Już
od roku przygotowuję plany pielęgnacyjne wraz z przyjściem
kolejnej pory roku. Muszę przyznać, że okazało się być to dla
mnie bardzo przydatne i jeszcze bardziej skupiam się na tym, by
zużywać do końca otwarte kosmetyki, zanim otworzę coś nowego.
Wraz z moimi kosmetycznymi planami tworzę w głowie również pewną
organizację i punkty pielęgnacyjne, które staram się skrupulatnie
wypełniać. Dzięki oficjalnemu zapoznaniu Was z moimi planami
zaczęłam między innymi regularnie używać krem pod oczy, co
wcześniej przychodziło mi ze sporą trudnością. Tym chętniej
zabieram się za stworzenie kolejnego wpisu z tego cyklu. Jesień już
tuż za rogiem. Jakie kosmetyki będą mi towarzyszyć podczas tej
pory roku?
Zapraszam
do lektury!
Demakijaż
i oczyszczanie twarzy
Być
może pamiętacie, że w okresie letnim postanowiłam przetestować
nowość, jaką był dla mnie kojący płyn micelarny od Bielendy. Po
około trzech miesiącach używania jego duża butla jest już prawie
na wykończeniu, więc z pewnością trafi ona do wrześniowego Denka
i wtedy poświęcę jej więcej czasu. Widząc jednak następcę tego
kosmetyku, możecie wywnioskować, jak sprawdziła się u mnie różowa
wersja. Kolejnym produktem do demakijażu jest bowiem ponownie płyn
Bielendy – tym razem jednak nawilżający (wersja niebieska).
Podczas pobytu w Polsce zorientowałam się, że nie zabrałam ze
sobą żadnego micela (miałam go przelać do mniejszej buteleczki i
ostatecznie zapomniałam), dlatego już pierwszego dnia pognałam do
Rossmanna i mimo tak dużego wyboru nie mogłam znaleźć nic innego,
jak rozsławioną Bielendę. Nie powiem, żeby było mi z tego powodu
przykro. Jako że butelkę tą otworzyłam już podczas urlopu, to
będę teraz kontynuować jej zużycie.
Latem zdołałam zużyć zarówno żel do mycia twarzy Selfie Project, jak i tonik Biotherm. W ich miejsce wstawiłam dobrze znane mi produkty. By doprowadzić moją cerę do ładu po niemiłych wydarzeniach, które ją spotkały, zaczęłam stosować żel Iwostin Purritin, który sprawdza się u mnie bardzo dobrze (może powinnam nawet powiedzieć najlepiej?). Drugim sprawdzonym kosmetykiem jest witaminowy tonik do twarzy marki Bourjois Paris, który doskonale tonizuje i pozostawia przyjemne uczucie świeżości.
Podstawowa
pielęgnacja twarzy
Wśród
kosmetyków, które używam jako podstawy do pielęgnacji twarzy,
pojawiła się jedna nowość, która od razu podbiła moje serce.
Jest to serum węglowe Carbo Detox od Bielendy. Jak widać z tą
marką polubiłam się tak dobrze, że coraz częściej po nią
sięgam. Ostatni zakup w postaci serum również spotkał się z moim
uwielbieniem. Z jego pomocą moja cera zdecydowanie poprawiła swoją
kondycję i miał on bardzo pozytywny wpływ na wszelkie zmiany już
po kilku użyciach. Póki co jestem nim oczarowana. Krem Iwostin
Purritin to w dalszym ciągu produkt, który wędruje na moją twarz
na dzień i jest niezawodny w swojej roli. To już chyba trzecie
opakowanie, jakie używam.
W
celu nawilżenia twarzy wieczorem nakładam na nią krem o żelowej
formule Biotherm z serii Skin Oxygen, który opisywałam już na
blogu. Jest to produkt niezwykle wydajny, dlatego będzie mi dane go używać przez dłuższy czas i pewnie nie zdążę zużyć go do końca
daty ważności. Pod oczy w dalszym ciągu używam kosmetyk Annayake
w małej czerwonej tubce, która jak na swoje wymiary jest niezwykle
wydajna.
Pielęgnacja
dodatkowa
Moje
zapasy kosmetyczne zmniejszają się systematycznie, więc w
pielęgnacji dodatkowej nie znajduje się zbyt wiele zbędnych
produktów. Twarz zamierzam nadal peelingować przy pomocy peelingu
mineralnego Biotanique, który jak dla mnie daje zadowalające
efekty. Do uspokojenia twarzy używam od lat kremu kojącego
Pharmaceris Octopirox. Na gorsze dni i zmiany trądzikowe przydaje
się w apteczce maść cynkowa. Wraz z przyjściem jesieni zamierzam
wprowadzić do mojej pielęgnacji pełnowymiarową maskę z aktywnym
węglem. Chłodną porą moje usta potrzebują dodatkowej pomocy i tym samym do końca roku planuję wykorzystać słoiczek Carmexu. Miniatura do przetestowania to Vichy Mineral 89.
Higiena
i pielęgnacja ciała
Nie
chcę pokazywać Wam resztek żeli, które kończą się powoli w
mojej łazience, dlatego wyciągnęłam już kolejny produkt pod
prysznic. Jest nim kremowe mleczko kokosowe z Fa. Wraz z tą butelką
mogę oficjalnie powiedzieć, że wykorzystałam wszystkie zapasy
żeli i w końcu mogę się oddać przyjemności kupowania. Do
higieny intymnej od lat używam marki AA Intymna. Obecnie stosuję
żel z serii Fresh, który powinnam wykończyć do końca tego roku.
Po długim nieużywaniu peelingu do ciała powróciłam do
najlepszego (moim zdaniem) produktu na rynku kosmetycznym, jakim jest
peeling pod prysznic z Rituals. Nie wyobrażam sobie używać innego
kosmetyku. Co jakiś czas sięgam także po czarne mydło tej samej
marki.
Tak
jak podejrzewałam po lecie w kwestii pielęgnacji ciała niewiele
się u mnie zmieniło. Podczas opałów ostatnią rzeczą, o jakiej
marzyłam było otaczanie mojej skóry innymi substancjami niż woda.
A prawdą starą jak świat jest fakt, że balsamy do ciała zużywa
się dość długo. Tym sposobem kolejny sezon męczę się z
balsamem The Body Shop, którego mam nadzieję niedługo się pozbyć.
Krem do skóry wrażliwej Balea nadal wędruje na skórę podrażnioną
po goleniu. Krem do rąk pochodzi z Garniera, a do stóp używam produktu z Fusswohl. Być może w międzyczasie zechcę dorzucić coś do tej
pielęgnacji, ale zdecydowanie poczekam z tym na znaczne ochłodzenie.
Pielęgnacja
włosów
Przez
najbliższy czas planuję, by moje włosy miały do czynienia z
szamponem John Frieda w wersji dla brunetek. Nie jest to mój
pierwszy kontakt z tym produktem, a po zużyciu części opakowania
mogę już wspomnieć o lekkim pogłębieniu koloru, który u mnie
nastąpił. Do oczyszczania skóry głowy używać będę z kolei
standardowego Head&Shoulders, który towarzyszy mi od lat. Z
balsamem do włosów Seborabin jakoś mi nie po drodze. Nie mam
przyjemności z jego używania, więc podejrzewam, że dokupię w
międzyczasie jakiś nowy kosmetyk.
Inne
W
ciągu najbliższych tygodni zamierzam się częściej maseczkować.
Wpływ na moją decyzję miała masa zalegających masek, które
kupowałam swego czasu na potęgę, a których daty ważności
sięgają kryzysowej granicy. Zatem maski na twarz!
Znacie te kosmetyki? Jak wygląda Wasz plan pielęgnacyjny na jesień?
Ta węglowa linia od Bielendy jest świetna,bardzo się z nią polubiłam:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Ja miałam jedynie maseczki z tej linii i też je bardzo lubie ;)
UsuńPlanuję taką serię wpisów od nowego roku, bo czasem warto uporządkować sobie pewne sprawy. Poza tym taki wpis jest też ciekawy oraz obliguje nas do zużywania, coś jak denko, które mnie bardzo motywuje ;) A z Twojej jesiennej pielęgnacji nie znam niczego! To dowód na to, że jednak rynek oferuje nam zdecydowanie zbyt wielką ilość kosmetyków :O :)
OdpowiedzUsuńKrem od Biotherm musze w koncu przetestowac, tak lubie ta marke a tak mi z nia nie po drodze hihihi :)
OdpowiedzUsuńJa na pewno zrobię 4 etapowy zabieg od Tołpy na skórę z niedoskonałościami. W sensie on jest podzielony na etapy podczas jednego zabiegu, ale wykonuje się 4 zabiegi, więc generalnie pielęgnację dodatkową na cały październik mam w ten sposób zaplanowaną ;)
OdpowiedzUsuńFajny jest taki plan pielęgnacji. Nie przeciąża się skóry ciągłymi nowościami, sprawdza się bardzo dokładnie dany produkt no i wykorzystuje się zapasy. Ja też zamierzam do końca roku powykańczać wszystkie kosmetyki jakie mam i obiecałam sobie, że do tej pory nie kupię nic nowego ;D
OdpowiedzUsuńP.S. Z Bielendą też się lubię ;)
U mnie ten sam plan w trakcie realizacji. Mam nadzieje, ze to postanowienie bede mogla odhaczyc z listy ;)
UsuńJesteś dobrze przygotowana. :) Czekam na notkę o efektach :)
OdpowiedzUsuńNadal mi się marzy Rituals
OdpowiedzUsuńPolecam sprobowac przy najblizszej okazji :)
UsuńBardzo fajny plan pielęgnacji. Ja również uszykowałam kosmetyki do pielęgnacji na jesien :) I czas na plan działania :D
OdpowiedzUsuńSandicious
Też się zastanawiam nad wprowadzeniem takiej serii na blogu, ale nie wiem, czy znajdę na to czas :P Różowy micel z Bielendy uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńŚwietny plan pielęgnacji, ja muszę przyznać, że jeszcze nie zmieniłam produktów...czekam aż część wykończe. Na pewno dołoże bardziej treściwy krem albo może olejek do pielęgnacji twarzy...
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie miałam planu pielęgnacyjnego :P Zawsze działam na bieżąco, w zależności od tego, czego moja skóra potrzebuje :P
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie korzystam z takiego planu, ale fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
http://www.stylishmegg.pl/2018/09/bezowa-sukienka-z-paacem-w-tle.html
Bardzo lubię maseczki z dermaglinu :)
OdpowiedzUsuńFajny wpis i fajnych kilka rad :) bardzo długo używałam kosmetyki firmy Iwostin i vichy teraz moja córka je używa a ja przerzuciłam się na Lancom :)
OdpowiedzUsuńRzucił mi się w oczy Carmex i od razu poczułam jego charakterystyczny zapach. Mój niezastąpiony ulubieniec na jesienne i zimowe wieczory :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię płyny micelarne Bielendy - to zdecydowanie moi ulubieńcy, a zwłaszcza wersja niebieska właśnie ;) Muszę wypróbować też ich serum - zastanawiam się miedzy tym węglowym, a serią zielona herbata. Masek balea specjalnie nie lubię, dla mnie są dość mocno przeciętne.
OdpowiedzUsuńSerum węglowe jest godne polecenia. Zielona herbate sama chetnie bym wyprobowala ;)
UsuńJestem ciekawa serum węglowego Bielendy :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam płyn micelarny z bielendy :) i krem z pharmaceris T też kiedyś miałam ;)
OdpowiedzUsuńzawsze sobie ceniłam te produkty! super są :P
OdpowiedzUsuń