Gdy
tylko powróciłam z urlopu, wiedziałam, że lipiec będzie bardzo
intensywnym i pracowitym miesiącem. Nie myliłam się ani trochę.
Przybliżę Wam moją sytuację jednym zdaniem. Zupełnie przypadkowo
stało się tak, że pracowałam w trzech firmach jednocześnie.
Możecie się domyślać, jak napięty był mój grafik. Jednak
człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego. Nie
przeszkodziło nam to w małych przyjemnościach. Odbyło się kilka
spotkań ze znajomymi. Odwiedził nas także nasz przyjaciel z
Polski, który spędził u nas większą część tego miesiąca.
Wspólnie wybraliśmy się także na kilka świetnych wycieczek. W
końcu pojechaliśmy do Schaffhausen, skąd powędrowaliśmy szlakiem
pieszym do Rheinfall i obejrzeliśmy go z drugiej (bardziej
urodziwej?) strony. Po raz czwarty odwiedziliśmy z kolei Luzern,
które dopiero teraz absolutnie nas zauroczyło. Poza tym wyjazd do
malowniczego parku z domkami na palach, zoo w Zurychu, Baden i
odwiedziny w naszej ulubionej greckiej knajpce. Nie zapominajmy
jeszcze o górskiej wędrowce w okolicach Engelberg. Trasa wybrana
była dość spontanicznie, ale była niezmiernie ciekawa i godna
polecenia.
W
tym czasie niewiele działo się na blogu. Udało mi się udostępnić
raptem trzy wpisy. Wyszłam jednak z założenia, że czas wakacyjny
i piękna pogoda i tak nie sprzyja przesiadywaniu przed komputerem,
więc nie będzie to żadna tragedia. Odpuściłam i dałam sobie
odrobinę wytchnienia. Obserwowałam jednak statystyki i dotarło do
mnie, że coraz większym zainteresowaniem cieszą się moje
archiwalne wpisy, w których poruszam temat podróżowania po
Szwajcarii. Od kilku miesięcy przygotowywałam już wpisy, które
miałam udostępniać na nowej stronie, skupiającej się właśnie
na tej tematyce. Stwierdziłam zatem, że to idealny moment z
wystartowaniem bloga:
To
w tym miejscu znajdziecie od dziś wpisy dotyczące Szwajcarii.
Jeszcze raz zachęcam więc do obserwowania tej strony. Będę
również wdzięczna za wszelkie porady, bo WordPress stanowi dla
mnie jeszcze małe wyzwanie. Jeśli znacie kogoś, kto planuje wyjazd
do kraju czekolady, podzielcie się z nim moim najnowszym dzieckiem!
:) Na Instagramie nie pojawiło się w lipcu zbyt wiele zdjęć, lecz
podjęłam decyzję o tworzeniu Instastory´s z naszych wyjazdów.
Takie relacje będą zawsze zapisane na moim profilu, więc jeśli
ktoś nie zdążył zobaczyć ich w dniu premiery, może łatwo to
nadrobić.
Będąc
w Polsce, nie mogliśmy odebrać sobie tej przyjemności i nie
spróbować pysznych deserów lodowych. W tym przypadku wybór padł
na pucharki bananowe od Grycana.
Jednym
z najlepszych ogrodów zoologicznych, jakie znam, jest zoo w Zürichu.
Ogromny obszar pozwala na spędzenie tam całego dnia. Przy areale
słoni zawsze zatrzymujemy się przez dłuższą chwilę.
W
lipcu miałam bardzo mało czasu na blogowanie. Komputer wręcz leżał
odłogiem, a sięgałam w jego kierunku jedynie w celu przesłania i
obróbki zdjęć.
Koty
to jednak urodziwe stworzenia!
Z
wiekiem coraz bardziej mnie wszystko zachwyca. Lwa z Lucerny
widziałam wiele lat temu, a dopiero teraz zrobił na mnie duże
wrażenie.
Całe
miasto wydało mi się tym razem cudowne. Dopiero podczas tej wizyty
odkryłam urok tego popularnego miejsca. Poza
tym tego dnia powstała moja nowa profilówka ;)
Częstym
punktem naszych wyjazdów były naturalnie okoliczne jeziorka.
W
ramach wspomnień wrzuciłam także odkryty skrawek plaży, na który
trafiliśmy przypadkiem w Gdańsku.
Poza
tym w Gdańsku odwiedziliśmy mnóstwo atrakcji, które były
świetnie zorganizowane. Jedną z nich był statek Sołdek.
Miły
spacerek odbyliśmy z kolei w Bally Park. Jest to kolejne sprawdzone
miejsce na sobotnie popołudnie.
Kolejną wycieczkę zorganizowaliśmy do Schaffhausen. Wcześniej skreślałam
ten cel z naszej szwajcarskiej listy, a teraz zdecydowanie żałuję.
Miejsce zdecydowanie godne odwiedzin.
Z
Schaffhausen przedostaliśmy się do wodospadu Rheinfall. Oglądaliśmy
go tym razem z drugiej strony. Osobiście uważam, że jest to ta
piękniejsza strona.
Bezpośrednie
ujęcie domków na palach.
W
tym wakacyjnym czasie testowałam krem nawilżający Yves Rocher
Hydra Vegetal, który faktycznie daje dobrą ochronę.
Chyba
pierwsze oficjalne selfie w krótkich włosach.
Szwajcarskie
widoki są obłędne. Nic nie wnosi w moje życie takiego spokoju i
harmonii, jak dzienna wędrówka po górach.
Trasa
w okolicach Engelberg była wręcz wyśniona. Na jej szczycie
napotkaliśmy cywilizację.
Wielokrotnie
pokazywałam już nasze wizyty w greckiej restauracji Akropolis,
którą pokazaliśmy także naszemu przyjacielowi. Tym razem nasze
oczekiwania zostały również w 100% zaspokojone.
Lipiec nie był dobrym czasem na pieczenie, lecz starałam się co nieco upichcić. Tym samym powstało pyszne Rafaello z białą czekoladą, które zniknęło w mig.
Malownicze
ujęcie z Lucerny.
Wakacje
czasem okazują się być nieco deszczowe, lecz to nie zniechęca nas
przed odkrywaniem Szwajcarii.
A jak Wy spędziliście lipiec?
Uwielbiam takie wakacyjne mixy zdjęć
OdpowiedzUsuńWidzę ze u ciebie lipiec był bardzo intensywny
Piękne widoki i zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńKoty to wspaniałe stworzenia. Super zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPiekne kadry kochana i te apetyczne dania, mniam <3
OdpowiedzUsuńW ilu pięknych miejscach byłaś :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńO ludzie, Rafaello <3
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie. :)
OdpowiedzUsuńRafaello wygląda pysznie. ;p
Jejku jesteś świetnie zorganizowaną osobą, tyle pracy, a w każdym miesiącu odwiedzacie jakieś piękne miejsca! Jak będę się wybierać do Szwajcarii, na pewno skorzystam z poradnika :3.
OdpowiedzUsuńJakbym czytała o sobie :)
OdpowiedzUsuńTeż teraz, po powrocie z urlopu wiedziałam że czeka mnie ogrom pracy i tylko wyczekuje wolnego pod koniec sierpnia :)
Masz rację, da się do tego przyzwyczaić:)
Piękne zdjęcia:)
Gratuluję organizacji :)
Pozdrawiam
Lili
Nie lubię pucharków lodowych od Grycana.
OdpowiedzUsuńMy też już jesteśmy po zwariowanym urlopie i tak każdego roku :) ale wróciliśmy doladowani, wypoczeci i gotowi do pracy a jest jej nie mało :)
OdpowiedzUsuńSuper blog . Naprawdę warto na tym blogu przebywać.
OdpowiedzUsuńFajny blog. Pewnie na ten blog wrócę.
OdpowiedzUsuń