Pod
względem kosmetycznym zeszły miesiąc nie był zbyt owocny. Patrząc
na ilość zużyć, nie można stwierdzić, bym nadmiernie używała
kosmetyków. Wiąże się to głównie z tym, że używane obecnie
produkty są bardzo wydajne i wiele z nich używam już ponad miesiąc
bądź dłużej. Mam jednak nadzieję, że wśród zdenkowanych
kosmetyków znajdziecie coś, co Was zainteresuje.
Legenda:
Kolor
zielony – Kupię ponownie!
Kolor
pomarańczowy – Zastanowię się nad kupnem/Kupię w innej wersji
zapachowej
Kolor
czerwony – Zdecydowanie nie kupię!
1) Szampon
dla brunetek Yves Rocher Natürliche Reflexe - MÓJ HIT!
Kolor
moich włosów przez cały okres mojego życia uległ ogromnej
zmianie. Będąc dzieckiem cieszyłam się kruczoczarnymi włosami,
które stopniowo jaśniały, aż do obecnego brązu. Pierwsze siwe
włosy pojawiły się u mnie bardzo wcześnie, co jest dodatkowym
utrapieniem. Na mojej głowy zaczęły się również pojawiać
bardzo jasne włosy, a kolor stał się wypłowiały i postanowiłam coś z tym zrobić. Za sprawą
pozytywnych opinii kupiłam ten szampon. Jak się sprawdził? O dziwo
bardzo dobrze! Jego zapach, jak i czerwona barwa były bardzo
specyficznymi właściwościami. Pomimo małej ilości produktu
przyjemnie się pienił i domywał włosy. Były one po umyciu świeże
i lejące się. Co do głównego zadania (pogłębienie koloru
włosów) również zauważyłam delikatną zmianę. Oczywiście nie
jest to farba i nagle nie zmieniła zupełnie odcienia włosa, lecz
po zastosowaniu całej butelki stwierdzam, że kolor został przez
nią ujednolicony. Spostrzegłam również zniknięcie bardzo jasnych
włosków, a w zamian tego zyskałam efekt mieniących się w słońcu
refleksów. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu i szczerze
mówiąc nie oczekiwałam tak ogromnych efektów od szamponu.
Składając kolejne zamówienie z YR z pewnością kupię kolejną
butelkę.
2) Odżywka
do włosów Envy Gentle Detangling Conditioner
W
przypadku tego produktu pierwszy raz zdarza mi się kłamać: nie
został od przeze mnie zdenkowany. Umieściłam go w tym zestawieniu,
lecz do dna jeszcze trochę mu brakuje. Niestety nie jestem w stanie
dłużej się z nim męczyć. Od firmy Envy otrzymałam cały pakiet
do przetestowania. Chciałam nawet stworzyć osobny post na temat ich
produktów, ale tak okropnie mnie rozczarowały, że nie chciało mi
się wręcz stukać w klawiaturę...
Od
konsystencji przez opakowanie na działaniu kończąc – jest to
produkt zupełnie nie dla mnie. W dodatku ten paskudny zapach
(teoretycznie cytrusowy, ale okropnie drażniący). Ta odżywka na
włosy nie wpływała w najmniejszym stopniu pozytywnie, dlatego
postanowiłam wyrzucić ją, nie kończąc opakowania.
3) Oczyszczający
tonik do twarzy Vichy Normaderm
Po
sukcesie pierwszego toniku marki Vichy, którego używałam
postanowiłam kontynuować swoją przygodę z ich kosmetykami. Będąc
w jednym ze sklepów, gdzie zakupić można ich produkty, zauważyłam
promocję na serię Normaderm. Tonik oczyszczający pory,
przeznaczony do wrażliwej skóry twarzy wydał mi się idealnym
posunięciem. Niestety nie spojrzałam na skład i dopiero po
pierwszym użyciu spostrzegałam, że zawiera on alkohol, który
okropnie wysuszał moją skórę. Miał przy tym duszący, alkoholowy
zapach i nie można było używać go do przetarcia oczu. Nie takiego
efektu oczekuję od toniku. Szukam przede wszystkim odświeżenia,
którego ten produkt niestety nie dawał. Nie można mu jednak
zarzucić, że nie oczyszczał skóry, gdyż to zadanie wypełniał w
100%. Przejeżdżając wacikiem nasączonym tym tonikiem po twarzy,
miałam pewność, że zbierze on ewentualne resztki makijażu, a
twarz jest przygotowana do pielęgnacji. Ostatecznie mam do niego
mieszane uczucia. Po Vichy z pewnością jeszcze sięgnę, ale nie po
tę serię. Pozostanę raczej przy wcześniejszym Purete Thermale.
Produkt
nie zawiera parabenów oraz mydła.
4) Maseczka
do twarzy Conny Śluz Ślimaka - MÓJ HIT!
Odkąd
przeczytałam trochę więcej na temat tego specyficznego
kosmetycznego składnika, wiedziałam, że muszę go wypróbować.
Będąc w Polsce sięgnęłam po maseczkę marki Conny Śluz Ślimaka,
którą kupić można w drogerii Natura. Byłam niezwykle
podekscytowana przed jej użyciem i ten „ślimaczek” mnie nie
zawiódł! Maseczkę w płachcie należało nałożyć na twarz i
pozostawić na 20 minut. Płachta była bardzo intensywnie nawilżona
i dobrze przylegała do skóry po jej nałożeniu. Maseczkę
wykonywałam wieczorem i już po jej ściągnięciu zauważyłam
idealne nawilżenie twarzy. Dodatkowo wyglądała ona na bardzo
odżywioną, a w dotyku była przyjemnie miękka. Maseczka nie
spowodowała żadnych podrażnień czy zaczerwienienia. Rankiem
następnego dnia mogłam cieszyć się świetnie wyglądającą skórą
i jej równomiernym kolorytem! Bardzo dobry produkt, do którego z
całą pewnością wrócę!
5) Body
lotion Dove DermaSpa Intensiv Verwöhnend
Na
ogół bardzo rzadko używam produktów Dove. Jakoś nigdy nie miałam
do nich nadmiernego zaufania. Ten balsam otrzymałam wraz z PinkBoxem
i w końcu nadeszła jego kolej do zużycia. Uwierzcie mi, że
zakochałam się w tym zapachu. Balsamowanie nim było prawdziwą
przyjemnością właśnie ze względu na tę nutę zapachową, która
choć intensywna kojarzyła mi się z czymś dość luksusowym.
Aromat ten utrzymywał się na ciele przez cały dzień i nie trzeba
było (balsamując się rano) używać dodatkowo perfum. Co do
nawilżenia było ono bardzo zadowalające. Moje niewymagające ciało
dobrze je przyswajało. Produkt szybko się wchłaniał i byłam z
niego na tyle zadowolona, że rozcięłam opakowanie, by zużyć go w
całości (Swoją drogą, jeśli nigdy tego nie robiłyście
koniecznie sprawdźcie przed wyrzuceniem, ile kosmetyku marnuje się
w przypadku takich opakowań!).
6) Żel
pod prysznic Yves Rocher The Vert Green Tea
Mała
50 ml buteleczka pojechała z nami na weekend do Polski. Towarzyszyła
nam ostatecznie przy kilku wizytach pod prysznicem. Żele z YR
uwielbiam i nie spotkałam się jeszcze z żadnym bublem tej marki.
Sam zapach podobał mi się, choć nie przepadam za aromatem zielonej
herbaty w kosmetykach. Ten był jednak bardzo orzeźwiający, a
wychodząc spod prysznica czuło się odprężenie i świeżość.
7) Peeling
do ciała Bielenda Winogrono
Pierwszy
kontakt z marką Bielenda okazał się być bardzo owocny. Dosłownie
i w przenośni. Winogrono należy do jednych z moich ulubionych
zapachów, a tym produkcie było ono bardzo wyczuwalne. Już po
otwarciu opakowania przykuł mnie ten przyjemny aromat. Sam peeling
był bardzo dobry w działaniu. Nadawał się zarówno do stosowania
na sucho jak i na mokro. Pozostawiał skórę miękką i nawilżoną.
Na pewno zaopatrzę się jeszcze w kosmetyki tej marki. Chciałabym
również wypróbować inne zapachy ich peelingów.
Następca:
Peeling do ciała Smoky Poppy
8) Krem
do rąk Kneipp Sekunden-Handcreme
Szczerze
mówiąc strasznie go męczyłam ze względu na drażniący,
cytrynowy zapach. W połączeniu z zapachem typowego kremu tworzył
naprawdę okropną mieszankę, która dodatkowo bardzo długo
utrzymywała się na dłoniach. Mój ukochany również nie mógł go
przeżyć. Zawsze reagował słowami: „Znowu się TYM
wysmarowałaś!”. Samo nawilżenie było delikatne i po kilkunastu
minutach trzeba było ponownie nawilżać dłonie.
Produkt
nie zawiera parafiny, silikonów, olejów mineralnych, środków
konserwujących i barwników.
Następca:
Nawilżający krem do rąk Vianek
9) Antyperspirant
w spray'u Dove Men+Care Clean Comfort
Całkiem
dobra ochrona i bardzo przyjemny zapach (Więcej nie można oczekiwać
od mężczyzny :P).
Następca:
Antyperspirant w spray'u Nivea Men Silver Protect
10) Płatki
kosmetyczne Denner
Kupiłam
tylko dlatego, że w Szwajcarii wszystkie sklepy są w niedzielę
zamknięte i jedyne otwarte miejsce to sklep u Turka. Nigdy więcej
do nich nie wrócę.
11) Płatki
kosmetyczne Primella Deluxe x 2 opak.
Myślałam,
że mogą to być płatki kosmetyczne dorównujące dużym płatkom z
Isany. Niestety Szwajcaria chyba nie zna pojęcia „dobre płatki
kosmetyczne”. Chyba nawet nie ma tutaj przeciętnych wacików... Te
pozostawiały miliony drobnych niteczek na twarzy. Nie wspomnę już
o nieprzyjemnym stosowaniu ich do oczu. Poszukiwania dobrych wacików
w Szwajcarii trwają nadal.
12) Serum-krem
na noc Yves Rocher Sérum Végétal
Bardzo
przyjemny krem o lekko tłustej konsystencji, która jednak szybko
się wchłaniała. Ta niewielka próbka okazała się również
bardzo wydajna, co z jednej strony jest ogromnym plusem, z drugiej
jednak przy zakupie pełnowymiarowego produktu nie wiem, czy
zużyłabym go w 6 miesięcy (tyle wynosi data ważności produktu).
Przepiękny zapach, który po nałożeniu wieczorem wyczuwało się, wstając rano. Twarz wyglądała po jego użyciu na odżywioną.
Jeśli będę stać przed wyborem kremu na noc, to wezmę go pod
uwagę.
13) Perfumy
Bi-es Love Forever Green
Te
perfumy dość długo stały na mojej toaletce. W końcu zużyłam
cały flakonik. Ich zapach nie był zły, lecz można go określić
jako bardzo roślinny. Być może zabrzmi to dziwnie, ale kolor
zielony perfum doskonale oddawał ich zapach. Czując go,
zdecydowanie miałam wrażenie, że wącham coś zielonego. Gdzieś w
tyle chowała się również konwalia. Perfumy nie są złe, ale już
mi się przejadły i nie kupię ich więcej.
II) Często
denkowane:
-> Plastry
oczyszczające na brodę i czoło Balea - LINK
III) Próbki:
-> Szampon
Head & Shoulders Citrus Fresh – Ten rodzaj H&S jest mi
znany. Od czasu do czasu otrzymuję próbki od tej marki, więc
chętnie je wykorzystuję.
-> Krem
głęboko nawilżający Vichy Aqualia Thermal – Przyjemny produkt,
lecz po jednym użyciu nie mogę zbyt wiele powiedzieć. Może kiedyś
się na niego skuszę.
-> Perfumy
Yves Rocher Naturele Osmanthus – Bardzo delikatny i łagodny
zapach. Nie zupełnie w moim stylu, ale chusteczka powędrowała do szafy, gdzie
do dziś ją czuć.
Które
z tych produktów są Wam znane? Jak sprawdziły się one u Was? A
może chciałybyście wypróbować któryś z nich?
O niektórych kosmetykach słyszałam, ale szczerze mówiąc żadnego nie używałam wcześniej ;)
OdpowiedzUsuńZnamy tylko antyperspirant z Dove i maskę Dermo Pharma :)
OdpowiedzUsuńUżywałam tylko plastrów do nosa, które nie za bardzo się u mnie sprawdziły. Ostatnio również mam dużo kosmetyków, które są bardzo wydajne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbardzo lubie szampony yves rocher, mimo ze sa dla mnie troche zbyt silne i stosowane co kazde mycie zdecydowanie przesuszaja mi wlosy, a z checia siegam po nie jako szampon oczysczajacy raz na tydzien , dwa. za to maseczka ze sluzu slimaka - dla mnie zupelnie nowosc ale nie ukrywam ze koniecznie musze sprobowac :)
OdpowiedzUsuńMnie zaciekawiła ta maseczka ze ślimakiem :D ogólnie jestem "chora" na punkcie masek w płachcie bo tego u mnie w Korei jest od groma :D
OdpowiedzUsuńJa również bardzo polubiłam ten rodzaj maseczek :)
UsuńNiestety nic z tego nie testowałam :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Juliet Monroe :)
Mam te plasterki na nos, muszę w końcu wypróbowac :)
OdpowiedzUsuńDaj znać czy się sprawdziły :)
UsuńO marce Envy nie słyszałam, ale przeraziło mnie że tak słabo wypadła u Ciebie ;/
OdpowiedzUsuńNiestety nie znalazłam żadnej zalety.
UsuńPosiadam ten sam zestaw marki Envy ale nawet nie wiem jak się do niego zabrać! Hehe ❤ świetne denko ;)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety wyszło, ze to buble :p
UsuńPlastry na nos muszę spróbować z Dermo Pharma.
OdpowiedzUsuńmiałam tylko ten peeling z bielendy:)
OdpowiedzUsuńJak się sprawdził? ;)
Usuńcałkiem w porządku, lubię tego typu peelingi:)
UsuńFajne rzeczy, nic z nich nie używałam ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam:
unnormall.blogspot.com
Kilka fajnych propozycji:)
OdpowiedzUsuńWWW.KARYN.PL
Dove dermaspa własnie będę testowała. Mam nadzieję,że się sprawdzi. Tą maseczką ze śluzem ślimaka mnie zainteresowałas. Ostatnio dużo o tym czytam.
OdpowiedzUsuńSandicious
Nic nie miałam z Twojej ogromnej kolekcji :-)
OdpowiedzUsuńCałkiem różnorodne to Twoje "denko". Porównując z moim zużyciem kosmetyków w tym miesiącu, Twoje jest imponujące :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki do ciaął z Bielendy ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
normxcore
I tak całkiem sporo tego ;) słyszałam o tym ślimaku już wcześniej i trochę mnie on odstrasza, ale chyba spróbuje ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Właśnie myślałam nad tonikiem Vichy Normaderm :) Troszkę ostudziłaś mój zapał.
OdpowiedzUsuńU mnie lepiej sprawdzil sie tonik Purete Thermale :)
Usuń