Jeśli
byliście obecni podczas mojego grudniowego Blogmasu, być może
przypominacie sobie prezent, który zrobiłam w ostatnie Święta
sama sobie. Były nim 2 zestawy prezentowe z dodatkami do kąpieli
Lush. W moim życiu przewinęło się parę produktów tej marki,
lecz w dalszym ciągu za mało, bym mogła wydać jakąkolwiek opinię
na jej temat i odpowiedzieć na najbardziej nurtujące pytanie: „Czy
warto kupić je za taką cenę?”. Jako że sama jestem ogromnie
ciekawa, jak prezentują się zakupione przez mnie kule, zdecydowałam
się na otwarcie zestawów na blogu – niemal na żywo. W czasie
pisania tego postu otwieram te kolorowe pudełka i przekazuję Wam
pierwszą reakcję na ich zawartość. Pamiętajcie jednak, że jest
to jedynie moje pierwsze wrażenie o tych produktach. Po ich zużyciu
planuję przygotować uzupełnienie z dokładnymi informacjami i moją
opinią.
Zacznijmy
od mniejszego prezentu o przekonującej nazwie Happiness. Pod
kolorowym papierem kryje się zwykłe, żółte, kartonowe pudełko
podklejone z jednej strony taśmą klejącą. Po jego otwarciu naszym
oczom ukazuje się wykropkowany napis Olive na wewnętrznej stronie
kartonu, a w środku są dwa produkty zabezpieczone piankami. W
powietrzu zaczyna unosić się zapach cytrusów.
Brightside
to większa kula do kąpieli o czerwono-pomarańczowo-żółtej
barwie. Kolory na tym dodatku bardzo ładnie mieszają się ze sobą
i wygląda ona bardzo zachęcająco. W zestawie prezentowym kula ta
ma 200 g i co ciekawe jest ona o 20 g większa niż ta, którą
dostać można w sklepie, kupując ją pojedynczo. Aromatem, który
wysuwa się na pierwszy plan, jest mandarynka, a także lekko
kwiatowa nuta. Znajduje to potwierdzenie w składzie produktu: mamy w
nim olejek z mandarynki i jej pochodnej tangerynki, a także
bergamotkę. Jest to kula, której zadaniem jest spowodowanie dużej
ilości piany oraz zabarwienie wody na pomarańczowo.
Avobath
to okrągła kula o miętowej barwie z wypukłym napisem Lush na
środku. Już po pierwszym powąchaniu na myśl przywodzi ona aromat
trawy cytrynowej, który ja bardzo lubię. Ponownie jest to zapach
świeży i cytrusowy. Tak jak w przypadku koleżanki z tego duetu
tutaj również znajdziemy bermagotkę w składzie. Poza nimi kula
składa się także z purée z awokado i olejku z oliwy, które mają
spowodować maksymalne nawilżenie skóry podczas kąpieli.
Cena
zestawu Happiness: 22,50 fr.
Drugi
zestaw to SNAP! Zapakowanie tego prezentu odbyło się w identyczny
sposób. Z zewnątrz jest on również bardzo kolorowy i
przyciągający uwagę. Przewiązany jest jaskrawym sznurkiem. Po
ściągnięciu ozdobnego papieru pojawia się znane z wcześniejszego
zestawu żółte, kartonowe pudełko. W środku znajdują się tym
razem trzy produkty, lecz wypełnienie pakunku jest identyczne jak
powyżej.
Kula
w kształcie rakiety (Rocket Science) to chyba jeden z bardziej
znanych produktów marki Lush. Przynajmniej ja często już go
widywałam, ale nigdy nie miałam szansy wypróbowania. Kula ma
pojemność 100 g i pachnie ponownie bergamotką i cytryną. Ten
dodatek ma powodować całą gamę kolorów w wodzie: od żółtego,
przez niebieski, na różowym kończąc. Ma on również za zadanie
nadać skórze uczucie jedwabistej miękkości. Powierzchnia kuli
jest niejednolita i widać na niej mnóstwo święcących drobinek.
Christmas
craker to kosmetyczny odpowiednik znanych amerykańskich cukierków z
niespodzianką, które daje się na Święta Bożego Narodzenia. Jego
środek jest żółty i wieńczy go napis Snap. Końce są w kolorze
intensywnego różu. Całość pachnie intensywnie limonką. W środku
znajduje się masa olejków: olejek z mirtu, olejek neroli i
wspomnianej limonki. Jest to produkt do wywołania dużej piany.
Whoosh
to produkt, który najbardziej mnie zainteresował. Jest to bowiem
galaretka! Naturalnie nie do jedzenia, a do mycia. Można jej używać
zarówno w wannie, jak i pod prysznicem. 100 g tego specyfiku
zamknięte jest w plastikowym słoiczku, który można w 100% poddać
recyklingowi (warto zatrzymać takie opakowania po użyciu, ponieważ
gdy oddamy 5 sztuk w sklepie Lush otrzymamy gratis produkt do twarzy
– maskę bądź żel do mycia). W skład produktu wchodzą świeży
sok z cytryny i ekstrakt z płucnicy islandzkiej. To wszystko
sprawia, że kosmetyk ten nadaje perfekcyjne oczyszczenie skórze, a
przy tym rozluźnia napięte i zmęczone mięśnie.
-> Produkt
powinno przechowywać się w lodówce lub zamrażarce. Zamrożony
kosmetyk powinno traktować się jak mydło i w ten sposób umyć
całe ciało.
Cena
zestawu Snap!: 36,50 fr.
Jak
zauważyliście zdecydowałam się na zestawy, które mają bardzo
cytrusowe zapachy. Takie świeże aromaty najbardziej lubię i było
to moje zamierzone działanie. Najbardziej ciekawa jestem efektów ostatniego z opisywanych produktów, czyli galaretki. Jest to dla
mnie zupełna nowość w kwestii kosmetyków i nigdy nie używałam
niczego podobnego. Spośród kul wyróżnia się na pewno Christmas
Craker. Nie ukrywam, że ciekawi mnie, jaką niespodziankę znajdę w
środku!
Używałyście
kiedykolwiek kosmetyków marki Lush? Czy macie wśród ich produktów
swoich ulubieńców?