Ostatniego
dnia pobytu w Salzburgu wybraliśmy się do zamku Hellbrunn. Jest to
malownicza letnia rezydencja, której budowę zlecił książę
arcybiskup Markus Sittikus. Budowa rozpoczęła się w roku 1610 i
została błyskawicznie ukończona – już 2 lata później można
było spędzać w niej urlop. Rezydencja przetrwała do czasów
obecnych w praktycznie niezmienionej formie!
Bilet
wstępu obejmujący pokaz wodny z przewodnikiem, wejście do środka
budynku i zwiedzenie muzeum z audiobookiem to koszt 12.50 euro dla
dorosłej osoby.
W
środku żółtego budynku znajduje się wystawa eksponatów
muzealnych. Momentami cały zbiór wydaje się tak nieprawdopodobny,
że ma się wrażenie, jakbyśmy znaleźli się w zupełnie innym
świecie.
Wprowadzenie
do tematu i wiszące obrazy Markusa Sittikusa.
Następnie
wchodzimy, jak głosi napis nad drzwiami, do „Niezwykłego świata
Markusa Sittikusa”. A w nim... tuż obok kościelnej szaty
arcybiskupa stoi lew.
Dalej
robi się już tylko dziwniej, gdyż pokój z dużą ilością
obrazów zwierząt „ozdabia” jednorożec oraz wisząca pod
sufitem dziwna ryba.
Wczujcie
się w tą sytuację: Byliśmy jedynymi zwiedzającymi w zamku, gdzie
było nad wyraz cicho. Przemieszczaliśmy się po skrzypiących
deskach. Dodatkowo zapatrzyłam się na coś z tyłu i nagle
odwracając się … TO! Mój chłopak miał na tyle szczęścia (a
może przeczuwał, co się święci:P) i zdążył sfotografować tę reakcję! :D
Dodatkowo
znaleźć można tutaj również dziwne rzeźby...
W
chińskim pokoju znajduje się ogromny globus oraz chińska, ręcznie
malowana papeteria na ścianach, która, trzeba przyznać, jest piękna.
Dość
wymownym eksponatem jest przedstawienie życia na przykładzie
jabłka: od małego okazu, aż do zgnicia. Całość otoczona jest
cytatem Sittikusa: „Teraz odchodzę i uczę się umierać”.
Jedną
z ciekawszych sal jest Oktogon z malowniczymi freskami naściennymi.
Na samym jej środku znajduje się czerwona sofa, która kręci się
w kółko. Siadając na niej, po naszej prawej stronie znajdziemy
mały „tablet”. Pojawia się na nim to, co w konkretnym momencie
widzimy przed sobą. Następnie możemy kliknąć na konkretny fresk
na tablecie i przeczytać informacje na jego temat.
Tuż obok niej znajduje się sala muzyczna, a w niej usłyszymy klasyczną muzykę. Warto zaznaczyć, że jest to pomieszczenie akustyczne z XVII wieku. Na środku stoi wysoka rzeźba ze spiralą nut oraz skrzypcami.
Drugą
częścią jest spektakl wodny, który prowadzony jest przez
przewodnika. Tutaj należy uważać, gdyż odbywa się on tylko o
konkretnych godzinach, więc jeśli nie zdążymy na pierwszy, musimy
czekać ponad godzinę! Pan przewodnik był osobą niezwykle
pozytywną i na każdym kroku żartował, co dodatkowo umilało cały
pokaz. Każde zdanie wypowiadane było w dwóch językach: niemieckim
i angielskim.
Pierwszym etapem spektaklu był widoczny na zdjęciu kącik - rzymski teatr. Znajdujące się z tyłu trybuny były naszym miejscem, z którego obserwowaliśmy zamek i wysłuchaliśmy opowieści naszego przewodnika.
Widok
na zamek
Przed
nami stał kamienny stół z krzesłami. Byliśmy namawiani do
zajęcia tam miejsc, jednak nikt się nie skusił. Jak się okazało
humor arcybiskupa był dość specyficzny. Po zaproszeniu gości do
rezydencji sadzał ich na krzesła, po czym … uruchamiał strumień
wody, który trafiał prosto w ich cztery litery! Środkowe
miejsce, z którego nie wylatywała woda, należało oczywiście do
Sittikusa.
Warto
zaznaczyć, że wszystkie elementy ruszające się są poruszane
jedynie siłą wody, a mechanizmy, które to powodują, pozostają w
niezmiennym stanie od wybudowania zamku. Tym samym możemy
zaobserwować, co bawiło arcybiskupa w XVII w., bo przecież był to
jego „zamek uciech”.
Dookoła
nas wyłaniały się z krzaków rzeźby z okropnymi minami.
Jedna
z większych rzeźb to postać kobiety i grającego nad nią
skrzypka w Grocie Orfeusza. U ich stóp natomiast - głowa kozła, tryskająca wodą.
Inny
rodzaj fontanny i kolejny przykład specyficznego humoru. Gdy
dokładniej się przyjrzycie, zauważycie głowę z odstającymi
uszami u stóp człowieka z harpunem. Pod wpływem przelewającej się
wody owa głowa wyciągała i chowała język oraz zamykała oczy.
Na
terenie ogrodu są wszędzie poukrywane wodotryski. Poniżej przykład
:) Niby wygląda niewinnie, ale lepiej nie stawać obok!
Na
terenie ogrodu znajdują się również jaskinie, które są także
pięknie ozdobione.
Grota
luster z licznymi malutkimi lusterkami, ukrytymi w ornamentach
ściennych.
Następnie
czekał nas spacer wzdłuż kanału wodnego. Przy jego brzegu
stworzono malutkie scenki z życia mieszkańców. Ich figurki oczywiście poruszały się pod
wpływem działania wody.
Grota
Wenus to kolejny przystanek podczas naszego zwiedzania. Ciekawym
elementem były tutaj rzeźby żółwi.
Atrakcją
jest również teatr, przedstawiający życie mieszkańców
miasteczka. Ludziki są oczywiście napędzane siłą wody.
W
grocie muszlowej ściany ozdobione są naturalnie muszlami.
Na
środku znajduje się metalowa, złota korona. Pod wpływem
strumienia wody porusza się ona w górę i w dół.
Po
wyjściu z groty powitały nas strumienie wody po obu stronach
przejścia.
Tak
jak wspominałam bardzo często i zupełnie niespodziewanie pojawiały
się strumienie wody, więc z każdym krokiem obawiałam się, by
przypadkowo nie zalało mi aparatu. Miałam o tyle szczęścia, że w
niektórych momentach przypuszczalnym, że zaraz coś się będzie
dziać i sprzęt chowałam. Jednak nie było wtedy już czasu na
ucieczkę :P Ostatecznie wyszliśmy stamtąd nieco przemoczeni. Latem
byłoby to z pewnością przyjemne, jednak tego dnia było nadzwyczaj
zimno, a nas czekał jeszcze powrót do domu :)
Spektakl
dobiegł końca. Mokrzy, ale szczęśliwy biegliśmy do samochodu, bo
właśnie zaczynał padać deszcz ;)
Mam
nadzieję, że z przyjemnością obejrzeliście moje relacje z
Salzburga. Zarówno miasto, jak i zamek Hellbrunn bardzo nam się
podobały i serdecznie polecamy ten kierunek turystyczny!
Niezła rezydencja. Arcybiskup musiał nieźle imprezować:-)
OdpowiedzUsuńTo samo pomyślałam :) A goście z pewnością mieli ubaw, obrywając z każdej strony wodą ;)
UsuńNiesamowite widoki :)
OdpowiedzUsuńRzymski teatr mnie najbardziej zauroczył! :D uwielbiam twoje zdjęcia i to jak opisujesz miejsca w których byłaś, aż mam wielką ochotę na jakąś podróż :D
OdpowiedzUsuńO kurde jednorożec! :D hehe i ta mina :D
OdpowiedzUsuńPięknie tam :)
Najbardziej podobają mi się te zwisające z sufitu rzeczy :)
OdpowiedzUsuńWspaniała sprawa, świetnie zachowane wszystkie detale. Ciekawie pokazane przez Ciebie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie zwiedzanie, chciałabym być na twoim miejscu kochana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zocha
http://www.zocha-fashion.pl/
W takich miejscach mogłabym przebywać godzinami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
denerwujesz mnie tymi pięknymi fotkami ;p ile jeszcze człowiekowi do zwiedzania zostało;d świetne miejsce!:)
OdpowiedzUsuńSandicious
Podoba mi się to miejsce. Całość prezentuje się naprawdę... godnie. Słyszałam kiedyś o tych siedzeniach z wodą, było o tym w jakimś programie telewizyjnym. To byłoby zabawne usiąść na takim czymś :D W ogóle te wszystkie rzeczy napędzane siłą wody, wow. Te muszle, ten jednorożec, te obrazy zwisające, ten globus, wszystko świetne :)
OdpowiedzUsuńpiękne miejsce! lubię zwiedzać więc chyba też się skuszę na to miejsce :)
OdpowiedzUsuńAle cudowne widoki :-D :-D zazdroszcze !
OdpowiedzUsuńCudowny ogród! Zamki zawsze kojarzą mi sie z ruinami lub wysokimi budowlami. A ten proszę bardzo jaki ładny i zadbany wnętrza takze niczego sobie, ale te ogrody cudowne!
OdpowiedzUsuńKolejny bardzo malowniczy zamek. Ciekawy post
OdpowiedzUsuń