Święta
zbliżają się wielkimi krokami. Nie wiem jak Wy, ale ja w tym roku
nie odczuwam tej magicznej, świątecznej atmosfery. Mimo że spadł
pierwszy śnieg, sklepy są pełne ludzi szukających prezentów dla
najbliższych, dookoła słychać świąteczne melodie, a w moim domu
pojawiła się już choinka, tegoroczny grudzień nie jest dla mnie
tak świąteczny jak co roku. Wpływ na to może mieć wiele
czynników. Praktycznie cały miesiąc jestem zawaloną pracą i
wręcz brak mi czasu na odpoczynek. Nie przygotowuję w tym roku
również Świąt, ponieważ na ten czas wyjeżdżamy. Skupiam się
zatem bardziej na organizowaniu naszej świątecznej wycieczki, niż
gromadzeniu zapasów jedzenia czy dekorowaniu domu. Niemniej jednak
chciałam wywołać u siebie nieco pozytywnych świątecznych emocji
i odkopałam zeszłoroczne zdjęcia świąteczne, których zapewne
nie widzieliście, a ja z chęcią się nimi z Wami podzielę i może
uda mi się wprowadzić również w Wasze życia odrobinę wyjątkowej
atmosfery.
Do
miejscowości Einsiedeln wybraliśmy się wraz z moją rodziną
podczas zeszłorocznych Świąt. Moi rodzice oraz siostra odwiedzili
mnie po raz drugi, tym razem w grudniu, by zobaczyć śnieżną
Szwajcarię. Doskonale się złożyło, bo naszą okolicę świetnie
zasypało śniegiem, a podążając w głąb kraju trafiliśmy do
tego miasteczka, gdzie mieliśmy do czynienia z prawdziwymi zaspami
śnieżnymi.
Byliśmy
tam już wiele razy, a co więcej nawet mieliśmy mieszkać w samym
centrum. Los chciał jednak inaczej, a ja do dziś żałuję, że nie
było mi dane wpisywać nazwy tego miasteczka jako moje miejsce
zamieszkania.
Einsiedeln
jest znane głównie z kompleksu skoczni narciarskich, więc
wielbiciele tego zimowego sportu powinni na pewno je kojarzyć. Poza
tym w mieście znajduje się znany klasztor, a w nim postać Czarnej
Madonny. Do tego miejsca wędruje wielu pielgrzymów z różnych
zakątków świata. Można śmiało powiedzieć, że jest to taki
odpowiednik polskiej Częstochowy.
W
zeszłym roku pod naszą choinką było pełno prezentów. Święta
spędzaliśmy w piątkę i wymyśliliśmy, że na tak wyjątkową
okazję (pierwszy raz organizowałam Święta w moim mieszkaniu dla
większej ilości osób) warto przygotować coś specjalnego. Każda
osoba przygotowała osobny prezent dla każdego. Do tej pory często
królowała u nas zasada „prezentów łączonych” lub wspólnych.
W dodatku postanowiliśmy spędzić ten czas na wesoło i stworzyć
świąteczne zabawy. Był zatem quiz z pytaniami dotyczącymi naszej
rodziny, w którym nagrodami były prezenty, a nawet odpowiednik
starego teleturnieju „Idź na całość” w wersji świątecznej.
Mieliśmy ogromny ubaw, a ten wspólny czas w wesołej atmosferze,
bez myślenia o stresie i problemach był nawet cenniejszy od
wszystkich materialnych podarunków.
Zeszłoroczny
czas w oczekiwaniu na Święta upłynął mi na pieczeniu przeróżnych
ciasteczek świątecznych.
Pierwszy
śnieg zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Widok
na ośnieżone ulice mojego miasta.
Ostatni
wyjazd w roku odbył się do Graubünden. Był to również czas
pożegnań. Spotkaliśmy się z naszym znajomym, z którym poszliśmy
na pyszną kawę do klimatycznej knajpki. Wtedy też po raz ostatni
widzieliśmy się z moimi teściami, którzy na dobre wyprowadzali
się ze Szwajcarii.
A Wy czujecie magię
Świąt?