Moi
drodzy!
Z
pewnością ciekawostek związanych ze Szwajcarią oraz różnic w
życiu tutaj i w Polsce jest nieskończenie wiele. Dzisiaj chciałabym
jednak poruszyć temat, który będzie dla mnie dość sentymentalnym
wspomnieniem. Stworzyłam listę rzeczy, których nie znajdziecie,
przyjeżdżając do Szwajcarii, a których mi osobiście bardzo
brakuje.
Czego nie znajdziesz w Szwajcarii?
1) Chipsy
(głównie Lays'y)
Może
zabrzmieć to śmiesznie, ale gdy ktoś wejdzie na polską imprezę z
Lays'ami jest automatycznie najlepszym kumplem w towarzystwie ;)
Lays'y to towar bardzo ekskluzywny, o czym świadczy sam fakt, że
często Polacy próbując sprzedać swoje rzeczy nie chcą za nie
pieniędzy, lecz właśnie paczkę chipsów.
Jak
wygląda kwestia tej słonej przekąski w Szwajcarii? Znajdziemy
tutaj głównie 3 smaki: ziemniaczane, solone i paprykowe. Wyboru
zbyt dużego nie ma, a i smak pozostawia wiele do życzenia.
2) Kiszone
ogórki / kiszona kapusta
Spotkałam
się ze stwierdzeniem Szwajcara, że „Przecież to jest zepsute!”.
W całym kraju nie znajdziemy tego rarytasu, którym są ogórki
kiszone. Ktoś powie pewnie, że można zrobić je samemu, lecz jest
to równie ciężkie, gdyż na szwajcarskim rynku ze świecą szukać
ogórków małosolnych, gałązek kopru, czy surowego chrzanu.
W
związku z kapustą kiszoną sytuacja wygląda trochę inaczej. W
większych supermarketach znajdziemy produkt zapakowany w maksymalnie
500-gramowe opakowania (należy szukać nazwy Sauerkraut). Problem
jest taki, że niezbyt przypomina smakiem naszej kapusty. Z własnego
doświadczenia powiem, że nadaje się do bigosu, ale jako surówka
do obiadu już nie.
3) Pierogi
ruskie
Czyli
moje ulubione danie! Samo ciasto na pierogi oczywiście da się
zrobić wszędzie. Można wypełnić je owocami i również się
zajadać. Jednak pierogów ruskich, a ściślej mówiąc farszu nie
da się już przygotować, z powodu braku twarogu! Dostępny w
Szwajcarii Quark ma konsystencję rzadkiego jogurtu (w niektórych
rodzajach pływają w nim białe, drobne kuleczki). Produkt
traktowany jest raczej jako coś, czym posmarować można chleb.
4) Gruszki
I
tutaj powinna podnieść się fala bojkotu. Jak może tam nie być
gruszek?! Prostuję! Gruszki oczywiście można kupić, lecz są to
zupełnie inne gruszki niż te, które tak doskonale znamy.
Zdecydowałam się umieścić ten owoc w całym zestawieniu, gdyż
już od ponad roku, wchodząc do każdego sklepu rozglądamy się za
żółtymi, miękkimi gruszkami. Na co natrafiamy? Twarde,
zielone i bezsmakowe owoce, które ciężko nazwać pysznością.
5) Produkty
cukiernicze
Uwierzcie
mi, gdybym w tym momencie (po upływie 9 miesięcy od ostatniej
wizyty) pojechała do Polski, moje pierwsze kroki skierowałabym
do cukierni. Jednym z przyjemniejszych wspomnień z mojego
dzieciństwa są drożdżówki, które pojawiały się praktycznie na
każde śniadanie. W tym kraju niestety szczytem słodkich przekąsek
są rogale z czekoladą (Croissant), maślane bułki, czy tzw.
Vanille Plunder (na zdjęciu). Nie twierdzę, że są one złe, ale nijak się mają
do drożdżówek z makiem, serem czy budyniem, eklerów, gniazdek,
jagodzianek itp. łakoci.
6) Kiełbasa
Mieszkając
w Polsce nienawidziłam kiełbas tj. Śląska czy Krakowska. Obecnie
zajadam się nimi niesamowicie, gdy tylko ktoś takową przywiezie. W
Szwajcarii występuje bardzo niewielki wybór kiełbas. Większość
z nich to tzw. Wienerli, które przypominają parówki z hot dogów.
Niestety kiełbas z charakterem – brak!
7) Sklepy
mięsne
Jeśli
już poruszyłam temat mięsa, nie sposób nie wspomnieć o sklepach
mięsnych, które w Polsce widuje się na każdym osiedlu. W takim
sklepiku znajdzie się zawsze znajoma pani, która odłoży nieco
świeżego schabiku czy pół kg mięsa mielonego, które kupuje się
co tydzień... Cóż, pozostaje tylko westchnąć. W mojej okolicy
nie widuje się tego typu sklepów. W większych supermarketach
istnieją działy, gdzie stoi Pan za ladą i tnie mięso (podobnie
jak w Polsce). W takim miejscu miałam nawet okazję pracować przez
jakiś czas, a więc mogę śmiało powiedzieć, że jakość mięsa
pozostawia tam wiele do życzenia, a cena jest wyjątkowo wygórowana.
Asortyment na takim dziale jest również nieco okrojony.
8) Bułka
tarta
Wydaje
mi się, że jest to jeden z produktów w polskiej kuchni, którego
nie wypada nie mieć. Od 4 lat z każdego wyjazdu do Polski przywożę
kilka opakowań mojej ulubionej bułki tartej. W szwajcarskich
supermarketach rzuci się nam w oczy Paniermehl, którą tłumaczy się
właśnie jako ten produkt. Smak jest jednak nieco inny (czytaj:
okropny). Być może źle trafiłam, lecz ostatecznie całkowicie się
zniechęciłam.
9) Galaretki
/ Budynie / Kisiele
Napis
„Gelée”, który oznaczać ma galaretkę, znajdziemy częściej
na opakowaniach słodyczy zawierających galaretki pokryte cukrem,
ewentualnie na słoikach z marmoladą. Galaretki, które używamy np.
do serników na zimno w tym kraju nie występują.
Nie
ma tutaj również kisieli ani żadnego produktu, który mógłby je
zastąpić.
Jeśli
chodzi o budynie, to w tym miejscu miła niespodzianka. Podobny smak
dostaniemy pod nazwą Pudding. Problemem jest jedynie to, że jest on
często sprzedawany w większych opakowaniach (a nie na jedną
porcję), wybór smaków jest ograniczony do czekoladowego,
waniliowego i karmelowego oraz nie można rozrobić go z wodą. Do
sporządzenia deseru należy dodać minimum mleko.
10) Kasza
O
ile kasza manna i kukurydziana jest dość powszechnie dostępnym
produktem, to już kaszy jęczmiennej czy gryczanej nie zauważyłam
na żadnej półce.
11) Soda oczyszczona
Pomimo
tak szerokiego zastosowania tego środka, w Szwajcarii nikt o nim nie
słyszał. Tym samym znajduje się on na mojej liście niezbędników
z Polski.
12) Drogerie
Jako
kobieta ubolewam nad tym faktem strasznie. Niestety Rossmann nie
dotarł do Szwajcarii. DM, jak być może się orientujecie, dostępny
jest tylko w Niemczech. Gdzie zakupić możemy kosmetyki w
Szwajcarii? Do wyboru mamy dwa sklepy noszące miano drogerii: Müller
i Manor. Müller jest tą samą drogerią, która występuje w
Niemczech, z tym że ceny mają o ponad połowę większe, Manor z
kolei to przede wszystkim luksusowe marki. Poza tym jesteśmy
zmuszone do zakupów kosmetycznych w supermarketach... . W dyskontach
typu Otto's czy Dener istnieje szansa na znalezienie najpospolitszych
marek w promocyjnych cenach (najczęściej 3 w cenie 2 itp.).
Mam
nadzieję, że temat ten nie zostanie zakończony wraz z postawieniem
przeze mnie kropki, lecz będzie kontynuowany dyskusją w
komentarzach :)
Czego
brakowałoby Wam z mojej listy? A jeśli nie mieszkacie w Polsce,
których produktów nie dostaniecie w Waszych krajach? Jak radzicie
sobie z ich brakiem? A może moglibyście polecić ich zamienniki?
Wow! To wielu rzeczy tam nie ma. Nie spodziewałabym się tego :) Stwierdzam, że chyba nie chciałabym tam zamieszkać hehe :P Najbardziej to by mi chyba brakowało twarogu, bo go uwielbiam :) W sumie to wielu rzeczy by mi brakowało :D
OdpowiedzUsuńBiedna, nie masz ogóreczków ;( i pierożków ( i bułeczek drożdżowych. Jak tu przeżyć powiedz? :) Mi by ciężko było. Szczególnie to bez tych pierogów!
OdpowiedzUsuńMomentami dopada okropna tesknota ;)
UsuńNajbardziej brakowałoby mi właśnie twarogu oraz bułki tartej :)
OdpowiedzUsuńco do chipsów - wygląda na to, że mają tam najlepsze smaki :D
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
Fajnie to było przeczytać i dowiedzieć się czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńTo Ci powiem,że nie wiedziałam o takich rzeczach:p Jeszcze produkty cukiernicze jakoś bym przebolała, ale pierogi ruskie?;p mama by mi paczkami musiała wysyłać haha:d chociaż wolę domowe niż kupowane:p chipsy ograniczam, ale czasem trzeba zjeśc:p no a co do ogórków i kapusty - no ja kocham i nie wyobrażam sobie życia bez nich:p
OdpowiedzUsuńprzecież twaróg łatwo zrobić samemu.Mleko w Szwajcari jest bardzo dobre.Mi w Irlandii też brakowało drożdżówek a te z Polskich sklepów to były buły a nie pyszne drożdżówki.Znalazłam przepis w necie i zrobiłam sama z budyniem i kruszonką.Pychotka :)
OdpowiedzUsuńAha i jeszcze dodam.Mi się smak zmienił i twaróg Polski nie wydaje mi się taki pyszny jak kiedyś.Smietanę,mleko i masło jak i sery żółte wolę Irlandzkie.Jogurty też.A kapustę kiszoną robię sama bo nawet Polskie w słoikach czy foli są wstrętne z konserwantami,kwaskiem cytrynowym,czy octem.Fuj!!! Jedynie ogórki kupuję z Krakusa kiszone jedyne zjadliwe :)
OdpowiedzUsuńChyba nie mogłabym zamieszkać w Szwajacari - brakowałoby mi stanowczo zbyt dużo rzeczy :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że podobnie jest w rejonie w Niemczech, w którym mieszkają moi rodzice. Oni także uskarżają się na brak bułki tartej oraz ogórków małosolnych czy dobrych kiszonych rzeczy. Bo niestety tam się ich nie znajdzie. Drogerie są - właśnie jest i DM i jeszcze jakaś inna, mniejsza. Gruszki też są zielone, jednak nawet słodkie. Budynie też występują w takiej postaci jak u Ciebie, natomiast za kiślami i galaretkami się nie rozglądałam, więc ciężko mi powiedzieć. Jest natomiast Ptasie Mleczko z Wedla w Kauflandzie i kilkanaście innych produktów, jak na przykład kasze, więc to jest plusem, gdy nagle zachce się czegoś z Polski. Asortyment polski jest jednak bardzo mały, ale i tak ptasie mleczko potrafi człowieka podnieść na duchu :D
OdpowiedzUsuńPrzy granicy niemiecko-szwajcarskiej (po niemieckiej stronie) mam cale szczescie troche wiekszy wybor + sklep z polskimi produktami, wiec od czasu do czasu mozna poszalec :)
Usuńdziwna ta Szwajcaria aż zaczęłam się zastanawiać co oni w ogóle jedzą ha ha ale najlepsze ich omija
OdpowiedzUsuńSzwajcaria jest we wszystkim neutralna - nawet w jedzeniu ;)
UsuńMoc ciekawostek, o których nie miałam pojęcia!!! Jednak oprócz tych rzeczy Szwajcaria ma wiele innych rzeczy, których u nas niestety nie ma i daleko nam do niej... Zatem możesz pokazać znajomym nasze regionalne produkty i zabłysnąć podczas jakiegoś spotkania. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńOczywiscie, nie przecze, ze jest inaczej :)
UsuńCiekawe informacje ! Szczególnie ta z Leysami ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczny post, oj pierogów ruskich brakowałoby mi i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńOoo matko... zaskoczyłaś mnie tymi faktami. W życiu bym się nie spodziewała...
OdpowiedzUsuńOjej. Jestem bardzo, ale to bardzo zaskoczona. Myślalam, że to kraj, który ma wsystko. Szczególnie zdziwiło mnie też mięso, które pozostawia wiele do życzenia. Co jak co, ale mięso musi być dobre. No i te chipsy... co to za impreza bez dobrych chipsów. Nie wiem czy mogłabym tam mieszkać . ;D
OdpowiedzUsuńhttp://iknowhathis.blogspot.com/
Bardzo ciekawy wpis! Wielu faktów bym się nie spodziewała :)
OdpowiedzUsuńwitaj w klubie Kochana! w austrii nie ma pierogow, ani ogorkow, mieso przykre jakosciowo, laysy? marzenie tak jak kisiele i galaretki, no coz...
OdpowiedzUsuńa müllera tez mamy ale ja go bardzo lubie, maja ogromny wybor!
Wize, ze doskonale sie rozumiemy :)
UsuńDość mocno mnie zaskoczyło to, że w sumie nie ma w Szwajcarii drogerii, jakoś mięsa czy brak takich słodkości jak kisiel. A w ogóle jak można żyć bez pierogów ruskich i kiszonek?
OdpowiedzUsuńJest ciezko, ale trzeba sobie radzic :P
UsuńBardzo ciekawy post, nie spodziewałam się czegoś takiego ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: bondel-natalia.blogspot.com
Żadna to nowość, że żarcie na zachodzie jest beznadziejne.
OdpowiedzUsuńOd czasu fascynacji zachodem u nas też zeszło na psy.
faktycznie brak twarogu doskwiera chyba kazdemu, jednak Sode Oczyszczona mozna znalezc i w Dennerze, w Migrosie i przypuszczam ze w innych sklepach tez. Szukaj pod nazwa Natron.;) Pozdrawiam i czekam na wiecej ciekawostek.
OdpowiedzUsuńDzieki za info :)
UsuńWłaśnie wróciłam z Polski, przywiozłam sobie 1 kg pierogów ruskich, dwa opakowania twarogu, kisiele i budynie :) Chociaż raz robiłąm tu ruskie z Quarkiem (najtańszym z Migrosa), i nie był złe. Co do kasz - całkiem spory wybór jest w AllNatura - jest jaglana, gryczana, perłowa itd., część z nich widzę też w zwykłym Migrosie koło siebie :)
OdpowiedzUsuńNie bede zazdroscic, bo niedlugo sama jade, wiec telefon juz byl do babci, by kleila pierogi :D
UsuńTo prawda że w Szwajcarii nie wszystko jest ale radzę wam MOŻNA WSZYSTKO SAMEMU ZROBIĆ PIEROGI OGÓRKI CZY KAPUSTĘ KISZONYCH co to za problem. Mój wujek ma sąsiada bialy ser i z tych sera można robić pierogi ruskie A bułki możesz suszyć i zmielić na bułkę tarte i to prosta sprawa tak jak robią babciny!!!! Nie które można przywieźć jedzenia z Polski które brakuje. Ja tak robię. Na początku było mi ciężko ale potem wpadłam pomysł że można samemu zrobić i udało mi się i żyje sto lat: D w Szwajcarii z wujkiem. Bo mam wujka w Szwajcarii .
OdpowiedzUsuńOczywiscie, ze ratuje sie wytwarzaniem wszystkiego samodzielnie. Naturalnie, o ile czas pozwoli.
UsuńWow co za głupoty. Właśnie takich przypominających parówek nigdzie nie ma a typu śląska znajdziesz w każdym Migro
OdpowiedzUsuńPrzyznam że bardzo zaciekawiły mnie informacje w tym wpisie.
OdpowiedzUsuń