poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Krótka opowieść, jak zmieniam swoje życie.

Hej wszystkim!

Witam ponownie po dłuższej przerwie na blogu. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moim życiowym updatem, bo całkiem sporo się u mnie wydarzyło. Można też śmiało powiedzieć, że zaczęłam zmieniać swoje życie i dążyć do spełnienia marzeń. Jeśli jesteście ciekawi, co się wydarzyło w ostatnim czasie, zachęcam do przeczytania wpisu.

Dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że podróżowanie jest dla mnie całym życiem. Bez wątpienia największą karą, byłoby zamknięcie mnie w jednym miejscu. Od wielu lat każdą wolną chwilę spędzałam wraz z moim mężem na poznawaniu nowych krajów. Obiektywnie patrząc, udało nam się zwiedzić bardzo dużo ciekawych zakątków, ale mi było ciągle mało.

Przez ostatnie 5 lat byliśmy trochę ograniczeni ze względu na nasze prace i dodatkowe wykształcenie, które pobieraliśmy. Mimo to mieliśmy w głowie pewien plan, cel, który rysował się gdzieś w przyszłości. Chodziło naturalnie o dłuższy wyjazd i życie (chociażby przez jakiś czas) w ciągłej podróży. Nasz pomysł na przełomie lat mocno ewoluował. Początkowo myśleliśmy o przejechaniu całej Europy, następnie skupiliśmy się na planie, który zakładał zwiedzenie europejskich stolic. W końcu doszliśmy do wspólnego porozumienia i najbardziej realnej opcji. Za cel podróżniczy obraliśmy Hiszpanię i Portugalię, na które chcielibyśmy poświęcić 6-8 miesięcy. Wyznaczyliśmy także pierwszy wstępny termin, którego póki co się trzymamy.

Drugą ważną kwestią było oczywiście dostosowanie sposobu podróżowania do naszego budżetu i oczekiwań. Tutaj również mieliśmy sporo pomysłów, by w końcu dotrzeć do naszego ostatecznego projektu.

Przez długi czas naszą myślą było wypożyczenie przyczepy kempingowej, później także kampera na ten okres. Po wielu rozważaniach i rozmowach z Hiszpanami zrezygnowaliśmy jednak z pomysłu podróży przyczepą. Głównym powodem było samo bezpieczeństwo – wszyscy informowali nas, że przyczepy są w Hiszpanii częstym obiektem kradzieży. Wiązało się to zatem z pozostawianiem domu na kółkach na placach kempingowych, co z kolei generowałoby większe koszty. My chcieliśmy być o wiele bardziej niezależni.


Pozostał temat kampera. Przy nim zatrzymaliśmy się na dłużej, bo ta opcja wydawała się całkiem dobra. Wynajem był w granicach naszego budżetu, lecz pojawiał się kolejny problem. Wnętrza zazwyczaj dostosowane są do 4 lub 6 osób i posiadają funkcje, które w ogóle by się nam nie przydały. W zamian za to brakowało nam niezbędników na tak długą podróż (pierwszy z brzegu przykład to chociażby zbyt mało miejsca w szafkach).

Po przeglądnięciu ofert praktycznie wszystkich firm wynajmujących kampery, zaczęliśmy rozglądać się za czymś na własność. I tutaj okazało się, że kamperowanie do tanich sportów nie należy. Nowy kamper (gdzie moglibyśmy dobrać wyposażenie) absolutnie przekroczył nasze możliwości finansowe. Przeglądaliśmy zatem oferty używanych aut. W przeciętnych cenach nie znaleźliśmy nic interesującego. Wnętrza zazwyczaj wyglądają jak sprzed 40 lat. Całość nadaje się do gruntownego remontu (czytaj: wyrzucenie wszystkiego ze środka łącznie z podłogą i ścianami), a w dodatku można nadziać się na kota w worku, bo nigdy nie wiadomo, co znajduje się pod wierzchnią warstwą.

Ponownie zaczęliśmy rozważać opcje podróżowania kamperem. Czy to faktycznie najlepszy pomysł? Z zewnątrz wygląda jak dom na kółkach, więc nie wszędzie można nim zaparkować, opłaty drogowe są także większe. Same gabaryty pojazdu ograniczą naszą podróż.
















I w tym momencie przyszedł koronawirus, który uziemił mnie w domu na dwa miesiące. Katorga – to mało powiedziane. Postanowiłam jednak pozytywnie wykorzystać ten czas. Po pierwsze organizowałam nasz wyjazd pod kątem turystycznym. Wybierałam miejsca, które koniecznie musimy zobaczyć, dzieliłam je na kategorie, szacowałam mniej lub bardziej dokładnie czas pobytu. Zapisywałam informacje praktyczne, które pomogą nam w podróżowaniu, wynajdywałam co ciekawsze święta, w których możemy wziąć udział, czy przygotowywałam mapki, dzięki którym powoli rysowała się trasa naszego przejazdu.

Pewnego dnia, przeglądając internet, natrafiłam na kanał Podrożovanie na Youtube. Pierwsza myśl: „Totalni wariaci, porywają się na coś niemożliwego”. Lecz im dalej w las, tym bardziej zachwycał mnie pomysł wykonania własnego kampervana. Gdy mój mąż wrócił do domu, pokazałam mu moje znalezisko, a jego reakcja wbiła mnie w fotel. Stwierdził bowiem, że kilka dni wcześniej trafił na te same filmiki, ale był przekonany, że nie będę chciała się w to bawić i nic mi nie powiedział. W tym momencie moje nastawienie wyglądało już mniej więcej tak: „Boże! To jest przecież genialne! Zróbmy to!”, więc wspólnie podjęliśmy jedną z bardziej szalonych decyzji w życiu. Wybudujemy własnego kampera!


Nie minął tydzień, a my już mieliśmy coś na oku. Ze względu na profesję mojego męża skupiliśmy się na poszukiwaniu pojazdu z grupy Volkswagena. Chcieliśmy także, by auto nie było typowym dostawczakiem, bo wiąże się to zazwyczaj z gorszym stanem technicznym, a także ścianką działową, której i tak nie chcieliśmy mieć. W grę wchodziły zatem małe busy turystyczne. Po tygodniu poszukiwań trafiliśmy na ogłoszenie idealnego samochodu, który znajdował się 250 km od nas.

Rozpoczęliśmy negocjacje przez telefon. Naturalnie wiązało się to z dużym zaufaniem, jakim musieliśmy obdarzyć sprzedawcę, ale całe szczęście mieszkamy w Szwajcarii, gdzie nie dochodzi do przekrętów i sprzedawania na siłę. W tym momencie nadal panowała dość nieprzyjemna sytuacja z koronawirusem, a my musieliśmy jechać prawie pod włoską granicę. Rozpoczęła się zatem cała machina odnalezienia kogoś, kto byłby w stanie z nami pojechać, w razie gdybyśmy zdecydowali się ostatecznie na zakup. W końcu wszystko zostało ustalone i dopięte na ostatni guzik.

Po obejrzeniu auta i jeździe próbnej postanowiliśmy zainwestować w LT 35. Pojazd, który (jak to mawia mój mąż) da się rozkręcić na części przy pomocy jednego śrubokręta. Jak na 20-letnie auto było ono w zadziwiająco dobrym stanie. Naturalnie należało przeprowadzić drobne prace serwisowe typu wymiana oleju i opon. Na wszelki wypadek mąż wymienił także rozrząd (bardziej z powodu naszego bezpieczeństwa niż faktycznej potrzeby). Następnie zajęliśmy się wnętrzem.


Nasze LT, które zyskało już pseudonim eLTorado, było kiedy busem turystycznym przeznaczonym do przewozu 16 osób, który podróżował na trasie pomiędzy Arosą a kantonem Ticino (Szwajcaria). Wiązało się to także z dobrym stanem wizualnym. Widać było gołym okiem, że właściciel dbał o busa i był on nawet bardzo czysty. W środku odkryliśmy jego dodatkowe zalety: przemysłową klimatyzację, którą chcemy wykorzystać czy też nagłośnienie rozprowadzone po całym pojeździe.

W pierwszej kolejności musieliśmy pozbyć się wszystkiego z wnętrza busa. Na pierwszy ogień poszły siedzenia, które następnie udało nam się w całości sprzedać. Po usunięciu podłogi i sufitu okazało się, że auto nie posiada nawet krzty rdzy, co było dla nas dużym zaskoczeniem, bo na taki stan rzeczy byliśmy akurat nastawieni. Wystarczyło po swojemu wyczyścić i planować zabudowę.

Plan wnętrza zmieniał się wielokrotnie. Za każdym razem natrafialiśmy na jakiś problem, bądź nasze preferencje zmieniały się pod wpływem jakiś wydarzeń i projekt wchodził w kolejne fazy poprawkowe. Do tej pory opieramy się na głównym planie, lecz detale dopasowujemy do sytuacji, która zastaje nas na bieżąco. Jedno było pewne: w naszym kampervanie musi być wygodne łóżko, prysznic, toaleta i zalążek kuchni, by być jak najbardziej niezależnymi w podróży.
















Jako że zbliżał się nasz wyjazd do Polski, postanowiliśmy z tego skorzystać i zaopatrzyć się w rzeczy, których będziemy potrzebować do budowy eLTorado. Nasza lista ciągnęła się w nieskończoność, a na miejscu spotkaliśmy się z dużymi problemami, które ponownie zweryfikowały nasz projekt. We wszystkim staramy się jednak widzieć pozytywy i powoli pracujemy nad naszym wymarzonym domem na wakacje.

Jeśli jesteście ciekawi, jakie prace poczyniliśmy do tej pory, zmieniając busa w kampera, dajcie koniecznie znać w komentarzach, a chętnie przygotuję na ten temat osobny wpis.

Pozdrawiam gorąco!

19 komentarzy:

  1. Kamper na takie podróże to moim zdaniem świetna opcja :) Chętnie przeczytam taki post!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fantastyczny pomysł. :)
    Bardzo mnie zaciekawił ten wpis i bardzo chcę cisg dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O taaak, chcę osobny wpis o tym, bardzo ciekawią mnie takie rzeczy! Podziwiam Was

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna sprawa z taką podróżą i kamperem. Powodzenia i czekam na aktualizację! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne! Gratuluję wcielenia pomysłu w życie i własnego "kamprea" :) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super kochana trzymam za Was kciuki i kampera :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem niezmiernie ciekawa jak będą postępować Wasze dalsze prace nad kamperem. Trzymam kciuki za każdy dzień realizacji Waszych marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, że postanowiliście spełnić swoje marzenie :)
    Ja bardzo chętnie poczytam o wszystkim, co jest związane z tym tematem i o Waszych podróżach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obserwuję kilka profili, którzy podróżują w ten sposób i sama mam w głowie taki pomysł, dlatego mocno trzymam kciuki za powodzenie Waszego projektu i liczę na ogrom relacji z przygotowań i późniejszej podróży! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Obyś dalej spełniała swoje marzenia, tego ci życzę. ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny pomysł, mały domek wakacyjny na kółkach. Oby wszystko się powiodło

    OdpowiedzUsuń
  12. To się nazywa przygoda :)) ja myślałem żeby kupić coś mniejszego jak VW Bus i zrobić przejazd po EUROPIE, ale to tylko plany w głowie. Wy działacie naprawdę :))

    OdpowiedzUsuń
  13. zawsze marzyło mi się takie podróżowanie. Mega sprawa!

    OdpowiedzUsuń
  14. Marzy mi się podróż busem po całej Europie. Powoli zbieram na to wydarzenie!

    OdpowiedzUsuń
  15. zainteresował mnie ten blog !

    OdpowiedzUsuń
  16. Moim zdaniem podróżowanie busem to najlepszy sposób na szybkie i tanie przemieszanie się w różne rejony świata. Sam często korzystam z takiego transportu.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...