Nasze lato było pełne wyjazdów i
praktycznie bez odpoczynku. Co chwilę gdzieś wyjeżdżaliśmy i
cieszyliśmy się wyjątkowo piękną pogodą. Jednym z miejsc, które
zobaczyliśmy był Park Seleger Moor, który jest chętnie
odwiedzanym miejscem w naszej okolicy. Nam jednak wydał się on
dość kontrowersyjny. Dlaczego?
Park Seleger Moor znajduje się w miejscowości Rifferswil w kantonie Zürich. Jego historia sięga roku 1953,
gdy pochodzący z Adliswil Robert Seleger stworzył na terenie
największego w okolicy torfowiska ogród. W 1978 r. założono
fundację i wtedy też ogród został udostępniony do publicznego
zwiedzania.
Same początki nie były jednak
proste. Okazało się, że pierwsze rododendrony nie były odporne na
warunki, które panowały w tym regionie i większość roślin nie
przetrwała zimy. Właściciel rozpoczął zatem swe poszukiwania i
sprowadził rośliny z najdalszych zakątków świata, by odnaleźć
te, które przystosują się do tego klimatu. Dodatkowo krzyżował
on je między sobą i ostatecznie stworzył nowe gatunki roślin,
których nie tylko nie można spotkać nigdzie indziej, ale również
mają inne właściwości: między innymi są bardziej trwałe na
zimno. Ogólna powierzchnia parku zajmuje obecnie 120 tys. m2.
Sezon trwa od 1. kwietnia do 31.
października
Godziny otwarcia:
od poniedziałku do niedzieli: 8 –
18
Bilety wstępu:
dorośli: 15 fr
młodzież od 16 lat: 10 fr
dzieci i młodzież (do 15 lat):
gratis
W parku stworzono 3-kilometrowy
odcinek drogi dostosowany do przejazdu osób na wózkach
inwalidzkich.
Przy parku znajduje się parking na
kilka aut. Jest on dodatkowo płatny (4 fr).
Cyklicznie organizowane są w parku różne wydarzenia kulturowe i wycieczki powiązane z oprowadzaniem. Pojawiają się także wystawy czasowe. W tym roku można było zobaczyć wystawę kryształów.
Cyklicznie organizowane są w parku różne wydarzenia kulturowe i wycieczki powiązane z oprowadzaniem. Pojawiają się także wystawy czasowe. W tym roku można było zobaczyć wystawę kryształów.
Od razu po wejściu napotkać można
mnóstwo małych domków z przedmiotami do zakupu.
Alejki są oznaczone drewnianymi
znakami. Przy wejściu otrzymuje się również mapkę, więc nie
sposób się zgubić.
To miejsce oferuje również sprzedaż kwiatów, krzaków i drzew, co śmiało można przyrównać do szkółki leśnej. Pani z kasy mocno zachęcała nas byśmy przeszli się drogą, z której będziemy mieć widok na Alpy. Jednak w rzeczywistości nie było tam co podziwiać, a to polecenie wiązało się chyba tylko z ustawionymi po drodze roślinami na sprzedaż.
Rocznie Park Seleger Moor odwiedzany
jest przez ponad 40 tys. osób, a nie zapominajmy, że wstęp do
niego nie jest możliwy w okresie zimowym. Nie tylko mieszkańcy
Szwajcarii, ale także turyści zwiedzają chętnie parkowe ścieżki
i podziwiają tysiące rododendronów i azalii we wszystkich
kolorach.
Najważniejszymi zasadami parku są:
pozostawienie wolnej woli naturze i nie ingerowanie w nią oraz
utrzymanie pierwotnego charakteru tamtejszego terenu.
W centralnym punkcie parku znajduje
się staw, na którym ustawiono mały domek. Tafla wody pokryta była
mnóstwem lilii wodnych. Pod nimi dostrzec można było ogromne złote
rybki, a w powietrzu unosił się rechot żab.
Ponad stawem przebiega biały mostek,
który nosi imię Karina.
W Seleger Moor dominującymi gatunkami
roślin są wspominane już rododendrony i azalie. Ich rozkwit
przypada na maj. Właśnie wtedy najwięcej osób zjawia się, by je
podziwiać. Atrakcją parku są również piwonie, których krzewy
sięgają nawet 2 metrów wysokości.
W tym miejscu spotkać można
największy zbiór paproci w Szwajcarii. W parku rosną zarówno
paprocie standardowej wielkości, jak i miniaturki czy paprocie
drzewiaste.
Największą dumą parku są z kolei
lilie wodne. Strumienie biegnące wzdłuż parku zamieniają się w
aleje stawów, które zadziwiają swą różnorodnością flory i
fauny.
Taka różnorodność roślin oferuje
schronienie i pożywienie dla wielu mniejszych i większych gatunków
zwierząt i owadów. Na drzewach dostrzec można wiewiórki, w
stawach skaczące żaby. Warto spoglądać pod nogi, by wypatrzeć
jaszczurki, jeże czy krety. W powietrzu latają owady, wśród
których dominują pszczoły i ważki. Przy odrobinie szczęścia
można ponoć spotkać zające, sarny oraz jelenie.
Aleja z drzewami była pełna miejsc,
które idealnie pasowały do obserwacji ptaków. Dostępne były tam
także lunety, które umożliwiały zaglądniecie w korony drzew. Miejsce to odznaczone zostało przez Szwajcarskie Stowarzyszenie Ornitologów (VSV), które zajmuje
się klasyfikacją zagrożonych gatunków ptaków, które zamieszkują
ten teren.
Nie jestem ogromnym znawcą roślin,
więc nie zamierzam tu przytaczać nazw, by nie strzelić gafy.
Jednak miniaturowe iglaki wydały mi się przeurocze.
Osobiście zachwycił mnie również widok tego
puchowo-liściastego dywanu nad ziemią.
Pośród liści dostrzec można było nie tylko kwiaty, ale także owoce.
Ścieżki pomiędzy alejkami były
momentami szerokie niczym autostrady pomiędzy zielonymi pasmami.
Innym razem trzeba było przeciskać się przez dzikie chaszcze.
Jedna z alejek o nazwie Feenwald
prezentuje drewniane rzeźby artystyczne.
Miejsce, gdzie można wyżyć się,
układając stosiki kamyków :)
Zwróćcie uwagę, że zamiast
brzydkich koszy na śmieci w wielu miejscach porozkładane zostały
wiklinowe kosze.
Gdzieniegdzie widać było jeszcze
ślady po wielkiej burzy, która przyszła do Szwajcarii wraz z
początkiem roku.
To miejsce odwiedziliśmy w czerwcu
tego roku, gdy naszła nas ochota na spacer wśród zieleni. Niestety
nie mogłam tam zaspokoić mojej chęci fotografowania ze względu na
ostre promienie słoneczne, ale przynajmniej zażyliśmy odrobinę
odpoczynku. W okolicy, w której mieszkam, najbardziej brakuje mi
właśnie takich zielonych skwerków. Na próżno szukać tu parku
czy alejki, gdzie wśród szumu wiatru i śpiewu ptaków można
usiąść z książką na ławce.
O ile cieszę się, że takie miejsca
jak ten park istnieją, to jednocześnie wydaje mi się dość
kontrowersyjna kwestia płacenia za spacer pośród zieleni. Wejście
(nawet jak na szwajcarskie standardy) jest kosztowne, a na terenie
parku nie spotkamy jakiś zadziwiających atrakcji. Czy zatem opłaca
się wyskrobać taką kwotę za kontakt z naturą?
Z jednej strony utrzymanie tak dużego
terenu powinno być kosztowne. Z drugiej jednak: jeśli głównym
założeniem jest pozostawienie naturze wolnej ręki i nieingerowanie w nią, to czy faktycznie pierwszy argument ma rację
bytu? Przykro było patrzeć chociażby na nieuprzątnięte miejsca
po burzy. 15 franków to cena, za którą można wejść do
niektórych zamków czy muzeów. Poza tym miejsce to z pewnością
mogłoby utrzymać się ze sprzedaży roślin, których ceny są
równie … ciekawe.
Waszej opinii pozostawiam zatem, czy
za wejście do takiego rodzaju atrakcji powinno pobierać się
opłatę. Czy cena biletu wstępu jest dla Was przesadą? Dla mnie
przesadą jest rozkładanie po całym parku kolejnych miejsc „zrzutek
pieniędzy” na sponsorowanie nie wiadomo czego. Spacerując po
alejkach zastanawialiśmy się z mężem, czy właśnie nie do tego
dąży świat. Wycinki lasów, niszczenie parków pod budowę
autostrady. My już mieszkamy w okolicy, gdzie nie sposób wyjść do
parku. Być może za kilkadziesiąt lat ludzie będą płacić
krocie, by zobaczyć rośliny w naturalnym środowisku i powdychać
świeże powietrze?
Te małe domki są przepiękne. Rewelacja.
OdpowiedzUsuńPrzepiekny jest ten ogrod choc sama jeszcze w nim nie bylam :D
OdpowiedzUsuńPięknie <3
OdpowiedzUsuńZa kontakt z naturą zawsze i wszędzie! Pod warunkiem, że nadal miejsce utrzymane jest w naturalnym, prawie nietkniętym przez człowieka klimacie ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały, pięknie zaaranżowany park. Sądząc po zdjęciach, tylko niektóre partie oddano we władanie naturze. Nigdy nie spotkałam się, aby wstęp do tego typu miejsc był bezpłatny.
OdpowiedzUsuńTak, masz absolutną rację. Tak jak wspominałam park funkcjonuje też jako "szkółka leśna" i część roślin jest hodowana pod sprzedaż.
UsuńZa kontakt z naturą ZAWSZE warto płacić, a Twoje zdjęcia tylko potwierdzają, jak bezcenne chwile można spędzić na świeżym powietrzu <3 Uwielbiam takie miejsca!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jeśli już pobrano opłatę przy wejściu do parku, to nie powinno być rozstawiane co rusz kolejne puszki na datki.
OdpowiedzUsuńJakie cudowne miejsce, aż nabrałam ochoty na długi spacer wśród natury :)
OdpowiedzUsuńPięknie tam ❤️ ja uważam, że symboliczna opłata w parku jest OK, dzięki temu można dbać o park. A 15fr w tak Szwajcarii, która bądź co bądź, do tanich krajów nie należy, to nie jest jeszcze tragedia (a dla tych, którzy tam żyją i zarabiają to już w ogóle 😉)
OdpowiedzUsuńOczywiscie nie jest to niewiadomo jaka kwota, lecz w porownaniu do atrakcji, gdzie dzieje sie duzo wiecej (oczywiscie patrzac pod katem wydarzen, zebrania wspomnien, zobaczenia czegos nowego) jest to cena podobna, a czasem nawet wyzsza.
Usuń