sobota, 16 grudnia 2017

Werona w podróży #4- Szczęście do rusztowań

Wiem, wiem. Pewnie nadal czekacie na śnieżne zdjęcia i relacje z bardziej zimowych wyjazdów, ale jak mogę zostawić naszą podróż w tak niedokończonym stanie? Zauważyłam, że Werona jest bardzo pozytywnie przez Was odbierana i czytam mnóstwo opinii, że chcielibyście tam pojechać. Czy jednak uważam, że faktycznie jest to miejsce, któremu warto poświęcić swój urlop? Odpowiedzi szukajcie w tym poście!

Relacja z Werony #3



Jeśli uważnie śledzicie moje wpisy z Werony, wiecie, że ostatnim miejscem, przy którym się zatrzymaliśmy był Kościół San Fermo i pomnik Umberto I, obok którego wkroczyliśmy w rząd typowych dla Włoch, wąskich uliczek. Część budynków pięknie oświetlały łagodne promienie słońca. Możecie również zauważyć, że poniedziałkowy ranek to nie czas na wychodzenie z domów – ulice były zupełnie wyludnione.





Takim sposobem dotarliśmy do pozostałości rzymskiej bramy o nazwie Porta Leoni. Dość łatwo ją pominąć, gdyż stanowi ona jedną ze ścian budynku. Dzisiejszą nazwę zawdzięcza ona dwom lwom, które niegdyś znajdowały się w tym miejscu (następnie przeniesiono je w okolice mostu Navi). W wewnętrznej części bramy znajduje się pierwotny szkic, z którego możemy się dowiedzieć, jak wyglądała wcześniej. Miała ona bowiem dwie fasady i wieże. Obecny stan przedstawia jedynie połowę pierwowzoru.

-> Porta Leoni, Via Leoni 1




























Warto przyjrzeć się również wykopaliskom, które znajdują się tuż obok, a które obrazują pierwotne podłoże miasta.

























Kierując się dalej tą drogą, kupiliśmy kilka pamiątek w charakterystycznym, przydrożnym sklepiku o nazwie L'Arena.


Następnie minęliśmy budynek biblioteki, a przed nim postać mężczyzny, łapiącego się za kapelusz.


Nie sposób zwiedzać Weronę i nie zajrzeć pod balkon Julii. To wręcz przymusowy punkt wycieczki po tym mieście. Ten wyjazd ukazywał jednak na każdym kroku nasz wrodzony pech. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której największe atrakcje miast, do których się wybieramy, są akurat w remoncie?! Moje przeczucia mnie nie myliły...



Wejście na dziedziniec prowadzi przez wąski tunel, a ten z kolei oblepiony jest karteczkami i pomazany na całej długości. Wygląda to niestety dość obskurnie - mimo że są to wyznania miłosne.



Gdy dotarliśmy pod balkon, naszym oczom ukazało się rozkładane rusztowanie. No nie! Znowu ta sama historia? Całe szczęście balkon Julii znajduje się na pewnej wysokości, a postawione barierki nie utrudniały jego sfotografowania. Oczywiście mogłam wrzucić tylko te udane zdjęcia i nie wspominać o całej remontowej akcji i pewnie nikt by tego nawet nie zauważył, ale koniecznie musicie zobaczyć widok, który nas przywitał (ostatnie zdjęcie).

-> Dom i balkon Julii, Via Cappello 23


Brutalna rzeczywistość 


Sam dziedziniec jest malutki, a praktycznie całą jego połowę zajęły materiały budowlane. We wczesnych godzinach porannych (stanęliśmy na nim około godziny 10:00) było tam niewiele osób, więc nawet nie musieliśmy stać w kolejce, by sfotografować posąg Julii bez towarzystwa. W poniedziałek również to miejsce otwarte było od popołudnia, tak więc nie pozostało nam nic innego, jak powrócić później, by zwiedzić wnętrze budynku.

By nie wprowadzać zamieszania i nie opisywać kilkukrotnie tych samych miejsc w kilku postach, chciałabym jednak opisać Wam to miejsce już dziś.



Godziny otwarcia:
poniedziałek: 13:30 – 19:30
wtorek – niedziela: 8:30 – 19:30

Bilety wstępu:
dorośli – 6 euro
dzieci i młodzież: 1 euro

Wolny wstęp dla posiadaczy VeronaCard, seniorów powyżej 65 roku życia, mieszkających w Weronie i niepełnosprawnych wraz z opiekunami.

Istnieje możliwość kupna biletów łączonych i zniżkowych w określonych miesiącach (do wglądu na stronie internetowej).

Powracając tam po około 5 godzinach, wręcz zaniemówiliśmy. Z jednej strony zobaczyliśmy połowę dziedzińca, która była pełna ludzi i ciężko było przemieszczać się po nim. Z drugiej strony sławny balkon był w całości zakryty. To było szczęście w nieszczęściu! Dziękowałam sobie, że spodziewając się dużej ilości turystów, postanowiłam stworzyć trasę w ten sposób, by zajrzeć tam przed godzinami otwarcia. Gdybym tego nie zrobiłam, nie miałabym szans uchwycenia na zdjęciu balkonu. Co prawda odczułam mały smutek, bo jakoś podświadomie marzyło mi się zdjęcie pt: „Wcielam się w rolę Julii i pozuję z balkonu”, ale umówmy się, że mogło być o wiele gorzej.

Widok na zakryty rusztowaniem balkon. Po kilku godzinach był on już zupełnie niewidoczny.


O dziwo większość turystów ograniczała się jedynie do potarcia piersi Julii (co dla mnie, prawdę powiedziawszy, jest dość obrzydliwe), więc wchodząc do środka budynku, stanowiliśmy nieliczną grupkę zwiedzających.

Zaraz, moment! Ale co właściwie znaleźć można we wnętrzach budynku, nazywanego Domem Julii, skoro sama postać została wymyślona? Średniowieczny budynek zamieszkiwała rodzina Dal Cappello, od której nazwiska nazwano całą ulicę, a jej godło wyryte jest w na dziedzińcu. To właśnie wnętrza domu tej rodziny podziwiać możemy w środku. W mentalności społeczeństwa i turystów funkcjonuje jednak mocne przekonanie, że jest to dom szekspirowskiej Julii.



Samo wyposażenie pokoi jest bardzo skromnie i zazwyczaj znajdują się w nim jedynie 2, 3 meble. Parę krzeseł, stary kominek, obraz na ścianie i okropnie trzeszczące schody. To całość naszego zwiedzania. A przepraszam! Jeden z pokoi został ucharakteryzowany na sypialnię Julii, gdzie można było podziwiać jej suknię i łóżko, w którym baraszkowała z Romeo.






Niezwykle romantycznym aspektem zwiedzania jest jedno z pięter domu, na którym istnieje możliwość wyznania uczuć swojemu ukochanemu poprzez maila bądź listownie.



Tuż przy wyjściu stoi oryginalna statua Julii. Postać z dziedzińca jest zaledwie reprodukcją, która udostępniona została do macania przez turystów.


Przyznajcie, to dość skromnie, jak na tak znaną atrakcję turystyczną. Wymagający turyści mogą się czuć nieco niepocieszeni, zwłaszcza jeśli nie mogą zajrzeć na balkon...

Jedną z mniej znanych atrakcji Werony jest nieczynna fontanna, która stanowiła niegdyś miejsce spotkań zakochanych. Od Domu Julii znajduje się ona w odległości kilku kroków, lecz trzeba jej nieco poszukać, gdyż ukryta jest wśród dziedzińców. 

-> Pozzo dell'amore, Vicoletto cieco Pozzo San Marco



Uliczki Starego miasta Werony są pełne sklepików, lodziarni i miejsc z pysznościami. Aż momentami trzeba odwracać wzrok, by nie powrócić z urlopu z 10 kilogramami nadbagażu. 







W takim towarzystwie trafiliśmy na plac Erbe, na który zaproszę Was następnym razem.

Czy Wy też tak często natrafiacie na rusztowania i inne prace remontowe na urlopach? Czy tylko ja mam takie szczęście?

13 komentarzy:

  1. Jejku jak tam romantycznie jest :)) Byłam blisko, a do samej Werony nie udało się dojechać, mam nadzieję nadrobić! :) Pięknie, pozdrowienia serdeczne Kochana.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko co tam się dzieje pod tym balkonem. :D No cóż, typowe dla Włoch.

    OdpowiedzUsuń
  3. Werone koniecznie musze wpisac na liste miejsc do odwiedzenia ;) Piekne miejsce <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna relacja! Chciałabym kiedyś zobaczyć Weronę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo wszystko dobrze, że udało Ci się choć uchwycić balkon na zdjęciu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi się udało zapozować na balkonie, ale mina mi tak poważna wyszła, że wyglądałam tak z dwadzieścia lat starzej. Krótko mówiąc, zdjęcie zaginęło potem w tajemniczych okolicznościach ^-^

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym się tam teraz znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba mam więcej szczęścia. Tylko lenia dużego, by opisywać nasze liczne wycieczki. Opisałam zaledwie kilka.
    Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Brak mi słów by opisać to jak cudownie jest zwiedzać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miło poczytać taki fajny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chętnie zaglądam tutaj aby sie dowiedziec czegoś więcej na ten temat

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...