Temat
może początkowo wydać się Wam banalny, jednak jak sami zobaczycie
na temat funkcjonowania szwajcarskiej poczty można mówić
godzinami. Zapraszam Was dziś na wpis poświęcony tej instytucji, w
którym znajdziecie również moje osobiste przeżycia. Liczę
również, że podzielicie się ze mną swoimi historiami z Pocztą
Polską ;)
-> Zacznijmy
od najbardziej podstawowej rzeczy: kod pocztowy szwajcarskiego miasta
to zawsze 4 cyfry, nieprzedzielone żadnym znakiem. Co ciekawe,
bardzo duże miasta (np. Zurych) posiadają kilka kodów pocztowych w
zależności od dzielnicy, do której wysyłamy list.
-> Szwajcarskie
skrzynki na listy wyglądają najczęściej identycznie. Jest to
wolnostojąca, srebrna skrzynka (w przypadku domków jednorodzinnych)
bądź ciąg takich skrzynek (widocznych na zdjęciu poniżej) w
blokach. Z moich obserwacji zauważyłam, że są one prawie zawsze
ustawione na zewnątrz budynku (tzn. nie istnieją żadne drzwi
zabezpieczające, które spowodowałyby, że dostęp do nich mieliby tylko mieszkańcy danego budynku). W teorii każdy przechodzień może
zaglądnąć do naszej skrzynki. Jeśli chodzi o ich budowę, to mają
one najczęściej dwie przegródki: mniejszą, zamykaną na klucz,
przeznaczoną na listy i gazety, drugą, niezabezpieczoną
zamknięciem, na przesyłki i małe paczki.
* Z
kolei skrzynka, do której możemy wrzucić list do wysłania jest
zawsze żółtego koloru i widnieje na niej informacja, w jakich
godzinach jest opróżniana.
-> Listonosze
poruszają się po mieście za pomocą specjalnych skuterków. W
koszach trzymają listy pogrupowane według trasy.
-> W
moim mieście (ponad 10 tys. mieszkańców) listonosz zjawia się dwa
razy dziennie. Pierwsza wizyta ma miejsce około godziny 9.00-10.00 i
roznoszone są wtedy listy, druga - około 11.00-13.00 i wtedy
otrzymujemy paczki.
-> Z
listonoszem mamy oczywiście do czynienia w przypadku odbioru listu
poleconego. Jak wygląda sam odbiór? Konieczne jest pokwitowanie
odbioru takiego listu. W tym celu listonosz posiada specjalne
urządzenie ze specjalnym długopisem, za pomocą którego można się
na nim podpisać. Urządzenie jest wyposażone w aplikację, dzięki
której nasz podpis jest automatycznie przesyłany do oddziału
poczty.
-> Ale
czy listonosz ma prawo dać nam list nieadresowany do nas? Pytanie
wydaje się być dość głupie, a odpowiedz jeszcze bardziej
zaskakująca. Wielokrotnie bowiem odbierałam listy polecone,
przychodzące do mojego chłopaka (nie jesteśmy małżeństwem!)
bez okazania jakiegokolwiek dokumentu tożsamości, ani nawet dowodu,
że mieszkam razem z nim. Nieważne jest również to, czy
podpisywałam się jego czy swoim nazwiskiem. Nigdy nie zostałam
spytana, kim jestem dla adresata i nikogo nie zdziwił fakt, że
kobieta odbiera list do mężczyzny ;)
-> A
co dzieje się w przypadku, gdy adres adresata jest błędny?
Osobiście spotkałam się z dwoma rozwiązaniami. Jednym z nich jest
pozostawienie karteczki na drzwiach budynku z napisem „Czy tu
mieszka (imię i nazwisko) …?”, na której widnieje informacja o
oczekującym na poczcie liście oraz prośba o właściwe opisanie swojej skrzynki. Drugie rozwiązanie stosują
bardziej leniwi, pozostawiając listy na skrzynkach, bądź wtykając
je w drzwi wejściowe. Z tą wersją spotykałam się niestety o
wiele częściej.
-> Czy
wiecie, że listonosze w Szwajcarii nie chodzą po schodach? Może
brzmi to dość śmiesznie, lecz na początku było to dla mnie coś,
do czego nie potrafiłam się przyzwyczaić. Byłam przyzwyczajona bowiem do
polskich warunków, w których listonosz przynosił mi listy pod same
drzwi. W przypadku listu poleconego szwajcarski listonosz dzwoni domofonem i raczy nas donośnym: „POST!” (tłum. „poczta”). Po
tym komunikacie musimy zejść w trybie natychmiastowym na dół i
odebrać list. Listonosz nie będzie na nas długo czekał.
Najczęściej najpierw dzwoni do wszystkich, którzy muszą odebrać
listy, a potem rozkłada do skrzynek wszystkie inne. Jeśli w tym
czasie nie zdążymy zejść i odebrać listu, niestety zobaczymy w
skrzynce awizo. Uwierzcie mi trwa to dosłownie chwilę i wielokrotnie
widziałam jedynie odjeżdżający samochodzik :P
-> Listonosze
w Szwajcarii nie potrafią skojarzyć ze sobą faktów. Być może
zabrzmi to niezbyt miło, ale większość osób w tym kraju ma
problem z logicznym myśleniem i dodaniem dwóch faktów do siebie.
Sytuacja z mojego życia: Na naszej skrzynce pocztowej znajdują się
dwa nazwiska (moje i mojego chłopaka). Niestety tak się złożyło,
że oba są na tyle długie, że nie mieszczą się na wizytówce na
domofonie. Tym samym znajduje się na nim jedynie nazwisko mojego
chłopaka (pierwszy zameldowany w tym mieszkaniu :P). Żaden z
listonoszy nie pomyślał, by zadzwonić pod nazwisko mojego
partnera, które znajduje się tuż obok mojego na skrzynce (więc w
domyśle powinniśmy razem mieszkać) i skrupulatnie w przypadku
listów poleconych, zastaje jedynie awiza. W moim przypadku zatem nie
ma sensu siedzenia w domu i oczekiwania na przesyłkę czy też list
(chyba, że czekałabym na zewnątrz budynku:P). Przy okazji:
wyrobienie wizytówek z nazwiskiem na skrzynkę, domofon i drzwi do
mieszkania to w naszym bloku koszt 50 Fr.
-> Oczywiście,
gdy nie ma nas w domu, a listonosz ma dla nas list polecony, zostawia
nam awizo. Zawiera ono informacje: do kogo adresowany jest list, skąd
przyszedł oraz gdzie i w jakim czasie możemy go odebrać.
Najczęściej listy kierowane są do najbliższego oddziału poczty i
nigdy nie mogą być odebrane tego samego dnia, w którym zostało
wystawione awizo. Taki list odebrać można od dnia następnego przez
tydzień. Nawet jeśli przyjdziemy tego samego dnia, odejdziemy z
kwitkiem. Najprawdopodobniej takiej paczki nie ma jeszcze na miejscu
lub jest ona nie do odnalezienia.
-> Do
odbioru listu poleconego na poczcie konieczne jest okazanie dowodu
tożsamości. W tym przypadku żadna inna osoba nie ma prawa go
odebrać. Trzeba zrobić to osobiście.
-> Kwestia
wysyłania paczek jest w Szwajcarii dość kontrowersyjna.
Wielokrotnie spotkałam się z niezadowoleniem i niedowierzaniem.
Wszelkie paczki dostarczane przez kurierów, jak i paczki duże
gabarytowo czy też nasze zakupy internetowe są pozostawiane pod
skrzynkami (przypominam o tym, jak umiejscowione są skrzynki
pocztowe). Niezliczoną ilość razy widziałam paczki, które stały
dosłownie wszędzie: pod drzwiami budynku, obok skrzynek, na nich, a
nawet na podwórku. Dostęp do takiej paczki ma zatem praktycznie
każdy. Pomimo ogólnego twierdzenia, że w Szwajcarii jest
bezpiecznie i nikt nie kradnie (te czasy raczej się już skończyły),
zdarzało mi się widzieć sytuację, gdy po kilku dniach oczekiwania
paczka leżała otwarta, często zniszczona, a zawartości już nie
było.
Osobiście przeżyłam 4 tego typu sytuacje. Pierwsza paczka o
dużej wielkości czekała na mnie pod drzwiami klatki schodowej, a
co najlepsze była to tak ciężka przesyłka, że nie byłam w
stanie wnieść jej do domu i musiała ona stać tam jeszcze dłużej
i czekać na powrót mojego chłopaka z pracy. Inna przesyłka
(pamiętam dokładnie, że były to 4 opony samochodowe :P) została
przytargana pod same drzwi mojego mieszkania – plus dla dostawcy!
:) Z pewnością nie byłam jednak zadowolona, gdy któregoś dnia
ujrzałam w skrzynce karteczkę z napisem, że moja przesyłka
została przechowana przez mojego sąsiada. Nie wiem już co gorsze: znalezienie
paczki przed blokiem, czy odbiór jej od wścibskiej sąsiadki. I w
końcu ostatnia sytuacja, w której pewnego dnia do moich drzwi
zapukał dozorca i przekazał mi moją paczkę. Poprzedniego dnia
zabrał ją spod skrzynek i przechował u siebie. Najśmieszniejsze w
tym wszystkim było to, że gdyby mi jej nie przyniósł, nie
miałabym zielonego pojęcia, że cokolwiek do mnie przyszło.
-> Wysyłanie
listu z priorytetem (A-Post) jest dość przyjemnym rozwiązaniem i
możemy być pewni, że adresat otrzyma go już następnego dnia.
I
tym pozytywnym aspektem kończę mój wywód na temat funkcjonowania
szwajcarskiej poczty. Oczywiście, jeśli macie jeszcze jakieś
pytania, to chętnie na nie odpowiem, bo z całą pewnością wiele
faktów ominęłam. Zapraszam do wypowiedzenia się w tym temacie!
Wow, super post :) Czasami warto poszerzać wiedzę o takie ciekawostki :) Być może kiedyś mi się przyda ta wiedza :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj takie rzeczy przydaja sie w najmniej oczekiwanym momencie ;)
UsuńJeszcze nie widziałam listonosza na skuterze :)
OdpowiedzUsuńKochana poklikałabyś w linki w najnowszym poście ?
http://rzetelne-recenzje.blogspot.com/2016/06/porcja-nowosci-ze-sklepow-internetowych.html
Ja juz przestalam zwracac uwage ;)
UsuńALe mnie zaintrygowałaś! Śmieszne mają te skuterki haha! Ale trochę strach, że te paczki tak samoistnie sobie stają : o
OdpowiedzUsuńA co do odbioru przez inne osoby, to w pl zwykle też nie pytają o dowód wiele razy odbierałam przesyłki za mojego tatę. raz tylko miałam sytuację, że przyszedł list z sądu i listonosz sam mi powiedział ze albo podpisuje się jako tata albo musi zostawić awizo. A tak to obojętnie im w większości przypadków!
Ogolnie nie przeszkadzaloby mi to tak bardzo, gdyby nie fakt, ze w momencie, gdy listonosz jest "na dole" kilka innych osob moze zejsc w tym samym czasie, a wtedy listonosz rzuca nazwisko, Ty mowisz, ze to do Ciebie i odbierasz list... . Problem jest wlasnie w tym, ze oni nie pukaja do samych drzwi! :P
UsuńA ja myślałam, że nasza polska poczta jest okropna! Z tymi skrzynkami na zewnątrz i dostępem do nich praktycznie każdej osoby to tragiczna sprawa. Ale u nas też są podobne sytuacje.
OdpowiedzUsuńPrzykład pierwszy: zamówiłam za prawie 200 zł produkty na Goodies.pl. Jechałam już do domu, kiedy dostałam sms od kuriera że paczka jest u sąsiadki obok. Potem zadzwonił dla pewności, że wiem o tym, no to odebrałam i było w porządku. Ale potem w skrzynce znalazłam awizo, na którym napisał numer drzwi innych sąsiadów. Gdyby nie jego telefon, nie wiedziałabym w końcu u kogo ta paczka wylądowała.
Przykład drugi: znowu z Goodies.pl. Tym razem wjechałam na parking akurat jak przyjechał kurier z poczty polskiej. Szybko wzięłam swoje toboły i poszłam do klatki, pytam się czy po 7mkę, a on tak i mi daje przesyłkę, nawet nie sprawdził, czy ja to ja. Równie dobrze mogłam być kimś innym i paczka by już do mnie nie dotarła :d.
Za to kiedy odbierałam za mojego Adasia na poczcie, to raz babeczka mi dała, a innym razem po 50 minutach stania w kolejce powiedziała, że nie może.... -.-.
No tak to sa takie male absurdy. Pare dni temu zamawialam rowniez paczke w Polsce (szla przez Fedex) do moich rodzicow i zostala ona zostawiona u sasiadki. Wczesniej moja mama nie otrzymala zadnego tel czy sms, ze paczka przyjdzie dzis o tej godz. Nie dostala takze wiadomosci, gdzie zostala zostawiona, zupelnie nic. A na mailu bylo potwierdzenie doreczenia do rak wlasnych. Po dowiedzeniu sie, mama poszla do sasiadki i chodzila tak przez 3 dni! Sasiadka nie otwierala drzwi, mimo ze byla w domu, bo bylo slychac, jak sie krzata :P
UsuńFajnie wygląda listonosz na skuterku :) Widać go z daleka!
OdpowiedzUsuńI nawet troche slychac :D
UsuńŚwietny post! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post!
OdpowiedzUsuńMi super kojarzą się te żółte skrzynki, bo nigdy nie miałam problemu z wysłaniem listu czy pocztówki- zawsze było ich pełno dookoła mnie, a jeszcze trochę przypominają te Niemieckie.
A te szare, które stoją przed blokami.. Haha pamiętam jak niejednokrotnie przekazywaliśmy sobie w taki sposób klucze do domu, przylepiając taśmą do górnej ścianki. ;)
Największym szokiem było właśnie to, że ta główna część nie jest nijak zamykana przez właściciela.
Nasza poczta.. cóż. Ostatnio kupując znaczki na priorytet międzynarodowy babeczka chciała dać mi.. znaczki na priorytet krajowy. Tłumaczę jej, że tamte mają inną cenę, a ona dalej uparcie.
W końcu powiedziałam, że chce za 5,20 i dopiero dyskusja się skończyła.
Albo zostawianie listów u sąsiadów... POLECONYCH.
Mój kochany listonosz zostawił je ostatnio tak kilkakrotnie u chyba najbardziej wścibskiej baby. Najpierw z komendy, później wezwanie z sądu. Zanim wróciłam cała wieś wiedziała, że takowe dostałam.
Ale żeby było zabawniej jak już coś, przecież nikt nie spyta tylko snują nie wiadomo jakie domysły.
Swoje listy dostałam.. po tygodniu. Jak już wybadały co i jak i prawie odszkodowanie za auto by mi przepadło.
Można polecać, można narzekać, ale czasami jest się też z czego pośmiać! ;)
Oj tak! O takich historiach to mozna byloby pewnie cala ksiazke napisac! :)
UsuńNo proszę wszędzie można spotkać minusy i plusy funkcjonowania poczty... Ale listonosz na skuterku wygląda intrygująco... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW wielu krajach generalna zasada doręczania zwykłych przesyłek jest taka, że przesyłka jest doręczana pod wskazany adres i może odebrać ją każdy kto mieszka pod tym adresem.
OdpowiedzUsuńAle zostawianie pod drzwiami budynku, to juz chyba przesada, prawda?
Usuńte skutery są świetne;d w Polsce też za mnie odbierają listy sąsiedzi czy chłopak i nikt nigdy o nic nie pytał;p tylko wręczał list.
OdpowiedzUsuńSandicious
Ciekawy post! Bycie listonoszem w Szwajcarii to całkiem dobre zajęcie, nie musi dźwigać tony przesyłek, nie musi biegać po piętrach, ale ludziom nie zazdroszczę. A mówi się, że to nasza poczta jest zła.
OdpowiedzUsuńFakt, praca listonosza w CH to dobry zawod :)
UsuńCiekawy post, trochę kiepsko z tym że listonosz po schodach nie wejdzie ;P Ja ostatnio na naszą pocztę nie mogę narzekać, chociaż były czasy, gdy bardzo mnie irytowała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Wyobraz sobie moje zdziwienie, gdy pierwszym razem kulturalnie otwieram drzwi na dole i czekam, czekam, czekam, a tu nikt nie wchodzi :P
Usuńciekawy wpis i dobrze wiedzieć na zaś :)
OdpowiedzUsuńprzydatny post :)
OdpowiedzUsuńJa mam porównanie pomiędzy polską , a angielską pocztą . Niestety jesteśmy ładnie ujmując daleko w lesie .... :(
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, proszę więcej tak ciekawych wpisów :)
OdpowiedzUsuńJesli interesuje Cie ten temat, to zapraszam do zakladki Zycie w Szwajcarii :)
UsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń