Ostatnim
hiszpańskim miastem, które odwiedziliśmy, była Palma de Mallorca
– stolica Majorki. Co zapadło nam najbardziej w pamięci? Przede
wszystkim silny wiatr i dużo Niemców, ale zacznijmy od początku...
Odległość
od portu
Niestety
w każdym hiszpańskim mieście Costa zatrzymywała się bardzo
daleko od brzegu, a tym samym od naszego początkowego punktu, z
którego wyznaczałam trasę. Domyślam się, że może być to swego
rodzaju chwyt, by pasażerowie statku kupowali bilety na podstawiane
autobusy. Cóż, marketing... . By dostać się do pierwotnie
zamyślonego początku naszej drogi, musieliśmy pokonać odległość
ok. 4 km, a następnie jeszcze 1 km wzdłuż portu, który prowadził
nas do pierwszej atrakcji. Ogólna odległość od miejsca cumowania
Costy do centrum miasta wynosiła 6.5 km.
Wieczorny widok na miasto z miejsca
naszego cumowania.
Transport i droga
Po kilku dniach zdobyliśmy już trochę doświadczenia i wiedzieliśmy, że i tak pokonamy ten odcinek drogi z pomocą naszych hulajnóg. Na statku pojawili się jednak ludzie, którzy decydowali się wędrować do miasta na pieszo. Trasa pomiędzy portem a miastem była dość przyjemna. Na całej jej długości rozciągał się chodnik i było bezpiecznie. Momentami było nieco pod górkę, więc z rana zrzuciliśmy kilka kalorii, ale za to droga powrotna była o wiele szybsza i sprawniejsza ;)
Pogoda
Początkowo Majorka przywitała nas bardzo ciepłym, słonecznym porankiem. Temperatura mogła sięgać 17 stopni. W ciągu dnia pogoda nieco się zmieniła za sprawą zimnego wiatru. Tak jak wspominałam jest to coś, z czym będzie mi się kojarzyć ta wyspa. Siła wiatru pod koniec dnia była tak silna, że ciężko było ustać na nogach. Całe szczęście w porę dotarliśmy na statek, gdzie przeżyliśmy najgorszą noc w życiu. Na morzu szalał sztorm. Co chwilę słychać było komunikaty, by nie udawać się na górne pokłady. Dodatkowo statkiem potwornie trzęsło, co spowodowało u nas niezbyt dobre samopoczucie.
Czas
pobytu
8.00–
17.30
W tym miejscu muszę zaznaczyć, że
statek dopłynął spóźniony, dlatego też opuściliśmy go około
pół godziny później, co przy napiętym planie wycieczki było
zdecydowanym utrudnieniem.
Pierwszym widokiem, jaki dostrzelimy z
kabiny, był ten oto napis:
Poruszając się z portu do centrum
miasta, napotkaliśmy pierwszą atrakcję: przyjacielskie osły.
Niestety nie mam ich zdjęcia i pewnie dla niektórych z Was nie jest
to nic dziwnego, lecz mi ten widok będzie się z pewnością
kojarzył z naszym pobytem w tym mieście.
Po objechaniu dookoła Muzeum
Militarnego, wyjechaliśmy na główną drogę, skąd zobaczyliśmy
ogromne centrum handlowe Porto Pi oraz Casino de Mallorca.
-> Bez zbędnego marnowania czasu,
kierowaliśmy się do pierwszego celu naszej podróży – Pueblo
Espanol. Jest to miasteczko, w którym stworzone zostały
hiszpańskie budowle w pomniejszeniu.
Godziny otwarcia: pon – nd: 9.00 –
18.00
(Na wszystkich stronach internetowych
widnieje informacja, że to miejsce otwarte jest od 10.00. My jednak
weszliśmy tam równo o 9.00).
Wstęp: dorośli - 6 euro; dzieci,
młodzież, studenci - 4 euro.
Wejście do miasteczka to odwzorowanie
Puerta di Bisagra z Toledo.
Po przekroczeniu kasy widać mapkę z
poszczególnymi miejscami. Otrzymaliśmy również wersję w formie
broszurki.
Na środku znajduje się Plaza de
Carlos V – jego oryginał także znajduje się w Toledo.
Łaźnie arabskie
Patio de los Arrayanes (Granada), gdzie mogliśmy
podziwiać przepiękne żłobienia na ścianach, drzwiach i filarach.
Casa Canaria, skąd można było
przejść do wyżej wspomnianego Patio, a także przedostać się na
wyższe piętro i spojrzeć na plac z drewnianego balkonu.
Na Plaza de Valde Caleros stoi mały
kościołek wprost z Madrytu – Ermita de San Antonio de la Florida.
Palacio de la Diputacion, odwzorowanie
pałacu z Barcelony, zrobiło na mnie spore wrażenie. Ogromne
schody i zachowanie wszelkich detali - całość jest imponująca. Pośrodku placyk (Plaza de Santa Maria) z uroczą fontanną.
Kościół,
znajdujący się naprzeciwko, to Iglesia de S. Felix de Torralba de
Ribota.
Torre de Santa Caterina to najwyższa
wieża w tym miasteczku.
Miejsce, gdzie ustawione są krzesła
i stoliki to Plaza Mayor.
Do wieży dołączony jest ratusz z
Vergary.
Calle Mayor to handlowa uliczka.
Widziałam zdjęcia, na których są tam sklepiki z pamiątkami.
Niestety, bądź też stety, wszystko było pozamykane.
Punktem widokowym w miasteczku jest
Torre del Oro (oryginał znajdziecie w Sewilli).
Barrio Andaluz
Ermita del Cristo de la Luz, czyli
meczet. Zdjęcie bocznego wejścia.
Patio de la Reja
Plaza de Luis Vives
Centrum przedsiębiorstwa Kühn &
Partner
Pozostałe miejsca i uliczki
Jak
możecie zauważyć w momencie, gdy zwiedzaliśmy miasteczko, nie
było w nim żywej duszy. Kawiarnie, jak i sklepy z pamiątkami były
pozamykane. Mimo to (a może przede wszystkim dlatego), świetnie się
tam bawiliśmy. Mogliśmy przez moment poczuć się, jakbyśmy byli
ostatnimi ludźmi na Ziemi. Spacer po opuszczonym mieście, wśród
tak pięknej architektury to świetna atrakcja. Tak, jak wspominałam,
Pueblo Espanol jest otwarte od 9, a nie od 10 jak podają strony
internetowe. Polecam zatem wybrać się tam godzinę wcześniej i
doświadczyć wszystkich atrakcji na własnej skórze. W miasteczku
spędziliśmy dość dużo czasu, a cena 4 euro jest według mnie
bardzo atrakcyjna.
Jak
widzicie relacja z jednego miejsca zajęła praktycznie cały post.
Nie chciałabym, by wpisy trwały w nieskończoność, dlatego musicie
uzbroić się w cierpliwość i poczekać na drugą część!
Mieliście
okazję odwiedzić stolicę Majorki? Czy Pueblo Espanol było na Waszej
podróżniczej mapce?
*Wszystkie zdjęcia i filmy prezentowane w poście są mojego autorstwa i należą do mojej prywatnej kolekcji.
*Wszystkie zdjęcia i filmy prezentowane w poście są mojego autorstwa i należą do mojej prywatnej kolekcji.
Hiszpania i cudowne azulejos - uwielbiam to miejsce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zocha
http://www.zocha-fashion.pl/
Byłam na Majorce i świetnie wspominam :D Ale w tych miejscach akurat nie byłam :) W Palma de Mallorca oczywiście byłam, głównie na sklepach hehe :P
OdpowiedzUsuńPięknie, zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńByłam w Palmie kilka lat temu i byłam urzeczona tym miastem:) Zazdroszczę pięknej podróży:)
OdpowiedzUsuńojej, ale pięknie! <3
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na Majorce i nie jest to raczej miejsce z pierwszej pięćdziesiątki miejsc, które zobaczyć bym chciała. Gdyby była okazja, to bym skorzystała oczywiście :p
OdpowiedzUsuńTo patio jest przepiękne! Aż nie chciałam przewijać dalej, bo zawiesiłam się na jednym zdjęciu :) Czekam jednak na drugą część, bo nie mam pojęcia co jeszcze oferuje to miasto.
Co do dużej liczby Niemców, to coś w tym jest, ponieważ w okolicy, w której teraz mieszkam, to właśnie na Majorkę latają tutejsi mieszkańcy i pracodawcy Polaków z tej okolicy :p
Pierwsze zdjęcie mnie zachwyciło, a dalej były równie świetne. Pięknie tam! Kolejne miejsce do odwiedzenia na mojej liście już od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
planowałam wybrać się na Majorkę w grudniu, ale w ostatniej chwili musiałam zrezygnować z tego wyjazdu, ponieważ całkowicie się rozchorowałam. nie miałam jednak pojęcia o istnieniu tego miejsca jak to. jeśli w przyszłości znów uda mi się udać w tamtym kierunku to na pewno włączę je w swoje plany zwiedzania :)
OdpowiedzUsuńHej, piekne zdjecia cudne miejsce, które ma swój klimat. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na www.lap-stajla.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBędę miała okazje zobaczyć Majorkę w tym roku :)
OdpowiedzUsuńBędę miała okazje zobaczyć Majorkę w tym roku :)
OdpowiedzUsuńNie mogę napatrzeć się na zdjęcia - cudo !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie byłam na Majorce i szkoda. Muszę przyznać, że Pueblo Espanol mnie zachwyciło. Oglądać oryginalne budowle, to duża przyjemność. Oglądać je w takiej "pigułce" jest też bardzo ciekawe. Można sobie wyrobić zdanie, czy warto jechać do pokazanych tam miejsc. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń