Witajcie
kochani!
Odzywam
się do Was po całkiem długiej przerwie. Ostatni wpis na blogu
pojawił się ponad tydzień temu, lecz moja nieobecność tutaj trwa
już nieco dłużej. Czerwiec był dla mnie czasem absolutnego
relaksu i nic nie zapowiadało, że nagle ta sytuacja tak
diametralnie się zmieni. Jeszcze wyjeżdżając na urlop, miałam
przygotowane wpisy na czas mojej nieobecności, a po powrocie
planowałam powrócić do „normalności” i systematycznych
wpisów. Po drodze zdarzyło się jednak mnóstwo niespodziewanych
zwrotów akcji i ostatecznie dopiero dziś przysiadłam do komputera.
Nie jest to jednak równoznaczne z powrotem wpisów, ponieważ już
dziś wiem, że mój napięty grafik nie pozwoli mi na zajmowanie się
niczym innym jak tylko obowiązkami. Standardowo chciałabym jednak
podsumować ubiegły miesiąc i uraczyć Was skromnym mixem zdjęć.
Jak
już wspomniałam, czerwiec był dla mnie czasem wypoczynku. Miałam
wtedy bardzo mało pracy, a że w przyrodzie nic nie ginie, to teraz
muszę za to odpokutować. Czerwcowa pogoda przyniosła pierwsze
gorące promienie słońca, ale też okropne ulewy, które
utrzymywały się przez kilka dni. Ta sytuacja spowodowała, że
staraliśmy się wykorzystać każdą pogodną chwilę. W końcu
nacieszyć mogliśmy się truskawkami zrywanymi wprost z grządki, a
ja doglądałam moich balkonowych roślinek, które powoli budziły
się do życia. Czerwiec wiązał się także z moim urlopem, który
spędziłam w Polsce. Nie mogę jednak stwierdzić, że był to
najlepszy wyjazd, jaki mogłam sobie wymarzyć, ale ten temat może
jeszcze kiedyś powróci.
W
czerwcu na blogu pojawiło się 8 wpisów, z których największym
zainteresowaniem cieszył się ponownie Projekt Denko (LINK). W
ogólnych statystykach wybija się jednak wpis o 10 najchętniej
odwiedzanych atrakcjach w Szwajcarii (LINK). Ogólna liczba
wyświetleń w tym miesiącu przekroczyła 350 tys., a zdeklarowanych
obserwatorów bloga jest obecnie 320.
Nie
ma to jak t-shirt, który doskonale odwzorowuje uczucia konkretnego
dnia ;) Przy okazji przedstawienie małej nowości, na którą się
skusiłam. Jest nią bąbelkowa maseczka z Beauty Glam.
Nie
tylko na Instagramie, ale także na blogu podzieliłam się z Wami
torcikiem cytrynowym. Jeśli ktoś lubi takie kwaskowe smaki, to
zdecydowanie powinien zabrać się za zrobienie tej pyszności.
Torcik ten wyróżnia przede wszystkim to, że nie jest wypełniony
masą, lecz puszystym musem (LINK).
Kolejne
zdjęcie prezentuje jeden z piękniejszych szwajcarskich zamków,
który leży w kantonie Solothurn. Zamek Waldegg udało nam się
odwiedzić w maju przy rewelacyjnej pogodzie i byliśmy zachwyceni
jego formą oraz cudownym ogrodem zamkowym.
Majowy
projekt Denko, o którym wspominałam już w dzisiejszym wpisie,
zawierał sporo różnorodnych kosmetyków, skąd pewnie tak duże
zainteresowanie z Waszej strony. Jeśli ktoś jeszcze tam nie
zaglądał, to z przyjemnością odsyłam – LINK.
Uroczy
zakątek, który podbił moje serce. I pomyśleć, że takie cudo
dostępne jest zaledwie kilka minut od głównej drogi. Klimatyczna
kapliczka w skale i mały kościółek utworzone zostały tuż przy
małym wąwozie.
Sezon
na truskawki rozpoczęty! Od dawna czekałam na możliwość
wskoczenia na pole i zebrania truskawek wprost z krzaczka. Kto nigdy
nie zdobył owoców w ten sposób, ten wiele stracił.
Sezonowe
owoce najlepiej wykorzystać do ciasta. W tegoroczne lato już
kilkukrotnie na moim stole pojawił się ucieraniec z jagodami i
kruszonką. Prosty i zarazem pyszny deser.
Przez
markę Yves Rocher zostałam wybrana do przetestowania ich kremu
nawilżającego. Ta przesyłka była dla mnie dość sporym,
aczkolwiek miłym zaskoczeniem. Już od dawna nie miałam kontaktu z
YR, więc chętnie powrócę do ich kosmetyków.
Kolejny
miejski kadr pochodzi z miejscowości Solothurn, która jest
prawdziwą skarbnicą barokowych zabytków. W tle z tyłu pięknie
prezentuje się kościół wraz z wieżą widokową, obok której nie
mogliśmy przejść obojętnie.
Sałatka
z makaronem i warzywkami pokrojonymi w kosteczkę to dobry pomysł na
szybkie drugie śniadanie i stworzenie na szybko „czegoś z
niczego”.
Urlop
zawsze rozpoczyna się w ten sam sposób: pakowanie czas zacząć!
A
w domu czekał na mnie nowy domownik – Maciuś.
Uwielbiam
ten swojski klimat! W takim miejscu mogłabym spędzić życie.
Na
wakacje zabrałam ze sobą książkę Sekrety sióstr.
Był to prezent od mojej siostry, który poniekąd doskonale wpisał
się w naszą siostrzaną relację.
W
drodze nad morze wstąpiliśmy do restauracji Kociewskie Jadło,
gdzie przeprowadzane były Kuchenne Rewolucje. Muszę powiedzieć, że
byłam bardzo przyjemnie zaskoczona, a sam lokal mogę z czystym
sercem polecić. Jedzenie było przepyszne!
Będąc
w Gdańsku, nie mogliśmy odpuścić sobie zwiedzania Twierdzy
Wisłoujście, która prezentuje się niezwykle oryginalnie.
Spędziliśmy w niej ponad godzinę, wysłuchując historii
przedstawionej przez przewodnika. Kolejne warte uwagi miejsce!
Na
naszej liście must see był
także półwysep Westerplatte i zagłębienie się w historię tego
miejsca.
Niestety
pobyt nad polskim morzem nie był idealny. Gdy w pozostałych
częściach Polski wszyscy rozpaczali z powodu opałów, w Gdańsku
padał deszcz. Wykluczało to zatem leżenie plackiem na plaży (choć
to i tak byłoby niemożliwe). Kilkugodzinne opady wyłączały nas
jednak ze zwiedzania miasta.
Niezależnie
od pogody mamy jednak lato, więc warto się tym cieszyć i
wprowadzać letnią atmosferę w różne sfery życia. W mojej
łazience królują obecnie dwa kosmetyki: żel Elkos Paradies Vogel
i pianka pod prysznic Hawaiian Dream od Balea.
Nasz
urlop w dużej mierze skupiał się na zaspokajaniu potrzeb
podniebienia. Korzystaliśmy, ile tylko się dało, z dobrodziejstw
polskiej kuchni. Ciekawe menu zaproponowano nam także w karczmie
Pobite Gary.
Starówka
w Gdańsku prezentuje się absolutnie obłędnie. Byliśmy zachwyceni
architekturą i ciekawymi atrakcjami, które spotkać można było na
każdym kroku. Gołym okiem widać było, że nie tylko my tak
uważamy, bo ilość turystów krążących po ulicach była
zatrważająca.
Nie
odpuściliśmy sobie także zwiedzania słynnego Żurawia, statku
Sołdek czy Muzeum Morskiego. Ani przez moment nie poczuliśmy się
zawiedzeni i wręcz nie mogliśmy opuścić tych miejsc, z
zainteresowaniem oglądając wystawy.
Po
pobycie w Gdańsku powróciłam jeszcze na chwilę do rodzinnego
miasta, gdzie ponownie mogłam zregenerować baterie i wygrzać się
w słońcu z książką w ręku, podjadając świeże owoce.
A
jak Wy spędziliście czerwiec? Skorzystaliście już z urlopu i
pięknej pogody?
Oj ! Działo się , działo ! A gdzie przepis na ciasto z owocami ? Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńTruskawki i kocur wywołały uśmiech na mojej twarzy. :)
OdpowiedzUsuńUrlop już wkrótce... :)
Ah, zdjęcie truskawek.. <3
OdpowiedzUsuńRóżnorodnie u Ciebie :) Zjadłabym truskawki... :)
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia i zdjęcia! Masz prześlicznego kotka :)
OdpowiedzUsuńKochana jak zwykle piekny miesiac i zazdroszcze urlopu w PL :D
OdpowiedzUsuńNo ja już niedługo mam urlop i mam nadzieję że wtedy wypoczne😀
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia 😍
Obserwuje Cię również na Instagramie 😀
Pozdrawiam
Lili
Ten stek wygląda super, a z Twojego denka miałam tylko ten krem z zielonym paskiem.
OdpowiedzUsuńByło apetycznie :D
OdpowiedzUsuńfajne foteczki :)
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
Nowy post już na WWW.KARYN.PL
Ja również większą część czerwca poświęciłam na urlop i odpoczynek, także byłam w tym czasie na kilka dni w Trójmieście, ale akurat pogoda była dobra - nie za zimno, nie za gorąco ;)
OdpowiedzUsuńJa na urlop jeszcze czekam, tym razem obieramy kurs na Świnoujście i w między czasie także na Legoland w Danii. W ubiegłym roku byliśmy w Gdyni i co prawda pogoda nawet dopisała, ale sinice pokrzyżowały obcowanie z morzem.
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja!
OdpowiedzUsuńMiło ogląda się Twoje zdjęcia :) Mój urlop jeszcze przede mną, tym razem Mazury. :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Wspaniały miesiąc za Tobą, oby ten był jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńKawałek wakacji za Tobą :D czasem warto zrobić sobie chwilę przerwy od blogowania.
OdpowiedzUsuńPrzyjemny przegląd wspomnień z czerwca. Lubie takie podsumowania, bo troszkę zmuszają do refleksji i pomagają mi zaplanować nowy miesiąc ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne miejsca :3. Gdańsk też mnie pozytywnie zaskoczył, piękny jest. Super, że udało Wam się wypocząć :).
OdpowiedzUsuńCiasto z jagodami i kruszonką.... O mniam! Smaki dzieciństwa. Muszę zrobić, bo widzę, że już pojawiły się jagódki :D Ale narobiłaś mi smaku! :)
OdpowiedzUsuńmuszę sobie zrobić taką sałatkę :D
OdpowiedzUsuńŚwietny miesiąc miałaś,pełen wrażeń :) ciasta pychotki uwielbiam z owocami :) ja za parę dni też będę w kraju i będę się cieszyć bliskimi :) urlop zaczęliśmy od biwaku nad fiordami
OdpowiedzUsuńJutro już wracamy i czas zacząć pakowanie do kraju :)
Twój czerwiec był bardzo wypełnionym, pełnym atrakcji wszelakich miesiącem. Przeczytałam relację z prawdziwą przyjemnością, pozazdrościłam cudnych truskawek ( aż mi zapachniały) ja jakoś nie pojadłam ich w tym roku... przegapiłam :( Spisałam tytuł książki, którą z przyjemnością przeczytam. A futrzasty domownik wywołał uśmiech na twarzy, fajnie, gdy ktoś taki milusiński na nas czeka :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Agness :)
Ciasto ucierane - miodzio! :) Szkoda, że sezon na truskawki się skończył ;)
OdpowiedzUsuń