Od
dobrych kilku tygodni w mojej pielęgnacji opieram się głównie na
tych samych produktach. Nic nowego nie przybywa, mało ubywa.
Dzisiejszy post z serii Denko nie
zawiera dużej ilości produktów, co nawet mnie cieszy. Jest to
bowiem oznaką ponadprzeciętnej wydajności kosmetyków, których
używam, a że jestem z nich zadowolona, nie chciałabym się z nimi
przedwcześnie rozstać. Lipiec mogę uznać miesiącem maseczek, po
które sięgałam (jak na mnie) bardzo często. Maski w saszetkach
znajdziecie oczywiście w tym wpisie, natomiast na opinie o
produktach tego typu w większych opakowaniach będziecie musieli
jeszcze odrobinę poczekać.
Legenda:
Kolor zielony – Kupię ponownie!
Kolor pomarańczowy – Zastanowię się nad kupnem / Kupię w innej wersji zapachowej
Kolor czerwony – Zdecydowanie nie kupię!1) Szampon nawilżający Alterra Bio-owoc granatu i bio-aloes
Na
początek zajmiemy się nieco kontrowersyjnym produktem, jakim jest
szampon Alterry. Dlaczego nazywam go kontrowersyjnym? Ponieważ wiem,
jak wielu wielbicieli mają te kosmetyki, a ja niestety nie wyrobiłam
sobie dobrego zdania o tym maluchu. Nie bez przyczyny nazywam go
maluchem, gdyż starczył mi on na tydzień. Nie wiem, jakie zapasy
musiałabym robić, chcąc używać go na okrągło... Problem w tym,
że nie chciałabym już w ogóle do niego powracać! Niby nie był
zły, ale moje włosy wyglądały po jego użyciu bardzo, bardzo
słabo. Puszyły się, były sianowate i nie chciały się układać.
No i co z tego, że skład nie najgorszy (a wszyscy są przecież
obecnie mistrzami w wyborze kosmetyków tylko i wyłącznie
naturalnych), zapach całkiem znośny, gdy wydajność i działanie
leży i błaga o kolejną szansę. U mnie niestety jej nie będzie.
Na pewno nie kupię już szamponu tej marki. W całości nie skreślam
jednak Alterry, bo mam np. ich olejek do twarzy i jest bardzo
przyjemny.
Produkt
nie zawiera silikonów, sztucznych barwników, substancji
zapachowych, konserwantów, parafiny i substancji ropopochodnych.
2) Szampon
przeciwłupieżowy Garnier Fructis Citrus Detox
W
dzisiejszym poście postanowiłam nieco odnieść się do produktu
Garniera, który pojawił się niedawno w nowych opakowaniach.
Odnoszę wrażenie, że Citrus Detox jak
i cała seria Fructis
jest bardzo specyficzna. Dla niektórych jest ona ostatnim ratunkiem
przy problematycznej skórze głowy, a dla innych totalnym
niewypałem. Praktycznie nie spotkałam się z pośrednimi reakcjami.
Ja zaliczam się zdecydowanie do pierwszej grupy. U mnie Citrus Detox
sprawdza się najlepiej ze wszystkich szamponów Garniera. Moja skóra
głowy jest po nim idealnie oczyszczona. Pomaga również pozbyć się
łupieżu i zapobiega jego nawrotom. I nareszcie moja odpowiedź na
wątpliwości niektórych z Was: wraz z nowym opakowaniem zmienił
się lekko skład. Dla mnie nie ma to najmniejszej różnicy, gdyż
działa on na moich włosach identycznie jak wcześniejsza wersja.
Może jednak osoby, które wcześniej nie były z niego zadowolone,
zmienią zdanie wraz z udoskonalonym składem? Ja do cytrusowej
wersji zapachowej wracam z przyjemnością.
3) Serum
na suche i zniszczone końcówki Avon Advance Techniques
Ten
produkt zużywałam długo, gdyż nie mam i nigdy nie miałam
problemu z końcówkami. Są one w dobrym stanie niezależnie od
długości włosów, co niesamowicie mnie cieszy. W ramach
profilaktyki co jakiś czas nakładałam na nie właśnie to serum,
które dostałam kiedyś w prezencie. Nie robiło ono niczego złego,
ale bez niego moje włosy również miały się dobrze. Nie zdecyduję
się ponownie na ten produkt nie dlatego, że jest on zły, tylko
dlatego, że tego typu kosmetyk nie jest mi potrzebny.
4) Żel
pod prysznic Balea Family Duschgel Frische Energie
Jak
na żel familijny przystało używałam tego produktu wraz z mężem
i 500-mililitrowa butelka starczyła nam dokładnie na miesiąc. Przy
śmiesznej wręcz cenie (0,75 euro) jest to wynik zadowalający. Ten
kosmetyk miał typową konsystencję żelu, dobrze rozprowadzał się
na skórze, przyjemnie się pienił i (mnie osobiście) nie wysuszał.
Na plus – jak zawsze w przypadku żeli Balea – ocenić można
świeży zapach pomarańczy, grejpfruta, porzeczki i marakui (z czego
najbardziej wyczuwalna była pomarańcza). Odkąd przekonałam się
do żeli Balea, zdecydowanie częściej pojawiają się one w naszej
łazience.
5) Masło
do ciała The Body Shop Smoky Poppy
W
tym zestawieniu znajdziecie aż dwa masła TBS. Jeśli jesteście ze
mną od dłuższego czasu, powinniście wiedzieć, że bardzo je
lubię i chętnie poluję na nie na promocjach. Jedną z moich
ulubionych serii jest właśnie Smoky Poppy, która charakteryzuje
się bardzo intensywnym i nieco ciężkim zapachem. Zdecydowanie
preferuję ją, gdy jest nieco zimniej, a jako że ostatnie dni
przypominały październikową aurę, nabrałam ochoty, by jej
używać. Głęboko nawilżające masło miało nieco tłustą
konsystencję i zdecydowanie lepiej nadawało się do wieczornej
pielęgnacji. Jego zapach utrzymywał się na ciele nawet następnego
dnia. W zapasach mam jeszcze balsam z tej serii, po którego z
pewnością sięgnę jesienią.
6) Masło
do ciała The Body Shop Glazed Apple
Drugim
i zdecydowanie mniejszym masełkiem tej samej marki, jakie zużyłam,
była seria o intensywnie jabłkowym zapachu. Produkt był bardzo
podobny pod względem działania i konsystencji do poprzedniego.
Ponownie muszę zaznaczyć, że był tłusty i zostawiał powłokę
na ciele, przez co jedynym i najlepszym rozwiązaniem było używanie
go na noc. Kosmetyk pochodzi z limitowanej wersji świątecznej, więc
nie wiem, czy jeszcze go dostanę.
7) Antyperspirant
w sprayu Fa Floral Protect
Niestety
antyperspirant Fa absolutnie mnie nie zachwycił. Po raz pierwszy
miałam styczność z produktem tego typu owej marki. O ile lubię
ich mydła i żele pod prysznic, to już dezodoranty to jakiś
niewypał. Zapach orchidei i fiołka brzmi nieźle, ale w praktyce wypadł bardzo średnio. Spray ma dawać 48 h ochronę (zawsze śmieszą
mnie te napisy!), a w rzeczywistości po 10 minutach trzeba było
aplikować go ponownie. Zupełnie nie zabezpieczał przez potem czy
nieprzyjemnym zapachem. Pozostawiał na ubraniach plamy. Zużyłam
go, nosząc w torebce do pracy, ale już więcej nie sięgnę po tę
markę.
8) Peeling
myjący Joanna Body Naturia z truskawką
Kolejny
peeling Joanny, który posiadałam w zapasach. Miałam dość sporą
ich ilość, każdy o innym zapachu. Truskawka wypadła w tym
zestawieniu bardzo przyjemnie (choć nie mogę być w tym przypadku
obiektywna – uwielbiam zapach truskawek!). Dla niewymagającego
ciała, jakie całe szczęście posiadam, ten rodzaj peelingu jest
wystarczający, by cieszyć się gładką skórą. Z tego też powodu
będę powracać do Joanny.
9) Aktywny
krem eliminujący niedoskonałości Iwostin Purritin
Moim
pierwszym doświadczeniem z marką Iwostin był zestaw: żel do mycia
twarzy i ten krem. Żel zużyłam oczywiście wcześniej i pojawił
się on już we wcześniejszym Denku.
Oba kosmetyki używałam jednocześnie i jako duet sprawdziły się
rewelacyjnie. Jest to zdecydowanie odkrycie ostatnich tygodni. Jeśli
chodzi o sam krem, to faktycznie widziałam ogromną poprawę
kondycji mojej skóry, gdy go używałam. Świetnie sprawdzał się
również jako krem na dzień, pod makijaż. Dobrze matowił skórę.
Przeżyłam prawdziwą rozpacz, gdy się skończył. Musiałam
wygrzebać go do ostatniej kropli. Zamówiłam już kolejne
opakowanie.
10) Żel
punktowy Garnier Czysta Skóra
Całkiem
dawno temu kupiłam ten żel punktowy i użyłam go kilka razy.
Produktu nie zużyłam do końca ze względu na jego okropne, bardzo
niehigieniczne opakowanie, które zaczęło mnie okropnie denerwować.
Warto zaznaczyć, że jest to produkt, zawierający alkohol, więc
głównym zadaniem jest wysuszenie pryszcza. Gdy zasmarowało się
krostkę jeszcze przed jej wyskoczeniem, żel wyciągał ją przez
noc. Głównym moim zastrzeżeniem wobec tego produktu jest okropne
opakowanie, z którego samoistnie wydostaje się produkt, oblepiając
całą końcówkę. Od jakiegoś czasu w ogóle po niego nie
sięgałam, więc nie jest mi szkoda się go pozbyć.
11) Maska
w płachcie Montagne Jeunesse Tuchmaske mit brasilianischem Schlamm
Bambusowa
maska w płachcie to mój pierwszy kontakt z tą marką. Maska z
błotem zawiera takie składniki jak magnez, jagody acai i awokado.
Pomimo że jest to maska w płachcie, jej aplikacja była bardzo
brudna. Każde dotknięcie maski powodowało pozostawienie produktu na
dłoniach. Płachta była dobrze wycięta, lecz nie w każdym miejscu
przylegała do twarzy, co było nieco męczące. Jej zapach był
specyficzny, ale niedrażniący. Po 15 minutach ściągnęłam
płachtę, a moja twarz była przez jakiś czas nieco odrętwiała.
Według zaleceń pozostałość powinno się wmasować w skórę,
jednak nie dało się tego zrobić. Rezultat? Twarz była miękka,
przyjemna w dotyku. Nie było to jednak nic nadzwyczajnego. Taki sam
efekt można uzyskać również tańszymi maskami.
12) Plastry
pod oczy Sephora Green Tea Eye Mask
Większość
plastrów pod oczy, których używałam, nie sprawdziły się u mnie.
Toteż do tego produktu podeszłam z ogromnym dystansem. Działanie
tych plastrów pozytywnie mnie zaskoczyło. Były one sporej
wielkości i zajmowały dużą powierzchnię pod oczami. Były bardzo
mocno nasączone ekstraktem z zielonej herbaty. Plastry pozostawiłam
na twarzy na 15 minut. Po tym czasie ukazała mi się promienna skóra
pod oczami. Widać było odprężenie oraz poprawiła się
elastyczność tych miejsc. Efekt był bardzo ładny, a ja byłam
zadowolona, więc chętnie zaopatrzyłabym się w kolejne opakowanie.
13) Płyn
do płukania jamy ustnej Aquafresh Fresh & Minty
Bardzo
lubię płyny do płukania ust, które nie zawierają alkoholu i mają
przyjemny, odświeżający smak. Taki właśnie był ten płyn. Jako że ten produkt kupić mogę jedynie w Polsce, będę do niego wracać,
gdy wybiorę się do rodziny.
14) Suplement
diety Plusssz Multiwitamina Minerały
Przyjemne
w smaku tabletki musujące z witaminami i minerałami. Każdego lata
dopada mnie okropne przeziębienie, więc w tym roku profilaktycznie
postanowiłam temu zapobiec, używając między innymi tego rodzaju
suplementów. Najwidoczniej moje działanie było słuszne, bo żadna
choroba mnie nie dosięgła. Te tabletki miały dobry pomarańczowo-grejpfrutowy smak.
II) Często
denkowane:
->Maseczka
do cery trądzikowej Dermaglin – Drugie opakowanie tej maski.
Świetnie działa. Szkoda, że ilość produktu nie jest podzielona
na dwie saszetki, bo nie da się jej zużyć naraz. - LINK
III) Próbki:
-> Żelowy
krem nawilżający Biotherm Homme Aquapower – Przyjemny żel o
szybko wchłaniającej się konsystencji i ładnym, męskim zapachu.
Niestety mój mąż jeszcze nie jest przekonany do używania
kremów...
-> Krem
do cery normalnej Garnier Hydra Adapt – Nie jest to co prawda krem
przeznaczony do mojego typu cery, ale dawał całkiem dobre
nawilżenie. Używałabym go raczej wieczorem. Na dzień był zbyt
tłusty.
-> Perfumy
Lancome La Nuit Tresor – Bardzo intensywny i ciężki zapach.
Zdecydowanie na wieczorowe wyjścia i chłodniejszą porę roku.
-> Krem
do rąk i stóp Arrow – Kremy o bardzo intensywnych zapachach, które
na długo pozostają wyczuwalne. Jeszcze nigdy nie miałam do
czynienia z tak szybko wchłaniającymi się kremami, które znikały
dosłownie w sekundę.
Moja pielęgnacja
Moja pielęgnacja
W tym miesiącu jestem zadowolona z
utrzymania postanowień, które sobie założyłam. Jako że w lipcu
zużyłam aż dwa szampony, musiałam rozpocząć już kolejne
opakowanie. Tym razem do testów trafił szampon Jantar. Planuję również wykorzystać miniaturki duetu (szampon i odżywka) marki
Rausch, o której chciałabym napisać w kolejnym Leksykonie
kosmetycznym. Poza maską Kallosa i odżywką w piance Pantene
otworzyłam również miniaturę Johna Friedy. Sierpień ogłaszam
miesiącem dla włosów. Zużycie jednego żelu pod prysznic
zwiastuje pojawienie się nowego. Tym razem powróciłam do znanego
mi produktu – malinowego żelu Yves Rocher. Wraz z dzisiejszym
Denkiem pozbyłam się wszystkich opakowań balsamów i maseł
do ciała. W mojej szafeczce pojawiła się zatem kolejna nowość od
Biolaven. Peeling do ciała wymieniłam na wersję grejpfrutową, a
dezodorant to w tym momencie marka Rituals. W lipcu przestałam
systematycznie używać wody termalnej, ale wraz z powrotem
sierpniowych upałów zacznę stosować ją ponownie i wtedy też
pojawi się moja opinia o niej. W łaski powrócił ostatnio także
zestaw Effaclar Duo+. Reszta produktów pozostaje bez zmian.
Znacie te produkty? Używałyście ich?
Jakoś nigdy nie potrafię się zmusić, żeby napisać notkę o swoim denku :D
OdpowiedzUsuńPolecam. Swietna zabawa ;)
Usuńspore denko! ;) bardzo lubię te peelingi od Joanny, właśnie mam zamiar kupić nowy bo wcześniejeszy już zużyłam :D
OdpowiedzUsuńJa tez bardzo je lubie, a w dodatku moge kupic w CH, wiec super :)
UsuńO sporo fajnych kosmetyków widzę :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie ;)
UsuńKochana u mnie ogolnie Alterra sie nie sprawdza ani kosmetyki naturalne :( A te platki z Sephory musze sobie zakupic :D
OdpowiedzUsuńMam podobnie z naturalnymi kosmetykami. Myslalam, ze tylko ja jestem dziwna :P
UsuńWOW! Ile kosmetyków zużyłaś. Też używam pasty do zębów Elmex, tylko tej pomarańczowej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja uzywam ich na zmiane :) To nie jest szczyt moich mozliwosci, ale jest dobrze :)
UsuńSpore zużycia, naprawdę! Ja z tej gromadki znam tylko szampon z Alteryy i u mnie akurat ta wersja sprawdzała się całkiem dobrze, z innymi natomiast miałam podobnie :)
OdpowiedzUsuńJa raczej na zadna wersje sie juz nie skusze
UsuńWszystko to dla mnie same nowości ;) ale dużo tego !
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdził się ten szampon z Alterry aczkolwiek dawno go nie miałam. A te plastry z sephory muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten krem Iwostin, ale już nie pamiętam jak działał ;)
OdpowiedzUsuńŻelu do kąpieli z balea chętnie bym wypróbowała, cena rzeczywiście śmieszna jak na taką pojemność i wydajność :)
OdpowiedzUsuńDokladnie. Warto wyprobowac.
UsuńZ serii z granatem z Alterry miałam maskę do włosów i była bublem. W tym serum na końcówki z Avon najbardziej podoba mi się zapach :D Peelingi myjące z Joanny bardzo lubię i kupuję regularnie ;)
OdpowiedzUsuńFakt! Zapach jest bardzo przyjemny :)
UsuńDo antyperspirantów z Fa jestem zrażona i nigdy więcej nie kupię z tej firmy. Mój sprawdzał sie tragicznie. Po prostu w ogóle nie działał. Za to również mi się spodobal garnier fructis, a na serum do końcówek włosów może się skuszę, bo ja w przeciwieństwie do Ciebie potrzebuję takiego produktu.
OdpowiedzUsuńCiekawe kosmetyki! :)
OdpowiedzUsuńInspirujący zestaw ;) nawet kilka z nich używam.
OdpowiedzUsuńwow spore denko
OdpowiedzUsuńDo altery już raz podchodziłam ale też bez powodzenia. Może jeszcze kiedyś coś z tej firmy wypróbuję.
OdpowiedzUsuńPpzdrawiam serdecznie :)
Duże denko :) Jestem zaskoczona opinią na temat Alterry, bo rzeczywiście raczej częściej jest chwalona. Sama zamierzam właśnie ten szampon wypróbować, chociaż wydajnością nieco mnie do niego zniechęciłaś :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię masła TBS i nie cierpię tego szamponu Alterry :P
OdpowiedzUsuńPeelingi z Joanny są super, natomiast z Alterry przede wszystkim nie lubię szamponów :), reszta kosmetyków jakich używałam była ok.
OdpowiedzUsuń