sobota, 30 marca 2019

Z przymrużeniem oka #7 - Miniatura a rzeczywistość

Zupełnym przypadkiem natrafiłam niedawno na serię wpisów, które opublikowałam w 2015 roku. Była to moja relacja ze szwajcarskiego Parku Miniatur, który przedstawia największe zabytki Szwajcarii w mniejszej skali. We wspomnianych postach zamieściłam zdjęcia wszystkich obiektów, które tam widziałam. Jeśli zechcesz zapoznać się z tą relacją, odsyłam Cię do zakładki Melide (LINK). Po przeglądnięciu kilku zamieszczonych tam zdjęć wpadł mi do głowy pomysł porównania owych miniatur z ich rzeczywistym wyglądem. W końcu wiele miejsc w Szwajcarii udało nam się odwiedzić. Dzisiaj pragnę zatem pokazać takie specyficzne zestawienie i co nieco opowiedzieć o tych lokacjach.

Pałac Stockalper położony jest w miejscowości Brig w kantonie Wallis. To miejsce odwiedziliśmy w wakacje zeszłego roku. Byliśmy zachwyceni samym klimatem, który panuje w tej okolicy, a który przypomina nieco Włochy. Majestatyczna twierdza powoduje efekt „wow” u odwiedzających. W dodatku otoczenie Alp nadaje krajobrazowi bajkowego wyglądu.


























Walliser Alphütten to określenie alpejskich chat z kantonu Wallis. Podczas tego samego wyjazdu od razu przykuły one nasz wzrok. Drewniane domki położone są bowiem na charakterystycznie wyglądających grzybkach, co zobaczyć możecie na jednym z uwiecznionych zdjęć.

 

Wspomnienia z Kleine Scheidegg sięgają roku 2014, kiedy po raz pierwszy byliśmy w regionie Berner Oberland, który jest przepiękny. Cudowna trasa wędrowna prowadziła przez kilka górskich mieścin, w tym wspomniane Kleine Scheidegg, które posiada nawet swój własny dworzec. W czasie naszej wizyty odbył się tam wielki maraton, stąd ilość ludzi krążąca po okolicy. Podczas tej wyprawy odnieśliśmy niebywały sukces: dotarliśmy do granicy wiecznego śniegu i ostatniego przystanku przed Jungfraujoch.













Po zimowym zastoju w roku 2017 mój mąż zabrał mnie na wycieczkę po kilku okolicznych zamkach. Bardzo miło wspominam ten wyjazd, mimo że zamki były jeszcze zamknięte i mogliśmy jedynie pospacerować po ich okolicy. Zamek Hallwyl prezentuje się wyjątkowo za sprawą otaczającej go fosy i wręcz bije od niego powiew przeszłości.


Jedną z głównych atrakcji Zurychu jest klasztor Grossmünster, leżący na Starym Mieście. Wytrawni czytelnicy nie będą w stanie przypomnieć sobie żadnych relacji z tego miasta, bo szczerze mówiąc nie pałam do niego sympatią. Swego czasu jeździłam tam codziennie do szkoły, potem do pracy i główne centrum znałam jak własną kieszeń. Ale co zrobić, jak mnie nie zachwyca? Grossmünster mijałam wielokrotnie, a nawet byłam na prywatnym oprowadzaniu w ramach wycieczki szkolnej.





























Jednym z pierwszych miejsc, jakie odwiedziliśmy w Szwajcarii wspólnie z mężem, tuż po moim przyjeździe, był ogród polodowcowy w Lucernie. Na wstępie do niego odnaleźć można charakterystyczny punkt na mapie tego miasta, jakim jest pomnik lwa, wyrzeźbiony w skale.














Bramgarten to kolejne małe miasteczko, które zostało przeze mnie nieco zignorowane. Dawno temu mieszkaliśmy niedaleko niego i często dochodziło do sytuacji, w których wybieraliśmy się tam na zakupy. Pamiętam nawet wypad na jarmark świąteczny. Nigdy jednak nie były to cele turystyczne.










Nasz wielkanocny wypad do kantonu Ticino na długo jeszcze pozostanie w mojej pamięci. Spędziliśmy tam bardzo udane chwile i świetnie się bawiliśmy. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Bellinzony, czyli miasta trzech zamków. Odnaleźliśmy drogę do pierwszego z nich – Castelgrande, gdzie przez moment czuliśmy się jak w bajce o Alicji w krainie czarów. Niestety czas nas gonił i nie dotarliśmy już do dwóch następnych, lecz widzieliśmy je z daleka (również podświetlone nocą).
















W ramach kilku wizyt w Bernie, nieoficjalnej stolicy Szwajcarii, kilkukrotnie odwiedziliśmy leżący na starówce Basler Münster. Pech chciał, że prawie zawsze był on w remoncie. Otoczenie ściśle przyciągających do siebie budynków nie pozwala na zrobienie zdjęcia tego kościoła z oddali, toteż ten zabytek lepiej prezentuje się jako miniatura.




























Bundeshaus był także budynkiem wśród obiektów parku, ja jednak nie czułam potrzeby jego fotografowania. W przeciwieństwie do znanej wieży z zegarem Zyttglocke, z której równo o 12:00 rozbrzmiewa hejnał i zaobserwować można poruszające się postaci.


Innym zamkiem z naszej okolicy jest zamek w Lenzburgu, który także odwiedziliśmy latem. Byliśmy zachwyceni pięknie zdobionymi i odrestaurowanymi pomieszczeniami oraz zbiorem dobrze zachowanych obiektów, które pokazywały historię mieszkającej tam niegdyś rodziny.














W Basel także byliśmy kilkukrotnie, a po raz ostatni spędziliśmy tam święto narodowe (1. August). Podczas spaceru po tym mieście krążyliśmy sobie wokół portu, a nawet przeszliśmy się do graniczącej Francji.











W Parku Miniatur widzieliśmy także kilka obiektów, które było nam dane zobaczyć, lecz nie uwieczniłam ich na zdjęciu. Ciekawą historią była nasza wizyta w zamku Sargans. Pierwszy raz widzieliśmy wtedy pomieszczenia niedostępne podczas zwiedzania dla turystów. Wszystko to z powodu pewnego znajomego znajomych, który robił tam remont, a przy okazji wynajmował jedno z pomieszczeń w celach prywatnych. Ostatecznie byliśmy tam na jego urodzinach(!)

























Maienfeld to mieścina, do której jeździliśmy bardzo dużo razy w celach towarzyskich. Niestety nie znalazłam ani jednego zdjęcia stamtąd. Miniatura ratusza w Zofingen wygląda bardzo interesująco. Odwiedzając tę małą mieścinę i jej starówkę, widzieliśmy naturalnie ten główny zabytek. Posiadam jego zdjęcie, lecz jest na nim mój mąż robiący głupie miny, więc nie pozwala mi on go opublikować ;)

























Innym przykładem obiektu, który nie wzbudza we mnie emocji, jest słynny most Kapellbrücke w Luzern. Widziałam go nawet kilka razy, lecz to miasto zupełnie mi się nie podoba, toteż most również zignorowałam. Być może mam jakieś jego zdjęcie sprzed 7 lat, lecz nie chciało mi się nawet sięgać do dysków wymiennych, by je odnaleźć. Liestal z kolei podczas naszych odwiedzin był totalnie rozkopany, więc szybko z niego uciekliśmy.


























Jak oceniacie wykonanie tych miniatur? Która wersja bardziej Wam się podoba?

15 komentarzy:

  1. Klasztor robi wrażenie 😉 Podobają mi się te miniatury 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba czas na wycieczke, dawno nie bylam w Wallis ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie byłam w takim parku miniatur, chętnie bym zwiedziła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku ale fajne miejsce! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe porównanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj
    Jestem u Ciebie z rewizytą i już mi się tutaj podoba:) lubię blogi podróżnicze.
    Pozdrawiam słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj
    Jestem u Ciebie z rewizytą i już mi się tutaj podoba:) lubię blogi podróżnicze.
    Pozdrawiam słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. wow ale pięknie :)
    Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  9. podoba mi się jak piszesz

    OdpowiedzUsuń
  10. Miejsce naprawdę pięknie się prezentuje, aż chciałoby się to zobaczyć na żywo ^^ Czy byłabyś chętna przyłączyć się do akcji "Help the Book",
    tak jak pisałam w poście? Koniecznie daj mi znać :)
    Pozdrawiam oraz dziękuję za odwiedziny ♥ wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Aż chce się wybrać w podróż ☺

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...