czwartek, 7 marca 2019

Projekt Denko - luty 2019: Skromniutko!

Co się tu nawyprawiało?! Tak skromnego w swej objętości Denka chyba jeszcze ten blog nie widział. W trakcie lutego niewiele produktów zakończyło swój żywot, a i w moje ręce nie trafił żaden bubel, z którym koniecznie od razu chciałabym się rozstać. Przyznam nawet szczerze, że zamiast zużyć kosmetycznych po głowie chodziły mi raczej zapasy produktów spożywczych i wykorzystywanie resztek w kreatywny sposób. To w ten temat ostatnio weszłam całą sobą. A kto ma czas na nakładanie na siebie kosmetyków, gdy 3/4 czasu spędza się w kuchni. A tak zupełnie na poważnie w styczniu i lutym zaczęłam powoli wprowadzać do mojej pielęgnacji kosmetyki Kiehl's, które pojawiły się u mnie wraz z kalendarzem adwentowym i to głównie one wprowadziły pozostałe produkty w stan hibernacji. Mimo wszystko zapraszam na przegląd skromnych zużyć z lutego.


Legenda:
Kolor zielony – Kupię ponownie!
Kolor pomarańczowy – Zastanowię się nad kupnem / Kupię w innej wersji zapachowej
Kolor czerwony – Zdecydowanie nie kupię!

1) Woda micelarna Bourjois Paris

Dobrze już wiecie, że należę do wielbicielek nieistniejącego już na rynku micela od Bourjois (w wersji fioletowej). Na osłodę mogłam jednak zaopatrzyć się w wodę micelarną do usuwania makijażu wodoodpornego. Co prawda, to nie to samo, lecz nie będę narzekać. Ta wersja jest i tak lepsza niż większość produktów, których używałam do tego celu. Niestety również tej przyjemności postanowili mnie w Szwajcarii pozbawić, więc w tym przypadku także będę musiała odliczać ze smutkiem kolejne butelki z zapasów. Wracając jednak do samego produktu, to jest on idealny do szybkiego i gruntownego demakijażu. Można go śmiało używać do oczyszczania oczu. Podczas jego używania nie pojawiło się żadne podrażnienie czy nieprzyjemne symptomy. Nie pozostawia on też tłustego filmu. Jednym słowem w konsystencji przypomina on wodę, o której istnieniu szybko się zapomina. Tak samo jak o makijażu na twarzy.


2) Czarne mydło Rituals The Ritual of Hammam

Był to mój pierwszy kontakt z jakimkolwiek czarnym mydłem, który zakończył się bardzo pozytywnie. Kosmetyk od Rituals był wszechstronny w użyciu. Przynosił dobre efekty zarówno przy stosowaniu na ciało, jak i twarz. Za jego sprawą skóra była widocznie oczyszczona, lecz nie przesuszona. Używanie tego mydła w połączeniu z rękawicą do peelingu dawało wyjątkowe rezultaty. Moje ciało już dawno nie było tak gładkie i jędrne. Kosmetyk miał dość gęstą, smolistą konsystencję i charakterystyczny zapach, w którym głównie wyczuć można było silnie eukaliptus. Efekt aromaterapii gwarantowany.

3) Mydło w kostce Aile Olive

Tradycyjne mydło w kostce o zielonej barwie i oliwkowym zapachu. Nic dodać, nic ująć.


4) Krem nawilżający w formie żelu Biotherm Skin Oxygen

Ten krem towarzyszył mi przez cały rok i nadal nie zdążyłam zużyć go w całości, mimo że używałam go bardzo systematycznie. Sięgałam w jego stronę każdego wieczora. Czasem także rano. Krem miał bardzo lekką, żelową konsystencję, która nadawała się do nałożenia także pod makijaż. Kosmetyk pozostawiał na twarzy przyjemny chłód i uczucie odświeżenia. Rozstaje się z nim ze względu na przekroczoną datę ważności. Z ogromną chęcią powróciłabym do tej serii. Więcej na temat produktów Biotherm przeczytasz >>TUTAJ<<.


5) Olejek do włosów Hask Argan Oil from Morocco

Niby malutka fiolka, a starczyła mi na wiele użyć. Zawierała ona olejek arganowy, który nakładałam na końcówki włosów. W teorii tego kosmetyku używać można na suche i mokre włosy. W moim przypadku jednak dodatkowe natłuszczanie suchych włosów daje niezbyt fajne efekty, dlatego głównie stosowałam go na mokro. Faktycznie włosy były po nim miększe i bardziej jedwabiste. Sięgałam po niego w gorszych momentach, gdy moje włosy wyraźnie potrzebowały pielęgnacji, a wtedy olejek był wręcz wypijany w mig.

6) Kolagenowa maseczka pod oczy

Jedyny produkt w tym zestawieniu, który się u mnie totalnie nie sprawdził. Opakowanie zawiera 30 kolagenowych płatków pod oczy, które powinny idealnie wpływać na tę okolicę. Do ich stosowania podchodziłam trzykrotnie i za każdym razem efekt był tak samo zły. Już kilka sekund po nałożeniu skóra pod oczami zaczynała mnie piec, swędzieć i palić. Czułam tak ogromny dyskomfort, że nie byłam w stanie spędzić w tych płatkach ani chwili dłużej. Naturalnie natychmiast zdejmowałam je, ale i tak musiałam odczekać, aż skóra powróci do normy i zniknie zaczerwienienie. Zdecydowanie nie jest to produkt dla mnie.


7) Maseczka do twarzy: Cadeavera Pre-Party Maske

Ta maska już od dawna leżała w moich zapasach i w końcu postanowiłam po nią sięgnąć. Co prawda nie jest ona dokładnie dostosowana do mojego wieku (przeznaczona jest do młodej cery poniżej 25 lat), ale ja akurat nie mam z takimi rzeczami problemu. Według zapewnień producenta ma ona dać twarzy uderzenie świeżości. W tym celu pomoc mają melon i ekstrakt z aloe vera, które znajdują się w składzie. Maseczka ma kleistą, przezroczystą konsystencję, którą następnie należy zmyć z twarzy wodą. Szczerze mówiąc, po aplikacji moja cera nie wyglądała jakoś nadzwyczajnie, ale efekt był poprawny. Twarz wyglądała dobrze i była miękka jak po większości maseczek.

8) Maska nawilżająca Cadeavera

Tę maskę mogliście już zobaczyć w poprzednim Denku, a po rewelacyjnym efekcie, jaki po sobie pozostawiła, nie mogłam powstrzymać się przed kolejnym użyciem. Ten kosmetyk wpasował się idealnie w preferencje mojej skóry, przez co mogłam cieszyć się pięknie odżywioną i rozpromienioną cerą. Niestety jest to edycja limitowana i nie mogłam jej już znaleźć w sklepie. Mam jednak nadzieję, że wyjdzie ona ponownie latem. Więcej o tej masce możesz przeczytać w poprzednim Projekcie Denko >>TUTAJ<<.


9) Maseczka do twarzy Schaebens Mandeltraum

Ostatnio w moje ręce wpadła nowość marki Schaebens. Samo opakowanie i migdał w nazwie od razu zachęciły mnie do kupienia tej maseczki. Efekt wizualny idealnie pokrywał się z działaniem i ostatecznie odkryłam kolejnego maskowego ulubieńca. Przede wszystkim zachwycał sam zapach, który był intensywny i rozprzestrzeniał się od razu po otwarciu saszetki. Mi przypomniał on jakiś batonik, który kiedyś próbowałam. Naturalnie główną nutą zapachową jest migdał. Kosmetyk ten miał konsystencję delikatnego kremu, który dobrze rozprowadzał się po twarzy. Ilość produktu zamieszczona w opakowaniu była idealnie dopasowana. Po 20 minutach spędzonych z maska na twarzy zauważyłam, że prawie cała kremowa konsystencja została wchłonięta. Pozostawiła ona jednak po sobie lekko olejową powłokę, dlatego lepiej nakładać ją wieczorami. Po aplikacji tej maski skóra była bardzo ładna, nawilżona i błyszcząca. Widać było poprawę ogólnej kondycji i odżywienie. Jestem na tak!

10) Plastry oczyszczające na czoło i brodę Dermo pHarma+

To standardowe plastry, których używam do oczyszczenia strefy T z nadmiernej ilości zaskórników. Jeśli chodzi o polski rynek kosmetyczny, to ta marka wypuszcza produkty, które jako jedyne (w moim przypadku) dają zadowalający efekt. Polecam wypróbować również wersję na nos.


11) Pasta do zębów Sensodyne Multicare

Główną pastą jakiej używam jest Elmex, lecz czasem robię sobie od niego przerwy. Wtedy chętnie sięgam po Sensodyne, a wersja Multicare jest wśród wszystkich dostępnych rodzajów moją ulubioną. Przede wszystkim bardzo dobrze oczyszcza zęby i daje natychmiastowe odświeżenie. 


12-13) Produkty męskie: żel pod prysznic Balea Men Highland i antyperspirant w spray'u Nivea Men Silver Protect

W lutym mój mąż dorzucił swoje dwa grosze do Denka. Zużył on żel pod prysznic od Balea z limitowanej edycji Highland. Jak na żele tej marki przystało ten również miał bardzo aromatyczny zapach, zawierający męskie nuty drzewa sandałowego, bergamotki i cytryny (Zapach ten byłby idealny jako perfumy). Kosmetyk działał zadowalająco, a przeznaczony był do mycia zarówno ciała, jak i twarzy oraz włosów, co mój mąż akurat bardzo sobie ceni. Antyperspirant Nivea Men to jego wieloletni faworyt, którego chyba już nie muszę przedstawiać.


14) Akcesoria: pęseta

Niestety nie pamiętam marki, czy sklepu, w którym kupiłam tę pęsetę. Sprawdzała się dobrze przez bardzo długi czas. W końcu jednak nadeszła na nią pora, bo nieco już stępiała. A może przestraszyła się swojej konkurentki...


-> Suplementy diety: Calcium-Magnez Actilife

-> Kosmetyki z kalendarza adwentowego Kiehl's

Od samego początku wiedziałam, że będę opisywać markę Kiehl's na blogu, opierając się o kalendarz, który był jednocześnie moim pierwszym doświadczeniem z jej kosmetykami. Poniższym zdjęciem pragnę pokazać Wam jedynie mały przedsmak tego, o czym w niedługim czasie będzie można przeczytać na blogu. Nie będę jeszcze zdradzać, które kosmetyki i w jaki sposób u mnie się sprawdziły. Dajcie koniecznie znać, czy jesteście ciekawe wyników mojego testu.

Jak doskonale widać lutowe Denko nie było zbyt duże w rozmiarze, stąd też mała ilość gotówki, jaką kosztowały mnie te kosmetyki. Bardzo oszczędnie ten miesiąc kosztował mnie zaledwie 85,57 zł. Zużycia te nie wpłynęły znacząco na używane obecnie kosmetyki. W marcu jednak spodziewać możecie się aktualizacji mojego planu pielęgnacyjnego na wiosnę.

Czy znacie te kosmetyki?

23 komentarze:

  1. Wow mega wydajny ten Biotherm, chyba sie na niego skusze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomniałaś mi, że też lubiłam plaster na nos z Dermo pHarmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. JA ten żel krem bym używał pewnie jako serum ^^ Dobrze, że jest wydajny

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiło mnie mydło Rituals :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie powiedziałabym, że jest to skromne denko 😁

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tych kosmetyków, ale zachęciłaś mnie do spróbowania plastrów oczyszczających na czoło oraz pasty Sensodyne Multicare. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. czy ja wiem, czy aż tak skromnie? chyba nie jest tak źle ;) nie znam tych kosmetyków, jakieś czarne mydło miałam, ale innej firmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wyglada to na skromne denko:D haha, swietny post, pozdrawiam;)
    https://artidotum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam żadnego ze zużytych przez Ciebie kosmetyków, ale niesamowicie ciekawią produkty Rituals i Biotherm :) I jestem bardzo ciekawa Twojej opinii na temat kosmetyków Kiehl's ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Całkiem spore denko :) Niestety nie miałam okazji używać żadnego z wymienionych kosmetyków ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Właściwie to większości kosmetyków nie znam, ale denko bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A tam skromniutko ;) Moje denka są czasami jeszcze mniejsze ;) Ale żadnego Twojego pustaczka nie znam ;o

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam jeszcze żadnego z tych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Skusiłabym się na te maseczki :)
    Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię czarne mydło, ale nie używam codziennie, bo mam zbyt suchą skórę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie uzywalam go codziennie, a jedynie od wielkiego dzwonu ;)

      Usuń
  16. Będą jeszcze jakieś denka u Ciebie na blogu?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...