Już
trzy miesiące minęły od mojego ostatniego wpisu z szybkimi
recenzjami książkowymi. Naturalnie w tym czasie nie rezygnowałam z
lektur i sięgałam w miarę możliwości do kolejnych pozycji
literackich. Nie znalazłam jednak czasu na opisanie ich na blogu, co
postaram się dziś nadrobić. Dzisiejsze zestawienie doskonale
pokazuje moją fascynację historią i odległymi (mniej lub
bardziej) czasami. Każda z książek ma w sobie coś z innej epoki.
Rebeka
Autorka: Daphne du Maurier
Wydawnictwo: Iskry Warszawa
Liczba stron: 359
Rebeka
to książka, którą otrzymałam kiedyś od pewnej starszej pani,
która pozbywała się swojej kolekcji i sprezentowała mi jedną
pozycję do czytania. Przez długi czas nie byłam w ogóle do niej
przekonana i dopiero niedawno wygrzebałam ją z zakurzonych pudeł.
Z jednej strony fascynowało mnie wejście w świat innej epoki
(uwielbiam również wszelkie filmy kostiumowe, a moim marzeniem jest
cofnięcie do zaprzeszłych epok i przeżycie w takich warunkach choć
jednego dnia), z drugiej jednak strony powieść wydana w 1938 roku,
powodowała obawę, że literacko nie będzie to utwór „aktualny“.
Rebeka
to powieść, która łączy ze sobą różne gatunki literackie.
Można nazwać ją dramatem romantycznym, osadzonym w XIX-wiecznym
thrillerem czy w końcu psychologiczną literaturą grozy. Główną
bohaterką oraz narratorką jest uboga dziewczyna, która pracuje
jako dama do towarzystwa bogatej Amerykanki. Podczas jednego z
wyjazdów ze swoją pracodawczynią poznaje tajemniczego wdowca
Maxima de Wintera, którego szybko poślubia i zamieszkuje w jego
okazałej posiadłości. Na miejscu jednak nie jest ona należycie
przyjęta, a służba i cały klimat dworku Manderley przypomina jej
o istnieniu „prawdziwej pani de Winter”, która mimo śmierci
nadal dzieży władzę w domu.
Powieść
ta jest podzielona na 27 rozbudowanych rozdziałów, w których
przeczytać możemy głównie odczucia i zachowania młodej mężatki.
Ja z chęcią podzieliłabym ją na dwie główne części, z którym
w pierwszej dominują właśnie przemyślenia narratorki i obszerne
opisy jej przeżyć. Druga część posuwa już akcję mocno naprzód
i górę biorą wydarzenia, które szybko nabierają tempa. Staram
się posługiwać ogólnikami, gdyby ktoś chciał sięgnąć po tę
starą książkę. Ciężko mi nie zdradzić przy tym szczegółów,
bo opis książki w zupełności nie zdradza tego, co w
rzeczywistości czeka na nas na kartkach.
Przyznam
szczerze, że (zachowując mój podział tej lektury) pierwsza część
mnie nieźle znudziła. Zawiłe opisy nie sprawiały mi przyjemności
w czytaniu i miałam często odruch „przewracania oczami”. Dało
się odczuć, że główna bohaterka mówi (a raczej myśli) w kółko
to samo. Dwa razy nawet porzucałam jej przeczytanie, szło mi więc
bardzo opornie. Po około 250 stronach pojawiła się jednak petarda!
Zwrot akcji, który wywołał u mnie głośny okrzyk: „Że co?!”.
Nawet trzy razy przeczytałam to, co właściwie się wydarzyło. Od
tamtej pory tak wciągnęłam się w fabułę, że nie byłam w
stanie się oderwać i przeczytałam ją do końca w jeden wieczór.
Akcja stała się wartka, szybka, a ja – jako zwykły czytelnik –
czułam to napięcie i zdenerwowanie towarzyszące bohaterom.
Gdybym
nie dała tej książce szansy pewnie oceniłabym ją bardzo nisko i
nie poleciła do niej zaglądać. Ze względu jednak na świetny
punkt zwrotny i odbicie piłeczki w zupełnie nieoczekiwaną stronę
jestem bardzo zadowolona, że doczytałam ją do końca, a końcowe
wydarzenia były dla mnie niezwykle ciekawe. Na uwagę zasługuje
również klimat angielskiej posiadłości z epoki.
Niedyskretnik
Autorka:
Therese Oneill
Wydawnictwo:
MUZA
Liczba
stron: 318
Niedyskretnik
to dość popularna lekturka luźno nawiązująca do literatury
popularno-naukowej. Kilkukrotnie pojawiała mi się ona przed oczami
podczas przeglądania również stron, a że jej tematyka ściśle
związana jest z epoką wiktoriańską, która stanowi obiekt mojego
szczerego zainteresowania, postanowiłam wrzucić ją do koszyka
podczas mojego książkowego zamówienia. Nie ukrywam również, że
miałam co do niej spore oczekiwania.
Jak
sam opis książki informuje, jest to luźny przewodnik po epoce
wiktoriańskiej, gdzie w przeciwieństwie do panujących wtedy
konwenansów, nie znajdziemy tematów tabu. We wnętrzu lektury
poruszane są tematy wstydliwe, tematy, „o których się nie mówi”.
Można zatem w niej przeczytać o drażliwych kwestiach higieny ludzi
żyjących w przytoczonej epoce, codziennych problemach kobiet,
kwestii ich roli w społeczeństwie, a nawet o tym, jak kobiety
radziły sobie z menstruacją.
Całość
podzielona jest na 14 rozdziałów, z których każdy porusza inne
zagadnienie, lecz tworzą one spójną jedność. Kolejne strony
książki opatrzone są również w ilustracje, zdjęcia i plakaty,
będące kopią oryginalnych. O ile samo ich pojawienie się uważam
za świetny dodatek do treści, to już ich opisy wprawiały mnie
wręcz w konsternację i zakłopotanie. Tę część zdecydowanie
usunęłabym z książki, ale do tego powrócę za moment.
Sama
konstrukcja książki jest bardzo przyjemna. Widocznie rozdzielone są
w niej kolejne rozdziały oraz podrozdziały. Każdej zmianie tematu
towarzyszy osobny tytuł, a ten zabieg zdecydowanie ułatwia
przyswajanie treści lektury. Cytaty również oddzielone są od
reszty wywodu autorki. Wraz z nimi przytaczane są źródła owego
tekstu oraz ich autor, co zwiększa dodatkowo autentyczność
wypowiedzi i pozwala na późniejsze pogłębienie tematu.
Tematykę
książki można byłoby śmiało określić jako pozycję
popularno-naukową, która opisuje bez skrupułów problemy i
myślenie ludzi, żyjących w XIX wieku. Można byłoby, gdyby nie
język, którym napisana jest książka, a który powoduje, że jako
czytelnik miałam wrażenie, jakby autorka wyszydzała i kpiła z
tematów, które porusza. Pisarka zwraca się w swoim dziele do
czytelnika (a raczej czytelniczki, bo forma wypowiedzi ewidentnie
skierowana jest do kobiet) per Ty: „Dziękuję, że się zjawiłaś”,
„usiądź”, „powiem Ci” itp. Być może komuś odpowiada taki
styl wypowiedzi, lecz ja po kilku kartkach czułam się zmęczona
takimi przerywnikami. Co innego gdybym słuchała jakiegoś wykładu.
W wersji pisanej było to dla mnie meczące. Równie nieprzyjemnie
robiło mi się czytając zdania typu: „Z pewnością uważasz, że
…”, które zupełnie nie pokrywały się z tym, co faktycznie
myślę. A ja nienawidzę, gdy mi się coś wmawia! W pewnym momencie
pomyślałam nawet, że nie jestem faktycznym odbiorcą tej książki,
bo autorka zakładała z góry, że nie tylko czyta ją kobieta, ale
także że nie ma ona pojęcia o epoce wiktoriańskiej czy ogólnej
historii i nie wie na przykład, że nie od zawsze istnieje toaleta,
a ta epoka wiąże się jedynie z pięknymi sukniami.
Na
ponad 300 stronach tylko kilka z nich przedstawia rzeczywiste fakty.
Reszta stanowi luźne przytaczanie cytatów i komentowanie ich przez
autorkę, od której bije nienawiść do męskiej rasy, a jej zdania
zdecydowanie mogłyby znaleźć się na plakatach zawziętych
feministek. Czasem przytaczała ona zdania, a już parę linijek
dalej zaprzeczała sama sobie, wprowadzając kąśliwe komentarze.
Jednym słowem tak szyderczy i kpiący sposób wypowiedzi zupełnie
mi nie pasował. Chciałam przeczytać rzeczową lekturę, a nie
prześmiewczą opinię feministki na temat mężczyzn i ich postawy
wobec kobiet w XIX wieku. Autorka zdawała się nie brać pod uwagę,
że ludzie w tamtym okresie posiadali mniejszą wiedzę w różnych
dziedzinach i zupełnie nie szanowała konwenansów i zwyczajów,
które wtedy panowały. Jak dla mnie powinna darować sobie
komentarze w stylu „Olaboga! Śmiejmy się z tego, bo oni byli tacy
głupi!”. W końcu to oni wynaleźli tę cholerną toaletę, na
której teraz możesz siedzieć!
Podsumowując,
książka przytacza kilka ciekawostek z życia codziennego ludzi z
epoki wiktoriańskiej. Jeśli komuś nie przeszkadza prześmiewczy
humor autorki i fakt, że jej książka stała się poniekąd
parodią, może po nią sięgnąć. Również dla osób, które nie
mają absolutnie żadnego pojęcia o tych czasach, może być to
źródło pewnej szczątkowej wiedzy na ten temat (z zaznaczeniem, że
po lekturze sięgnie się do źródeł historycznych i poszerzy swoją
wiedzę, a nie oprze się na opiniach pisarki). Ja oczekiwałam od tej książki czegoś innego.
Muzyka
żab
Autorka:
Emma Donoghue
Wydawnictwo:
Sonia Draga
Liczba
stron: 423
Muzyka
żab to powieść, której akcja osadzona jest w końcówce wieku
XIX. Już na pierwszych kartkach książki dowiadujemy się o
morderstwie barwnej postaci o bujnej przeszłości. Główną
bohaterką książki jest jednak Blanche, jej przyjaciółka, która
zajmuje się tańcem burleskowym oraz trudni się najstarszym zawodem
świata. To o jej życiu możemy przeczytać w fabule tej książki.
Powieść
pani Donoghue podzielona jest na 8 głównych rozdziałów, w których
akcja przenosi się często z czasu teraźniejszego do przeszłości.
Książka ta ma bardzo kontrowersyjny charakter. Nie tylko zawód
głównej bohaterki, ale także jej stosunek do kwestii seksualnych
czy swojego własnego dziecka wydał mi się dość dziwny. Choć
próbowałam zachować duży dystans i patrzeć na bohaterkę bez
uprzedzeń, to jednak nie zapałałam do niej sympatią, a wręcz
przeciwnie. Wiele jej zachowań wzbudzało raczej u mnie odrazę.
Jak
na powieść, która reklamuje się mianem thrillera i opisuje swoją
fabulę jako książkę o morderstwie, znajduje się w niej raczej
mało na jego temat. Był to w moim odczuciu wątek poboczny,
a w głównym świetle stała zawsze Blanche i jej dziwne zachowanie.
Autorka starała się odzwierciedlić klimat epoki wiktoriańskiej,
co udawało jej się z większym lub mniejszym skutkiem. Samo
zakończenie nie powaliło mnie na kolana. Określić mogłabym je
jako słabe, a wyjaśnienie zagadki morderstwa to pójście po
najmniejszej linii oporu.
Przyznam
szczerze, że była to kolejna książka, którą męczyłam.
Dwukrotnie nawet przestawałam ją czytać, lecz nie potrafię
zostawiać niedokończonych spraw. Książka posiada kilka stron
Posłowia, które w całej
lekturze wydało mi się najciekawsze. To stamtąd dowiedzieć można
się, że książka bazuje na autentycznych wydarzeniach i
odwzorowuje rzeczywiste postacie. Można w tym miejscu przeczytać o
faktach z życia prawdziwych bohaterów i o ich dalszej historii. Na
podstawie tych kilku stron można wywnioskować, że autorka wykonała
ogrom pracy, gromadząc materiał do napisania powieści, która
mogłaby być naprawdę dobrą książką. Ja o wiele chętniej
przeczytałabym historię tego morderstwa i osób z nim związanych bez zbędnej fikcji literacki i dewiacyjnych scen erotycznych. Prawda
zawsze obroni się sama.
A czy Wy czytałyście którąś z tych książek? A może znacie wartą polecenia książkę o epoce wiktoriańskiej?
Najbardziej zaciekawil mnie Niedyskretnik, choc chyba wolalabym mniej cytatow a wiecej ciekawostek? :D
OdpowiedzUsuńTez bym sobie tego życzyła.
UsuńCzasem takie posłowie powinno być na początku a i nie rzadko się zdarza, że jest o wiele lepsze niż cała ksiażka:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
W tym przypadku faktycznie tak było.
UsuńŚwietnie opisujesz te książki, wnioskuję, że tym razem żadna nie przypadłaby mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńCiesze się, ze moje opisy przypadły Ci do gustu :)
Usuńbardzo ciekawe i fajne propozycje <3
OdpowiedzUsuńBardzo długo nie czytałam :) książek nie kojarzę. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy dotrwałabym do momentu, aż akcja "Rebeki" zaczęła przyspieszać ;)
OdpowiedzUsuńJeśli nie masz za dużo cierpliwości, to byłby to wyczyn :P:D
UsuńJa akurat nie czytałam tych książek, ale je kojarzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie czytałam żadnej z tych książek, ale też mam tak, że nie lubię niedokończonych spraw i nawet, gdy mnie książka nie wciąga, to staram się z całych sił, by ją jakoś "zmęczyć".
OdpowiedzUsuńMożemy podać sobie ręce :)
UsuńAbsolutnie po raz pierwszy słyszę o wszystkich tych książkach, ale ja teraz staram się czytać głównie w językach obcych. Na punkcie podróży w czasie też mam, aktualnie najbardziej chciałabym się przenieść w czasy średniowiecza do Italii i na dzisiejszą Ukrainę :-))
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam "Muzykę żab".
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię nie doczytanych książek, przez co niektóre męczą mnie latami :/
OdpowiedzUsuńCiekawe propozycje :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji czytać tych książek ale fajnie je opisujesz i to mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, ze wpis się spodobał :)
Usuń"Niedyskretnik" jest na mojej liście "do przeczytania" :) myślę, że z nadejściem jesiennych wieczorów książka trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńtakie blogi to z przyjemnością sie czyta :>
OdpowiedzUsuń