sobota, 3 czerwca 2017

Projekt Denko - maj 2017

W maju całkiem nieźle poszło mi zużywanie kosmetyków. Nazbierała się ich spora ilość i w końcu pojawiły się również nowości! O ile w kwietniu bazowałam na znanych mi produktach, to w tym miesiącu poszalałam z testowaniem. Okazał się to być bardzo owocny okres i z przyjemnością mogę pokazać Wam kilka znalezionych przeze mnie perełek.

Zapraszam na przegląd zużytych w maju kosmetyków!

Legenda:
Kolor zielony – Kupię ponownie!
Kolor pomarańczowy – Zastanowię się nad kupnem / Kupię w innej wersji zapachowej
Kolor czerwony – Zdecydowanie nie kupię!




1) Żel do mycia twarzy Iwostin Purritin

Wielka niespodzianka tego Denka zasłużyła na to, by pojawić się jako pierwsza w tym zestawieniu. Zazwyczaj nie lubię marek kosmetycznych i produktów, o których słyszy się na każdym kroku, bo najzwyczajniej w świecie się one u mnie nie sprawdzają. Zdecydowałam się na zakup zestawu: żel do mycia twarzy i krem przeciw niedoskonałością, przeznaczony do skóry tłustej i trądzikowej, z którą mam nieprzyjemność się borykać. Obu produktów używałam w tym samym czasie, więc mogę od razu wypowiedzieć się na temat duetu, który sprawdził się u mnie rewelacyjnie. Żel przyjemnie domywał twarz, nie pozostawiał skóry suchej i nie podrażniał. Używając zestawu od Iwostin zauważyłam zdecydowaną poprawę kondycji mojej skóry twarzy. Pojawiało się na niej o wiele mniej niedoskonałości, ilość produkowanego przez skórę sebum była również mniejsza. Jestem zachwycona i na pewno poproszę mamę o zakup tego produktu, gdy będzie mnie odwiedzać.




2) Odżywka do włosów Dove Oxygen & Moisture

Fakty są następujące: ta odżywka nadawała włosom dużą dawkę nawilżenia, a po jej użyciu łatwiej było je rozczesać. Lekka konsystencja z łatwością dawała rozprowadzić się na włosach. Sam zapach był również przyjemny i pozostawał na włosach na dłużej. W zasadzie powinnam ocenić ten kosmetyk na plus, jest jednak pewne Ale... Po wysuszeniu włosów nie wyglądały one już tak dobrze. Były okropnie tępe w dotyku i nieco szorstkie. Wydaje mi się, że za niższą cenę można znaleźć produkt, który będzie lepiej działał.





3) Krem do rąk Balea Sternenschweif

O tym kremie wspominałam krótko w poście poświęconym marce Balea (LINK). Postanowiłam jednak opisać go ponownie po całkowitym wykończeniu. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona (a może nawet zachwycona!) stosunkiem jakości do ceny. Za bardzo niewielkie pieniądze marka Balea oferuje świetne kremy do rąk. Ten z wersji limitowanej Sternenschweif wyróżniał się cudownym zapachem jagód acai. Krem szybko się wchłaniał, co w przypadku kremów do rąk jest absolutnym musem. Bardzo dobrze nawilżał dłonie i super sprawdzał się przy codziennej pielęgnacji jako produkt do torebki. Jego działanie nie było długotrwałe, ale za taką cenę można to przeżyć. Tym kremom mówię zdecydowane TAK!



4) Antyperspirant w sztyfcie Rexona Active Shield

Hmm... Zawsze ciężko jest mi wypowiadać się negatywnie na temat produktów, które są ulubieńcami większości osób. Ile pozytywnych opinii o tym antyperspirancie słyszałam! Z jedną nawet się zgodzę: produkt idealnie pasuje do torebki. Niestety jego działanie zupełnie do mnie nie przemówiło. Zapach – niby kwiatowy – był dla mnie zdecydowanie za mocny i nieprzyjemny. Źle czułam się, nosząc go w ciągu dnia. Nie zabezpieczał on przed poceniem i zbyt długo się wchłaniał. Nie powrócę do niego.





5) Balsam do ciała Eos Berry Blossom

Balsamy do ust Eos zna już chyba każdy. Ja byłam jednak ciekawa produktu do pielęgnacji ciała. Balsam zachwycił mnie na początku swoim jagodowym zapachem. Konsystencja była nieco tłustawa, ale szybko się wchłaniała, dzięki czemu był on bardzo przyjemny w użyciu. Stopień nawilżenia po aplikacji ocenić mogę na zdecydowany plus. Jako wadę mogę jednak uznać samo opakowanie: butelka wykonana jest z bardzo grubego plastiku, przez co produkt było ciężko wydostać. Szybko pojawiały się na niej wgniecenia i przestała wyglądać tak estetycznie. Nie dało się jej również otworzyć i nie jestem w 100% pewna, czy wykorzystałam ten produkt w całości. Ze względu na działanie chętnie zdecyduję się na ponowny zakup.





6) Krem do stóp z łoju jelenia Fusswohl

Ten krem trafił w moje posiadanie za sprawą siostry, która mi go poleciła. Z tego miejsca powinnam jej serdecznie podziękować, bo faktycznie jest on rewelacyjny! Nietypowy składnik, jakim jest łój jelenia, może nieco odstraszać, ale działanie tego kremu jest niepodważalne. Używałam go każdego wieczoru na stopy, które zwłaszcza zimą są u mnie podatne na przesuszenia. Systematyczna aplikacja spowodowała, że mogłam cieszyć się z nawilżonej i miękkiej skóry. Jeśli ktoś ma poważne problemy z przesuszonymi piętami, powinien koniecznie zaopatrzyć się w to cudo.




7) Woda termalna Eau Thermale Avene

W tym przypadku narażę się większości z Was. Powiem szczerze, że nie rozumiem sensu używania wód termalnych. Tę buteleczkę używałam systematycznie i nie widziałam niczego. Ani pozytywnych, ani negatywnych efektów. Być może jest to kwestia mojego rodzaju skóry, która nie jest skłonna do podrażnień, czy też sucha. Wpływ na tę sytuację może mieć również stan szwajcarskiej wody z kranu, która jest bardzo dobrej jakości. Do wód termalnych chcę zrobić jeszcze jedno podejście – tym razem latem. Może o tej porze roku docenię ich walory.


8) Maseczka w płachcie Sephora Lotus Face Mask

Ta maseczka została mi dorzucona jako gratis do zakupu w Sephorze. W cenie 19 zł zdecydowanie bym jej nie kupiła. Dlaczego? Zacznijmy od początku: maseczka w płachcie była przyklejona do różowej części, którą należało zdjąć przed nałożeniem. Wycięcie na twarz było idealnie dopasowane. Jej zapach był bardzo przyjemny, kwiatowy. Po 15 minutach zdjęłam płachtę, a pozostała esencja ładnie się wchłonęła. Z czym zatem mam problem? Efekt był żaden. Twarz została lekko nawilżona, lecz nic poza tym. Za taką cenę oczekiwałabym czegoś więcej. Dodatkowo nazwa Efekt drugiej skóry zobowiązuje...



9) Maseczka kojąca w płachcie Conny Aloes

Wcześniej używałam już maski z tej marki. Była to wersja ze ślimakiem, w której absolutnie się zakochałam. Niestety podczas ostatniego pobytu w Polsce nie mogłam jej dostać, dlatego zakupiłam wersję z aloesem, który ostatnio jest również bardzo pożądanym składnikiem w kosmetykach. Maski Conny uważam za bardzo dobre produkty. Aloes spełniał swoje kojące zadanie. Twarz została uspokojona i odżywiona. Maski ze ślimakiem jednak nie pobiła ;)





10) Maseczka nawilżająca na dłonie Timeless Truth

Maskę na dłonie w postaci rękawiczek mogliście dostrzec na Instagramie. W ostatnim czasie moje dłonie są mocno przesuszone, zwłaszcza w okolicy paznokci, dlatego był to dobry czas na wypróbowanie tego produktu. Po otwarciu moim oczom ukazały się dwie rękawiczki z grubego materiału, do których dołączone zostały 4 naklejki, by móc je przytwierdzić do dłoni. Całość zapowiadała się naprawdę dobrze. W środku czuć było bardzo dużą ilość gęstej esencji. Maskę trzeba było pozostawić na dłoniach na 30 minut, co samo w sobie było dość specyficznym przeżyciem. Początkowo odczucia mi towarzyszące nie należały do przyjemnych. Z biegiem czasu nieco się do rękawiczek przyzwyczaiłam. W końcu nadszedł moment ich zdjęcia i... moje dłonie wyglądały, jak po zbyt długiej kąpieli. Były pomarszczone i pofałdowane. Efekt spokojnie można było porównać do zanurzenia palców w wodzie na pół godziny. Moim zdaniem produkt niewarty swojej ceny.



11) Żel do golenia Gillette Satin Care Olaz Violet Swirl

Odkąd pierwszy raz użyłam tego żelu, stał się on natychmiast moim ulubieńcem. Dostałam go kiedyś do testów wraz z maszynką do golenia Gillette Venus (LINK). Fioletowy żel przy kontakcie z wodą zamieniał się w dużą ilość piany. Jeden ruch maszynką pozwalał na usunięcie niechcianego owłosienia, pozostawiając skórę jedwabiście miękką. To właśnie końcowy efekt używania tego produktu zasługuje na najwięcej uwagi. Podczas gdy po każdej depilacji skóra jest sucha i wymaga dodatkowego nawilżenia, w tym przypadku było to zbędne. Można śmiało powiedzieć, że ten żel zastępuje dwa produkty. Kupiłam już kolejne opakowanie, tym razem jednak zdecydowałam się na wersję o zapachu waniliowym.





12) Maszynki do golenia Gillette Blue II

Pierwszy raz zachowałam opakowanie po maszynkach do golenia :P Jak na jednorazowe maszynki, te są całkiem fajne. Podwójne ostrze dobrze usuwało włoski, a rączka przyjemnie trzymała się w dłoni. W opakowaniu znajduje się 5 maszynek za przystępną cenę. Zazwyczaj po ich wykończeniu sięgam po następne.



13) Płatki kosmetyczne Cleanic Pure Effect

Bardzo fajne płatki w dużym rozmiarze, które świetnie nadawały się do oczyszczania twarzy. Waciki nie rozdwajały się, nie pozostawiały pojedynczych włosków i były miękkie w dotyku. 





14) Suplement diety EDEKA Vitamin C

Dodatkowa dawka witaminy C nigdy nie zaszkodzi. Zwłaszcza w okresie przejściowym pomiędzy chłodnymi, deszczowymi dniami, a letnimi temperaturami sięgającymi ponad 25 stopni, kiedy to najczęściej choruję. W tym roku jeszcze mnie nic nie dopadło, więc mam nadzieję, że tak pozostanie, dzięki przyjmowaniu dodatkowych wspomagaczy.



II) Często denkowane:

Szampon przeciwłupieżowy Head& Shoulders Apple Fresh – Szampon, który najczęściej pojawia się w mojej pielęgnacji. Dobry produkt do problematycznej skóry głowy skłonnej do występowania łupieżu.


Antyperspirant w sprayu Nivea Men Silver Protect x 2szt – Ulubiony antyperspirant mojego męża. Ma przyjemny, męski zapach – LINK


Woda micelarna Bourjois Paris – Dla mnie jest to najlepszy produkt do demakijażu twarzy. Delikatny, hipoalergiczny, pozostawia twarz oczyszczoną. Świetny płyn micelarny! - LINK



Pasta do zębów Elmex – Najczęściej używana przez nas pasta.



III) Próbki:

Skoncentrowany krem oliwkowy foto-ochronny Ziaja Liście zielonej oliwki – Bardzo poprawny krem. Ta próbka zachęciła mnie do kupna pełnowymiarowego produktu.

Krem nawilżający w formie żelu Tony Moly Panda's Dream – Próbka starczyła mi na dwa użycia, a już zdążyła mnie w sobie rozkochać. Bardzo przyjemny, lekki krem w formie żelu. Świetny na dzień.

Podkład Yves Rocher Zero Defaut – Zdecydowanie zbyt ciemny kolor, który już po chwili noszenia utleniał się na pomarańczowo. Skóra bardzo świeciła się już chwilę po nałożeniu. Wypróbowałam tylko raz i wyrzucam.



Czy znacie te kosmetyki? Używałyście ich?

31 komentarzy:

  1. Przeważnie nie korzystałam z żadnego z tych produktów, ale słyszałam sporo pozytywnych opinii. Przyznaję, że też nie rozumiem znaczenia wód termalnych ;D Stosowałam raz i nie zauważyłam żadnej różnicy ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale tego dużo ! :) Zainteresowałam się produktem do rąk z firmy Balea, ciekawi mnie jak u mnie by się sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto sprobowac. Ja uzywalam dwoch roznych i oba swietnie sie sprawdzily :) Co do ilosci produktow, to jeszcze nie jest szczyt moich mozliwosci :P

      Usuń
  3. Ooo całkiem duże denko ale również zaciekawił mnie ten krem do rak nie miałam go ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Head&shoulders używamy juz od kilku lat. Jestem z niego bardzo zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś jako nastolatka używałam produktów z firmy Iwostin - bardzo mi się sprawdzały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero niedawno sie z nimi poznalam, ale bardzo mi sie spodobaly :)

      Usuń
  6. Micel z Bourjois jest świetny:)
    http://www.ladymademoiselle.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam "sto lat temu" ten żel do mycia twarzy Iwostin ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Żel do mycia twarzy mnie zaciekawił - muszę kiedyś wypróbować tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. U, nie znam żadnego produktu. Kiedyś miałam jakiś antyperspirant w aerozolu z Rexony, ale jednak wolę te w kulce. I Head&Shoulders gdzieś się przewinął wśród moich szamponów, ale zamiast likwidować łupież to u mnie go wręcz powodował...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie slyszalam, ze H&S w zaleznosci od skory glowy moze byc albo wybawieniem, albo malym koszmarkiem...

      Usuń
  10. Maseczkę z aloesem chętnie bym przytuliła :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow! I to wszystko tylko w ciągu miesiąca? Podziwiam i zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie jest tego tak duzo, ale fakt. Calkiem owocnie poszlo ;)

      Usuń
  12. Niewiele z tych kosmetyków znam - na pewno miałam żel do golenia z Olay i bardzo go lubiłam - był gęsty i wydajny, długo mi służył :) Z tej serii Oxygen Moisture miałam maskę i wydaje mi się, że sprawdziłaby Ci się lepiej niż odżywka - też nie obciążała włosów, a po wysuszeniu nadal były miękkie i lśniące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do zelu na pewno bede wracac. Byc moze sprawdzilaby sie lepiej. Wezme to pod uwage, gdy bede szukac nowej maski. Obecnie pora na Kallosa :)

      Usuń
  13. poszalalas! wiele z tch produktow sama uzywam

    OdpowiedzUsuń
  14. Żadnego z tych produktów jeszcze nie używałam, ale cenię sobie szampony H&S (wersję różową).

    OdpowiedzUsuń
  15. również lubie ten żel do golenia :) świetnie się spisuje

    OdpowiedzUsuń
  16. nie znam żadnego z tych produktów. :p

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę wypróbować ten krem do rąk :)
    Bardzo duże denko tym razem, super ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam maszynki Gilette i płatki Cleanic. Także nie rozumiem szału na wody termalne, woda jak woda w sprayu...Zbędny wydatek :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...