) może być zamówiona w trzech wariantach smakowych bądź
połączeniu ich wszystkich i na tę opcję się zdecydowaliśmy. Na
naszej wersji znalazły się zatem 4 kawałki zwykłej margerity, 4
kawałki z bekonem i 4 z sardynkami. Zwłaszcza do tej ostatniej nie
byłam przekonana i zazwyczaj unikam takich smaków, jednak o dziwo
bardzo mi ona smakowała. Jak możecie zobaczyć na zdjęciu była
ona gigantyczna, a przy jej podaniu kelner musiał dołożyć
dodatkowy stolik do naszego. Uprzedzę jednak pytania: Tak, daliśmy
radę zjeść ją w całości.
-> Bella
Napoli Pizzeria, Via Guglielmo Marconi 11
Innym
razem wybraliśmy na lasagne. Niestety nie pamiętam już nazwy tego
lokalu, bo wstąpiliśmy tam zupełnym przypadkiem (spodobało nam
się wnętrze). Usadzono nas na piętrze, gdzie spędziliśmy
przyjemną kolację we dwoje przy akompaniamencie lokalnego wina i
przepysznego jedzenia, podanego w specjalnych gorących miskach
przeznaczonych właśnie do lasagne.
Niestety uwielbiam zarówno pizzę jak i lasagne :D Piękne błękitne niebo od razu przywodzi na myśl wiosnę :)
OdpowiedzUsuńDokladnie! Az zatesknilo sie za taka pogoda :)
UsuńBosko wyglądała ta pizza! Aż zjadłoby się coś takiego teraz na obiadek :)
OdpowiedzUsuńNajlepsza <3
UsuńZapachnialo latem ;) Lubie z Toba zwiedzac :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :)
UsuńKolejna odsłona tego pięknego miasta - aż chce się tam jechać!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Chcialabym i ja ponownie je odwiedzic :)
UsuńCudne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
One Masked Girl
Dzieki :)
UsuńO kurcze! Strasznie długa notka ;) Piękne zdjęcia! Zazdroszczę !
OdpowiedzUsuńJakos tak wyszlo :P
UsuńPiękne miasto :) też mi się marzy :)
OdpowiedzUsuńOby jak najszybciej to marzenie sie spelnilo :)
UsuńPiękna jest Werona i śliczne są widoki ze wzgórza na miasto. Tam niestety nie byłam. Z pyszności o których piszesz z przyjemnością bym zjadła lody. :)
OdpowiedzUsuńLody najlepsze na swiecie :)
UsuńAle piękne wzgórze, widoki marzenie <3
OdpowiedzUsuńTez tak uwazam :)
UsuńJestem zauroczona Veroną. Dziękuję za kolejną fotorelację z tego pięknego miejsca.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnoc po mojej stronie. Miasto jest faktycznie urocze :)
UsuńMarzy mi się odwiedzenie tego miejsca i bardzo Ci zazdroszczę wizyty w Veronie.
OdpowiedzUsuńNic tylko spelniac marzenia ;)
Usuńpiękne zdjęcia :) a widok na miasto z góry zapiera dech :)
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
UsuńWOW ale super wyglądają te drzewka i budynki umieszczone piętrowo na wzniesieniu <3
OdpowiedzUsuńTen widok absolutnie mnie kupil :)
UsuńPrzepięknie <3 zdjęcia są cudowne :)
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
UsuńJak pięknie i słonecznie. :) I do tego to jedzonko... Mniam!
OdpowiedzUsuńostatnie widoki są niesamowite ;)
OdpowiedzUsuńciekawy blog fajne inspiracje
OdpowiedzUsuń