Głównym
celem naszego kwietniowego wyjazdu było Monako. Od dawna chciałam
zobaczyć to małe, bogate państwo, które ma tyle do zaoferowania.
W związku z tym, że było to takie moje drobne marzenie,
postanowiliśmy spełnić je z okazji drugiej rocznicy ślubu. Jakie
wrażenie zrobiło na mnie Monako? Czy uważam, że warto się tam
wybrać? Na te pytania znajdziecie odpowiedź we wpisach poświęconych temu miejscu.
Do
Monako wybraliśmy się pociągiem z Nicei i zdecydowanie polecam tę
formę dojazdu. Dzięki temu uniknęliśmy korków, poszukiwania
parkingu i sporych opłat za pozostawienie auta. Za bilet dla jednej
dorosłej osoby w tę i z powrotem zapłaciliśmy 8,20 euro. Z
głównej stacji Nice Ville dotarliśmy do Monaco-Monte Carlo w około
25 minut, przejeżdżając pięć stacji. Bilet na pociąg kupić
można w biurze obsługi klienta lub w automacie, jednak korzystając
z drugiej opcji trzeba nastawić się na zapłatę jedynie monetami.
Monako
zachwyciło mnie już od pierwszego spojrzenia. Po wyjściu z dworca
trafiliśmy na jedną z przykładowych ulic. Od razu zauważyliśmy
wyjątkową czystość i bardzo dobre zorganizowanie. Każdy zakątek
był świetnie zagospodarowany i przemyślany. Nie było żadnych
pustych przestrzeni. Również dało się to zauważyć w budowie
budynków. Często wyglądało to jak gdyby pomiędzy dwoma blokami
wciśnięto dodatkowy budynek, by nie marnować miejsca. Miało to
jednak ciekawy charakter, a przy tym praktyczne zastosowanie.



Inną
ciekawostką, którą zauważyliśmy już w pierwszych minutach
pobytu tam, byli ludzie na skuterach. Mieszkańcy bardzo często
poruszali się tymi pojazdami, co samo w sobie nie dziwi. Otwarliśmy
jednak oczy szeroko ze zdziwienia, widząc że za kierowcą takiego
skutera siedzi małe dziecko z ledwością utrzymujące głowę w
ciężkim kasku. Myśleliśmy, że to przypadek, jednak przechodząc
obok przedszkola, uświadomiliśmy sobie, że tak wygląda
rzeczywistość w Monako. Dzieci podwożone są do szkół na
skuterach!
W
Monako zauważyłam zamiłowanie do natury, na którą nie szczędzi
się tam miejsca. Każdy skwerek, uliczka czy rondo jest upiększone
ozdobnymi roślinami.
Najlepszy
widok na miasto mieliśmy z okolicy ogrodu egzotycznego.
Charakterystyczny wygląd zabudowań, port, a wreszcie widoczne w
całości Wzgórze Zamkowe – klimat Monako jest wyjątkowy.
Z
góry podziwiać można po raz kolejny świetną organizację małego
państwa. Ze względu na brak miejsca wykorzystywane są nawet dachy
budynków. Można na nich dostrzec tarasy, małe parki i ogródki, a
nawet deptaki, po których można przejść z jednego dachu na drugi. Ponadto
to zauważyliśmy, że ludzie nie spacerują ze swymi psami po
„zwykłych” chodnikach, lecz przechodzą z własnych domów na …
dachy innego budynku i tam je wyprowadzają. Wyglądało to niczym
„miasto w mieście”.
Monako
jest tak małym państwem, że nie trudno je opuścić bez
zorientowania się. My – zachwyceni zwykłymi zabudowaniami –
poruszaliśmy się wzdłuż drogi i nagle odkryliśmy, że jesteśmy
już we Francji, a granica już dawno została przekroczona.
Poruszanie
się po Monako jest dość specyficzne. Nie wszędzie znaleźć można
bowiem zejścia w dół. Domy ułożone są na wzgórzu kaskadami do
samego portu. Na niższe piętra przejść można głównie schodami,
które znajdują się tylko w niektórych miejscach. Wiele z nich
należy do prywatnych budynków i posiadłości i są zablokowane.
Tak więc jeśli przegapi się odpowiednie zejście trzeba pokonać
kawał drogi, a czasem nawet cofać się, by zejść z górnych
partii miasta. Gdzieniegdzie skorzystać można jednak z wind, które
są świetnym udogodnieniem i ułatwieniem w zwiedzaniu.
Jednym
z głównych punktów umiejscowionych wysoko w górze jest ogród
egzotyczny (Jardin Exotique de Monaco), który chętnie odwiedzany jest przez turystów. Ogród
stworzony został w 1933 roku i zawiera zbiór licznych sukulentów,
w tym imponujących kaktusów. Jest on także ułożony na klifie,
kaskadowo, a alejki pokonywać należy slalomem.
Sukulenty
sprowadzone zostały z wielu krajów i kontynentów: Ameryki
Północnej i Środkowej, Republiki Południowej Afryki czy Półwyspu
Arabskiego.
Poza
wspaniałymi gatunkami roślin podziwiać można naturalnie piękne
widoki na Monako i jego najbardziej okazałą dzielnicę
Monaco-Ville.
Mało
osób wie, lecz w cenie biletu wejść można także do jaskini.
Wejście możliwe jest tylko z przewodnikiem i odbywa się zawsze o
pełnej godzinie. Przewodnik, na którego trafiliśmy, nie mówił
zbyt dobrze po angielsku, więc zachwyciliśmy się jedynie efektami
wizualnymi.
Na
trasie pokonać należy 300 kroków. Warto zaopatrzyć się w
stabilne obuwie, gdyż jest tam ślisko i mokro. W środku obejrzeć
można wielkie sale z imponującymi stalaktytami i stalagmitami.
Na
terenie ogrodu znajduje się także Muzeum Antropologii
Prehistorycznej założone przez księcia Alberta I w 1902 r. W
środku znaleźć można prehistoryczne eksponaty, w tym szkielet
mamuta. Pochodzą one z wykopalisk prowadzonych na terenie Monako,
które trwają do tej pory.
Godziny
otwarcia:
od
lutego do kwietnia i w październiku: 9:00-18:00
od
maja do września: 9:00-19:00
od
listopada do stycznia: 9:00-17:00
Bilety
wstępu:
dorośli:
7,20 euro
dzieci
i młodzież (od 4 do 8 lat) oraz studenci (do lat 30): 3,80 euro
dzieci
poniżej 4 lat: gratis
W
cenie biletu zawarte jest wejście do Ogrodu Egzotycznego, Jaskini i
Muzeum Antropologii Prehistorycznej.
Jeden
z punktów widokowych wzbogacony jest o stół orientacyjny z
przedstawieniem najważniejszych miejsc, które można stamtąd
zobaczyć.
Ulice
Monako są pełne ciekawych detali i pomników.
W
tej okolicy zajrzeliśmy jeszcze do małego parku Princess
Antoinette, który oferuje dużo zieleni, atrakcji dla dzieci, a
nawet spotkać można tam pasące się kozy.
W
tym miejscu pozostaje mi zakończyć dzisiejszy wpis, by nie
przerażał swą długością. Już dziś zapraszam na kolejną
odsłonę Monako, którą przygotuję dla Was tuż po powrocie z
urlopu.
Czy
odwiedziliście już Monako?