Mój czerwiec był niezwykle aktywnym
miesiącem. Praktycznie co tydzień można było zobaczyć mnie na
szlakach wędrownych, gdzie za każdym razem pokonywałam moją
kolejną barierę. Wraz z mężem staraliśmy się wykorzystać jak
najlepiej czas wolny, który pojawił się po jego zdanych
egzaminach. Gdy tylko otrzymał tę pozytywną wiadomość, mogliśmy
oboje odetchnąć i skupić się na sobie. Tym samym skończył się
jego 3-letni okres nauki, a ja jestem z niego ogromnie dumna. O
naszych wyprawach z pewnością jeszcze usłyszycie, a jeśli chcecie
być na bieżąco z widokami miejsc, do których poniosły nas nogi,
wystarczy śledzić moje konto na Instagramie.
Na blogu byłam ostatnio nieco
rzadziej. Wszystko to wiązało się właśnie z tym, że w końcu
mieliśmy czas dla siebie i chcieliśmy nacieszyć się tą
wolnością. Wycisnąć, ile tylko się da z tych 2 wakacyjnych
miesięcy. Niestety w najbliższym czasie nie mogę obiecać poprawy
w moim zachowaniu, gdyż szykuje się nam bardzo atrakcyjny urlop.
Większość lipca spędzimy ciesząc się latem, więc pozostaje
tylko mieć nadzieję na dobrą pogodę, czego sobie i Wam życzę! W
czerwcu pojawiło się nieco mniej postów (jedynie 10), a tym samym
liczba wyświetleń jest trochę mniejsza. Do grona czytelników
dołączyło kilkoro osób, obserwujących stronę poprzez Bloggera
oraz Google+. Najchętniej przeglądanymi postami była z kolei
tematyka kosmetyczna, zwłaszcza Projekt Denko oraz mój plan
pielęgnacyjny.
Czerwiec na Instagramie rozpoczęliśmy
od wspomnień jednej z pierwszych wędrówek po okolicy. Dużo
zieleni i woda to jeden z moich ulubionych widoków. Wycieczkę w to samo miejsce opisywałam również na blogu – LINK.
Już na początku miesiąca odkryłam
przepis na chlebek, który okazał się być tak pyszny, że teraz
pojawia się bardzo często na naszym stole – LINK.
Majowe Denko (LINK) pobiło rekord
zużyć w tym roku. 21 produktów to jak na mnie całkiem spory
wynik. Czy maj pozostanie tegorocznym zwycięzcą tej rozgrywki?
W drugim tygodniu czerwca rozpoczęłam
czytanie książki Muzyka żab.
Po kilkudziesięciu stronach porzuciłam ją z powodu braku czasu.
Spróbuję jednak do niej powrócić w najbliższym czasie.
Rozpoczęłam również testowanie peelingu mineralnego od
Biotanique.
Instagramowicze
dawno już nie widzieli mojego selfie. Oto i one! Zazwyczaj nie lubię
siebie w związanych włosach, jednak ta fryzurka bardzo przypadła
mi do gustu.
Nie
należę do wielbicieli pianek. Pierwszy raz spróbowałam jednak
wersji pieczonej i moje zdanie zmieniło się diametralnie.
Po
kilkomiesięcznych testach zdecydowałam się opisać serię Skin
Oxygen marki Biotherm na podstawie produktów, które otrzymałam. Z
działania kosmetyków jestem zadowolona, a czy Wy macie podobne
odczucia wobec stworzonego przeze mnie wpisu - LINK?
W jednej z naszych wędrówek
dotarliśmy do mini-wodospadów. Miejsce wydaje się tak spokojne i
piękne, a nam będzie ono kojarzyć się jedynie z traumatycznym
przeżyciem – LINK.
Miasto Burgdorf i kilka kadrów z
naszej wycieczki.
Czy jest w ogóle ktoś, komu lato nie kojarzy się z truskawkami z bitą śmietaną?
Kolejny pokonany szlak wiązał się
już ze zdobyciem szczytu. Być może wysokość 1260 m nie brzmi
imponująco, ale na rozgrzewkę była idealna. W dodatku pogoda
spowodowała, że była ona o niebo cięższa.
Nasz szczyt był mglisty i deszczowy,
lecz daliśmy radę, a to wyzwoliło u nas tak cudowne uczucie dumy.
Smoothie truskawkowe – jeden z
lepszych sposobów na zabicie głodu latem.
W czerwcu nie piekłam zbyt dużo, ale
chlebki na cały tydzień muszą być!
Na ciasto z brzoskwiniami też znalazło
się miejsce.
Jedna z piękniejszych tras, jakie
przeszliśmy: widok na szwajcarskie Alpy – niezapomniany.
Szwajcarskie Jeninser Alp pokazały
nam, jak piękny jest świat bez ingerencji człowieka. Nie
chcieliśmy stamtąd wracać...
Kolejne ujęcia z tej wspinaczki.
Zdjęcia w żadnym stopniu nie oddają piękna tego miejsca. To
trzeba zobaczyć na własne oczy! Ostatecznie wspięliśmy się na
szczyt Vilan o wysokości 2376 m.
Jeden z letnich zachodów słońca
widziany z okna mojego mieszkania.
Furkapass – niezapomniany przejazd.
Dla mnie wrażenie zarówno przerażające, jak i niesamowicie
piękne. Wręcz kreci się w głowie, patrząc na te widoki.
Ten weekend przyniósł nam tyle
cudownych wrażeń i atrakcji, że będę go wspominać jeszcze
bardzo długo. W upalny dzień najlepiej jest się wybrać na
lodowiec ♥.
W tym miesiącu zastanawiałam się w
jakiej formie przedstawiać zdjęcia na Instagramie. Myślałam
bowiem, czy lepiej dodawać każde zdjęcie osobno, tworzyć kolaż z
kilku zdjęć z jednego miejsca czy może tworzyć mini-galerie,
które obejrzeć możecie poprzez przesuwanie ekranu palcem. Która
wersja przeglądania postów na Instagramie jest dla Was najbardziej
wygodna i z której najchętniej korzystacie? Będę wdzięczna za
Wasze podpowiedzi!
A jak minął Wam czerwiec?
marzy mi się wypad w góry - tak dawno nie byłam ..
OdpowiedzUsuńAle nas zamiksowałaś !!! Tyle zdjęć i tyle spraw - interesujących !!! Przepiękne krajobrazy !!! Tęsknię za górami...
OdpowiedzUsuńTak mnie natchnęłaś, że chlebek szwajcarski według Twojego przepisu upiekłam natychmiast i wyszedł bardzo smaczny :) Dziękuję za przepis :))
Życzę udanych wakacji i miłego czasu letniego !!!
Tych wypadów w góry i pięknych widoków zazdroszczę my w tym roku musimy je odłożyć, ale nadrobimy w kolejnych latach. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię u Ciebie :) A co do Insta, to lepiej mi się przegląda zdjęcia w całości. Kolaże mniej przyciągają moją uwagę.
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia, widoki znajome hihihi i uwielbiam Twoje wypieki <3
OdpowiedzUsuńCzekam na urlop, abym mogła w końcu pojechać w góry :) Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDo twarzy Ci w "kłosie " , też lubię i często robię na swoich włosach :*
OdpowiedzUsuńsporo pięknych zdjęć ;)
OdpowiedzUsuńDziało sie u Ciebie sporo! Muszę Cię w końcu znaleźć na insta;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
jakie piękne widoki na kniec ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę serię u Ciebie :) I mi chyba najbardziej odpowiada oglądanie każdego zdjęcia osobno :)
OdpowiedzUsuńnie wiedziałem że tam jest tak pięknie !!! :3
OdpowiedzUsuń