Wraz
z końcem miesiąca przychodzi zawsze czas na zbiór zebranych przez
ten okres zużytych kosmetyków. Ilość pustych opakowań w marcu
nie należy do imponujących i w dużej mierze są to produkty, które
zarówno mi, jak i Wam są dobrze znane i często pojawiają się na
blogu. Do marcowego Denka mogłabym
dorzucić również kilka miniaturek Balea, które zużyłam, jednak
pisałam Wam o nich już w osobnym poście na temat całej marki i
nie chciałam się powtarzać. W dzisiejszym poście znajdziecie
zatem produkty oczyszczające mojej ulubionej marki, które
postanowiły skończyć się w tym samym czasie. W wyniku małych
porządków zdecydowałam się wyrzucić także kosmetyki, których
na pewno nie będę już używać. Próbka kosmetyku, którą
zużyłam, bardzo zachęciła mnie do zakupu i aż nie mogę się
doczekać, kiedy ten produkt znajdzie się w moich rękach!
O
jakich produktach mówię? Przekonacie się poniżej!
Legenda:
Kolor zielony – Kupię ponownie!
Kolor pomarańczowy – Zastanowię się nad kupnem / Kupię w innej wersji zapachowej
Kolor czerwony – Zdecydowanie nie kupię!
Kolor czerwony – Zdecydowanie nie kupię!
1) Żel
pod prysznic i do kąpieli Yves Rocher Mango Coriander
Nie
zliczę już, ile butelek żeli pod prysznic marki Yves Rocher
zużyłam w ciągu ostatniego roku. Gdy tylko natrafia się okazja,
kupuję kolejny zestaw i wypróbowuję nowe zapachy, które dla mnie
są obłędne. Ten żel również pachniał nieziemsko! Zdecydowanie
czuć było w nim mango. Wydajność jak zawsze mogę ocenić tylko
na plus. Używaliśmy go razem z ukochanym podczas dwutygodniowego
pobytu w Polsce, a jeszcze wróciliśmy z połową żelu do domu.
Żele YR są podstawą w moich kosmetycznych zapasach i mogę je z
czystym sercem polecić!
>>Strona internetowa-PL<<
2) Olejek pod prysznic Farmona Tutti
Frutti Jeżyna i Malina
Na temat tego produktu mogłam
pozbierać opinie z trzech źródeł. Mnie jakoś nie powalił na
kolana. Nie za bardzo spodobała mi się jego konsystencja. Miałam
też nie najlepsze skojarzenia. Nie wiem, czy kojarzycie produkt o
nazwie Slush/Granita. Lodowy napój, który charakterystycznie
obkręca się w specjalnych pojemnikach. Ten olejek z Tutti Frutti ma
identyczną konsystencję i zapach, jak niebieska wersja koncentratu o
smaku malinowym, z którego powstaje ten napój. Miałam wrażenie,
jakbym myła się właśnie nim. Mojemu narzeczonemu kosmetyk podpasował zwłaszcza pod względem zapachowym. Moja siostra miała
z kolei najgorsze doświadczenia: dostała od niego potwornej reakcji
alergicznej.
3) Peeling
myjący Joanna Body Naturia Vanilla
Znane
w Polsce peelingi również często znajdują się w mojej łazience,
a to za sprawą tego, że znalazłam sklep, który importuje te
kosmetyki do Szwajcarii. Właśnie w taki sposób (z paskudną
przebitką cenową!) zakupiłam wersję waniliową, w której się
zakochałam. Jak działają te peelingi, chyba większość osób
wie. Może nie są jakimiś nadzwyczajnymi zdzierakami, ale dają
radę. Są wygodne w użyciu i w moim przypadku pozostawiają skórę
miękką. Sam zapach był boski – pachniał niczym laska wanilii,
więc zwłaszcza zimą chętnie do niego powrócę.
4) Antyperspirant
w sztyfcie Rexona Ultra Dry
Nie
jestem osobą, która przepada za tego typu kosmetykami. Z powodu tej
niechęci nie byłam w stanie zużyć tego produktu do końca, a leży
on już dobrych kilka lat w mojej szafce. Przy okazji porządków
stwierdziłam, że nie ma co dłużej trzymać kosmetyków, których
nigdy nie użyję. Tym samym trafia on do kosza.
5) Maska
do włosów Gliss Kur Million Gloss
Co
do tego produktu nie miałam zbyt dużych oczekiwań. Kupiłam go w
ostateczności, nie widząc nic ciekawszego. Maska, którą
pozostawia się na minutę po umyciu włosów, sprawdziła się u
mnie średnio. To znaczy nie wywołała cudownych efektów, ale
również nie była zła. Nie zauważyłam, by włosy były bardziej
lśniące czy też maksymalnie odżywione, ale z pewnością łatwiej
się rozczesywały i układały. Po kilku użyciach produktu już nie
było, więc wydajność pozostawia nieco do życzenia. Raczej nie
kupię go ponownie, ponieważ nie lubię średniaków.
6) Witaminowy
tonik do twarzy Bourjois Paris
Woda
micelarna tej marki stała się moim ulubieńcem, bez którego nie
wyobrażam sobie codziennego rytuału oczyszczania twarzy z makijażu.
Witaminowy tonik również mnie zachwycił! Delikatna formuła szybko
się wchłaniała. Produkt spełniał w 100% swoje tonizujące
działanie. Miał przy tym przyjemny zapach, przez co używałam go
jeszcze chętniej. Obecność witaminy C jest dodatkowym plusem –
moja twarz bardzo dobrze reaguje na produkty z tym składnikiem. Ze
względu na fakt, że jest to bardzo lekki kosmetyk i nie zawiera
alkoholu mogę śmiało zaliczyć ten tonik do ulubieńców.
7) Maska
peelingująca Schaebens Erdbeer Peeling Maske
Peeling
w formie maseczki o bardzo kremowej konsystencji i lekko truskawkowym
zapachu. Drobinki peelingujące były jedynie lekko wyczuwalne. Ilość
produktu w saszetce starczyła mi na pokrycie całej twarzy.
Początkowo po nałożeniu czułam lekkie szczypanie, które po
minucie ustało. Maseczkę z łatwością mogłam zmyć z pomocą
ciepłej wody. Efekt końcowy był świetny. Twarz była miękka i
gładka w dotyku. W dodatku za niską cenę - Czego chcieć więcej!
>>Strona internetowa-DE<<
8) Kolagenowa
maseczka do twarzy Cala Collagen
Ta
marka jest mi już znana. Kiedyś miałam okazję używać innej
maski, która bardzo mi się spodobała, dlatego z chęcią zakupiłam
kolejną, tym razem kolagenową, która miała mieć działanie
przeciwstarzeniowe. Co do samego działania nie będę się
wypowiadać, gdyż moim zdaniem nie da się określić takich
rezultatów po jednorazowym użyciu jakiegokolwiek produktu. Faktem
jest jednak to, że zawierała ona w sobie kolagen oraz witaminę E.
Zarówno witamina E, jak i C są składnikami, które lubię w
kosmetykach przeznaczonych do twarzy. Moja cera wygląda po nich
zawsze promieniście i świeżo. W tym opakowaniu znalazłam
nasączoną płachtę, którą pozostawiłam na twarzy przez 15
minut. Po jej zdjęciu nie zauważyłam spektakularnych efektów, ale
twarz wyglądała ładnie, tak jak po użyciu każdej innej maseczki.
Jeśli miałabym zdecydować się na ponowny zakup, to wybrałabym
wcześniej używaną maskę z ekstraktem aloe vera, gdzie efekty były
bardziej widoczne.
9) Balsam
do ust Chapter Peach
To
kolejny produkt w tym Denku,
którego nie byłam w stanie zużyć. Na wstępie już miałam
obiekcje przed jego używaniem ze względu na niehigieniczne
opakowanie. Nie lubię balsamów do ust w słoikach, gdzie trzeba
wygrzebywać produkt palcem (SIC!). Dałam mu jednak szansę, której
nie wykorzystał. Ten balsam ma paskudnie klejącą formułę.
Wystarczyło nałożyć odrobinę produktu na usta, by przez cały
dzień czuć, że wargi sklejają się ze sobą w trakcie rozmowy.
Jego zapach był całkiem ładny: przypominał mi brzoskwiniową gumę
balonową, ale w smaku był paskudny niczym połączenie najgorszych
chemikaliów. Te właściwości zupełnie odrzuciły mnie od jego
dalszego testowania.
10) Skarpetki
regenerujące Lirene Dermoprogram
Oprócz
skarpetek w opakowaniu znajduje się również gruboziarnisty
pelling, który użyć należy przed założeniem głównej części.
Już po jego użyciu moje stopy były zmiękczone, a martwy naskórek
usunięty. Druga część tego wygładzającego zabiegu to skarpetki
nasączone specjalnymi składnikami odżywczymi. Rozmiar skarpet był
dobry i materiał dobrze przylegał do stóp. Podczas ich noszenia
(30 minut) miałam wrażenie, jakby coś się pod nimi działo. Po
zdjęciu stopy były miękkie i miłe w dotyku. Niestety efekt ten
nie był długotrwały. Już po dwóch dniach stopy powróciły do
stanu sprzed użycia tego produktu. Mam co do niego mieszane uczucia.
>>Strona internetowa-PL<<
11) Chusteczki do demakijażu Duchesse
12) Gumka-sprężynka
Staram się zawsze mieć przy sobie
wilgotne chusteczki, którymi mogłabym szybko zmyć i poprawić
makijaż, czy chociażby przetrzeć ręce. W ostatnim czasie używałam
chusteczek marki Duchesse, które nawilżone były ekstraktem z aloe
vera. Miały one dość specyficzny zapach i szybko wysychały po
wyciągnięciu. Plusem było jednak to, że miały neutralne pH, a
używając ich, nie czułam przesuszenia skóry. Jeśli nie znajdę
nic lepszego, to do nich powrócę.
12) Gumka-sprężynka
Nie jest to oryginalna
gumka-sprężynka. Została ona kupiona w sklepie Only i widać, jak
skończyła. Nosiłam ją kilka miesięcy, ale już po kilku użyciach
nie powracała do swojego pierwotnego kształtu i nieco zsuwała się
z włosów. Pękła podczas jednej z prób związania włosów.
II) Często denkowane:
13) Szampon przeciwłupieżowy Head&Shoulders Classic Clean – Niezbędnik w pielęgnacji problematycznej skóry głowy.
13) Szampon przeciwłupieżowy Head&Shoulders Classic Clean – Niezbędnik w pielęgnacji problematycznej skóry głowy.
15) Plastry
oczyszczające na nos, brodę i czoło Balea – Plastry
oczyszczające, które dają całkiem przyzwoite efekty.
16) Antyperspirant
w spray'u Nivea Men Silver Protect – Dla mojego ukochanego ten
antyperspirant nie ma żadnych konkurentów.
17) Pasta do zębów Colodent Super Fresh – Daje długotrwałe uczucie świeżości.
18) Suplement diety Actilife Calcium
17) Pasta do zębów Colodent Super Fresh – Daje długotrwałe uczucie świeżości.
18) Suplement diety Actilife Calcium
III) Próbki
Uwielbiam te żele z YR :)
OdpowiedzUsuńJakie pokaźne denko ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś ten tonik z Bourjois i też byłam z niego zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńTo moj absolutny ulubieniec :)
UsuńBardzo lubię Tutti Frutti!
OdpowiedzUsuńIleż kosmetyków ! ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiły mnie plastry oczyszczające.
Przydatne denko! ❤
OdpowiedzUsuńAle ten balsam to słabo wypadł :) denko fajne i ogromne :)
OdpowiedzUsuńZ denka nie znam nic , ale znam ten wosk ;P
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję ten żel z YR :) a gumkę sprężynkę mam, ale moim zdaniem zbyt mocno ściąga włosy, także chyba nie dla mnie niestety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mnie absolutnie ratuja :)
UsuńTrochę tego zużyłaś. :) Ja nic z tego nie testowałam.
OdpowiedzUsuńnie używałam żadnych z tych produktów, ale chyba wypróbuje tą maseczke na stopy :)
OdpowiedzUsuńJest kilka rzeczy które chetnie wyprobuje:)
OdpowiedzUsuńbuziaki:*
WWW.KARYN.PL
Uwielbiam żele pod prysznic o zapachu mango :D
OdpowiedzUsuń