Skończył
się grudzień, a wraz z nim pożegnaliśmy również cały rok 2018.
Zanim jednak skupię się na rocznych podsumowaniach, obejrzyjmy
wspólnie jak wyglądał mój grudzień. O dziwo ten czas był dla
mnie bardzo spokojny i bez większych niespodzianek. Bez wątpienia
próbowałam odnaleźć świąteczną atmosferę w małych rzeczach,
które mnie otaczają. Czy to się udało? Z przykrością muszę
odpowiedzieć, że nie do końca, lecz poznałam zupełnie inny
charakter świętowania, o czym za chwilę. Grudzień był ponownie
miesiącem pełnym jedzenia i wypieków. Cały miesiąc spędziłam
na poszukiwaniu odpowiednich ozdób na choinkę, która w tym roku
stanowi główny punkt naszego pokoju. Dokończyłam czytanie
rozpoczętych książek oraz codziennie otwierałam kalendarz z
Kiehl's, który jednak spowodował u mnie dużą dawkę
rozczarowania. Poza tym miałam naturalnie mnóstwo pracy w okresie
świątecznym, a mój mąż obchodził urodziny, które spędziliśmy
tak jak chciał, a więc we dwoje.
Niewątpliwie
głównym punktem, na który czekałam z niecierpliwością był nasz
wyjazd świąteczny. Okazało się, że w Wigilię mam wolny dzień
(a to nie zdarzyło się już od 5 lat). Niestety pracować musiałam
za to w niedzielę i dzień po Świętach, więc myśleliśmy
intensywnie, co można zrobić z trzema wolnymi dniami. Po długim
wpatrywaniu się w mapę w końcu wybraliśmy Południowy Tyrol,
gdzie spędziliśmy cały czas świąteczny. Było słońce, ale i
śnieg. Był wypoczynek i zwiedzanie. Było też dobre jedzenie.
Czego chcieć więcej?!
Blog
odwiedzono w grudniu 6500 razy. Największą aktywność zanotowano
17. grudnia (za wcześnie by coś przygotowywać, za późno by w
ogóle nie przejmować się Świętami). Liczba obserwatorów
zwiększyła się i sięgnęła 305. Nie ukrywam, że podobają mi
się takie „równe” liczby. Najchętniej czytanym wpisem tego
miesiąca był mój plan pielęgnacji na zimę (LINK). Jednak jeszcze
większe wyświetlenia zanotował post z 2015 roku, w którym
podjęłam się tematu świątecznych potraw, które pojawiają się
na szwajcarskim stole (LINK).
Przez
cały grudzień chodziła za mną myśl zainwestowania w piękne,
świecące, zimowe miasteczko z Lemax. Tylko, że tak naprawdę to
żadna inwestycja, a koszt dość spory, więc tak chodziłam,
oglądałam, napawałam się tym widokiem i nie mogłam się
absolutnie zdecydować.
Jeśli
miałabym wybrać jedno ciasto, które mogłoby pojawiać się u mnie
w domu na okrągło, to bez wątpienia byłaby to szarlotka. I nikt
nawet nie wypowiedziałby słowa zażalenia. W grudniu przygotowałam
najpyszniejszą wersję tego wypieku, na którą przepisem
podzieliłam się także z Wami – LINK.
Na
Instagramie co miesiąc nie może zabraknąć zdjęcia
przedstawiającego Projekt Denko w moim wykonaniu. W listopadowym
wpisie byłam dość surowa dla kosmetyków, ale czy to dobrze?
Musicie ocenić sami! - LINK
Przez
większą część miesiąca grudzień wcale nie przypominał
grudnia. Częściej pojawiało się niebieskie niebo i ani grama
śniegu.
Jedyne
grudniowe selfie.
Kolejny
wypiek w moim wykonaniu. Po raz kolejny użyłam w nim jabłek, lecz
tym razem zdecydowałam się na tartę. Była ona niezwykle
pracochłonna i być może nie wygląda ona tak dobrze jak oryginał,
na którym się wzorowałam, ale i tak była smaczna, a to dla mnie
najważniejsze.
Grudzień
pewnie większości z nas kojarzy się z jedzeniem. Ja w tym roku nie
miałam do czynienia z typowymi świątecznymi potrawami, lecz
dogadzałam sobie w inny sposób. Na początku miesiąca powstała
ulepszona wersja sałatki-gyros. Myślę, że jest to takie danie,
które przypasuje każdemu.
I
w końcu się doczekałam! Co prawda na jeden dzień, ale w mojej
okolicy spadł śnieg! Warstwa śniegu... Nieważne! Najważniejsze,
że grudniowy śnieg zaliczony!
Ah
te jabłka nie dawały mi spokoju! Postanowiłam po raz pierwszy
pobawić się w wykonanie różyczek z ciasta francuskiego i właśnie
tego owocu. Idealne to one nie są, ale pierwsze koty za ploty, a
praktyka czyni mistrza :)
Pod
wpływem impulsu zamiast tradycyjnego amerykańskiego miasteczka pod
moją choinką pojawiła się typowa szwajcarska wioseczka. W końcu to
tutaj mieszkamy, a wszechobecny amerykanizm doprowadza mnie powoli do
szaleństwa. Pojawił się zatem kościółek, szwajcarskie
zabudowania, choinkowe świeczki. Ostatnio dokupiłam nawet
samochodziki. Jak szaleć, to szaleć!
Moje
TOP 9 najlepszych zdjęć na Instagramie.
Nasz
świąteczny wyjazd był bardzo udany. Zaskoczyła nas nawet pogoda.
Było niezwykle słonecznie i przyjemnie. Tu: widok na zameczek
Mareccio skąpany w zimowym słońcu.
Wschodnia
część Dolomitów absolutnie mnie zachwyciła. Tym bardziej byłam
zadowolona, że widok na nie mieliśmy wprost z naszego hotelowego
okna. Pierwszy raz na widok czegokolwiek zaniemówiłam.
Podczas
pobytu nie mogliśmy zrezygnować z okazji wjechania na ponad 2 tys.
metrów n.p.m i spaceru w śniegu. Okolica była przepiękna, a do
tego mnóstwo białego puchu.
Czasem
zbaczając z kursu, można natrafić na naprawdę magiczne miejsca.
Taką bajkową bramę znalazłam podczas spaceru po okolicy.
Świąteczne
posiłki spędzaliśmy w okolicznych restauracjach, jedząc
regionalne specjały. Tyrolski strudel jest obłędny.
W
drodze powrotnej chcieliśmy jeszcze zobaczyć austriacki Innsbruck.
Jego starówka jest naprawdę imponująca. Zdecydowanie jedna z
piękniejszych jakie widziałam.
Zaliczyliśmy
spacer po wąskich uliczkach, podziwianie ozdób świątecznych,
wejście na wieżę miejską i pobyt w muzeum.
Przepyszna
gorąca czekolada to idealny napój na zimowe popołudnia. Odrobina
rozkoszy i dobre rozgrzanie przy spadającej temperaturze.
Pora
na podsumowanie pamiątek przywiezionych z wyjazdu. Naturalnie nie
mogło obyć się bez pocztówek z miast, które zwiedziliśmy.
Dodatkowo na jarmarku świątecznym znaleźliśmy uroczy mały domek
z napisem Bolzano. Kupiliśmy tam także drewniane ręcznie robione
zawieszki na choinkę. Na naszą magnesową ścianę trafił również
magnes w kształcie łyżeczki.
Jak
co roku miałam w planach wspólne otwieranie kalendarza adwentowego
z kosmetykami na Instagramie. Moje plany zweryfikowało życie.
Próbki z kalendarza były tak małe, że często gubiły się w na
zdjęciach, więc postanowiłam zamieszczać je co drugi dzień. Pod
koniec byłam już nieco zniesmaczona zawartością i zupełnie
zaprzestałam publikacji.
A jak minął Wasz grudzień?
ŁAdnie Ci w takim delikatnym makijazu :)
OdpowiedzUsuńIle pyszności na tych zdjęciach 😀
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką szarlotki :D
OdpowiedzUsuńPieknie wygladasz kochana i widzialam ze odpoczywalas w Tyrolu <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie podsumowanie :) i widzę że dużo się u Ciebie działo :) zazdroszczę tego wyjazdu w Dolomity, uwielbiam to miejsce :)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego dobrego w Nowym Roku samych sukcesów i pomyślnosci 😉
Powinien byc zakaz publikowania pieknych zdjec z jedzeniem :( hahaha
OdpowiedzUsuńSliczne zdjecia! Uwielbiam takie podumowania!
Udanej niedzieli kochana!!
xo
www.trustmeimpolish.com
Bardzo ciekawe podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńTakie podsumowania zawsze pozwalają nam ranie spojrzeć na dany miesiąc i z czystą głową czekać na to, co wydarzy się w kolejnym. :)
OdpowiedzUsuńAle pyszności, szarlotkę uwielbiam tak jak i gorącą czekoladę :)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem proszę o kawałek ciacha :) hehe
OdpowiedzUsuńJestem na biezaco :)
OdpowiedzUsuń