Jak
już wiecie podczas Świąt Bożego Narodzenia wybrałam się wraz z
mężem do Południowego Tyrolu, gdzie spędziliśmy bardzo udane
chwile. Chciałam bardzo zobaczyć sławne Dolomity, lecz to nie one
były celem naszej wycieczki. W miejsce, w którym się zatrzymaliśmy
miałam możliwość zobaczenia jedynie małego fragmentu, który
absolutnie mnie zachwycił. Pojawiły się nawet myśli o porzuceniu
naszych planów i wyjazd w głąb Dolomitów, lecz droga okazała się
zbyt długa. Pocieszyliśmy się zatem widokiem tyrolskiego symbolu i
ziemnych piramid.
Piramidy
ziemne to niezwykle ciekawy wtór natury, który było mi dane
zobaczyć po raz pierwszy. Wcześniej także nie spotkałam się z
żadną wzmianką na ten temat. Tym większe było moje
zainteresowanie nimi. Ten wyjątkowy rodzaj piramid występuje
klasycznie na terenie centralnej Turcji, jednak można je podziwiać
również w innych miejscach na świecie. My dostrzegliśmy je w
miejscowości Longomoso, przy której mieszkaliśmy podczas naszego
pobytu w regionie Ritten.
Piramidy
ziemne to piaskowe wzniesienia w kształcie stożków, które
powstają w wyniku erozyjnych procesów. Ciekawym aspektem jest
występująca na każdym wzniesieniu „czapa”. Stanowią ją
odłamki skalne, które pierwotnie znajdowały się w glebie. Ich
występowanie na szczycie każdego wzniesienia chroni piramidę przed
czynnikami zewnętrznymi, takimi jak deszcze.
Do
piramid w Longomoso dostaliśmy się na pieszo z miejscowości
Klobenstein (Collalbo). Tam właśnie znajdował się nasz pensjonat.
Tuż za nim mieliśmy łatwe dojście do parkowej ścieżki, która
świetnie nadawała się na spacer w promieniach słońca. Po drodze
towarzyszyły nam wszechobecne wiewiórki.
Do
piramid prowadzi bardzo dobrze oznaczona trasa i nie sposób do nich
nie trafić. Zejście do nich znajduje się bezpośrednio przy
głównej drodze. Mimo że to leśna ścieżka, droga jest szeroka i
dość płaska, a tym samym łatwa do pokonania. Spokojnie można ją
przejść nawet z wózkiem dziecięcym. Po kilku minutach drogi
dotrzeć można do specjalnie zbudowanej platformy widokowej, z
której jest nie tylko piękny widok na piramidy, ale także
tyrolskie szczyty. Na platformie istnieje ciekawa możliwość: można
wysłać bezpłatnie pocztówkę z widokiem piramid do najbliższych.
Twory
te umieszczone są grupowo, opadając kaskadami. Na poniższej
tablicy zaobserwować można rysunki, które przedstawiają proces
ich tworzenia. Nie można dokładnie oszacować, ile czasu potrzeba
do stworzenia takiego wzniesienia. Tym samym również nie można
określić, jak stare są piramidy w Ritten. Mówi się jednak w ich
przypadku o 10 tys. lat.
Okolica stanowi
typowy przykład wiejskiego krajobrazu z górską panoramą w tle.
Tak jak wspominałam wyżej z platformy, a także wielu innych miejsc w okolicy można podziwiać tyrolskie szczyty górskie. Prawdziwą perełką, którą niewątpliwie jest najbardziej charakterystyczna góra w tym regionie, jest szczyt o nazwie Schlern (Sciliar). Po raz pierwszy zobaczyliśmy to wzniesienie podczas jazdy samochodem do pensjonatu. Miało to miejsce podczas zachodu słońca. Droga była początkowo słabo widoczna, mocno zalesiona i nagle ni stad ni zowąd naszym oczom okazał się Schlern.
Tak jak wspominałam wyżej z platformy, a także wielu innych miejsc w okolicy można podziwiać tyrolskie szczyty górskie. Prawdziwą perełką, którą niewątpliwie jest najbardziej charakterystyczna góra w tym regionie, jest szczyt o nazwie Schlern (Sciliar). Po raz pierwszy zobaczyliśmy to wzniesienie podczas jazdy samochodem do pensjonatu. Miało to miejsce podczas zachodu słońca. Droga była początkowo słabo widoczna, mocno zalesiona i nagle ni stad ni zowąd naszym oczom okazał się Schlern.
Wielokrotnie
zachwycałam się widokiem górskich szczytów, lecz patrząc na ten pejzaż, absolutnie oniemiałam i nie mogłam wydusić z siebie słowa.
Nawet nie przyszło mi do głowy, by uchwycić tą panoramę na
zdjęciu. Po prostu chciałam się napawać tą chwilą. Później
jeszcze wielokrotnie mogłam cieszyć się tym górskich pejzażem,
gdyż szczyt Schlern widzieliśmy z okna naszego pokoju, jak i
również wybierając się na spacery co jakiś czas rozpościerał
się rozległy widok na tę część Dolomitów. Szczęśliwcami mogą
nazwać się Ci, którzy mogą budzić się z takim widokiem za
oknem.
Schlern
ma wysokość 2563 m i należy do grupy szczytów o nazwie
Schlerngruppe. Na terenie tego charakterystycznego szczytu utworzono
park krajobrazowy, który objęto ochroną. Ze względu na szeroki
płaskowyż i ostre, szpiczaste wieże na przodzie traktowany jest
jako prawdziwy symbol Południowego Tyrolu, który każdy mieszkaniec
doskonale zna.
Z
miejscem tym wiąże się także seria legend. Ta góra była bowiem
mitycznym miejscem spotkań wiedźm. Tańcząc i latając na
miotłach, doprowadzały one do pogorszenia warunków pogodowych,
nawałnic i burz. Obszar ten był także zgodnie z wierzeniami
miejscem zamieszkania krasnoludów i gigantów. W tej okolicy, a
dokładniej mówiąc w zamku Prösels doszło do głośnego procesu
czarownic w latach 1506 – 1510. Według postanowień sądu
okręgowego na stosie spalono wówczas 9 kobiet posądzonych o
posługiwanie się czarną magią. Do dziś postaci wiedźm i
czarownic są w tej okolicy bardzo żywe. Wiele miejsc w nazwie ma
słowo „czarownica” (niem. Hexe), po górach organizowane są
wędrówki „Śladami czarownic”, a jedna z nich – Nix – jest
uważana za maskotkę lokalnej szkoły narciarskiej. Co roku odbywa
się tam także zimowy festiwal dla dzieci, który prowadzi
czarownica.
W
miejscowości Longomoso zjedliśmy także obiad w restauracji
Sprögler. W tradycyjnym, drewnianym wnętrzu zostaliśmy bardzo miło
obsłużeni przez kelnera, który znał kilka zwrotów po polsku.
Zamówiliśmy tam duszone mięso w wersji „po cygańsku” oraz w
sosie pieczarkowym. Do tego typowe dla tego regionu szpecle.
Chcieliśmy też poznać tyrolskie smaki, więc dodatkowo na
nasz talerz trafiły także dwa rodzaje tradycyjnych knedli: ze
szpinakiem oraz serem. Zwieńczeniem obiadu był deser: strudel z bitą śmietaną i gałką lodów waniliowych, który jest
chlubą Tyrolu. W tej restauracji kupiliśmy także zestaw
regionalnych win o nazwie Sprögler, które było przepyszne i
polecamy je równie bardzo jak i samą restaurację.
Czy słyszeliście wcześniej o ziemnych piramidach? Jakie wrażenia zrobiła na Was ta okolica?
Ostatnim razem w tamtych stronach szusowaliśmy na nartach i z radością wspominam feeenomenalne widoki :) Po Twoim poście i zdjęciach nabrałam ochoty na powrót, żeby trochę pozwiedzać, ale... zimą <3
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniałe miejsce. Potwierdza się, że natura to wspaniały artysta
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsce 😍
OdpowiedzUsuńFaktycznie wyglądają ciekawie :D
OdpowiedzUsuńAle pięknie! Chcę tam! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
One Masked Girl
Też chce!
OdpowiedzUsuńPiękne widoki! :)
OdpowiedzUsuńWidoki cudowne😍
OdpowiedzUsuńWow te piramidy ziemne mnie bardzo zaintrygowaly :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie są te piramidy :) bardzo lubię takie miejsca
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tych piramidach:) Skoro zdjęcia są takie ładne to wyobrażam sobie jak cudnie wygląda to miejsce w realu. :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNatura to jednak jest najlepszy i najzdolniejszy artysta! :D
OdpowiedzUsuńRewelacja. Jakie widoki ;) Ach, chciałabym się tam wybrać. Choć obecnie byłabym zadowolona z jakiegokolwiek wyjazdu :D
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tych piramidach- ciekawa sprawa!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Jak pięknie :) widoki zapierają dech ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne widoki. Tam jeszcze nie byłam. Jedzenie też wygląda super.
OdpowiedzUsuńTyrol jest niesamowity :D świetnie wspominam swoją podróż.
OdpowiedzUsuńPrzepieknbe widoki.
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, o tych piramidach słyszę pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńPięknie, widoki robią wrażenie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
Na żywo takich piramid ziemnych nie widziała, dlatego zdjęcia robią wrażenie, aż chciało by się tam jechac:)
OdpowiedzUsuńPrzepiekne miejsce. Chciałabym się tam wybrać kiedyś. Widoki cudowne.
OdpowiedzUsuńmatka natura bywa naprawdę pomysłowa ;)
OdpowiedzUsuńTakie ziemne piramidy na mała mała skalę każdy może sibie wyhodować w ogródku, na morskiej plaży, czy choćby w dużej doniczce. Wystarczy mieć łatwo płukalny materiał (less, piaski) kawałek czegoś co posłuży za "czapkę" i konewkę z wodą.
OdpowiedzUsuńA okolice są wybitnie malownicze.
Tak! Uwielbiam piramidy ziemne. Co prawda tych z Ritten nie widziałam, ale zawsze będę pamiętać jak rodzice zabrali mnie do Pontis we Francji, gdzie zobaczyłam coś podobnego. Jako 10 czy 11-latka byłam zafascynowana tym, jak natura to wyrzeźbiła (prawda okazała się mało magiczna, po prostu deszcz i erozja: https://alejakto.pl/piramidy-ziemne-ritten-hoodoo/ ). W każdym razie do piramid mam sentyment i muszę koniecznie odwiedzić kiedyś Tyrol. <3
OdpowiedzUsuń