sobota, 8 czerwca 2019

Projekt Denko - maj 2019

Pierwszy tydzień czerwca za nami, a to najwyższy czas, by podzielić się z Wami kosmetykami, które wykończyłam w zeszłym miesiącu. Wśród majowych zużyć znalazły się bardzo podstawowe produkty, których w większości używa się na co dzień. Kilka z nich zaliczyć mogę do ulubieńców, a rozpoznać możecie je po rozciętych opakowaniach, z których zawsze staram się wygrzebać kosmetyk do ostatnich kropli. Bez zbędnego gadania przejdźmy zatem do właściwej treści.


























Legenda:
Kolor zielony – Kupię ponownie!
Kolor pomarańczowy – Zastanowię się nad kupnem / Kupię w innej wersji zapachowej
Kolor czerwony – Zdecydowanie nie kupię!

1) Żel pod prysznic Elkos Mango & Ananas

Jak już kiedyś wspominałam, zachciało mi się przetestować żele marki Elkos, które są dość niskopółkowymi kosmetykami. W internecie widziałam jednak pozytywne opinie. Były przyrównywane do żelów Balea czy Isany, więc kupiłam kilka rodzajów na próbę. Drugim już kosmetykiem, który zużyłam w całości jest produkt o zapachu mango i ananasa. Jeśli miałabym wypowiedzieć się o samym działaniu żelu, to było ono zadowalające. Kosmetyk pienił się, dobrze mył ciało. Nie zauważyłam nadmiernego nawilżenia, ale także mnie nie przesuszył. Lekkie zastrzeżenia mogłabym mieć do zapachu, który miał w sobie dziwną nutę (a może to połączenie owoców mi nie podpasowało?). Dało się do niego przyzwyczaić, ale nie powodował przyjemnych doznań. Ten rodzaj odpuszczę sobie podczas kolejnych zakupów.





2) Woda micelarna Bourjois Paris

Wystarczy zaglądać na mojego bloga od dwóch miesięcy, by wiedzieć, że woda micelarna tej marki jest moim absolutnym ulubieńcem i nic nie jest w stanie się z nią równać. Nie wiem, czy ostatecznie fioletowa wersja powróciła do sklepów. Mnie udało się zakupić kilka sztuk online, więc nadal będę po nią sięgać. Jest to najlepszy i najszybszy sposób na usuniecie makijażu z twarzy.




3) Hydrolat Bielenda Zielona Herbata

Nie jestem specjalistą, więc nie będę się tutaj wypowiadać o wyższości hydrolatu nad tonikiem, bo po prostu się na tym nie znam. Wypowiedzieć mogę się jedynie o doznaniach, które mi towarzyszyły w trakcie codziennego nanoszenia na twarz kolejnego produktu Bielendy. Muszę powiedzieć, że sama marka jest dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem i przyjemnie używa mi się jej kosmetyków. Tak było również z hydrolatem z zieloną herbatą. Był to produkt łagodny i delikatny. Dobrze tonizował skórę i koił ją. Ważnym dla mnie aspektem było także to, że nie posiadał alkoholu, który źle wpływa na moją skórę. Hydrolat spełnił swoją rolę.



4) Peeling myjący Rituals The Ritual of Sakura

Jest to przykład produktu must have w mojej łazience. Co tam pianki od Rituals czy też ich balsamy! Dla mnie ten peeling powinien być ich reklamą. Śmiało mogę powiedzieć, że nie równa się z żadnym innym peelingiem, który używałam. Był idealny do stosowania pod prysznicem. Działał szybko i efektownie. Miał ciekawą teksturę, która była przeładowana drobinkami peelingującymi, a przez to działała bez zarzutu. Skóra była idealnie gładka i miękka w dotyku. Po prostu cudo!



5) Krem z łoju jelenia Fusswohl

Drugim ulubieńcem, który stosuję już od lat jest krem z kontrowersyjnym składnikiem, jakim jest łój jelenia. Być może nie brzmi zachęcająco, ale działa idealnie na suchą i popękaną skórę. Widoczne efekty zauważyć można już po dwóch pierwszych użyciach. Wielokrotnie już poprawił kondycję mojej skóry. Maksymalne nawilżenie za małe pieniądze. 



6) Balsam do rąk Kiehl's Ultimate Strength Hand Salve

Ten krem opisywałam w teście marki Kiehl's i o ile dobrze pamiętam, wypowiedziałam się wtedy, że był to produkt, który działał krótkotrwale. W związku z tym, że nie mam praktycznie żadnych problemów z dłońmi, a już zwłaszcza o tej porze roku, sięgałam po niego dość rzadko. W pewnym momencie jednak coś mnie naszło (chyba chciałam po prostu szybciej go wykończyć) i zaczęłam częściej nakładać go na dłonie: nawet 2 – 3 razy dziennie. Efekt po trzech dniach? Moja skóra stała się maksymalnie przesuszona. Wręcz schodziła z dłoni. Myślę, że nie będzie błędem wysnucie hipotezy, że było to spowodowane alkoholem w składzie. Aktualizuję zatem moją wypowiedź z tamtego wpisu i nie polecam jego używania.

7) Kojący krem do twarzy Pharmaceris Octopirox

Jest to rodzaj kremu, do którego powracam co jakiś czas. To opakowanie udało mi się nawet zużyć wspólnie z mężem, co jest niebywałym sukcesem. Jest to kosmetyk przeznaczony do skóry łojotokowej, co przy mojej chorobie ma duże znaczenie. W ostatnim czasie zaliczyłam dwa nawroty i w obu przypadkach poradziłam sobie z jego pomocą. Dobrze ukoił twarz i zlikwidował zaczerwienienia. Będę do niego wracać. 




8) Maska w płachcie Berrisom Animal Mask

Kolejna zwierzęca maska z zestawu marki Berrisom miała wizerunek misia i zawierała śluz ślimaka – składnik, który bardzo lubię. Po raz kolejny miałam mały problem z płachtą (i to dosłownie mały, bo nie wyróżniała się ona dopasowanym rozmiarem). Efekt końcowy ocenić mogę jako poprawny. Twarz była nawilżona i miękka. Bez efektu „wow”, lecz zadowalająco.





9) Maska Schaebens Mandeltraum

Migdałowa maseczka od Schaebens to czysta rozkosz zamknięta w opakowaniu. Zacznijmy od konsystencji, która jest połączeniem kremu z musem, co powoduje przyjemne odczucia podczas samego nakładania. Kolejnym pobudzeniem zmysłów jest świetny migdałowy zapach, który mogłabym wdychać godzinami. Po usunięciu resztek maski oczom ukazuje się efekt końcowy, który życzyłaby sobie widzieć po ściągnięciu każdego kosmetyku tego rodzaju. Twarz wygląda po prostu super! Mięciutka niczym pupka niemowlaka, przyjemnie gładka. Przy tym pięknie wyrównany koloryt, zlikwidowane zaczerwienienia. Świetny produkt!




10) Antyperspirant w kulce Sanex Natur Protect

W przypadku takich kosmetyków staram się być obiektywna, lecz przychodzi mi to z trudem. Nie potrafię się przekonać do antyperspirantów w kulce i choć bardzo bym chciała, ten rodzaj produktu nie zachęca mnie do używania. Mimo że sam kosmetyk nie był zły. Faktycznie odświeżał, niwelował brzydki zapach, a nawet na swój sposób nawilżał skórę pod pachami. Jednak samo smarowanie się w tych okolicach nie należy do moich ulubionych form nakładania produktów typu deo.



































11) Mydło w płynie Balea Milch & Honig

Mydło to dla mnie mydło. Możecie uznać mnie za ignorantkę, ale nie widzę sensu kupowania drogich czy ręcznie tworzonych mydeł skoro mogę mieć tani produkt, który będzie działać identycznie, a często nawet lepiej. Od jakiegoś czasu nie kupuję już mydeł w butelkach, a jedynie napełniacze, które o wiele lepiej się u mnie sprawdzają. Ostatnio do koszyka wpadło pół litra mydła Balea o zapachu miodu i mleka - połączenia, które zawsze dobrze się sprawdzi. Byłam z niego bardzo zadowolona nie tylko ze względu na aromat, ale także dobre działanie. 



12) Perfumy Lotus Aqua Go!

Być może nie są to jakieś wysokopółkowe perfumy, ale nie jest to dla mnie kwestia priorytetowa. Bardzo ciężko jest mi znaleźć zapach, który trafi w moje gusta, więc jeśli znajdę taki pośród tanich zamienników, to dlaczego miałabym z tego nie skorzystać. Ten flakon wypatrzyłam u mojej siostry, która zdecydowała się mi go oddać, a ja cieszyłam się z cytrusowego zapachu, który towarzyszył mi przez długi czas. 


13-14) Płatki kosmetyczne: Elkos i lpek

Płatki kosmetyczne należą do standardowych zużyć. Po markę Elkos sięgam bardzo systematycznie i najbardziej ją lubię. Kwadratowe płatki w rozmiarze maxi lpek zostały kupione na próbę. Niektóre sztuki jednak wyglądały na „niedorobione” i rozdwajały się, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Nie sądzę bym ponownie się na nie zdecydowała.



15) Kosmetyki męskie: żel pod prysznic Balea Men Sport

Mój mąż zużył w maju żel pod prysznic Balea. Kolejnym wypróbowanym wariantem był Sport. Działał on podobnie jak większość kosmetyków tej marki. Miał przy tym bardzo ładny zapach o męskiej nucie. W składzie znaleźć można miętę wodną i mentol, który dawał przyjemne chłodzenie w cieplejsze dni. Jak każdy facet, również mój mąż lubi produkty 3 w 1 i zalicza to do plusów tego produktu.



































16) Antyperspirant w sprayu Nivea Men Silver Protect

Nie powinna Was zdziwić obecność kolejnej zużytej butelki antyperspirantu od Nivea w srebrnym opakowaniu. Mąż kupuje zawsze w Polsce roczny zapas i sięga od wielu lat tylko po ten rodzaj.



































17) Pasta do zębów Elmex Sensitive Plus



Tak prezentują się moje majowe zużycia ze standardowymi produktami. Na dzień dzisiejszy zaczęłam testowanie kolejnego żelu marki Elkos. Od czasu do czasu sięgam także po piankę do kąpieli z Balea. Peeling do ciała wymieniłam do rodzimą markę: Joannę. Hydrolat zastąpił tonik Nature, który jest dla mnie pierwszym kontaktem z tą marką. Dzięki internetowemu zamówieniu woda micelarna pozostaje bez zmian. Do rąk używam obecnie kremu z proteinami jedwabiu z Ziaji i jest to wielki powrót tego kosmetyku do mojej pielęgnacji. Na stopy z kolei nakładam uniwersalny krem Kneipp. W tym miesiącu zamierzam stworzyć aktualizację pielęgnacji na lato, więc już dziś zachęcam do przeczytania.

Używałyście któregoś z moich zużyć?

22 komentarze:

  1. Dużo ciekawych kosmetyków :)
    Dodaję do obs i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale piękna prezentacja! <3 Maska zainteresowała mnie najbardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzy mi sie wyjazd do PL i zakupowe szalenstwo marki Bielenda hahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie Ci poszło :) Miałam kiedyś jakiś wariant żelu Elkos i wtedy byłam z niego zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety ani jednego z tych kosmetyków nie miałam, no może oprócz pasty!
    Mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lata temu używałem demakijażu z Bourjois ah te czasy :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie używałam żadnego z tych kosmetyków , ale myślę, że spodobałyby mi się perfumy Lotus Aqua Go ! Pozdrawiam i czekam na następny wpis !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Same nowości jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię Bielendę, muszę wypróbować te kosmetyki, obserwuję i pozdrawiam☺

    OdpowiedzUsuń
  10. Używałam elmex :D A mój facet nivea men. Jakoś reszty jeszcze nie poznałam

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja zużyłabym zielone!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubię pastę do zębów Elmex :) Znam tez te kosmetyki Balea :)

    OdpowiedzUsuń
  13. JA w maju zużyłam wyjątkowo mało.
    A to paskuda ten krem do rak, żeby tak wysuszał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bardzo podniosl mi cisnienie. Cale szczescie moje dlonie sa w dobrym stanie i szybko doszly do siebie po uzyciu innego kremu.

      Usuń
  14. Sporo zużyć :) ja lubię używać pasty do zębów Elmex :) chętnie wypróbowała bym maseczki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zawsze kiedy przeglądam Twoją listę nowości uświadamiam sobie, jak bardzo mój zapas kosmetyczny ogranicza się do kilku marek :D Niestety pod tym względem jestem konsekwentna i jedynym odstępem od reguły są wszelakie maseczki. Sama również chwalę sobie markę Pharmaceris, choć za inną linię :)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w wielu przypadkach jestem wierna konkretnemu produktowi i rzadko testuje cos nowego, ale nie stawiam na cala game produktow tej samej marki.

      Usuń
  16. Rzeczywiście, czasem zdarza się, że nie mamy wszystkich tych produktów, ale dobrze mieć choćby coś pod ręką, jak ta pasta! Mam nadzieję, że wkrótce uda Ci się wypróbować pozostałe i znaleźć kolejne ulubione kosmetyki. Czy masz może jakieś inne sprawdzone produkty, które chętnie polecisz?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że przyczyniasz się do istnienia tego bloga! ♥

W związku z ustawą RODO o ochronie danych osobowych, informuję, że na tej stronie używane są pliki cookie Google i podobne technologie do ulepszania i dostosowywania treści, analizy ruchu, dostarczania reklam oraz ochrony przed spamem, złośliwym oprogramowaniem i nieuprawnionym dostępem. Komentując, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych i informacji zawartych w plikach cookies.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...