Moje
kochane!
W
końcu nadszedł czas na najchętniej czytany post na blogu, czyli
Projekt Denko. Osobiście
bardzo lubię tę serię (nie tylko tworzyć, ale także czytać) i
zaglądając na nowe blogi, często rozpoczynam przygodę z nimi
właśnie od tego cyklu. Sierpniowe Denko powinno
w moim przypadku nosić nazwę Fifty/fifty.
Mniej więcej połowa zużytych kosmetyków w tym miesiącu była
testowanymi nowościami, a pozostała część to dobrze mi znane
produkty, do których chętnie powracam.
Co
znalazło się w sierpniowym Projekcie
Denko?
Legenda:
Kolor zielony – Kupię ponownie!
Kolor pomarańczowy – Zastanowię się nad kupnem / Kupię w innej wersji zapachowej
Kolor czerwony – Zdecydowanie nie kupię!
1) Szampon
z wyciągiem z bursztynu Jantar
Przez
długi czas furrorę robiła wcierka marki Jantar, którą zachwalali
wszyscy. Z natury jestem jednak osobą, która nie lubi podążać za
tłumem i na przekór tejże modzie kupiłam szampon. Przeznaczony do
zniszczonych włosów produkt pozostawiłam sobie na lato, kiedy to
włosy narażone są na działanie promieni słonecznych (choć te
lato przyniosło tyle słońca, co kot napłakał). Sam zapach tego
szamponu spowodował u mnie przyjemne wspomnienia, ponieważ pachniał
identycznie jak produkt, którym moja mama myła mi włosy za czasów
dzieciństwa. Początkowo byłam bardzo zadowolona z jego działania,
ponieważ pozostawiał włosy świeże i w dobrej kondycji. Po
dłuższym stosowaniu zauważyłam jednak, że włosy zaczęły
wypadać mi garściami. Od zawsze miałam tendencję do wypadania
włosów, jednak ostatnio w ogóle nie narzekałam na ten problem.
Wraz z tym produktem powrócił on jednak ze zdwojoną siłą. Z tego
powodu nie powrócę więcej do szamponów Jantar.
Produkt
nie posiada parabenów, silikonów i barwników.
2) Szampon
L'oreal Expert Pure Resource
Moja
przygoda z tym szamponem zakończyła się już bardzo dawno temu.
Jeżdżąc do Polski, zawsze wybieram się do fryzjera L'oreal. Po
każdej wizycie moje włosy wyglądają świetnie, a produkty, które
są tam używane wpływają na nie wyjątkowo dobrze. Dlatego też
zdecydowałam się na zakup szamponu L'oreal z serii Professionnel.
Byłam bardzo rozczarowana jego działaniem, gdyż praktycznie po
trzech użyciach wywołał u mnie paskudny łupież, którego
pozbywałam się miesiącami. Po dość długim czasie zrobiłam
ponowne podejście do tego produktu. Niestety efekt był identyczny.
Szampon trafił zatem w ręce mojego męża, któremu to żaden
produkt nie jest w stanie zaszkodzić i to on zużył go w całości.
3) Odżywka
w piance Pantene Pro-V
Swego
czasu dużo mówiło się o tym produkcie i z ciekawości chciałam
wypróbować tę formę kosmetyku. Produkty Pantene Pro-V sprawdzają
się u mnie różnie, jednak z tego byłam zadowolona. Piankę z
łatwością wydobywało się z opakowania. Miała ona bardzo
intensywny, aczkolwiek przyjemny zapach. Samo użycie tego produktu
było bardzo szybkie i praktyczne, toteż z chęcią sięgałam po
niego nawet, gdy brakowało mi czasu. Efekt działania był bardzo
zadowalający. Moje włosy zyskały widoczną objętość, były
miękkie i gładkie. Poleciłabym zwłaszcza osobom, które narzekają
na brak czasu lub nie lubią spędzać na pielęgnacji więcej czasu,
niż to potrzebne.
4) Szampon
i odżywka Rausch Coffein
Ten
zestaw miniaturek zużyłam w ramach testu do Leksykonu
Kosmetycznego.
Jak możecie przeczytać w >>TYM POSCIE<<, z efektu obu
produktów byłam zadowolona i przekonały mnie one do zakupu
kolejnych. Jedynym minusem serii Coffein jest jej bardzo męski
zapach, jeśli komuś on nie przeszkadza, to zauważy same
superlatywy jej używania.
Produkt nie posiada parabenów, silikonów i barwników.
Produkt nie posiada parabenów, silikonów i barwników.
5) Żel
do mycia twarzy Barwa Siarkowa
Muszę
zaznaczyć, że przed tym żelem do mycia twarzy używałam produktu
marki Iwostin, który sprawił, że moja cera miała się naprawdę
bardzo dobrze. Rzadko pojawiały się na niej jakiekolwiek
niedoskonałości i pierwszy raz od dawna byłam zadowolona z wyglądu
mojej twarzy. Tamten żel się skończył, a kolejnym opakowaniem, po
które sięgnęłam był równie często zachwalany produkt Barwy
Siarkowej. Już od pierwszych użyć zauważyłam, że moją twarz
pokrywa coraz więcej wyprysków. Pomyślałam wtedy, że może to
być produkt, który powoduje najpierw wyrzucenie wszystkich
niedoskonałości na zewnątrz. Niestety podczas całego czasu
używania żelu moja twarz nie miała żadnych „lepszych dni”. Co
chwilę pojawiały się na niej krostki i małe wypryski, ostatecznie
nawet różowaty trądzik, z którym nie miałam do czynienia nawet w
fazie dojrzewania. Ten produkt spowodował u mnie masę problemów
zamiast pomocy.
6) Matujące
serum Tołpa Dermo Face Sebio
Kolejna
znana marka w tym zestawieniu to Tołpa. Przyznam, że ten produkt
trafił w moje ręce nieco przypadkowo, ale ostatecznie cieszyłam
się, że wypróbuję w końcu jakiś kosmetyk tej marki. Już na
początku zwróciłam uwagę na datę ważności tego serum. Od
momentu otwarcia należy go zużyć w ciągu 3 miesięcy, co już
wtedy wydało mi się nierealne. I faktycznie! Nawet przy
systematycznym stosowaniu (dwa razy dziennie) buteleczka nadal
zawiera sporo kosmetyku. Produkt niby jest lekki i dobrze się
wchłania. Co do jego właściwości nie można niczego złego
zarzucić, jednak … u mnie zupełnie on nie działał! Nie
widziałam nawet najmniejszych efektów – ani tych pozytywnych, ani
negatywnych. Momentami miałam wrażenie, jak gdyby była to
zwyczajna woda. Żadne matowienie, żadne zwężone pory, żadne
ograniczenie wydzielania sebum. Kompletnie nic! Używałam go jedynie
z tego powodu, że nie robił krzywdy. Nie polecam.
Produkt nie zawiera parabenów, oleju parafinowego, silikonów i PEG-ów.
7) Mydło
w kostce Arko Cashmere & Cream
Nie
będę się tutaj rozwodzić na temat mydła, bo dla mnie taki
produkt ma się pienić, porządnie domywać i ładnie pachnieć. Te
mydełko spełniało wszystkie te oczekiwania, więc byłam z niego
zadowolona.
8) Perfumy
Bershka Gourmand
Kiedyś
nie pomyślałabym nawet, by sięgnąć po sieciówkowe perfumy w
znanych sklepach odzieżowych. Wszystko zmieniło się za sprawą
perfum Pull&Bear, które bardzo mi się spodobały i chętnie
kupuję te maleństwa „do torebki”. Od tamtej pory zaczęłam
zauważać, że inne sieciówki mają także w ofercie zapachy. Woda
toaletowa w sprayu ze sklepu Bershka stała się tego lata moim
ulubieńcem, który wędrował ze mną do pracy. Za niewielkie
pieniądze mamy 30 ml charakterystycznego, nieco orientalnego
zapachu. W tym aromacie wyczuć można nuty kwiatów pomarańczy,
brzoskwini, frezji i białej róży. Egzotyki dodaje baza, która
stworzona została poprzez połączenie czekolady, brązowego cukru
oraz wanilii. Koniecznie sprawdźcie ten zapach podczas następnych
zakupów.
Często
denkowane:
9) Maskara
Clinique High Impact Mascara
Po
zużyciu miniaturki tej maskary wiedziałam, że w niedługim czasie
zakupię jej pełnowymiarowe opakowanie. Bardzo podoba mi się efekt,
który nadaje ten produkt moim rzęsom. Wyglądają one bardzo
estetycznie, są wydłużone, nie posklejane i przede wszystkim
naturalne. Polubiłam ją na tyle, że była ze mną w najważniejszym
dniu w życiu. Zużyty kolorek to 01 black.
10) Żel
pod prysznic Yves Rocher Malina i mięta pieprzowa
Odkąd
poznałam bliżej markę Yves Rocher, bardzo polubiłam się z ich
żelami pod prysznic. Zarówno wydajność jak i przepiękne zapachy
przemawiają za ich kolejnym zakupem. Wersji z malinami używałam
już dwukrotnie i w dalszym ciągu lubię ten słodki aromat. Z
pewnością jeszcze nie raz pojawi się w Denku.
Nie zawiera parabenów.
11) Puder
matujący Catrice All Matt Plus
To
zdecydowanie mój ulubiony puder, który świetnie matuje twarz na
wiele godzin. W dodatku nie kosztuje wiele i nie jest aż tak
„pudrowy” jak większość produktów z matującym efektem.
Sięgam po niego za każdym razem. Latem zmieniam jedynie odcień na
odrobinę ciemniejszy (025 Sand Beige).
Nie zawiera olejków.
12) Płatki
kosmetyczne Dauna Soft
Jako że w Szwajcarii nie mogę znaleźć dobrych płatków kosmetycznych i
po jakąkolwiek półkę cenową bym nie sięgnęła, okazują się
one bublami, jestem zmuszona zakupywać całe zapasy w Niemczech.
Ostatnio zaopatrzyłam się w duży zapas wacików z marketu Norma,
które niczym nie różnią się od moich ulubieńców z DM. Dobry
produkt za śmieszne pieniądze.
>>LINK do poprzedniej opinii<<
13) Woda
micelarna Bourjois Paris
Wielokrotnie
pokazywana na blogu woda micelarna jest nadal moim ulubieńcem w
kwestii demakijażu. Rozpaczam jedynie nad faktem, że mój okoliczny
Manor po przebudowie wyrzucił ją z sortymentu. Cóż, pozostają
dostawy z Polski ;)
14) Pasta
Colodent
Dobra
pasta, która na długo odświeża oddech.
>>LINK do poprzedniej opinii<<
15) Maseczka
do twarzy Schaebens Luxus Maske
To
drugie opakowanie tej maseczki. Moje zdanie o niej się nie zmieniło.
Jest ona łatwa i przyjemna w aplikacji. Nadaje bardzo przyjemne,
chłodzące uczucie. Zawiera przy tym drobinki złota. Po ściągnięciu
maski twarz jest miękka i ma ładny, jednolity koloryt.
Nie zawiera parabenów i silikonów.
16) Maseczka
do twarzy + serum Snail Regenerating Facial Mask
To
również moje drugie opakowanie tego produktu. Ciekawym elementem
jest tutaj serum, które powinno się nałożyć przed użyciem
maski. Sama maska jest intensywnie nasączona esencją, a płachta ma
charakterystyczne zgięcie na podbródek, dzięki któremu można z
łatwością ją nałożyć. Całość daje zadowalający efekt.
17) Głęboko
oczyszczające plastry na nos Dermo Pharma +
Bardzo
fajne plastry, które faktycznie działają!
18) Suplementy
diety
W
okresie letnim często zdarza mi się chorować, dlatego
systematycznie sięgam po suplementy. W tym miesiącu zużyłam
opakowanie multiwitaminy Actilife, Rutinoscorbinu i magnezu Dr. Max z
wit. B6.
Puder Catrice właśnie mam na wykończeniu i podzielam Twoje zdanie. W przyszłości z chęcią do niego wrócę.
OdpowiedzUsuńMaskara z Clinique to mój wielki ulubieniec choć teraz znalazłam nieco tańszy jej odpowiednik- L'oreal Miss Baby Roll z której jestem również bardzo zadowolona.
Dzieki za podpowiedz. Zapisuje maskare i bede probowac po wykonczeniu zapasu :)
UsuńZnam jedynie plastry na nos ;)
OdpowiedzUsuńZnam około połowę z tych rzeczy jednak sama używam tylko odżywki w piance.
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie, ze tym razem uzywalam dosc znanych produktow :)
Usuńwspółczuję doświadczeń z szamponami :( również byłam zadowolona z tej odżywki w piance ;)
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa. Najwazniejsze, ze nie zniechecam sie do testowania nowosci ;) Produkt od Pantene bardzo pozytywnie mnie zaskoczyl :)
Usuńładne denko, sporo tego zużyłaś :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś kliknąć w linki u mnie w najnowszym poście ? Dzięki <3
Dosc przyjemnie zuzywalo mi sie w tym miesiacu :)
UsuńIle produktów! :D Z Jantaru używałam zarówno wcierki jak i szamponu i ten duet dobrze się u mnie sprawdzał. :)
OdpowiedzUsuńTo akurat kwestia wlosa.
UsuńCiekawe produkty! :)
OdpowiedzUsuńSporo się tego nazbierało :)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego ;D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten szampon Jantar :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :*
http://www.stylishmegg.pl/2017/09/black-outfit.html?m=1
Jak dużo fajnych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńPurpurowyKsiezyc
Naprawdę spore to denko. Większości kosmetyków nie znam, z Jantara miałam wcierkę, ale akurat ją lubiłam :)
OdpowiedzUsuńojej, sporo udało Ci się zużyć :) tak jak mnie :D:P
OdpowiedzUsuńMało z tych produktów znam, ale nad Jantarem już dłuższy czas się zastanawiam i nie mogę się przekonać. Teraz, po Twojej opinii wątpliwości mam jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuńZ tego co widac zdania sa bardzo podzielone. Warto upewnic sie samemu :)
UsuńNajbardziej zaciekawiła mnie odżywka w piance! :D
OdpowiedzUsuńBuziaki,
www.diane-fashion.blogspot.com
Osobiscie polecam :)
UsuńMaseczki mnie zaciekawiły :)
OdpowiedzUsuńMaseczek nigdy dosc :)
UsuńMiałam jedynie szampon z Jantara, ale mnie nie zachwycił :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pastę Colodent :) Mam też perfumy z Bershki tylko o innym zapachu i je kocham. Zapach jest genialny i nawet długo się trzyma :)
OdpowiedzUsuńChetnie wyprobuje inne zapachy, bo ten dawal niezle rade :)
UsuńZ tych produktów miałam tylko szampon Jantar i też mi nie podpasował.
OdpowiedzUsuńFajne denko :)
OdpowiedzUsuń