wtorek, 21 sierpnia 2018

Testownia #23: Hydrożelowe maski w płachcie od Neutrogeny

Do napisania tego postu zbieram się już tak długo, że aż wstyd się przyznać. Cały czas staje mi coś na drodze. Tym razem jednak się zaparłam i postanowiłam doprowadzić sprawę do końca. W moje ręce trafiły bowiem maski w płachcie od Neutrogeny i z nieprzekłamaną przyjemnością postaram się je dla Was krótko zrecenzować.

Czy warto je kupić?


O marce

Neutrogena to marka kosmetyków pielęgnacyjnych, której historia rozpoczęła się w roku 1930. Wtedy to Emanuel „Manny” Stolaroff założył firmę kosmetyczną „Natone” w Los Angeles. Początkowo dostarczała ona kosmetyki do salonów piękności, a same produkty były kierowane do znanych gwiazd filmowych. W swej ofercie mieli oni takie luksusowe specyfiki jak rzęsy z prawdziwymi diamentami, a nawet futrem. Po około 10 latach od założenia firma podjęła decyzję o wejściu na rynek detaliczny. Pierwszym kosmetykiem marki było importowane do Stanów Zjednoczonych mydło o naturalnym pH skóry. Prawdziwym przełomem było powstanie tzw. formuły norweskiej – receptury, która pomagała w walce z surowymi warunkami klimatycznymi. Obecnie Neutrogena specjalizuje się w tworzeniu kosmetyków, które przeznaczone są do regeneracji i pielęgnacji najbardziej wymagających części ciała.

Moja paczka

Przy współpracy z Gofeminin otrzymałam do przetestowania paczkę, w której znalazły się 4 hydrożelowe maski w płachcie. Dodatkiem był również mały słoiczek z z tradycyjną wersją nawilżającej maski, której jednak nie opiszę w dzisiejszym teście. Produkty te to nowość na rynku kosmetycznym.



Formuła

Najnowsze maski od Neutrogeny mają bardzo ciekawą formę. Każda z nich składa się z dwóch części: jedna obejmuje czoło i policzki, druga okolicę ust i brodę. W całości stworzone zostały one z hydrożelu, co powoduje, że płachta świetnie przylega do twarzy, idealnie dopasowuje się do jej kształtu, a przy tym można ją dowolnie korygować. Jednym słowem czułam się, jak gdybym miała na sobie drugą warstwę skóry. Według zapewnień producenta zastosowanie takiej maski odpowiada 30-krotnemu użyciu serum. Maski powinno pozostawiać się na twarzy przez okres 15 minut, a pozostałe resztki wmasować w skórę twarzy i dekoltu.

Illuminating Boost


Moja przygoda z najnowszymi produktami Neutrogeny rozpoczęła się od różowej maski z witaminą B3. Już po otwarciu opakowania wyczuć można było bardzo kwiatowy i przyjemny zapach, który utrzymywał się bardzo długo na twarzy, nawet po jej zdjęciu. Maska gwarantowała chłodzące uczucie przez cały czas jej noszenia. Po jej ściągnięciu na twarzy nie pozostało mi zbyt wiele esencji, lecz drobne ślady z łatwością wtarłam w cerę. Szybko się one również wchłonęły. Efekt był bardzo zadowalający: skóra była promienista i pełna blasku. W dotyku była ona przyjemna i miękka. Widać było także, że zyskała sporą dawkę odżywienia. Początek okazał się być wyjątkowo udany!

Ageless Boost


Następnie sięgnęłam po fioletową maseczkę, która zagwarantować miała gładką, młodziej wyglądającą skórę. Produkt ten zawiera składnik o nazwie adenozyna, który spotkać można zwłaszcza w droższych kosmetykach o działaniu przeciwzmarszczkowym. Ta wersja miała również bardzo kwiatowy, a jednocześnie orzeźwiający zapach. Wraz z nałożeniem maski od razu czuć było przeszywający chłód, który w połączeniu z ciepłą skórą twarzy w upalny dzień, spowodował wręcz mały szok termiczny. Po ściągnięciu żelowej płachty z twarzy ponownie zostało mi na niej niewiele esencji. Efekt w tym przypadku był jednak nieco gorszy od wcześniejszej maski (być może po prostu nie była ona dostosowana do moich potrzeb). Cera była miękka w dotyku i wyglądała przyzwoicie, lecz nie zauważyłam w tym przypadku żadnych rewelacji.

Pure Boost


Zdecydowanie najlepiej wspominam maskę oczyszczającą w zielonym opakowaniu, która stworzona została w 100% z serum detoksykującego. Sam zapach maski był nieco roślinny, lecz bardzo delikatny. W składzie znajduje się z kolei ekstrakt z alg. Maski użyłam dokładnie w momencie, gdy moja skóra wolała o pomoc i nastąpił na niej ogromny wysyp niedoskonałości. Po nałożeniu płachty czułam lekkie szczypanie w miejscach, gdzie miałam na twarzy wypryski. Maskę przetrzymałam nawet dłużej niż powinnam, bo 30 minut, ale po tym czasie przeżyłam bardzo pozytywny szok. Widziałam ogromną poprawę wyglądu niedoskonałości, które naturalnie nie zniknęły, lecz zdecydowanie zmniejszyły swe rozmiary i widoczność. Stały się mniejsze i mniej bolesne. Podobał mi się również matowy efekt, jaki maska wywołała na skórze. Ważne było dla mnie także to, że nie spowodowała przesuszenia. Jak dla mnie najlepsza maska Neutrogeny!

Hydro Boost


Ostatnią z masek była intensywnie nawilżająca płachta w kolorze niebieskim. Formuła kosmetyku wzbogacona jest o kwas hialuronowy. Ponownie miałam tu do czynienia z nienachalnym, kwiatowym zapachem. Z oceną tej maski mam największe trudności, gdyż posiadając tłustą cerę, praktycznie nie zdarza mi się mieć większych problemów z przesuszeniem jej. Takie maski zazwyczaj nie wywołują u mnie zachwycających efektów, a jedynie dobre. I tak było również w tym przypadku. Faktem jest jednak, że po ściągnięciu płachty na twarzy zostało mi najwięcej esencji, a podczas jej noszenia czułam dość dotkliwe szczypanie w okolicy nosa. W efekcie końcowym nie spowodowała ona jednak żadnych podrażnień, a twarz wyglądała dobrze.


Podsumowanie

Żelowe maski od Neutrogeny uważam za świetną alternatywę dla tradycyjnych masek w płachcie. Są one zdecydowanie łatwiejsze i szybsze w nałożeniu, a przy tym można je dokładnie dopasować do kształtu różnych twarzy i mieć pewność, że się nie zsunie. Działanie również ocenić mogę jako bardzo dobre, a same produkty mogę śmiało polecić. Bez wątpienia moim ulubieńcem stała się zielona wersja o oczyszczających właściwościach, po którą chętnie sięgnę ponownie. Na drugim miejscu postawiłabym maskę różową. Dwie pozostałe nie były złe, lecz niedopasowane do potrzeb mojej skóry Nie oznacza to jednak, że nie sprawdzą się one u Was. 

Czy miałyście już kontakt z tymi maskami? Jakie były Wasze wrażenia? Czy chciałybyście je wypróbować?

22 komentarze:

  1. Jestem bardzo ciekawa tych żelowych masek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam jeszcze maski żelowej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O koniecznie musze sie nimi zainteresowac :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię maseczki w płachcie , ale tych jeszcze nie testowałam ;*
    https://xthy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam ich sama chętnie wypróbuję tą oczyszczająca :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Neutrogena widzę, że się rozwija :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie słyszałam o żelowych maskach. Myślałam, że te w płachcie są już rewelacyjne, jeżeli chodzi o nakładanie i używanie. Muszę je wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z przyjemnością bym je wypróbowała! Takiej hydrożelowej jeszcze nie widziałam u nas...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pure boost to taka dla mnie, jakoś przezyję rośliny zapach, a te dwie pierwsze właśnie zapachowo mogą być dla mnie za mocne ;) ciekawe kiedy do nas trafią te nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz je widzę, chętnie wypróbuję :)
    Mój blog - www.testacja.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Na pewno, gdy tylko je przyuważę w jakieś drogerii, z wielką chęcią po nie sięgnę i wypróbuję, bo zapowiadają się naprawdę ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie juz sa w sklepach. Mam nadzieje, ze do Polski rowniez szybko trafia :)

      Usuń
  12. Muszę przyznać, że nie używałam ich masek jeszcze, ale myślę, że z tą różową pewnie bym się polubiła :D
    Wszystko przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Próbuję się przekonać do takich masek (w płachtach, itp.), ale jakoś ciągle pozostaję przy takich, które się rozprowadza i zmywa wodą. Chyba siła przyzwyczajenia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie widziałam ich jeszcze w żadnych sklepach :O Uwielbiam serię Hydro Boost dlatego myślę, że ta maseczka sprawdziłaby się u mnie bardzo dobrze! Muszę poszperać w internecie i je zamówić. Na pewno spróbuję także wersji oczyszczającej :)
    http://simple-beauty.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dobrze sprawdzają się te maski u mnie. Dziękuje za polecenie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...