W
ostatnim czasie pozwoliłam sobie na krótką przerwę od blogowania.
Od dawna posty na blogu pojawiały się z zegarkiem w ręku co 2 dni,
teraz jednak moja sytuacja życiowa tłumaczy moją nieobecność. Z
Polski powróciłam bowiem, będąc żoną! Jak się pewnie
domyślacie, przygotowania zajęły mi sporo czasu, a nasz powrót do
Szwajcarii również był dość nietypowy. Ostatecznie dopiero dziś
znalazłam chwilę, by wystukać krótki tekst, w którym opowiem Wam
nieco, jak wyglądały ostatnie dwa tygodnie mojego życia.
Zapraszam
na post!
-> Nasza
podróż rozpoczęła się 10. kwietnia. W godzinach porannych
postanowimy wyruszyć w drogę, lecz wcale nie prowadziła ona do
Polski. W związku z tym, że nie byliśmy w stanie zsynchronizować
naszych urlopów i pojechać w podróż poślubną, stwierdziliśmy,
że zrobimy sobie wypad przedślubny w ramach odstresowania i
relaksu. Ten pomysł był strzałem w dziesiątkę! Na miejsce
wyjazdu wybraliśmy miejscowość Karlovy Vary w Czechach, gdzie
spędziliśmy kilka dni. Dodatkowo udało nam się zwiedzić pobliski
zamek Loket, którego główną atrakcją jest sala tortur. Jadąc w
kierunku Polski zatrzymaliśmy się również przy znanym niemieckim
zamku Moritzburg.
-> W
Polsce od razu wpadliśmy w wir ślubnych przygotowań. Już
pierwszego dnia byłam umówiona na zrobienie ślubnych paznokci. Jak
najszybciej chcieliśmy się także uporać z dekoracjami i
dodatkami, które zdecydowaliśmy się zrobić sami. Na każdym
etapie ich tworzenia dzielnie pomagała nam również moja siostra. W
przerwie pomiędzy przygotowaniami wybraliśmy się także do kina na
film Piękna i Bestia, który
mnie osobiście oczarował.
-> Wypadające
w międzyczasie Święta Wielkanocne wytrąciły nas nieco z
przygotowań. Pierwszy raz od 5 lat spędziliśmy je w Polsce,
wspólnie z rodziną. Oczywiście tydzień przed ślubem nie mogłam
pozwolić sobie na błogie obżarstwo, a jedzenie na świątecznym
stole bardzo zachęcało do grzechu. Mogę śmiało powiedzieć, że
Wielkanoc była treningiem mojej silnej woli.
-> Ostatni
tydzień był czasem spotkań z przyjaciółmi, którzy jednocześnie
byli naszymi gośćmi weselnymi. Nie mogliśmy odmówić sobie
ostatnich spotkań, będąc jeszcze wolnego stanu ;) Nie obyło się
także bez omówienia szczegółów naszej uroczystości z wszystkimi
zaangażowanymi w przygotowania osobami, jak i naszymi świadkami.
Ostatnie przymiarki, próbny makijaż, wizyta u kosmetyczki czy zakup
wszystkich najważniejszych i najpotrzebniejszych rzeczy – tak
spędziliśmy ostatnie chwile wolności.
-> Dzień
przed ślubem wyjechaliśmy do miejsca ślubu, czyli Pałacu
Mierzęcin. Zatrzymaliśmy się tam w przepięknym apartamencie dla
nowożeńców i zapoznaliśmy się z całą okolicą. Wprowadziliśmy
ostatnie poprawki w wygląd sali, rozłożyliśmy winietki z imionami
gości i szlifowaliśmy nasz pierwszy taniec.
-> W
sobotę wstaliśmy dość wcześnie, ale nie mogę powiedzieć, by
nasz sen został specjalnie zakłócony przez nerwy. Chyba do
ostatniej chwili ślubny stres nam się nie udzielił, jednak mój
organizm zareagował na tę nietypową sytuację dość specyficznie:
nie byłam w stanie jeść, co w moim przypadku jest dość dziwne.
-> Po
ustaleniu ostatnich szczegółów z przybyłymi filmowcami i
fotografem oraz przybyciu świadków rozdzieliliśmy się do dwóch
różnych pokoi i rozpoczęliśmy przygotowania. Fryzjer, makijaż,
ubranie i efekt końcowy, który wywołał u mnie samej ogromną falę
wzruszenia. Niestety przez cały nasz pobyt w Polsce pogoda nie
dopisywała i również tego dnia płatała ona figle. Udało nam się
jednak znaleźć 10 minut względnej pogody, by zrobić kilka zdjęć
ślubnych na zewnątrz w pięknym otoczeniu Pałacu. Goście powoli
zaczęli zbierać się w sali, której odbyła się Ceremonia, a my
wykorzystaliśmy jeszcze ten czas na zdjęcia z rodzicami i
świadkami.
-> Sama
Ceremonia Zawarcia Związku Małżeńskiego była dla nas bardzo
emocjonująca i piękna. Oboje (mimo że nie znosimy tak patetycznych
okazji) wzruszyliśmy się. Wszystko wyszło idealnie. Po złożeniu
życzeń przez gości czekała na nas niespodzianka przygotowana
przez obsługę Pałacu. Zrobiliśmy wspólne zdjęcie z gośćmi i
przeszliśmy do sali, gdzie odbył się obiad weselny oraz przyjęcie,
na którym wybawiłam się świetnie!
-> Oczywiście
położyliśmy się bardzo późno spać, a w niedzielę wstaliśmy
już o 8:00 rano, by móc przywitać się z naszymi gośćmi jeszcze
na śniadaniu. Po załatwieniu wszystkich poweselnych spraw
zapakowaliśmy cały samochód kwiatami i pojechaliśmy jeszcze do
moich rodziców na obiad. Czas bardzo nas gonił, a przed nami były
jeszcze standardowe zakupy – w końcu przez najbliższy rok nie uda
nam się odwiedzić kraju. Ostatecznie wyjechaliśmy w drogę
powrotną około godziny 17:30 i już o 22:00 szukaliśmy noclegu,
gdyż byliśmy tak bardzo zmęczeni. Przenocowaliśmy w jednym z
Zajazdów, który mijaliśmy po drodze, a następnego dnia
kontynuowaliśmy naszą podróż do domu. Na granicy oczywiście nie
obyło się bez kontroli, której teraz nie jesteśmy już w stanie
uniknąć (szczęście nas opuściło!). Do domu dojechaliśmy w
poniedziałek o godzinie 16:00 i mieliśmy jeszcze chwilę, by
rozpakować przywiezione rzeczy.
W
głowie mamy jeszcze mnóstwo pięknych wspomnień, jednak bardzo
szybko byliśmy zmuszeni powrócić do rzeczywistości: pracy i
pozostałych obowiązków.
Gdy
już na nowo wdrążę się w rytm blogowania, z pewnością
przygotuję dla Was kilka relacji. Wśród nich:
- opis naszego pobytu w miejscowości Karlovy Vary
- relację z zamku Loket i Sali Tortur (post 18+)
- relację z zamku Moritzburg
- dokładniejszą relację z naszego dnia ślubu, gdy tylko uda mi się zorganizować jakieś zdjęcia.
Ponadto
chciałabym opowiedzieć Wam również o całym okresie przygotowań
i dekoracjach, które sami przygotowywaliśmy, a także stworzy mały
poradnik, na co zwrócić uwagę podczas przygotowywania tego
wyjątkowego dnia (lepiej uczyć się na błędach innych! ;)). Jeśli
więc ten etap życia jest jeszcze przed Wami to zachęcam do
podsyłania tematów, które Was interesują.
Koniecznie
dajcie znać, na który z postów czekacie najbardziej!
Gratulacje i samych pomyślności na nowej drodze życia! ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać relacji o ślubie i przygotowaniach! Sama zaczynam być na bieżąco z tymi tematami ze względu na ślub mojego brata i bycie druhną, więc z chęcią poczytam o inspiracjach i szaleństwie przygotowań. ;)
Gwarantowane ;) Kiedy slub brata?
UsuńGratulacje! Szczęścia życzę :)
OdpowiedzUsuńJa czekam na WSZYSTKO lacznie z opisem przygotowan. Uwielbiam Twoje psoty i fotorelacje. Gratuluję:*
OdpowiedzUsuńOgromnie mi milo :* Dziekuje za motywacje :)
UsuńWielkie gratulacje, życzę długich lat pięknego życia we dwoje i nie tylko.
OdpowiedzUsuńGratulacje i jeszcze raz wszystkiego dobrego! :) wcale się nie dziwię, że miałaś przerwę w blogowaniu :) czekam na wszystkie relacje ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Gratulacje kochana, wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. <3
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę szczęścia na nowej drodze! To musiały być stresujące, ale zarazem piękne chwile!
OdpowiedzUsuńMy bierzemy ślub za półtora miesiąca. A jeszcze nie wszystko gotowe.. :)
OdpowiedzUsuńU nas trzy dni przed slubem sie zmieniali goscie weselni, wiec bez bez stresu :P
UsuńCzasem są takie okoliczności, że trzeba przystopować z blogowanie na chwilę :). Jeszcze raz gratuluję <3. Wszystkiego dobrego na tej nowej drodze życia :).
OdpowiedzUsuń