czwartek, 23 sierpnia 2018

Wakacyjne wspomnienia, czyli co się u mnie działo.

Na moim blogu, jak i na instagramowym koncie często pojawiają się jakieś przebitki z wakacji, które w tym roku wyjątkowo mi się udały. Okres wakacyjny w moim przypadku przypadł na czerwiec i lipiec, więc nie powinno Was dziwić moje stwierdzenie, że z wakacji pozostały mi już tylko wspomnienia. Śmiało mogę powiedzieć, że ten okres wykorzystałam tak dobrze, jak tylko się dało. Zdecydowanie nadrobiłam ostatnie miesiące, w których brak czasu zmusił mnie do rezygnacji z wyjazdów. Jeśli chodzi o nasze wycieczki po Szwajcarii, to zdołaliśmy już w niej zobaczyć większość turystycznych miejsc, toteż ten rok postanowiliśmy wykorzystać na wędrówki i trasy w otoczeniu pięknej natury.

Zapraszam do lektury!

Nasze tegoroczne wędrówki rozpoczęliśmy niezbyt udanie. Pierwsza trasa przebiegała przez miejscowość Burgdorf, niedaleko Berna. Tam też mieliśmy zwiedzić zarówno miasteczko, jak i przejść się bardziej leśnymi ścieżkami. Z tego wyjazdu powróciliśmy jednak ze wspomnieniem najbardziej traumatycznego przeżycia w moim życiu i … trzema kleszczami.


























Kolejny tydzień wiązał się z odwiedzinami wiejskich stron, w których rozpoczęła się nasza przygoda ze Szwajcarią.


Mimo niezbyt sprzyjającej pogody postanowiliśmy nie rezygnować ze zdobycia małego szczytu Morgartenberg. Góra ta położona jest na 1244 m. wysokości, a pokonanie jej w strugach deszczu było niezłym wyczynem. Na tej trasie czuliśmy się jak ostatni ludzie na Ziemi – praktycznie przez całą jej długość nie spotkaliśmy nikogo oprócz krów. Na odludnym terenie nie było nawet miejsca do przeczekania deszczu, więc zbawieniem było dla nas odnalezienie małej stodoły, gdzie mogliśmy się posilić i nieco przeschnąć.


W tej samej miejscowości zupełnym przypadkiem odkryliśmy pomnik upamiętniający bitwę z roku 1315. Ciekawe było przede wszystkim to, że na górce posłuchać mogliśmy nagrania z rekonstrukcji tego wydarzenia.


Po 5 latach ponownie zjawiliśmy się na spotkaniu wielbicieli marki Audi. Audi Treff to zjazd, który odbywa się cyklicznie w miejscowości Grüsch. W tym roku zabrakło jednak wyjątkowych, przykuwających oko samochodów i detali. Widać było chęć pochwalenia się, ile pieniędzy wsadziło się w kupno i montaż nieprzydatnych gadżetów.


Vilan podbił moje serce! Jeśli miałabym wybrać miejsce, które najbardziej mi się podobało, to zdecydowanie padło by na tę trasę. Przepiękne, kwiatowe wzgórza, śnieg latem i zdobycie 2376 m! Ile razy na tej trasie wypowiedziałam, że przejście jest niemożliwe, a mimo to pokonałam ją. Najwspanialszą nagrodą były te piękne widoki.




Na przełomie czerwca i lipca postanowiliśmy udać się do kantonu Wallis, w którym do tej pory nie byliśmy. Zawsze było nam nie po drodze i za daleko. Tym razem zorganizowaliśmy sobie jednak wyjazd pod namiot, a naszym głównym celem był największy alpejski lodowiec Aletschgletscher, którego już od lat chciałam zobaczyć. By jednak tam dojechać musieliśmy pokonać Furkapass, sieć górskich serpentyn, które zdawały się nie mieć końca. Widok z drogi jest nie do opisania słowami, lecz dla osób z chorobą lokomocyjną to wręcz walka o przetrwanie.



Na szczycie drogi zauważyliśmy jakąś restaurację i lodową grotę. Pewnie nie zatrzymalibyśmy się tam, gdyby nie fakt, że już wtedy okropnie się czułam. Postanowiliśmy zatem zrobić tam przerwę i spontanicznie kupiliśmy bilet do groty. Była to jedna z lepszych decyzji, bo przeżycie okazało się być świetne. Pierwszy raz znaleźliśmy się tak blisko lodowca, a nawet w jego wnętrzu! To absolutnie niesamowite, przechadzać się lodowym tunelem. Lodowiec w Bélvèdere jest zdecydowanie warty zobaczenia (póki jeszcze istnieje).


Nasze namioty rozbiliśmy na polu kempingowym w Fiesch, skąd mieliśmy parę kroków do kolejki górskiej zawożącej bezpośrednio na punkt widokowy Eggishorn, z którego można było oglądać przepiękną panoramę górską i główną atrakcję, czyli lodowiec Aletschgletscher. Ogrom lodu w tym miejscu robi spore wrażenie, lecz po lodowej grocie ta największa atrakcja Szwajcarii wydała mi się jakaś taka przereklamowana. Warto zaznaczyć, że lodowiec wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

























W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w górskiej mieścinie Fiescheralp, głównie nastawionej na wynajmowanie domków letniskowych turystom. Widoki z niej również robiły nie lada wrażenie, a i domki wyglądały bajecznie w tej górskiej scenerii. No i co najważniejsze po raz pierwszy widzieliśmy na żywo szarotkę alpejską, narodowy kwiat Szwajcarii!



W kantonie Wallis odwiedziliśmy również miejscowość Brigg. Przeszliśmy się po ulicach włosko wyglądającej starówki i dotarliśmy do charakterystycznego zamku. U jego podnóża znajduje się również zamkowy, geometryczny park. Stamtąd mieliśmy najlepszy widok na budowle, która na tle gór prezentuje się wyjątkowo okazale.


Z kantonu Wallis postanowiliśmy spontanicznie wybrać się do Thun. W drodze czekała na nas kolejna atrakcja. By przedostać się na drugi koniec góry, musieliśmy wjechać autem do pociągu! Pierwszy raz przeżyliśmy coś takiego i nie powiem, było to całkiem ciekawe doświadczenie.

Pod koniec naszej wyprawy wybraliśmy się nad Jezioro Thun, gdzie miło spędziliśmy czas po prostu odpoczywając i relaksując się. 
 

Kolejny kontakt z naturą zaliczyliśmy, odwiedzając Park Seleger Moor. To wyjątkowe miejsce, które stworzone zostało przez osoby kochające naturę, dla osób, które uwielbiają wśród niej przebywać. Znajduje się tam mnóstwo pięknych okazów oraz naturalnych ekosystemów. Można tam obserwować ptaki, żaby, ważki i inne zwierzaki.


Już w towarzystwie naszego przyjaciela, który zdecydował się przyjechać do nas na urlop, pojechaliśmy ponownie do Berna. Naturalnie popatrzeć musieliśmy na symbol miasta, czyli towarzyskie niedźwiadki oraz podziwialiśmy niezwykły odcień rzeki Aare, która zawsze przykuwa mój wzrok. Spacer Starym Miastem, zobaczenie katedry, która w końcu nie była w remoncie i przyglądanie się z bliska licznym fontannom – to główne zajęcia, którym się oddaliśmy.



W to lato trafiliśmy również do miejscowości Grindelwald, gdzie położony jest wąwóz polodowcowy Gletscherschlucht. To miejsce opisywałam niedawno na blogu, więc wiecie z pewnością, że oprócz walorów estetycznych jest tam także kilka wartych uwagi atrakcji. To w tym miejscu miałam szansę pokonania mojego leku przed głęboką wodą.



Na odpoczynek wybraliśmy fragment jeziora Brienzersee, które położone jest niezwykle malowniczo.


Pierwszy raz od dawna odwiedziliśmy Zurych. Przyznam szczerze, że osobiście nie przepadam za tym miastem i mimo że mieszkam bardzo blisko niego, zupełnie tam nie bywam. Jakoś nie znajduje piękna w tej metropolii. Jeśli jednak mielibyście ochotę na wpis jemu poświęcony, to koniecznie dajcie znać. Podczas naszej wizyty skupiliśmy się na okolicy Jeziora Zuryskiego.

























Tego samego dnia mój mąż miał uroczystość rozdania dyplomów, która przebiegła bardzo wyjątkowo. Pochwalić mogę się, że ukochany zebrał dużo nagród jako piąty najlepszy uczeń w kantonie, a mnie rozpierała prawdziwa duma. Część oficjalną zamykała uroczysta kolacja.


Niezapomniana wyprawa na szczyt Rigi, a potem schodzenie z góry to bardzo przyjemna trasa, której długo nie zapomnę. Zwłaszcza widoki ze szczytu napawały mnóstwem pozytywnej energii. Z punktu widokowego Känzerli rozciąga się piękna panorama na okoliczne jeziora.


























W ciągu tych wakacji wielokrotnie bywaliśmy nad szwajcarskimi jeziorami. Kolejnym przykładem było spotkanie ze znajomymi nad Walensee. Jezioro to jest położone w pięknej dolinie, a wieńczące je dookoła wzgórza, powodują, że aż chce się tam siedzieć godzinami.




























W połowie lipca rozpoczynał się nasz oficjalny urlop, a my wybieraliśmy się do Polski. Niestety pogoda, jaka nas przywitała we Wrocławiu, wolała o pomstę do nieba, a cały pobyt w tym mieście nie był zupełnie udany. Ze względu na brak pogody musieliśmy organizować sobie na szybko inne atrakcje, a ostatecznie skończyło się na tym, że przesiedzieliśmy ten czas w restauracjach i kinie. Naturalnie znalazła się chwila na spacer po dobrze znanej starówce, odnajdywanie kolejnych krasnali, przejście Galerią Neonów czy odwiedzenie Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego. Byliśmy również we wrocławskim zoo, gdzie za kulisami oprowadzał nas mój szwagier i mogliśmy poznać jego podopiecznych z drugiej strony.


Następnie pojechaliśmy do Krakowa, gdzie pierwszego dnia udaliśmy się na Szlak Podziemny pod ulicami krakowskiego rynku. Podczas tego pobytu jedliśmy również najpyszniejszy, typowo polski obiad, który chodził za nami już od kilku miesięcy. Zajrzeliśmy do Muzeum przy ulicy Pomorskiej, które wywołało u nas ogromną falę smutku i melancholii. Spacery po Rynku nie miały końca. Z ciekawością przyglądaliśmy się po raz setny tym samym budynkom, co chwile odnajdując nowe detale. Dotarliśmy również pod Wawel, jednak nie zaglądaliśmy do środka.

























Pierwszy raz pojechaliśmy do Kopalni Soli w Wieliczce, co również wspominam bardzo przyjemnie. Zwłaszcza, że mieliśmy cudowną panią przewodnik, która sprawiała wrażenie takiej dobrej cioci, która zawsze przytuli i pocieszy. Pospacerowaliśmy sobie również uliczkami Wieliczki.


W Krakowie znaleźliśmy się nieprzypadkowo. To tam, w Bazylice Mariackiej, moja dobra koleżanka wychodziła za mąż, a my zjawiliśmy się na ich uroczystości. Całość przebiegła idealnie, a sam ślub wyglądał niczym ślub pary królewskiej. Obiad weselny odbył się z kolei w pięknej, zabytkowej restauracji Wierzynek.


W Polsce odwiedziłam również moje rodzinne miasto, lecz jak to zazwyczaj bywa musiałam skupić się jedynie na rzeczach do załatwienia i zobaczyć się z najbliższymi. Udało nam się jedynak wyskoczyć nad jezioro Lubikowo, które jest idealnym miejscem na wypoczynek z dziećmi, a woda jest nieskazitelnie czysta.


Po powrocie do Szwajcarii chcieliśmy nadal podtrzymać nasze opalenizny, więc korzystając z upałów pojechaliśmy nad pobliskie Katzensee, gdzie obcowaliśmy z towarzyskimi kaczkami, które kradły ludziom zapasy.


Ostatnim wypadem była nasza wędrówka z miejscowości Forch do Küsnacht, nazywana Tobelwääg. Jest to leśno-parkowa ścieżka prowadząca wzdłuż strumyka, który momentami przybiera postać mniejszych lub większych wodospadów. Na trasie są też inne atrakcje, takie jak kamień Alexandra czy ruiny zamku.


Jak widzicie sporo działo się u mnie w ostatnim czasie, a niewiele relacji pojawiło się na blogu. Chyba od tego przesytu zdjęć nie jestem w stanie się zdecydować, co Wam pokazać. Pomóżcie mi zatem w tej decyzji i napiszcie w komentarzach, które miejsca wydają się Wam najciekawsze i chcielibyście przeczytać o nich więcej!

A czy Wasze wakacje były udane?

35 komentarzy:

  1. Wspaniała relacja - piękne zdjęcia, duża różnorodność i wiele przygód :) Lodowiec, Fiescheralp i Grindewald wygrywają! Chyba muszę dopisać Szwajcarię do swojej podróżniczej listy :)

    www.sylviavoyages.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne wspomnienia kochana, szkoda ze nie jestem zapalonym fanem Audi bo chetnie obejrzalabym autka, choc kto wie Audi Q8 w sumie przypadlo mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię Twoje wpisy podróżnicze, dzięki którym mogę odkryć nowe, piękne miejsca :) Moje wakacje w sumie też już dobiegły końca, na pewno również je jakoś na blogu podsumuję. Byłam nad polskim morzem, na Helu oraz w Sztokholmie. Co prawda z pewnością jeszcze gdzieś pojadę jesienią, ale pod wakacje tego już nie zaliczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne miałaś wakacje - pełne fantastycznych widoków!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Krajobrazy jak z najpiękniejszych pocztówek <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie cudne widoki! Mężowi gratuluję wyników, a Tobie męża :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ależ intensywny miesiąc:) zazdroo tych widoków w Szwajcarii, jednak i Wieliczka była na pewno nie zapomnianym przeżyciem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda dużo się działo. Ciesze się, że mogłam też docenić polskie atrakcje, które wcale nie były gorsze od zagranicznych :)

      Usuń
  8. Wow w ilu fajnych miejscach byłaś! Chciałbym zobaczyć tą lodową grote:) piękne zdjęcia! :) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do dokładniejszej relacji, która już na blogu :)

      Usuń
  9. Naprawdę sporo podróżowaliście :) I ile pięknych zdjęć zgromadziłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilość zdjęć liczę własnie w tysiącach, więc nie wiem, kiedy zdarzę się nimi wszystkimi zająć :P

      Usuń
  10. Ależ widoki ;) Mam nadzieję, że kiedyś i mi uda się wybrać na takie wakacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne zdjęcia i widoki, szczególnie gratuluję zdobycia gór! Moje wakacje były szalone, bo wzięłam ślub :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna relacja, wspaniałe miejsca warte odwiedzin. Widoki niesamowite. Dobrze spędzony czas, będzie kiedyś co wspominać. Pozdrawiam serdecznie :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze jeszcze wiele takich przeżyć przed nami :)

      Usuń
  13. Super przygody, trudno uwierzyć, że to wszystko zdarzyło się w przeciągu 2 miesięcy! Czuję się, jakbym czytała o jakiejś wielkiej wyprawie ;). Piękne miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wielkiej wyprawy będziemy się dopiero przymierzać :P To jedynie taki urywek naszych wakacji ;)

      Usuń
  14. fajne wspomnienia

    https://emi-skucinska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. O jeju jakie cudowne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne zdjęcia i widoki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Super wakacje, super miejsca i co najważniejsze teraz są wspomnienia i pewnie plany na kolejny rok, a może jeszcze jakiś wypad przed zimą ;) podróżowanie to coś wspaniałego to coś czego chce się więcej i więcej :) super :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Staramy się wykorzystać każdą chwilę na podróże.

      Usuń
  18. Cudowna relacja- przepiękne krajobrazy i zdjęcia - ja na swoje urlopowe podróze jescze czekam - na szczescie już niedługo :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. super relacja! wspaniale są Wasze podróże :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...