W grudniu w ramach prezentu
świątecznego podarowałam sobie dwa zestawy z kulami marki Lush. W
styczniu z kolei otwierałam je wraz z Wami w jednym z postów (do
wglądu TUTAJ). Po upływie kilku miesięcy jestem w stanie
wypowiedzieć się na ich temat i stworzyć recenzję zakupionych
produktów. Odnoszę wrażenie, że marka Lush wybiła się na rynku
kosmetycznym właśnie za sprawą dodatków do kąpieli. Czy zatem
warto jest zapłacić za nie tak wysoką cenę?
O marce
Lush to brytyjska marka kosmetyczna
specjalizująca się w wytwarzaniu wegańskich i wegetariańskich
produktów. Główna siedziba firmy znajduje się w miejscowości
Poole, a ilość punktów sprzedaży na całym świecie dochodzi do
1000. Mało kto wie, że marka Lush nie powstałaby, gdyby nie …
The Body Shop! Założyciele sieci sklepów Lush rozpoczynali bowiem
jako niszowa firma, która dostarczała recepty produktów marce TBS.
W miarę rozwoju drugiej z firm wykupiła ona licencje na produkty
wytworzone przez pierwowzór Lusha za zawrotną sumę 6 mln funtów.
Po zgromadzeniu takiego kapitału właściciele Lusha stworzyli
kosmetyczną firmę wysyłkową, a w roku 1995 utworzono pierwszy
stacjonarny sklep. Lush reklamuje swoje produkty sloganem: Fresh
handmade cosmetics (świeże, wytwarzane ręcznie kosmetyki).
O produktach
Oferta Lush pod kątem sprzedawanych
produktów jest ogromna. Nie byłabym nawet w stanie zwięźle
opisać, co właściwie kupić można w ich sklepach i na stronach
internetowych. Skupię się zatem na produktach, które weszły w
moje posiadanie i których miałam szansę wypróbować. W moich
testach udział wzięły dwa zestawy upominkowe o nazwach: Happiness
oraz Snap! Dzięki nim miałam możliwość wypróbowania kul do
kąpieli oraz galaretki do mycia ciała.
Opakowanie
Raczej nie znam kobiety, która nie
kojarzyłaby charakterystycznych opakowań marki Lush. Kule zazwyczaj
pakowane są w czarne, papierowe torebeczki z wizerunkiem wałczących
ze sobą królików. Po włożeniu kuli do takiego opakowania zostaje
ona zaklejona naklejką, na której widnieje jej nazwa, data
ważności, cena i krótka instrukcja obsługi. W przypadku zestawów
prezentowych produkty znajdują się w kartonowym pudełku
wypełnionym zabezpieczającymi piankami. Owinięte są one papierem
prezentowym i czasem sznurkami, wstążkami itp. Warto zaznaczyć, że
wspomniane opakowania nadają się w 100% do recyklingu.
Brightside to kula o
charakterystycznym zabarwieniu. Na jej powierzchni wyróżnić możemy
czerwono-pomarańczowo-żółte kręgi. Kolory te przechodzą jeden w
drugi, przez co wizualnie jest to produkt, który przyciąga uwagę.
Spoglądając w jego stronę, nie sposób nie pomyśleć o lecie.
Standardowy rozmiar tej kuli to 180 g. W zestawie prezentowym jest
ona nieco większa, waży bowiem 200 g. Już przy otwarciu pudełka
czuć na pierwszym planie intensywny zapach cytrusów: w składzie
widnieje mandarynka, bergamotka i tangerynka.
Brightside to zdecydowanie kula dla wielbicieli dużej ilości piany. Do kąpieli użyłam połowę tego dodatku i to wystarczyło bym mogła cieszyć się olbrzymią i sprężystą pianą, która długo utrzymała się na powierzchni. Dodatkowo woda została zabarwiona na pomarańczowo. Mandarynkowy zapach przy kontakcie z wodą nieco zelżał i nie był przytłaczający, a przyjemnie kojący i delikatny. Kąpiel z użyciem tej kuli była wyjątkowo odprężająca, a po opuszczeniu wanny zauważyłam lekkie nawilżenie skóry. Spośród wszystkich produktów, których używałam kula Brightside stała się moim ulubieńcem i z pewnością mogę ją polecić każdemu.
Brightside to zdecydowanie kula dla wielbicieli dużej ilości piany. Do kąpieli użyłam połowę tego dodatku i to wystarczyło bym mogła cieszyć się olbrzymią i sprężystą pianą, która długo utrzymała się na powierzchni. Dodatkowo woda została zabarwiona na pomarańczowo. Mandarynkowy zapach przy kontakcie z wodą nieco zelżał i nie był przytłaczający, a przyjemnie kojący i delikatny. Kąpiel z użyciem tej kuli była wyjątkowo odprężająca, a po opuszczeniu wanny zauważyłam lekkie nawilżenie skóry. Spośród wszystkich produktów, których używałam kula Brightside stała się moim ulubieńcem i z pewnością mogę ją polecić każdemu.
Skład:
Sodium Bicarbonate, Potassium Bitartrate (Weinstein), Sodium
Laureth Sulfate, Lauryl Betaine, Citrus Reticulata Peel Oil
(Mandarinenöl), Citrus Reticulata Peel Oil (Tangerinenöl), Citrus
Aurantium Bergamia Fruit Oil (Bergamotteöl), Limonene, Linalool,
Parfüm, Gardenia Jasminoides Fruit Extract (Gardenienextrakt), Cl
14700,Cl 15510.
Jak
nietrudno się domyśleć, kula o tej nazwie ma kształt i wygląd
rakiety. Jest ona niebieska, a jej ogon lśni na żółto. Na całej
powierzchni dostrzec można błyszczące drobinki. Rakietowa kula nie
należy do największych: jej waga to zaledwie 100 g, toteż do mojej
wanny powędrowała ona w całości. Jest to kolejny produkt, który
reprezentuje cytrusową gamę zapachów wśród kosmetyków marki
Lush. Aromat kuli to połączenie bergamotki i cytryny. Obserwacja
rozpuszczania się produktu w wodzie to prawdziwa uczta dla oczu.
Jako pierwsze odpadają kolorowe gwiazdki z ogona rakiety,
rozpraszając się po wannie.
Główna część rakiety musuje i rozprasza barwę niebieską i białą, ogon z kolei dodaje do tej gamy żółć, przez co w ostatecznym wyniku woda staje się intensywnie zielona. Jak możecie ocenić na zdjęciach cały proces rozpuszczania wygląda momentami jak abstrakcyjne dzieło sztuki. Co takiego daje nam ta kula? Poza walorami wzrokowymi niewiele. Zapach staje się bardzo znikomy, a ilość piany jest bardzo mała. Stanowi jedynie cienką warstwę ponad wodą, co także zauważyć możecie na zdjęciach. Po kąpieli wyczuć można delikatne nawilżenie i zmiękczenie skóry, ale w porównaniu z kulą Brightside jest ono słabe. Polecić mogłabym ją głównie estetom, dla których efekty wizualne są ważniejsze niż inne doznania.
Główna część rakiety musuje i rozprasza barwę niebieską i białą, ogon z kolei dodaje do tej gamy żółć, przez co w ostatecznym wyniku woda staje się intensywnie zielona. Jak możecie ocenić na zdjęciach cały proces rozpuszczania wygląda momentami jak abstrakcyjne dzieło sztuki. Co takiego daje nam ta kula? Poza walorami wzrokowymi niewiele. Zapach staje się bardzo znikomy, a ilość piany jest bardzo mała. Stanowi jedynie cienką warstwę ponad wodą, co także zauważyć możecie na zdjęciach. Po kąpieli wyczuć można delikatne nawilżenie i zmiękczenie skóry, ale w porównaniu z kulą Brightside jest ono słabe. Polecić mogłabym ją głównie estetom, dla których efekty wizualne są ważniejsze niż inne doznania.
Skład:
Sodium Bicarbonate, Citric Acid, Citrus Limon Peel Oil
(sizilianisches Zitronenöl), Citrus Aurantium Bergamia Fruit Oil
(Bergamotteöl), Potassium Bitartrate (Weinstein), Aqua (Wasser),
Titanium Dioxide, Zea Mays Starch (Maisstärke), Glycerin,
Dipropylene Glycol, Sodium Laureth Sulfate, Propylene Glycol, Lauryl
Betaine, Synthetic Fluorphlogite, Maltodextrin, Hydroxypropyl
Methylcellulose, Sodium Carboxymethyl Cellulose, Parfüm, Limonene,
Tin Oxide, Cl 42090, Cl 15850:1, Cl 45410:1, Cl 47005, Cl 19140, Cl
45410, CI 77019, Cl 77492, Cl 16255.
Christmas
Cracker to prawdziwa niespodzianka świąteczna, choć jej zapach do
świątecznych nie należy. Ten kąpielowy dodatek wyglądem
wzorowany jest na amerykańskich cukierkach z niespodzianką w
środku, które dawane są na Święta Bożego Narodzenia. Jest to
produkt dostępny sezonowo. Na zewnątrz widzimy żółty cukierek z
intensywnie różowymi końcówkami. Jednorazowo do wanny wrzucałam
połówkę kosmetyku, która wystarczy, by nieść za sobą przyjemne
doznania.
Cytrusowy zapach wyczuwalny jest nie tylko po otwarciu opakowania z kulą, lecz także w trakcie kąpieli. Najlepszym sposobem na użycie tego produktu jest rozkruszenie go palcami pod bieżącą wodą. W innym przypadku – rzucona na wodę - rozpuszcza się nieznacznie i powoli. Podczas rozpuszczania ze środka wydobywają się złoto-różowe drobinki. Woda zostaje zabarwiona na pomarańczowo, a na jej powierzchni tworzy się piana w całkiem zadowalającej ilości. Długo się także utrzymuje. Kula pozostawia lekko oleisty film na skórze.
Cytrusowy zapach wyczuwalny jest nie tylko po otwarciu opakowania z kulą, lecz także w trakcie kąpieli. Najlepszym sposobem na użycie tego produktu jest rozkruszenie go palcami pod bieżącą wodą. W innym przypadku – rzucona na wodę - rozpuszcza się nieznacznie i powoli. Podczas rozpuszczania ze środka wydobywają się złoto-różowe drobinki. Woda zostaje zabarwiona na pomarańczowo, a na jej powierzchni tworzy się piana w całkiem zadowalającej ilości. Długo się także utrzymuje. Kula pozostawia lekko oleisty film na skórze.
Skład:
Sodium Bicarbonate, Cream of Tartar, Sodium Laureth Sulfate, Popping
Candy, Lauryl Betaine, Cornflour, Fair Trade Organic Cocoa Butter,
Lemon Myrtle Oil, Lime Oil, Neroli Oil, *Citral, *Limonene,
*Linalool, Perfume, Colour 47005, Colour 14700, Colour 17200, Colour
45410, Colour 15985:1, Colour 19140:1.
Olejek do kąpieli Melting Marshmallow
Produktem, którego co prawda nie
znalazłam w zestawach prezentowych, lecz otrzymałam w tym samym
czasie był piankowy olejek do kąpieli. Czy miał on w sobie coś
piankowego? Raczej niekoniecznie, więc nie wiem skąd wzięła się
ta nazwa. Olejek ten kupić można w formie małej, spłaszczonej
kulki, która z jednej strony jest złocistożółta, a z drugiej
różowa. Po dłuższej chwili spędzonej w wodzie ze złotej części
zaczęły odchodzić drobinki w kierunku wody, co wyglądało niczym
rozproszone promienie słoneczne. Proces ten trwał do momentu
zniknięcia olejku i poza zabarwieniem wody nie było widać jego
obecności. Czuć było jednak w wodzie mocno naolejowaną substancję,
która pozostawała na ciele. Jeśli ktoś lubi wcierać w skórę
olejki, to mogę polecić. Ja raczej nie widzę potrzeby ponownego
użycia.
Skład:
Sodium Bicarbonate, Theobroma Cacao Seed Butter (Bio Fair
Trade Kakaobutter), Butyrospermum Parkii (Bio Sheabutter), Laureth 4,
PEG-6 Caprylic / Capric Glycerides & PEG-60 Almond Glycerides,
Citric Acid, Parfüm, Ethylene Brassylate (synthetischer Moschus),
Alpha-Isomethyl Ionone, Cocos Nucifera Oil (Extra Vergine Kokosöl),
Prunus Amygdalus Dulcis Oil (Mandelöl), Matricaria Chamomilla Flower
Extract (Kamillenpulver), Althaea Officinalis Extract (Pulver des
Echten Eibisch), Calendula Officinalis Flower (Ringelblumenpulver),
Limonene, gelber Schimmer, pinker Glitzer, Cl 14700, Cl 45410, Cl
17200, Cl 19140:1.
Galaretka do mycia Whoosh
Ostatnim przetestowanym produktem
marki Lush była galaretka do mycia ciała o nazwie Whoosh. Już od
początku ten kosmetyk wydał mi się ciekawy, a i po wypróbowaniu
mój apetyt na niego nie zmalał. W kubeczku znalazło się 100 g
galaretki o świeżym zapachu i intensywnie morskim kolorze. Produkt
ten używałam wielokrotnie i mogę śmiało stwierdzić, że jest on
bardzo wydajny. Nadal jeszcze pozostało mi go całkiem sporo, mimo
że sięgam w jego kierunku systematycznie od 4 miesięcy.
Używałam
go również w różnych kombinacjach: przesuwając galaretką po
ciele, bądź nacierając nią gąbkę. Aplikowałam go również na
kilka sposobów: w temperaturze pokojowej, po kilku godzinnym
przetrzymywaniu w lodówce oraz zamrożoną. Za każdym razem efekt
był bardzo zadowalający. Galaretka przyjemnie myła ciało,
powodując lekkie pienienie. W łazience unosił się cytrusowy
zapach, a ciało pod jej wpływem (zwłaszcza w stanie wprost z
lodówki) stawało się odprężone. Jestem jak najbardziej na tak!
Skład:
Glycerin, Water (and)
Mel Extract (Honigwasser), Sodium Laureth Sulfate, Propylene Glycol,
Chondrus Crispus Extract (Irisch Moos Extrakt), Parfüm, Citrus Limon
Juice (frischer Zitronensaft), Citrus Paradisi Juice (frischer
Grapefruitsaft), Citrus Aurantifolia Juice (frischer Limettensaft),
Citrus Paradisi Peel Oil (Grapefruitöl), Rosmarinus Officinalis Leaf
Oil (Rosmarinöl), Pelargonium Graveolens Flower Oil (Geranienöl),
Styrax Benzoin Resin Extract (Benzoetinktur), Citral, Geraniol,
Citronellol, Limonene, Linalool, Cl 42090.
Podsumowując
moje doświadczenia z marką Lush, mogę powiedzieć, że ma ona w
ofercie wiele wszechstronnych produktów i każdy jest w stanie
znaleźć w tym sklepie coś dla siebie. Jako wielbicielka świeżych
i cytrusowych zapachów z pewnością będę sięgać po właśnie
takie warianty. Nie wykluczam jednak, że pojawią się eksperymenty.
Z przetestowanych dodatków do kąpieli najbardziej spodobała mi się
kula Brightside, którą polecić mogę każdemu. Na drugim miejscu
ustawiłabym Christmas Cracker, który również pozytywnie mnie
zaskoczył. Ze względu na efekty wizualne Rocket Science pojawia się
na liście tuż za nimi. Najmniej skłonna byłabym kupić olejek do
kąpieli, lecz mają na to wpływ tylko moje osobiste preferencje. W
moim zestawieniu podsumowującym nie umieściłam galaretki jako
produkt zupełnie inny od pozostałych. Powiem jednak, że jak
najbardziej zaspokoił on moją ciekawość i oczekiwania, toteż z
chęcią zakupię jeszcze galaretki do mycia ciała marki Lush.
Czy mieliście kontakt z kosmetykami Lush? Które dodatki do kąpieli lubicie najbardziej?
Ale się zgrałyśmy, u mnie dzisiaj też Lush :D Nie wiedziałam, że mają też w ofercie galaretki :D
OdpowiedzUsuńMaja i to bardzo fajne :)
UsuńNigdy nie miałam nic z Lush, nawet nie mam wanny na takie eksperymenty ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej marki, ale widziałam nieraz ich produkty i wszystkie zachwycają :)
OdpowiedzUsuńTo prawdziwa uczta dla oczy, świetne wyglądają:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Aj ostatnio sie wzbranialam przesd tymi kulami i produktami, ale musze leciec do Lusha, hihihi ja zawsze tam plyne z kasa ;)
OdpowiedzUsuńNigdy ich nie używałam ale wygląda to strasznie fajnie 😊
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam kul do kąpieli, ale mega mi się to marzy. Szkoda tylko, że na razie nie mam wanny :(
OdpowiedzUsuńAktualnie mam w domu tylko prysznic, tak tęsknię za kąpielami w wannie. :(
OdpowiedzUsuńale świetne!
OdpowiedzUsuńAle fajowskie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
www.stylishmegg.pl/2018/05/rozowy-weniany-sweter.html
Bardzo mnie ciekawią produkty tej marki, szkoda, że w Polsce są tak słabo dostępne. Ale kiedyś na pewno je wypróbuję!
OdpowiedzUsuńwoda świetnie wygląda z tą rakietą :) szkoda, że ja nie mam wanny...
OdpowiedzUsuńsuper sprawa !
OdpowiedzUsuń