Lipcowe
Denko w porównaniu z poprzednimi miesiącami wypada dość słabo.
Głównie za sprawą mojego wyjazdu, na który zabrałam nowe
opakowania kosmetyków, które nie w każdym przypadku udało mi się
zużyć w całości. Praktycznie po każdym wyjeździe muszę na nowo
przyzwyczajać się do „denkowania” kosmetyków. W tym miesiącu
znajdziecie wiele zupełnie nowych produktów, które wydają mi się
być całkiem ciekawe.
Zapraszam
do zapoznania się z moimi opiniami!
Legenda:
Kolor zielony - Kupię ponownie!
Kolor pomarańczowy - Zastanowię się nad kupnem/Kupię w innej wersji zapachowej
Kolor czerwony - Zdecydowanie nie kupię!
Legenda:
Kolor zielony - Kupię ponownie!
Kolor pomarańczowy - Zastanowię się nad kupnem/Kupię w innej wersji zapachowej
Kolor czerwony - Zdecydowanie nie kupię!
1) Szampon
Garnier Fructis Sensitv
O
ile szampony Garnier Fructis sprawdzają się u mnie bardzo dobrze,
to ten był przysłowiowym strzałem w kolano. Przeznaczony w zamyśle
do wrażliwej skóry głowy szampon zupełnie jej nie oczyszczał i
nie domywał włosów. Już kilka godzin po umyciu miałam ochotę
zrobić to po raz drugi. Największe rozczarowanie tego Denka.
Produkt posiada naturalne pH.
Następca: Szampon Garnier Fructis Goodbye Damage
2) Żel
pod prysznic Fa Coconut Water
Przyznam
szczerze, że jest to mój pierwszy kontakt z marką Fa. Nigdy
wcześniej nie ciągnęło mnie do wypróbowania ich produktów.
Będąc w austriackim DM'ie zobaczyłam nowe linie zapachowe:
kokosowe mleczko i woda kokosowa. Jako, że uwielbiam wszystko, co
kokosowe nie mogłam sobie ich odmówić. Ten żel miał dosłownie
konsystencję wody i również w tak szybkim tempie go zużyliśmy.
Zabraliśmy go ze sobą na urlop i nie minęły dwa tygodnie, jak
buteleczka okazała się być pusta (Nie pytajcie o minę mojego
ukochanego, gdy powiedziałam mu, że zabieram to puste opakowanie do
Szwajcarii, bo muszę przecież zrobić Denko ;)). Zapach nie był
najgorszy, ale spodziewałam się czegoś lepszego. Głównie jednak
ze względu na jego wydajność i to, że musiałam praktycznie
wylewać żel dużymi partiami na ciało, by się umyć, nie
zdecyduję się więcej na markę Fa.
Produkt posiada naturalne pH.
Następca:
Żel pod prysznic Fa Coconut Milk
3) Żel
pod prysznic Yves Rocher Jardins du Monde Lime from Mexico
To
już kolejne zużyte opakowanie żelu pod prysznic Yves Rocher, a ja
jestem w dalszym ciągu nimi oczarowana. W moich zapasach mam sporo
różnych wariantów zapachowych i skrupulatnie je zużywam. Nigdy
wcześniej nie spotkałam się z tak wydajnymi żelami, które w
dodatku obłędnie pachną! Wersja Lime from Mexico miała bardzo
orzeźwiający i odświeżający zapach świeżej limonki, który
świetnie sprawdził się w letnie upały.
4) Dr. Haushka Nachtserum
Ta mała tubka zdziałała na mojej twarzy cuda! Ale zacznijmy od początku: 2.5 ml serum na noc okazało się być niesamowicie wydajne. Dwie krople wystarczały na pokrycie całej twarzy. Konsystencja tego produktu była bardzo ciekawa: rzadka i lekka, ale mimo to pozostawiała klejące uczucie na twarzy. Zupełnie jakbyśmy na twarz nałożyły sobie jakiś żel. Chwilę po pierwszym użyciu byłam bardzo zdezorientowana i przeszło mi przez myśl, że to produkt zupełnie nie dla mnie. Uczucie klejącej twarzy szybko ustąpiło, a twarz stała się miękka w dotyku. Następnego ranka skóra w dalszym ciągu była przyjemna w dotyku, czuć było, że jest odpowiednio nawilżona i rozświetlona. Uzyskała również ładny, równomierny koloryt. Zniknęły wszelkie przebarwienia. Już biegłabym po następne, pełnowymiarowe opakowanie, gdyby nie cena: w Szwajcarii produkt o pojemności 25 ml to koszt 49 Fr., co jest dość sporym wydatkiem.
Wytwarzane z naturalnych olejków eterycznych.
Następca: Serum na noc Yves Rocher Sérum Végétal
5) Krem rewitalizujący Gerda Spillmann Skinfood Ultra Vital
5) Krem rewitalizujący Gerda Spillmann Skinfood Ultra Vital
Ten
krem świetnie sprawdził się u mnie jako kosmetyk, stosowany na
dzień oraz pod makijaż. Miał bardzo lekką, szybko wchłaniającą
się konsystencję i faktycznie odżywiał skórę. Byłam pozytywnie
zaskoczona wydajnością – tak niewielkie opakowanie starczyło mi
na bardzo długo. Żałuję, że jego cena jest tak wysoka, bo z pewnością zdecydowałabym się
na jego zakup. Więcej na jego temat możecie przeczytać
>>TUTAJ<<.
Produkt zawiera ekstrakty z awokado oraz szarotki alpejskiej.
6) Masełko
do ciała The Body Shop Virgin Mojito
Masełka
TBS to kolejny produkt, który bardzo często gości w mojej
pielęgnacji. Polubiłam się z nimi i gdy tylko skończę jedno,
rozglądam się za kolejnym zapachem. Podczas urlopu zużyłam to o
zapachu mojito. Ten aromat był silny, czuć w nim było zwłaszcza
limonkę i bardzo delikatnie miętę. Jeśli ktoś lubi takie
połączenia zapachowe, to z pewnością mu się spodoba.
Konsystencja masełka była dość zbita i ciężko się
rozsmarowywała, jednak kosmetyk dawał przyjemne nawilżenie i
uczucie wypielęgnowanej skóry.
Następca:
Body Lotion Dove DermaSpa
7) Mydło Luksja Creamy Touch Milk & Honey
Tak
standardowe mydło, że aż nie chce mi się na jego temat
rozpisywać. Myje średnio, pachnie średnio i tylko przez chwilę.
Kiepski produkt.
Następca:
Mydło Arco Creamy Cotton & Cream
8) Chusteczki
oczyszczające I am Aloe Vera & Camomile
To
opakowanie zawierało 15 oczyszczających chusteczek nawilżonych
aloe vera i rumiankiem. Kupiłam je ze względu na wyjazdy i
długotrwałe przebywanie w samochodzie. Jadąc np. 14 h do Polski
każdy powinien zaopatrzyć się w takie opakowanie. Chusteczki
dawały świetne oczyszczenie i odprężenie po nieprzespanej nocy w
aucie. Sprawdzały się zarówno do twarzy, jak i do wytarcia rąk.
Przy tym miały przyjemny, delikatny zapach. Na kolejną podróż z
pewnością zakupię następne opakowanie.
Następca: Chusteczki nawilżające Duchesse
9) Plastry
oczyszczające na nos Derma pHarma+
To
pierwszy produkt, kupiony w Polsce podczas ostatniego pobytu, który
już zużyłam. W jednej z drogerii wrzuciłam do koszyka plastry
głęboko oczyszczające na nos marki Dermo pHarma+. Nigdy wcześniej
ich nie widziałam, a wiedziałam, że plastry, których używam na
co dzień, już się skończyły, więc postanowiłam wypróbować
polski produkt. Ku mojemu zdziwieniu ukazało się, że są one
naprawdę dobre! Zwłaszcza po długotrwałej jeździe samochodem i
narażeniu mojej skóry na działanie wszelkich drogowych
zanieczyszczeń moja twarz nie wyglądała zbyt dobrze. Od razu po
przyjeździe miałam niewyobrażalną potrzebę oczyszczenia nosa z
zaskórników. Za pomocą tych plastrów udało się to prawie w
100%. Produkt zdecydowanie godny polecenia. Podczas następnego
urlopu w Polsce kupię ich więcej!
10) Płatki
kosmetyczne Demak up Expert x 2 opak.
Chyba
nic nie pobije płatków kosmetycznych z DM'u, które są nie tylko
dobre jakościowo, ale również bardzo tanie. Te zakupiłam w
drogerii Müller. Kosztowały około 1.50 euro, a sprawdziły się
średnio. Niby nic złego mi nie zrobiły, ale tęsknię za moimi
ulubieńcami.
Następca: Płatki kosmetyczne Denner
11) Dwustronna
kredka do oczu Avon
Nie
pytajcie nawet ile lat jej używałam! Prawdą jest jednak to, że
była to najlepsza kredka do oczu, na jaką kiedykolwiek trafiłam.
Była miękka, miała intensywnie czarny odcień i jak widać była
dwustronna. Szary odcień, znajdujący się po drugiej stronie
kredki, również był przeze mnie używany, ale nie tak intensywnie.
W tym miejscu musicie mi pomóc! Polećcie mi koniecznie
jakąś sprawdzoną, dobrą kredkę do oczu, bo nie chce kupować w
ciemno. Do tej pory nie udało mi się znaleźć godnego następcy.
12) Puder
Catrice All Matt Plus 015 Natural Beige
Większość
z Was pewnie wie, że nie jestem osobą, która codziennie nakłada na
siebie tonę makijażu. Wręcz przeciwnie! Ten puder jednak stał się
ostatnio moim ulubieńcem. Mam problem z paskudnie świecącą się
skórą twarzy. Ten kosmetyk jest w stanie zmatowić ją na cały
dzień! Odcień natural beige jest odcieniem mojej skóry, więc
przy jego użyciu, praktycznie nie widać, żebym miała na sobie
makijaż, co bardzo mi odpowiada.
Następca: Kolejne opakowanie Catrice All Matt Plus
13) Korektor
Be Beauty
Co
prawda niewykończony, ale już dawno przeze mnie nie używany
korektor, na którego był niegdyś szał. Z pewnością do niego nie
powrócę (chociażby ze względu na kwestię jego
przeterminowania...). Ten korektor nie sprawdził się dobrze na
mojej skórze. Nie zakrywał niedoskonałości i dziwnie
pomarańczowiał na twarzy.
Następca: Korektor Mannhattan Cover Stick
II) Często
denkowane:
Czy
Wy również używałyście tych produktów? Które marki są Wam
znane? Jakie są Wasze opinie na ich temat? Koniecznie podzielcie się
w komentarzach!
Fa woda kokosowa pachnie slicznie :)
OdpowiedzUsuńJestem mega wielką fanką firmy Yves Rocher i zawsze kupuję nowe żele, jak tylko się pojawią. Aktualnie używam grejpfrutowego, ale bawelna tez jest mega :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tych produktów ;)
OdpowiedzUsuńPrawie żadnego z Twjego z denkowanych ksmetyków nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńdużo ciekawych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zocha
http://www.zocha-fashion.pl/
Całkiem spore denko :) nie miałam żadnego z tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńDenko konkret, ale jeszcze nic z niego nie znam :)
OdpowiedzUsuńŻele z Fa są bardzo fajne ;) Uwielbiam świeże zapachy :)
OdpowiedzUsuńBlog Nazywamsięmilena.blogspot.com
Dobrze, że poznałam Twoją opinię na temat żelu Fa Coconut Water, bo prawdę powiedziawszy szykowałam się, aby poszukać go w sklepie, oczywiście kiedy wykończę aktualnie otwarty z Nivei. Z masełkiem z TBS na bank bym się polubiła!
OdpowiedzUsuńSporo tego :)
OdpowiedzUsuńśwetne denko! a balsamy z TBS i ja uwielbiam! jak dla mnie są bezkonkurencyjne :) zapraszam na swoje denko! :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem denko i tak jest dość spore :) Kiedyś muszę się skusić na jakiś produkt Yves Rocher . Szukam dobrego kremu do twarzy na noc, jednak zaobserwowałam, że ostatnio coraz bardziej popularne są właśnie olejki. Musze się w końcu na jakiś zdecydować :)
OdpowiedzUsuńSporo produktów z tego denka się sprawdziło u Ciebie :)
I tak całkiem spore to denko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!