czwartek, 30 sierpnia 2018

Co (nie) warto przeczytać? #7 - Z innej epoki

Już trzy miesiące minęły od mojego ostatniego wpisu z szybkimi recenzjami książkowymi. Naturalnie w tym czasie nie rezygnowałam z lektur i sięgałam w miarę możliwości do kolejnych pozycji literackich. Nie znalazłam jednak czasu na opisanie ich na blogu, co postaram się dziś nadrobić. Dzisiejsze zestawienie doskonale pokazuje moją fascynację historią i odległymi (mniej lub bardziej) czasami. Każda z książek ma w sobie coś z innej epoki.

Czy są one warte przeczytania?


Rebeka
Autorka: Daphne du Maurier
Wydawnictwo: Iskry Warszawa
Liczba stron: 359
Cena: Prezent. Na tyle widnieje jednak cena: 19000 zł ;)


Rebeka to książka, którą otrzymałam kiedyś od pewnej starszej pani, która pozbywała się swojej kolekcji i sprezentowała mi jedną pozycję do czytania. Przez długi czas nie byłam w ogóle do niej przekonana i dopiero niedawno wygrzebałam ją z zakurzonych pudeł. Z jednej strony fascynowało mnie wejście w świat innej epoki (uwielbiam również wszelkie filmy kostiumowe, a moim marzeniem jest cofnięcie do zaprzeszłych epok i przeżycie w takich warunkach choć jednego dnia), z drugiej jednak strony powieść wydana w 1938 roku, powodowała obawę, że literacko nie będzie to utwór „aktualny“.

Rebeka to powieść, która łączy ze sobą różne gatunki literackie. Można nazwać ją dramatem romantycznym, osadzonym w XIX-wiecznym thrillerem czy w końcu psychologiczną literaturą grozy. Główną bohaterką oraz narratorką jest uboga dziewczyna, która pracuje jako dama do towarzystwa bogatej Amerykanki. Podczas jednego z wyjazdów ze swoją pracodawczynią poznaje tajemniczego wdowca Maxima de Wintera, którego szybko poślubia i zamieszkuje w jego okazałej posiadłości. Na miejscu jednak nie jest ona należycie przyjęta, a służba i cały klimat dworku Manderley przypomina jej o istnieniu „prawdziwej pani de Winter”, która mimo śmierci nadal dzieży władzę w domu.



Powieść ta jest podzielona na 27 rozbudowanych rozdziałów, w których przeczytać możemy głównie odczucia i zachowania młodej mężatki. Ja z chęcią podzieliłabym ją na dwie główne części, z którym w pierwszej dominują właśnie przemyślenia narratorki i obszerne opisy jej przeżyć. Druga część posuwa już akcję mocno naprzód i górę biorą wydarzenia, które szybko nabierają tempa. Staram się posługiwać ogólnikami, gdyby ktoś chciał sięgnąć po tę starą książkę. Ciężko mi nie zdradzić przy tym szczegółów, bo opis książki w zupełności nie zdradza tego, co w rzeczywistości czeka na nas na kartkach.

Przyznam szczerze, że (zachowując mój podział tej lektury) pierwsza część mnie nieźle znudziła. Zawiłe opisy nie sprawiały mi przyjemności w czytaniu i miałam często odruch „przewracania oczami”. Dało się odczuć, że główna bohaterka mówi (a raczej myśli) w kółko to samo. Dwa razy nawet porzucałam jej przeczytanie, szło mi więc bardzo opornie. Po około 250 stronach pojawiła się jednak petarda! Zwrot akcji, który wywołał u mnie głośny okrzyk: „Że co?!”. Nawet trzy razy przeczytałam to, co właściwie się wydarzyło. Od tamtej pory tak wciągnęłam się w fabułę, że nie byłam w stanie się oderwać i przeczytałam ją do końca w jeden wieczór. Akcja stała się wartka, szybka, a ja – jako zwykły czytelnik – czułam to napięcie i zdenerwowanie towarzyszące bohaterom.

Gdybym nie dała tej książce szansy pewnie oceniłabym ją bardzo nisko i nie poleciła do niej zaglądać. Ze względu jednak na świetny punkt zwrotny i odbicie piłeczki w zupełnie nieoczekiwaną stronę jestem bardzo zadowolona, że doczytałam ją do końca, a końcowe wydarzenia były dla mnie niezwykle ciekawe. Na uwagę zasługuje również klimat angielskiej posiadłości z epoki.

Niedyskretnik
Autorka: Therese Oneill
Wydawnictwo: MUZA
Liczba stron: 318
Cena: 39,90 zł


Niedyskretnik to dość popularna lekturka luźno nawiązująca do literatury popularno-naukowej. Kilkukrotnie pojawiała mi się ona przed oczami podczas przeglądania również stron, a że jej tematyka ściśle związana jest z epoką wiktoriańską, która stanowi obiekt mojego szczerego zainteresowania, postanowiłam wrzucić ją do koszyka podczas mojego książkowego zamówienia. Nie ukrywam również, że miałam co do niej spore oczekiwania.

Jak sam opis książki informuje, jest to luźny przewodnik po epoce wiktoriańskiej, gdzie w przeciwieństwie do panujących wtedy konwenansów, nie znajdziemy tematów tabu. We wnętrzu lektury poruszane są tematy wstydliwe, tematy, „o których się nie mówi”. Można zatem w niej przeczytać o drażliwych kwestiach higieny ludzi żyjących w przytoczonej epoce, codziennych problemach kobiet, kwestii ich roli w społeczeństwie, a nawet o tym, jak kobiety radziły sobie z menstruacją.

Całość podzielona jest na 14 rozdziałów, z których każdy porusza inne zagadnienie, lecz tworzą one spójną jedność. Kolejne strony książki opatrzone są również w ilustracje, zdjęcia i plakaty, będące kopią oryginalnych. O ile samo ich pojawienie się uważam za świetny dodatek do treści, to już ich opisy wprawiały mnie wręcz w konsternację i zakłopotanie. Tę część zdecydowanie usunęłabym z książki, ale do tego powrócę za moment.


Sama konstrukcja książki jest bardzo przyjemna. Widocznie rozdzielone są w niej kolejne rozdziały oraz podrozdziały. Każdej zmianie tematu towarzyszy osobny tytuł, a ten zabieg zdecydowanie ułatwia przyswajanie treści lektury. Cytaty również oddzielone są od reszty wywodu autorki. Wraz z nimi przytaczane są źródła owego tekstu oraz ich autor, co zwiększa dodatkowo autentyczność wypowiedzi i pozwala na późniejsze pogłębienie tematu. 

Tematykę książki można byłoby śmiało określić jako pozycję popularno-naukową, która opisuje bez skrupułów problemy i myślenie ludzi, żyjących w XIX wieku. Można byłoby, gdyby nie język, którym napisana jest książka, a który powoduje, że jako czytelnik miałam wrażenie, jakby autorka wyszydzała i kpiła z tematów, które porusza. Pisarka zwraca się w swoim dziele do czytelnika (a raczej czytelniczki, bo forma wypowiedzi ewidentnie skierowana jest do kobiet) per Ty: „Dziękuję, że się zjawiłaś”, „usiądź”, „powiem Ci” itp. Być może komuś odpowiada taki styl wypowiedzi, lecz ja po kilku kartkach czułam się zmęczona takimi przerywnikami. Co innego gdybym słuchała jakiegoś wykładu. W wersji pisanej było to dla mnie meczące. Równie nieprzyjemnie robiło mi się czytając zdania typu: „Z pewnością uważasz, że …”, które zupełnie nie pokrywały się z tym, co faktycznie myślę. A ja nienawidzę, gdy mi się coś wmawia! W pewnym momencie pomyślałam nawet, że nie jestem faktycznym odbiorcą tej książki, bo autorka zakładała z góry, że nie tylko czyta ją kobieta, ale także że nie ma ona pojęcia o epoce wiktoriańskiej czy ogólnej historii i nie wie na przykład, że nie od zawsze istnieje toaleta, a ta epoka wiąże się jedynie z pięknymi sukniami.

Na ponad 300 stronach tylko kilka z nich przedstawia rzeczywiste fakty. Reszta stanowi luźne przytaczanie cytatów i komentowanie ich przez autorkę, od której bije nienawiść do męskiej rasy, a jej zdania zdecydowanie mogłyby znaleźć się na plakatach zawziętych feministek. Czasem przytaczała ona zdania, a już parę linijek dalej zaprzeczała sama sobie, wprowadzając kąśliwe komentarze. Jednym słowem tak szyderczy i kpiący sposób wypowiedzi zupełnie mi nie pasował. Chciałam przeczytać rzeczową lekturę, a nie prześmiewczą opinię feministki na temat mężczyzn i ich postawy wobec kobiet w XIX wieku. Autorka zdawała się nie brać pod uwagę, że ludzie w tamtym okresie posiadali mniejszą wiedzę w różnych dziedzinach i zupełnie nie szanowała konwenansów i zwyczajów, które wtedy panowały. Jak dla mnie powinna darować sobie komentarze w stylu „Olaboga! Śmiejmy się z tego, bo oni byli tacy głupi!”. W końcu to oni wynaleźli tę cholerną toaletę, na której teraz możesz siedzieć!

Podsumowując, książka przytacza kilka ciekawostek z życia codziennego ludzi z epoki wiktoriańskiej. Jeśli komuś nie przeszkadza prześmiewczy humor autorki i fakt, że jej książka stała się poniekąd parodią, może po nią sięgnąć. Również dla osób, które nie mają absolutnie żadnego pojęcia o tych czasach, może być to źródło pewnej szczątkowej wiedzy na ten temat (z zaznaczeniem, że po lekturze sięgnie się do źródeł historycznych i poszerzy swoją wiedzę, a nie oprze się na opiniach pisarki). Ja oczekiwałam od tej książki czegoś innego.

Muzyka żab
Autorka: Emma Donoghue
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 423
Cena: 39 zł


Muzyka żab to powieść, której akcja osadzona jest w końcówce wieku XIX. Już na pierwszych kartkach książki dowiadujemy się o morderstwie barwnej postaci o bujnej przeszłości. Główną bohaterką książki jest jednak Blanche, jej przyjaciółka, która zajmuje się tańcem burleskowym oraz trudni się najstarszym zawodem świata. To o jej życiu możemy przeczytać w fabule tej książki.

Powieść pani Donoghue podzielona jest na 8 głównych rozdziałów, w których akcja przenosi się często z czasu teraźniejszego do przeszłości. Książka ta ma bardzo kontrowersyjny charakter. Nie tylko zawód głównej bohaterki, ale także jej stosunek do kwestii seksualnych czy swojego własnego dziecka wydał mi się dość dziwny. Choć próbowałam zachować duży dystans i patrzeć na bohaterkę bez uprzedzeń, to jednak nie zapałałam do niej sympatią, a wręcz przeciwnie. Wiele jej zachowań wzbudzało raczej u mnie odrazę.


Jak na powieść, która reklamuje się mianem thrillera i opisuje swoją fabulę jako książkę o morderstwie, znajduje się w niej raczej mało na jego temat. Był to w moim odczuciu wątek poboczny, a w głównym świetle stała zawsze Blanche i jej dziwne zachowanie. Autorka starała się odzwierciedlić klimat epoki wiktoriańskiej, co udawało jej się z większym lub mniejszym skutkiem. Samo zakończenie nie powaliło mnie na kolana. Określić mogłabym je jako słabe, a wyjaśnienie zagadki morderstwa to pójście po najmniejszej linii oporu.

Przyznam szczerze, że była to kolejna książka, którą męczyłam. Dwukrotnie nawet przestawałam ją czytać, lecz nie potrafię zostawiać niedokończonych spraw. Książka posiada kilka stron Posłowia, które w całej lekturze wydało mi się najciekawsze. To stamtąd dowiedzieć można się, że książka bazuje na autentycznych wydarzeniach i odwzorowuje rzeczywiste postacie. Można w tym miejscu przeczytać o faktach z życia prawdziwych bohaterów i o ich dalszej historii. Na podstawie tych kilku stron można wywnioskować, że autorka wykonała ogrom pracy, gromadząc materiał do napisania powieści, która mogłaby być naprawdę dobrą książką. Ja o wiele chętniej przeczytałabym historię tego morderstwa i osób z nim związanych bez zbędnej fikcji literacki i dewiacyjnych scen erotycznych. Prawda zawsze obroni się sama.


A czy Wy czytałyście którąś z tych książek? A może znacie wartą polecenia książkę o epoce wiktoriańskiej?

21 komentarzy:

  1. Najbardziej zaciekawil mnie Niedyskretnik, choc chyba wolalabym mniej cytatow a wiecej ciekawostek? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem takie posłowie powinno być na początku a i nie rzadko się zdarza, że jest o wiele lepsze niż cała ksiażka:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie opisujesz te książki, wnioskuję, że tym razem żadna nie przypadłaby mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo ciekawe i fajne propozycje <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo długo nie czytałam :) książek nie kojarzę. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa jestem, czy dotrwałabym do momentu, aż akcja "Rebeki" zaczęła przyspieszać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie masz za dużo cierpliwości, to byłby to wyczyn :P:D

      Usuń
  7. Ja akurat nie czytałam tych książek, ale je kojarzę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam żadnej z tych książek, ale też mam tak, że nie lubię niedokończonych spraw i nawet, gdy mnie książka nie wciąga, to staram się z całych sił, by ją jakoś "zmęczyć".

    OdpowiedzUsuń
  9. Absolutnie po raz pierwszy słyszę o wszystkich tych książkach, ale ja teraz staram się czytać głównie w językach obcych. Na punkcie podróży w czasie też mam, aktualnie najbardziej chciałabym się przenieść w czasy średniowiecza do Italii i na dzisiejszą Ukrainę :-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Też nie lubię nie doczytanych książek, przez co niektóre męczą mnie latami :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam okazji czytać tych książek ale fajnie je opisujesz i to mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Niedyskretnik" jest na mojej liście "do przeczytania" :) myślę, że z nadejściem jesiennych wieczorów książka trafi w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...