Bardzo
popularną i licznie występującą w Szwajcarii atrakcją
turystyczną jest zwiedzanie wąwozów (niem. Schlucht).
Przygotowując plan wycieczek na przyjazd naszego przyjaciela, nie
mogłam zatem pominąć tak istotnego punktu. Zaplanowałam dla nas
przejście wąwozem polodowcowym (Gletscherschlucht), mieszczącym
się w Grindelwald.
Zapraszam
do wspólnego zobaczenia tej atrakcji!
Jadąc
w kierunku wąwozu, napotkaliśmy na problem w postaci zamkniętej
drogi. Byliśmy więc zmuszeni objechać ją dookoła, a tym samym
znaleźliśmy się w mieścinie Grindelwald. Jest to mała
miejscowość, która liczy sobie zaledwie 4 tys. mieszkańców,
przebywających na powierzchni 171 km2. Położona jest
natomiast na 1050m. n.p.m.
Widoki
są tam niesłychanie piękne, a to głównie dlatego, że leży ona
u podnóża góry Eiger. Mieszkańcy miasteczka utrzymują się tam
nie tylko z wpływów turystycznych, ale także hodowli zwierząt,
tj. krowy, owce i kozy i są z tego powodu bardzo dumni.
Grindelwald
jest częstym kierunkiem turystycznym, o czym świadczą chociażby
tłumy przyjezdnych, którzy spacerują główną ulicą. Jest to
bowiem dobra wypadowa do górskich wędrówek i wspinaczek. W mieście
znajdują się również kolejki górskie, dzięki którym dotrzeć
można do najbardziej znanego szwajcarskiego szczytu Jungfraujoch.
Dla
nas centrum Grindelwald stało się miejscem do odpoczynku i
zjedzenia obiadu w lokalnej restauracji.
Stamtąd
droga prowadziła nas bezpośrednio pod sam wąwóz, pod którym
znajduje się sporej wielkości bezpłatny parking. Przed wejściem
ustawiona jest zawsze tablica z temperaturą, która panuje w środku.
Na wszelki wypadek warto jest zabrać ciepłe odzienie, bo jest ona
najczęściej o połowę niższa niż temperatura odczuwalna na
zewnątrz.
Sezon
na rok 2018: 5.05.18 – 28.10.18
Godziny
otwarcia: 9:30 – 18:00
Piątki:
9:30 – 22:00
Bilety
wstępu:
dorośli
– 19 fr.
osoby
uczące się (za okazaniem legitymacji) – 14 fr.
dzieci
do lat 16 – 10 fr.
dzieci
do lat 6 – gratis
Po
wejściu do budynku znaleźliśmy się w małym pomieszczeniu, gdzie
stała jedynie jedna kasa i można było kupić pamiątki. Gdy
zakupiliśmy już bilet, przeszliśmy przez bramkę i kontynuowaliśmy
zwiedzanie w środku budynku. Podziwiać mogliśmy wystawę
imponujących minerałów.
Po
wyjściu z budynku czekał na nas mostek, z którego już
rozpościerał się piękny widok na tę okolicę. Następnym krokiem
było przejście przez jaskinie.
Po
tym przejściu czekała na nas już główna część wycieczki.
Naszym oczom ukazał się wąwóz polodowcowy w pełnej okazałości.
To
imponujące dzieło natury składa się ze skalnych klifów, które
osiągają 300 metrów wysokości oraz płynącej z zawrotną
prędkością wody.
W
tym miejscu znajdował się kiedyś lodowiec, który niestety nie
przetrwał do dzisiejszych czasów. Lód, a nastąpienie woda,
przepływająca przez ten swoisty kanał ukształtowała jednak to
miejsce w taki sposób, że nie można oderwać od niego wzroku. Na
tej trasie ciekawi każdy kamyk, roślina czy zagłębienie w skale.
Rzeka
płynąca w wąwozie to Lütschine, mająca swój początek w Alpach
Berneńskich. Wraz z dopływami (Schwarze i Weisse Lütschine) mierzy
ponad 21 km, a swoje ujście ma w jeziorze Brienz.
W
wąwozie możemy podziwiać wiele małych i dużych wodospadów,
które robią ogromne wrażenie … i hałas. Nawet stojąc obok
siebie, z trudnością zrozumieć można rozmowę. By się ze sobą
skontaktować, trzeba krzyczeć i zagłuszać szum wody.
Przez
całą długość wąwozu poruszać należy się po sztucznie
stworzonych kładkach. Część z nich jest drewniana, część
metalowa. Po koniec wycieczki nawet zdarzają się elementy betonowe.
Momentami jednak pod nogami mamy coś na kształt stabilnej siatki,
więc patrząc w dół widzimy przepływającą wodę i skały.
Zdecydowanie jest to ciekawe przeżycie.
Co
jakiś czas na trasie pojawiają się również przejścia
jaskiniami, w których znajdują się okienka, tudzież przejścia,
stworzone na zasadzie punktów widokowych.
Skoro
w Szwajcarii jest kilka miejsc tego typu, to czym wyróżnia się
Gletscherschlucht? Posiada on atrakcję dostępną dla każdego, a
jest nią rozwieszona na 170 metrach wysokości „pajęczyna”
(Spiderweb). Splot niebieskich lin znajduje się bezpośrednio nad
wodą, która w tym miejscu jest bardzo porywista.
Wyznam
Wam, że moją największą fobią jest strach przed głęboką i
porywistą wodą. W to lato miałam dwie możliwości, by wyjść mu
naprzeciw, a jedną z nich była właśnie owa pajęczyna. Mimo że
dotarłam zaledwie na jej środek, to i tak uznaje to za mój
osobisty sukces.
To
miejsce jest również znane z innej atrakcji, która z pewnością
podnosi poziom adrenaliny. Można tu bowiem skorzystać z tzw.
Canyonswing – skoku z 90-metrowej skały wprost do wąwozu.
Człowiek skaczący z takiej wysokości osiąga prędkość 120 km/h.
Podczas naszej wycieczki byliśmy świadkami takich skoków, które
już z naszej perspektywy robiły wrażenie!
Przejście
wzdłuż wąwozu wraz z przeglądaniem tablic tematycznych,
zatrzymywaniem się na kolejnych atrakcjach i robieniem zdjęć
powinna zająć około 1,5 h.
Mimo
że sama atrakcja nie należy do najtańszych, to gwarantuje ona
niezapomniane wrażenia i widoki pięknego dzieła natury.
A
czy Wy odwiedziliście podobne miejsca? Czy taka wycieczka
wpasowałaby się w Wasze gusta podróżnicze?