wtorek, 20 września 2016

Relacja z Polski - Intensywny weekend

Ci z Was, którzy obserwują mnie na Snapchacie i Instagramie spostrzegli już, że jeden z wrześniowych weekendów spędziłam w Polsce. Wyjazd był niezwykle szybki i standardowo już bardzo intensywny, mimo to uważam go za udany! Głównym celem naszej podróży był tym razem ślub naszych znajomych.


Jeśli macie ochotę dowiedzieć się, jak minął mi ten weekend, zapraszam do przeczytania tego postu!

-> W piątek, dziewiątego września, wstaliśmy o godzinie 4.00 i rozpoczęliśmy ostatnie przygotowania do podróży. Po szybkim ogarnięciu się i wypiciu dużego kubka mocnej kawy, zapakowaliśmy prowiant na drogę i wsiedliśmy do samochodu. Na zewnątrz było jeszcze ciemno, a nas czekała długa trasa, jednak nie traciliśmy dobrego humoru. Tuż po wjechaniu na niemiecką autostradę natrafiliśmy na niemały korek, w którym zmarnowaliśmy godzinę, prawie w ogóle się nie poruszając. W tym miejscu pomógł jednak nagrany e-book, który zapewnił nam odrobinę rozrywki. 



Po dwóch postojach i dwukrotnym wjechaniu w niewłaściwy zjazd czekała nas 420-kilometrowa prosta, prowadząca praktycznie pod samą granicę. Sam przyjazd był całkiem przyjemny, nie dłużył się, a my nie odczuwaliśmy większego zmęczenia.


Początkowo mieliśmy w planach udać się bezpośrednio do hotelu, jednak okazało się, że dojedziemy o wiele wcześniej niż zakładaliśmy i misternie przygotowany plan uległ zmianie. Ostatecznie było to dobre posunięcie.


-> Około godziny 16.00 przekroczyliśmy granicę polsko-niemiecką. Pierwszym postojem w Polsce był przygraniczny Kostrzyn nad Odrą. Do tego czasu zdążyliśmy już porządnie zgłodnieć, dlatego marzyliśmy o zjedzeniu dobrego obiadu. Dość spontanicznie wybór padł na karczmę, którą mijaliśmy po drodze. Niestety zupełnie nie pamiętam jej nazwy. 


Zdecydowałam się na typowy polski posiłek, czyli ziemniaki z kotletem schabowym i bukietem surówek. Mój ukochany wybrał golonkę. Miejsce, choć niepozorne, było strzałem w 10! Krótki czas oczekiwania, duże porcje i pyszne jedzenie. Z pewnością jeszcze kiedyś tam wstąpimy. Towarzystwa dotrzymywał nam uroczy kocur :)


-> Tak, jak już wspominałam, nasz plan uległ zmianie, więc (zamiast do hotelu) pojechaliśmy do mojego rodzinnego miasta. Mając chwilę czasu, stwierdziliśmy, że już w tym momencie zrobimy drobne zakupy spożywcze, gdyż przed samym wyjazdem nie będzie już na to czasu*.
Wieczorem, około 19.00, udaliśmy się do mojej rodziny. Wieźliśmy ze sobą sporej wielkości prezent, więc trzeba było pozbyć się zbędnego balastu ;) Po krótkiej rozmowie i wymianie podarunków byliśmy już strasznie zmęczeni, a czekała nas jeszcze droga do oddalonego o 30 km hotelu, a więc musieliśmy ponownie wyruszyć w drogę.

*À propos: Może mielibyście ochotę na post z niezbędnikami, które zawsze przywożę z Polski? Mogłabym ustosunkować się w nim do szwajcarskich odpowiedników oraz opisać, czym różnią się od polskich produktów? Co sądzicie?


-> Miejscem naszego dwudniowego pobytu był hotel w miejscowości Witnica (woj. lubuskie), gdzie odbywał się również ślub naszych znajomych. Sam hotel (jedyny w mieście :P) był niedawno remontowany i wyglądał bardzo przyzwoicie. Szkoda, że nie mieliśmy w pokoju minibaru, bo przy takiej pogodzie zdecydowanie by się przydał, lecz mogliśmy cieszyć się z klimatyzacji, polskiej telewizji, jak i prysznica z hydromasażem. Najważniejszym punktem jest jednak to, że było w nim czysto, a łóżko było bardzo wygodne. Całość zobaczyć możecie na poniższym filmie.


-> Po 8 godzinach snu (już o 6.30) musieliśmy zerwać się na równe nogi. Czekał nas dzień pełen bieganiny i przede wszystkim główna atrakcja, czyli ślub. Punkt 7.00 stawiliśmy się w hotelowej restauracji na śniadaniu i wyruszyliśmy ponownie do moich rodziców. Musieliśmy się jeszcze sobą nacieszyć. Przed ślubem obojga z nas czekała wizyta u fryzjera oraz kilka rzeczy do odebrania, zarówno dla nas, jak i dla znajomych, mieszkających w Szwajcarii.




























* Nikt nie wygląda korzystnie tak wcześnie rano :P

-> Nawet przy tak krótkim pobycie, nie można się jednak nie zdenerwować. Nieraz słyszałam już, że za bardzo przesiąknęłam Szwajcarią, ale wydaje mi się, że gdy od kilku tygodni umawiam się na odbiór konkretnej rzeczy w ten konkretny dzień, to nikt nie chciałby słyszeć odpowiedzi: „Proszę zadzwonić jutro, MOZE w przyszłym tygodniu uda nam się to dostarczyć”. Wtórując jednemu z kabareciarzy: „I kto tu jest głupi?!”. Hitem była jednak pani, która po usłyszeniu, że chciałabym zamówić większą ilość konkretnej rzeczy, stwierdziła: „Przecież to będzie drogo! Co Pani!”.

Co jak co, ale wydawało mi się, że osoby, które zajmują się zawodowo sprzedażą rzeczy online, powinny być nieco bardziej ogarnięte w tej kwestii. Myliłam się. Odpowiednio wcześniej kupiłam jedną rzecz online, zapłaciłam za nią z góry, podając polski adres do wysyłki i … przesyłka nie doszła. Po jakimś czasie otrzymałam wiadomość, że paczka została wysłana, ale na adres szwajcarski (UWAGA) bez podania kraju wysłania (a więc jedynie ulica i miejscowość), w dodatku na błędne nazwisko. Co więcej Pan Inteligentny wysłał paczkę, ważącą ponad 5 kg za 6 zł! Do Szwajcarii! Wręcz płakałam ze śmiechu! Cudem byłoby, gdyby ta paczka w ogóle się odnalazła, a mnie czeka batalia o zwrot pieniędzy...


-> Dość jednak narzekania, czekało nas jeszcze załatwienie kilku drobnych spraw (szybka naprawa zegarka, kupienie żarówek do samochodu itp.), a czas gonił nas niesamowicie. Najbardziej stresujący był fakt, że mój ukochany 2 godziny przed ślubem nie miał jeszcze spodni. Od czasu ostatniego noszenia garnituru, trochę mu się przytyło i spodnie okazały się być zbyt opięte. Już z samego rana wybraliśmy się zatem do sklepu, w którym oczywiście nie mieli identycznych spodni, a jedyne podobne były o 10 rozmiarów za duże. Czekało nas więc ekspresowe zwężanie spodni u krawcowej. Całe szczęście zdążyliśmy i punkt 14.00 trafiłam do fryzjerki na upięcie moich włosów.


-> Z fryzurki byłam zadowolona, utrzymała się całą noc i dobrze się w niej czułam. Sukienka była także trafnym wyborem. Samo wesele było pierwszym, na którym byłam z moim ukochanym (nasi znajomi raczej nie spieszą się z takimi decyzjami :P) i muszę przyznać, że świetnie się bawiłam! Pomimo tego że prawie nikogo na nim nie znaliśmy, szybko złapaliśmy kontakt z osobami, siedzącymi w naszej najbliższej okolicy (co – być może nie wiecie – jest dla mnie sporym wyczynem). 


Pan Młody jako policjant wystąpił w uroczystym garniturze, a jego koledzy z pracy stawili się starymi policyjnymi wozami. 


Atrakcją na weselu był również pokaz barmański. Z wiadomych względów nie mogę Wam zbyt wiele pokazać.

















-> Po niezbyt przespanej nocy trafiliśmy na niedzielny obiad do moich rodziców, wpadliśmy pożegnać się ze znajomymi i rozpoczęliśmy najgorszą drogę do Szwajcarii w naszym życiu. Żar lał się z nieba, co powodowało u nas jeszcze większe zmęczenie. Zazwyczaj rzadko zatrzymujemy się w trasie (2-3 razy to max). Tym razem jednak w ciągu pierwszych trzech godzin zrobiliśmy już 5 przerw. Oboje nie byliśmy w stanie jechać dalej. 



* Tak. Te światełka to korek.

Po zapadnięciu zmroku, totalnie nas zmogło, więc przerw było coraz więcej. Około godziny 22.00 rozważaliśmy już zatrzymanie się i odespanie poprzedniej nocy. Moj ukochany stwierdził jednak, że da radę dojechać. Po połowie dnia i całej nocy w końcu dotarliśmy bezpiecznie do domu w stanie, w którym zasypiałam na stojąco przy heavy metalowej muzyce.




I tak minął nam kolejny, ekspresowy wyjazd do Polski. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was moimi opowieściami i zostawicie komentarz pod postem ;)

29 komentarzy:

  1. ślicznie wychodzisz na zdjęciach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, choc zawsze uwazalam sie za osobe malofotogeniczna.

      Usuń
  2. jak takie cudne foto-relacje moga nudzic?:) ta sukienka koronkowa jest cudowna, kolor piekny, twarzowy i kobiecy, a krój idealny! Widoki cudowne, hotel tez! Dobrze,ze zdążyliście z krawcową!
    Pozdrawiam:)

    uwiecznij-chwile

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie wyglądasz, bardzo pasuje Ci ten kolor :) zazdroszczę weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Możesz napisać tego posta z niezbędnikami z Polski, jestem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetna fotorelacja :) Pięknie wyglądałaś na weselu :) Kolor sukienki obłędny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super fryzurka! Bardzo twarzowa :)
    Te wszystkie wysyłki to jakaś masakra! Osobiście to zaginęło mi parę paczek, więc wiem jak to denerwuje :/ Czasem niestety "profesjonalizm" jest jaki jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje :) Niestety w Polsce kazdy narzeka, ale jak chce sie komus dac zarobic, to ani troche nie przykladaja sie do swojej pracy...

      Usuń
  7. bardzo ładnie fryzjerka upięła Ci włosy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ty w polsce a ja w najblizszy weekend bede w szwafcarii :) a dokladnie w zürichu. masz moze jakies sprawdzone piekne miejsca na sesje zdjeciowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli bliziutko mnie :) Zürich ma bardzo ladne stare miasto. No i cala okolica Zürichsee jest sliczna (o ile pogoda dopisze). A jesli w gre wchodzilby bardziej "zamkowy" klimat to Landesmuseum, tuz przy dworcu glownym. Za nim jest tez park. Ale dawno juz tam nie bylam...

      Usuń
  9. Wyglądałaś prześlicznie, no z tą paczką to Pan inteligentny dał czadu :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ujęcie zachodu piękne

    fajna fotorelacja

    Zapraszam na mój blog fotograficzny : https://skucinskaemi.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie wyglądałaś!
    Pozdrawiam,
    normxcore

    OdpowiedzUsuń
  12. Po raz kolejny będę zachwycała się sukienką, ponieważ jest cudowna i świetnie w niej wyglądasz :)
    Ja również z chęcią zobaczę post z niezbędnymi rzeczami z Polski. Porównam sobie, co sama ze sobą zabieram, a co zabierasz Ty :p

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolor koronkowej sukienki jest stworzony dla Ciebie.
    czekam na stylizację z jej udziałem.

    Pozdrawiam Zocha:)
    http://www.zocha-fashion.pl/

    OdpowiedzUsuń
  14. Z tą przesyłka to jakieś kpiny chyba. A fryzurka i sukienka rewelacja, wyglądałaś pięknie!
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do przesylki, to wczoraj nastapil przelom. Pan stwierdzil, ze przesle ja drugi raz i dorzuci magiczna szmatka :D Dziekuje :*

      Usuń
  15. Ale pięknie wyszłaś na zdjęciach :) A sukienka to totalnie mój klimat :) Obserwuję.

    OdpowiedzUsuń
  16. Widać, że wyjazd był bardzo udany ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...